Rychlebska 50 po raz kolejny

Planujesz wypad? Byłeś gdzieś i masz ochotę podzielić się wrażeniami z innymi - zrób to koniecznie! Zdjęcia mile widziane!
opawski1
obieżyświat
Posty: 674
Rejestracja: 02-09-2013 10:44
Lokalizacja: Prudnik

Rychlebska 50 po raz kolejny

Postautor: opawski1 » 21-06-2018 12:23

Rychlebska 50 9 czerwca 2018 r.

Rychlebska organizowana jest w Javorniku. Uczestnicy mają do pokonania trasy o długości 7 km, 20, 30, 40 km oraz koronną 50 km i to właśnie ją wybraliśmy. Wszystkie biegną przez urokliwe Góry Rychlebskie. Historia imprezy sięga 1974 r. bez przerw odbywała się do 1993 r., kiedy to idea rajdu upadła. Na szczęście od 2009 r. powrócono do jej organizowania i stale jest rozwijana. W tym roku w rajdzie wziąłem udział już po raz czwarty, po raz drugi na trasie 50 km. Wcześniej wybierałem najdłuższą wówczas 40 km.

Po godz 6 grupa Dzikusów z Pogranicza pojawiła się na starcie w strzelnicy koła łowieckiego. Po wpłaceniu 60 koron, otrzymaniu opisu i mapy godz. 6:25 wyruszyliśmy w trasę. Udaliśmy się na czerwony szlak w kierunku Borówkowej wychodząc z Javornika. Jest duszno, ale pochmurno prognozy na dziś nie są optymistyczne. Pierwszy punkt kontrolny znajdował się na Hosticky Potok, obok leśniczówki. Po drodze z łąk obserwujemy z daleka lot balonem. Stromo wspinamy się na Vysoky Kamen. Pies Lulek bawi się tu świetnie wskakuje do kałuży z błotem, otrzepuje się, a błoto ląduje na nas :D Wchodzimy na punkt widokowy na Vysoki Kamen, spędzamy tu dość dużo czasu, widoczność bardzo słaba. W ruch idzie dron ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
(fot. RobertJ)

Ruszamy dalej, bierzemy wodę ze źródełka. Dziś na trasie będzie ich sporo, tak naprawdę nie trzeba było nieść ze sobą wody. Przy kierunkowskazie Pod Bílou skálou, drugi punkt kontrolny. Zmieniamy szlak do U Tri lip, a następnie niebieskim szlakiem rowerowym zeszliśmy do Przełęczy Różaniec, na której 3 punkt kontrolny. Z przełęczy rozpoczęliśmy wspinaczkę wzdłuż granicy państwa na Borówkową, najwyższy punkt na trasie. W budynku obok wieży 4 punkt kontrolny z jedzeniem. Posilamy się ciepłą kiełbasą i odpoczywamy. Na Borówkowej również spędzamy dużo czasu. Wypogodziło się, świeci słońce, ale widoki z wieży jakby jeszcze słabsze. Nigdy nie mam szczęścia do dobrej przejrzystości będąc na szczycie. Po raz pierwszy zaglądam też do Źródła Łucja w pobliżu wierzchołka. To obmurowana i zadaszona duża studzienka, niestety woda jest zabrudzona igłami i liśćmi z drzew.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszamy dalej , teraz maszerujemy wzdłuż granicy. Niebieskim szlakiem stromo schodzimy do Travnej. Na początku wsi kaplica Maryi Panny Salettskiej z 1891 r., obok "święte źródełko" z figurą Maryi, przy którym także uzupełniamy wodę. Słyszymy pierwsze grzmoty . Schodząc dalej asfaltówką mijamy okazały kamienny, neoromański kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny zbudowany w latach 1878-82.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczamy Travną (5 PK), grzmoty są coraz głośniejsze. Zaczyna padać a my dość stromo wspinamy się na łąki, z których widoki na okolicę po Jezioro Otmuchowskie, za plecami Borówkowa. Pada, mimo to nie ubieram się, jest gorąco lepiej iść bez płaszcza niż z nim. Obijamy się o górną część wsi Zalesi. Przestaje padać, słońce przedziera się zza chmur, w źródełku ochłoda, niektórzy w nim nawet nurkują... ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wzdłuż granicy wspinamy się na Koníček (850 m), dalej schodzimy na przełęcz Černý Kout, na której punkt kontrolny i odpoczynek. Teraz nasza wędrówka to kilka kilometrów wzdłuż granicy zielonym szlakiem przez las świerkowy. Znów zaczyna padać, cały czas słychać grzmoty, całkiem nie daleko musiało być centrum burzy. Zza drzew z prawej widzimy Czernicę, z wieżą widokową w Górach Bialskich, a w dolinie Nowy Gierałtów. Docieramy na Przełęcz Gierałtowską. Tutaj kolejny punkt kontrolny, żywieniowy. Możemy posilić się owocami i czymś słodkim.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczamy granicę, czeka nas teraz wędrówka po łąkach przez zaginioną wieś Hraničky. Malowniczo położona górska miejscowość została założona w 1795 r. Szybko ilość mieszkańców wzrosła, zajmowali się oni głównie wyrębem drzewa i tkactwem z racji nieurodzajnych gleb. W 1869 r. żyło tu aż 260 osób! Do II wojny światowej mieszkało tutaj 160 osób, były 2 gospody i sklep, a nawet szkoła. W 1806 r. zbudowano drewnianą kaplicę, w 1885 r. przebudowaną na murowany kościół św. Józefa. Po II wojnie światowej rdzenni mieszkańcy zostali wysiedleni. Dzikie położenie i bliskość granicy sprawia, że nie zostaje już zasiedlona. W 1959 r. wieś wraz z kościołem zostaje zburzona. Obecnie został tylko 1 dom oraz krzyż w miejscu kościoła. W trawie spotkamy resztki murów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idziemy dalej po łąkach czerwonym szlakiem, mijamy Nove Vilemovice i kaplicę św. Rocha na skraju Černego Dulu. Schodzimy do doliny Rači Potoku. Szybko ją opuszczamy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy chacie myśliwskiej samoobsługowy punkt kontrolny. Podążamy dalej do ruin gotyckiego, kamiennego zamku Rychleby, na którym odpoczynek i ostatni punkt kontrolny. Budowla z XIV w. razem z pobliskimi zamkami Homole i Karpień miała chronić trakty handlowe. Ciekawostką jest, że to własnie od jego nazwy pochodzi nazwa Gór Rychlebskich.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z ruin znów zejście do doliny Rači Potoku. Wychodzimy z lasu, znów idą na nas czarne chmury, grzmi i pada, jednak jesteśmy już na mecie.

Obrazek

Obrazek

Cała trasa miała 50 km. Pokonaliśmy ją w wyjątkowo długim czasie 12 h 35 min. Pozwoliliśmy sobie na dużo postojów ;) Podsumowując rajd udany, trasa przyjemna i malownicza, co ważne bardzo mało odcinków asfaltowych a dużo łąk i górskich ścieżek. Pogoda trochę nie dopisała, ale mieliśmy szczęście bo w okolicy burze były intensywne i np. w Głuchołazach wyrządziły szkody. Deszcz to już tradycja Rychlebskiej, w każdej edycji, w której brałem udział padało czy to na początku, w trakcie lub na końcu trasy...
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/

Wróć do „Relacje z wypraw”