Wydaje się, że na Dolnym Śląsku nie ma góry bardziej zadeptanej przez turystów niż najwyższy szczyt Przedgórza Sudeckiego. Nawet osoby preferujące turystykę ambitniejszą i mniej uczęszczane drogi mogą po zaliczeniu wszystkich znakowanych szlaków prowadzących na szczyt powiedzieć: nie ma sensu jechać na Śleżę, gdyż zobaczyłem tam już wszystko. Nic bardziej błędnego!
W sobotę 30 lipca mogłem się wyrwać w góry dopiero po południu. To przekreślało nie tylko ambitne plany typu Ziemia Kłodzka czy Karkonosze, ale nawet bliższe Wrocławia Góry Bardzkie czy Sowie wydawały się być nieosiągalne. Wybór była w zasadzie prosty: zostawała tylko Ślęża.
O godzinie 13.40 ze stanowiska nr 6 na wrocławskim dworcu PKS ruszył autobus do Sobótki. W środku było tylko kilka osób. Po 50 minutach jazdy wysiadłem w Sobótce Zachodniej. Przez całą drogę widziałem nadchodzące z południa od strony Sudetów ciemne chmury. Wkrótce po tym, jak zacząłem maszerować niebieskim szlakiem, zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu. Mimo to kontynuowałem wędrówkę. Tempo miałem dobre, gdyż po beskidzkiej wędrówce tydzień wcześniej kondycja mi dopisywała.
Widok na szczyt Ślęży z ulicy Zamkowej w Sobótce Zachodniej
W niecałe pół godziny od startu z przystanku PKS dotarłem na Bialskie Rozdroże. Tam spotkałem rowerzystę, któremu powiedziałem „Cześć!” W rowie przy krzyżówce leśnych dróg leży stary niemiecki słup-pomnik.
Upamiętnia pracę ludzi, których nadleśnictwo w Sobótce zatrudniało w okresie światowego kryzysu gospodarczego lat 1929-1932 do budowy leśnych dróg w masywie Ślęży.
Na Bialskim Rozdrożu zrobiłem krótki postój. Wzmiankowany rowerzysta pojechał tymczasem dalej niebieskim szlakiem. Wkrótce ruszyłem leśną drogą za szlakiem. Zobaczyłem wtedy ok. 100 metrów przede mną owego rowerzystę zmagającego się z kamienistą drogą – a kamienie były śliskie wskutek deszczu...
Ten znak na drzewie wypatrzyłem na drzewie przed Bialskim Rozdrożem, ale idealnie pasuje do tekstu powyżej
W miejscu, gdzie niebieski szlak skręca w lewo, poszedłem prosto – nie zamierzałem bowiem wchodzić na Ślężę tą drogą. Doszedłem do krzyżówki z inną leśną drogą. Tam stał ów rowerzysta i spytał mnie, czy wiem, jak dojechać na szczyt Ślęży. Pokazałem mu na mapie gdzie jesteśmy, gdzie idą widoczne drogi i jak najlepiej jechać dalej. Rozstaliśmy się – on pojechał na Polanę z Dębem, a ja skręciłem w lewo. Przy drodze, którą podążałem, powinno być odbicie w prawo – początek starego niemieckiego szlaku na Małe Olbrzymki. Charakterystycznym elementem tej ścieżki miały być trzy kamienne schodki. Chyba jednak komuś się spodobały, bo mimo tego, że minąłem ok. 5 ścieżek idących w górę, żadna schodków nie miała! Dotarłem więc znowu do niebieskiego szlaku. Nim w górę. Spotkałem dwójkę turystów schodzących ze Ślęży i wkrótce stanąłem na Drodze pod Skałami. Tu opuściłem niebieski szlak i poszedłem w prawo drogą. Wkrótce zamieniła się ona w Ścieżkę pod Skałami...
Ścieżka pod Skałami to jeden z nieużywanych dziś turystycznych szlaków, zbudowany przez niemieckie Towarzystwo Ślężańskie (Zobtengebirgsverein, w skrócie: ZGV). Jej budowę rozpoczęto w 1913 r., zakończono zaś po 12 latach – w 1925 r. Podczas I wojny światowej w jej budowę włączyli się niemieccy saperzy, którzy ćwiczyli w ten sposób budowę dróg w trudnym terenie górskim. Zbudowali oni wtedy także skalną drogę „Pioniersteig” koło Olbrzymków. Ścieżkę pod Skałami nazwano na cześć niemieckiego dowódcy z okresu Wielkiej Wojny „Drogą Hindenburga” („Hindenburgweg”)...
