To było wczoraj, w niedzielę. Zjechałem ze Śnieżki na śldówkach.
Około 9:30 wyszedłem z parkingu „WANK” do grzbietu przez Pielgrzymy i Słonecznik, potem czerwonym na Śnieżkę, zjazd drogą ze szczytu do Domu Śląskiego, potem do Strzechy i przez Samotnię do drogi transportowej i na Polanę i do Wangu.
Oczywiście były odcinki piesze (samobójcą nie jestem):
od Pielgrzymów do Słonecznika bardzi nierówno, ciasno i przez las,
przed Strzechą jakieś 200 m stromo i ślisko
przed Samotnią jakieś 50 m bardzo stromo
przed Wangiem jakieś 300m bardzo wyślizgane i stromo
Ogólnie warunki bardzo dobre i pogoda rewelacja. Pomimo mrozu temperatura odzczuwalna wysoka. Zero wiatru. Śnieg sypki, dopiero po południu zrobiła się cieniutka warstwa skorupy lodowej.
Generalnie śniegu nie ma za dużo. Droga dookoła Śnieżki nie jest zasypana całkowicie.
Zjazd od Domu Śląskiego przez Samotnię do parkingu (włączając odcinki piesze) zajął mi 50 minut. Nie wiem czy bym się odważył jeszcze raz
Oświeżyłem sobie tą trasę - nie byłem z 10 lat. W głowie pozmieniały się odległości i nachylenia terenu... Niektóre miejsca zarosły lasem...