Dotarłem do Źródła Jana. Zaczerpnąłem trochę wody i napiłem się, potem zaś powędrowałem dalej. Deszcz padał coraz mocniej, a las zaczęły otulać chmury pełznące w stronę szczytu.
Na Rozdrożu pod Małymi Olbrzymkami wpisałem się do schowanego w puszce notatnika, a następnie udałem się dawnym niemieckim szlakiem po schodkach na Małe Olbrzymki.
Chmury tymczasem całkowicie spowiły las.
Szedłem w absolutnej ciszy. Nic nie szumiało, ptaki nie śpiewały, drzewa nie skrzypiały. Słyszałem każdy swój oddech, każdy odgłos buta stawianego na kolejnych skalnych stopniach...
Wreszcie stanąłem pod skałą. Okrążyłem ją z lewej strony i wszedłem po śliskiej pochylni skalnej na dawny punkt widokowy.
Zachowały się nawet żelazne poręcze! Widoków nie było, bo punkt dawno zarósł lasem – zresztą i tak przy tej pogodzie nic nie było widać dalej niż na 50 metrów. Można było podziwiać co najwyżej okoliczne drzewa.
Wysłałem z tego miejsca dwa SMS-y: jeden do koleżanki, a drugi do dr. Tomasza Przerwy, wrocławskiego historyka zajmującego się m.in. sudecką turystyką przed 1945 r. Potem ostrożnie zszedłem po „skalnej zjeżdżalni”. Stanąłem pod skałą i poszedłem ścieżką nie z powrotem w dół po schodkach, a prosto.
Chciałem przetrawersować do niebieskiego szlaku prowadzącego na szczyt, omijając „ślężańską Orlą Perć”. Nie wiedziałem czy idąc tą ścieżką dotrę tam gdzie chcę i jak daleko jest szlak, ale zaryzykowałem. Słusznie! 300 metrów dalej natknąłem się na niebieskie znaki.
Szlakiem w stronę Przełęczy Tąpadła schodziło trochę turystów. Spotkałem m.in. mojego znajomego ze studiów, co bardzo mnie ucieszyło. Po krótkiej rozmowie ruszyłem dalej.
Za Olbrzymkami przejście przez „dolinę”, minięcie dwójki młodych turystów i wejście na Kazalnicę – najwyższy punkt Ślęży. Na wieżę widokową wchodzić nie było sensu – poszedłem prosto do Domu Turysty.
Nie zabrałem ze sobą na drogę prowiantu – stwierdziłem, że zjem coś w trasie. Jestem zaprawiony w chodzeniu „na głodniaka” po górach, ale postanowiłem sprawdzić, czy po 6 latach od ostatniego posiłku w ślężańskim Domu Turysty
jakość potraw serwowanych przez tamtejszy bar się podniosła. Wynik kwerendy: negatywny! Mała porcja leczo kosztowała mnie 14,90 zł. Do tego dwie kromki chleba za 1 zł (dołożyłbym drugą złotówkę i kupiłbym na dole cały bochenek!) i herbata za 4 zł. Razem prawie 20 zł za niskiej jakości posiłek.
UWAGA! Osoby, które niedawno jadły, które jedzą w tej chwili lub są tuż po posiłku, proszone są o opuszczenie niniejszego akapitu.
Leczo w plastikowym talerzu nie było nawet wizualnie do lecza, jakie znam, podobne, nie mówiąc o walorach smakowych. Wyglądało jakby zostało już poddane przez kogoś innego wstępnemu etapowi trawienia!
Jeśli chodzi o skład, to były to jakieś pokrojone w plasterki grzybki i kawałki pomidorów/papryki zalane czymś jakby keczupem (bo sosem tego „czegoś” na pewno nie było można nazwać!). Wyglądało to na „danie z torebki”. Było gorące i na tym kończyły się zalety omawianej potrawy z menu ślężańskiego baru. Niniejszym odradzam wszystkim stołowanie się w Domu Turysty na Ślęży, polecam za to pizzerię naprzeciw dworca PKS w Sobótce o nazwie „Biała Dama”. Ja rozumiem, że PTTK zdziera pewnie horrendalny haracz od dzierżawców obiektu, a ci muszą wydrzeć te pieniądze turystom, ktoś jednak zapomniał już najwidoczniej o scence rodzajowej sprzed prawie 2000 lat, kiedy to rzymski cesarz Tyberiusz (rządzący Imperium Romanum w latach 14-37 n.e.) w odpowiedzi na radę, by obciążył prowincje podatkami, odparł: „Dobry pasterz powinien strzyc owce, a nie obdzierać ze skóry”...
Po konsumpcji wątpliwej jakości obiadu opuściłem lokal.
Początkowo schodziłem czerwonym szlakiem w stronę Sulistrowiczek, by po osiągnięciu wschodniego odcinka Drogi pod Skałami podążyć za nim w lewo. Potem odbiłem w prawo, napełniłem pustą już butelkę wodą ze Źródła Anny i zszedłem po kamiennych schodkach wzdłuż Skał Władysława. Jest to miejsce położone zaledwie kilkaset metrów od „Autostrady Ślężańskiej”, czyli żółtego i czerwonego szlaku łączących Sobótkę ze szczytem „śląskiego Olimpu”. Schodki to kolejna pozostałość działalności ZGV...
W 1905 r. Towarzystwo Ślężańskie rozpoczęło budowę szlaku łączącego Skały Władysława ze szczytem Ślęży. Znaczne różnice wysokości pokonywał on dzięki setkom kamiennych schodów. Uroczyste otwarcie nastąpiło 16 VI 1909 r.
Szlak nazwano „Eugenweg” na cześć Eugena von Kulmiza z Górki, który wniósł znaczny wkład finansowy w jego budowę, a wcześniej finansował też budowę (zaczętą w 1900 r.) używanego do dziś szlaku przez Olbrzymki na Ślężę („Riesnerweg”). W latach 1911-1912 szlak „Eugenweg” przedłużono...
Schodziłem powoli po kamiennych schodkach. Wkrótce stanąłem u stóp Skał Władysława, z którymi związana jest ta sama legenda, co z Dębem Piotra Włosta na wrocławskim osiedlu Dąbie (moim skromnym zdaniem rozmowa księcia Władysława Wygnańca i palatyna Piotra Włosta miała miejsce właśnie pod dębem, a nie na zboczu Ślęży ). Stamtąd ścieżka zbiegała dalej w dół, a ja podążałem nią wytrwale. Wędrówka była bardzo przyjemna, w stale zmieniającej się scenerii – raz była to ścieżka, raz leśna droga zarośnięta trawą, wąski przesmyk między młodymi brzozami, by znów stać się szeroką ścieżką.
Ostatecznie wyszedłem tuż ponad Rozdrożem pod Kamiennym Krzyżem, skąd szlakiem czerwonym udałem się do Sobótki. W drodze, już za kaplicą, spotkałem dwójkę starszych turystów. Moje tempo najwyraźniej ich dziwiło, bowiem pan powiedział mi (po wymianie „Dzień Dobrów”): „Nie musi Pan iść tak szybko”, na co odparłem: „Teraz idę, ale mogę jeszcze biec”
O 18.40 odjechałem busem z sobótczańskiego PKS-u w stronę Wrocławia. Wyprawa od momentu wyjechania z Wrocławia trwała zatem tylko 5 godzin. Można więc urządzić sobie popołudniową wyprawę na Ślężę i to nie napotykając sobotnich tłumów (choć pogoda w dniu 30 lipca na pewno zniechęciła wielu do wędrówek, za to zapewne wzrosła oglądalność stacji telewizyjnych ), poznając nowe zakątki. Owiana licznymi tajemnicami przeszłości Ślęża to miejsce magiczne, gdzie nie brakuje zakątków mroczniejszych niż zmierzch nad Mordorem i tajemniczych ścieżek, o których dziś mało kto pamięta. Już podczas tej wyprawy widziałem drogi i dróżki, którymi chciałbym się kiedyś przejść. Przejść śladami ZGV!
PS Polecam lekturę:
1) Tomasz Przerwa, Odkryli dla nas piękno gór. Trzy sudeckie organizacje górskie 1881-1945: Verband der Gebirgsvereine an der Eule, Waldenburger Gebirgsverband, Zobtengebirgsverein, Toruń 2003
2) tenże, Wędrówka po Sudetach. Szkice z historii turystyki śląskiej przed 1945 r., Wrocław 2005, rozdział IV: „Ślęża, na szlaku” (s. 67-85)
Ślęża nieznana czyli śladami ZGV...
Widzę że nie tylko ja przecieram stare ścieżki na Ślęży.
Miesiąc temu były. Jesteś pewny że ich nie ma? Może tylko przegapiłeś.
Charakterystycznym elementem tej ścieżki miały być trzy kamienne schodki. Chyba jednak komuś się spodobały, bo mimo tego, że minąłem ok. 5 ścieżek idących w górę, żadna schodków nie miała!
Miesiąc temu były. Jesteś pewny że ich nie ma? Może tylko przegapiłeś.
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
voi-vod pisze:Charakterystycznym elementem tej ścieżki miały być trzy kamienne schodki. Chyba jednak komuś się spodobały, bo mimo tego, że minąłem ok. 5 ścieżek idących w górę, żadna schodków nie miała!
Miesiąc temu były. Jesteś pewny że ich nie ma? Może tylko przegapiłeś.
Może istotnie przegapiłem Niemniej wiem, jak to miejsce wyglądało, bo kiedyś schodziłem z Rozdroża pod Małymi Olbrzymkami i jak stanąłem na dole na drodze leśnej, dobrze zapamiętałem wygląd tego miejsca.
voi-vod pisze:Widzę że nie tylko ja przecieram stare ścieżki na Ślęży.
Sądząc z liczby wpisów w notatniku w puszce na wspomnianym rozdrożu, takich "łazików ślężańskich" jest więcej
PS A może jakaś wspólna wyprawa w przyszłości na kolejne szlaki ZGV? Mogę kiedyś sprawdzić na starych mapach (wydawanych m.in. przez ZGV) dawne szlaki i porównać z obecną mapą
Sądząc z liczby wpisów w notatniku w puszce na wspomnianym rozdrożu, takich "łazików ślężańskich" jest więcej Smile
Też byłem zaskoczony ich ilością.
Chętnie. Ślęża to moja ulubiona góra, ulubiona do tego stopnia że zamieszkałem u jej stópA może jakaś wspólna wyprawa w przyszłości na kolejne szlaki ZGV?
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4196
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
świetna relacja, zwłaszcza że dawne niemieckie organizacje turystyczne z Karpat to mój konik
a książki T. Przerwy oczywiście także polecam każdemu miłośnikowi historii turystyki w Sudetach, nie tylko zresztą te z bibliografii, ale np. o MSSGV
a książki T. Przerwy oczywiście także polecam każdemu miłośnikowi historii turystyki w Sudetach, nie tylko zresztą te z bibliografii, ale np. o MSSGV
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Pudelek pisze:świetna relacja, zwłaszcza że dawne niemieckie organizacje turystyczne z Karpat to mój konik
Ale tu jest mowa o Sudetach
Ale pewnie Beskidenverein czy sekcja śląska Węgierskiego Towarzystwa Karpackiego to jest to COŚ
Pudelek pisze:książki T. Przerwy oczywiście także polecam każdemu miłośnikowi historii turystyki w Sudetach, nie tylko zresztą te z bibliografii, ale np. o MSSGV
Monografię MSSGV napisał (to jego doktorat) Marcin Dziedzic. Wrzucę tu dane bibliograficzne tej pozycji, zwłaszcza, że np. w sobotę rozmawiałem o niej z kol. cezaryol
Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie 1881-1945, Wrocław 2006
Re: Ślęża nieznana czyli śladami ZGV...
Leuthen pisze:Charakterystycznym elementem tej ścieżki miały być trzy kamienne schodki. Chyba jednak komuś się spodobały, bo mimo tego, że minąłem ok. 5 ścieżek idących w górę, żadna schodków nie miała!
Nie dawały mi spokoju te schodki. Jak widać na załączonym obrazku są i mają się dobrze
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
Sylwestrowa Ślęża
Szukam sobie w necie inf na temat pomnika, który znaleźliśmy w sylwka na Ślęży a tu mi google wyrzuca forum sudety i post Leuthena więc dzięki za rozwiązanie zagadki.
Niestety od twojej wizyty przybyła na nim nabazgrana markerem czacha oby przy następnej wizycie pomnik był jeszcze cały.
Skrobnę maila do Gminy i Towarzystwa Ślężańskiego może uda się postawić go do pionu jak będzie trzeba to i na forum można skrzyknąć ekipę czynu społecznego. Można by też postawić tablicę informacyjną może kolejny głupek zamiast zająć się bazgraniną przeczyta ze dwa zdania a i normalni turyści dowiedzą się czegoś o historii tego miejsca.
Tym razem Ślęża pokazała się w stroju jesiennozimowym, dół cały brązowy jesienny a od połowy nagle cięcie i góra biała, takiej wersji jeszcze nie widziałem.
szlaki terasowe, terasy szlakowe
a ta mapa skarbów to chyba pochodzi z tej hałdy https://picasaweb.google.com/1018522278 ... 4721916578
ciach i mamy zimę
a w dolinach wiosna
Kuzyn nielot mysikrólika misiokrólik
Latający słoń?
Fajnie widać nie do końca zalany zbiornik w Mietkowie
Terasy po przeciwnej stronie Ślęży koło Sulistrowiczek
Szczęśliwego Nowego Roku Sobótko
Niestety od twojej wizyty przybyła na nim nabazgrana markerem czacha oby przy następnej wizycie pomnik był jeszcze cały.
Skrobnę maila do Gminy i Towarzystwa Ślężańskiego może uda się postawić go do pionu jak będzie trzeba to i na forum można skrzyknąć ekipę czynu społecznego. Można by też postawić tablicę informacyjną może kolejny głupek zamiast zająć się bazgraniną przeczyta ze dwa zdania a i normalni turyści dowiedzą się czegoś o historii tego miejsca.
Tym razem Ślęża pokazała się w stroju jesiennozimowym, dół cały brązowy jesienny a od połowy nagle cięcie i góra biała, takiej wersji jeszcze nie widziałem.
szlaki terasowe, terasy szlakowe
a ta mapa skarbów to chyba pochodzi z tej hałdy https://picasaweb.google.com/1018522278 ... 4721916578
ciach i mamy zimę
a w dolinach wiosna
Kuzyn nielot mysikrólika misiokrólik
Latający słoń?
Fajnie widać nie do końca zalany zbiornik w Mietkowie
Terasy po przeciwnej stronie Ślęży koło Sulistrowiczek
Szczęśliwego Nowego Roku Sobótko
Świetne zdjęcia tych zaśnieżonych drzew!
"podróżowanie - nawlekanie koralików geografii na nitkę życia" A. Stasiuk
www.picasaweb.google.pl/nataliataja2
www.picasaweb.google.pl/NataliaTaja
www.picasaweb.google.pl/tifataja
www.trekearth.com/members/nanax86
www.picasaweb.google.pl/nataliataja2
www.picasaweb.google.pl/NataliaTaja
www.picasaweb.google.pl/tifataja
www.trekearth.com/members/nanax86
Ostatnio zmieniony 29-01-2014 11:15 przez Gryf, łącznie zmieniany 1 raz.
https://plus.google.com/photos/113887916413561596261/albums/5617593664785955313/5617596048769307698?banner=pwa
Gdzie to?
Jak by co to piszę się na taki czyn
Gdzie to?
Radek pisze:Szukam sobie w necie inf na temat pomnika, który znaleźliśmy w sylwka na Ślęży a tu mi google wyrzuca forum sudety i post Leuthena Smile więc dzięki za rozwiązanie zagadki.
Niestety od twojej wizyty przybyła na nim nabazgrana markerem czacha oby przy następnej wizycie pomnik był jeszcze cały.
Skrobnę maila do Gminy i Towarzystwa Ślężańskiego może uda się postawić go do pionu jak będzie trzeba to i na forum można skrzyknąć ekipę czynu społecznego.
Jak by co to piszę się na taki czyn
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
Pod nosem, na wyciągnięcie ręki, po prawej stronie szlaku ze Ślęży na przeł Tąpadła. Szukałem tego miejsca przez ok. 10 lat aż uznałem, że ta kopalnia na Ślęży to tylko legenda, zwłaszcza, że znalazłem jeszcze inne próbne szyby poszukiwawcze i co najmniej kilkanaście warp po poszukiwaniach dopiero coś mnie tknęło kiedy zauważyłem na mapie poziomicę z pewną nienaturalnością i czym prędzej tam poleciałem i nie zawiodłem się bo rzeczywiście znalazłem tam sztolnię i to największą jaka na Ślęży występuje. Nie wiadomo o niej nic a wszelkie informacje są jedynie spekulacjami.
Re: Ślęża nieznana czyli śladami ZGV...
Leuthen pisze:
Dotarłem do Źródła Jana. Zaczerpnąłem trochę wody i napiłem się, potem zaś powędrowałem dalej.
Dementując i sprostowując. Źródło do którego dotarłeś nie nazywa się Źródłem Jana ani Źródłem św. Jana lecz nosi nazwę Friedrich Ludwig Jahn Qelle - http://pl.wikipedia.org/wiki/Friedrich_Ludwig_Jahn
http://img.geocaching.com/cache/6229e20 ... 28f385.jpg
Zresztą fotka na zdjęciu jest również błędnie podpisana.
http://img.geocaching.com/cache/large/6 ... 28f385.jpg
I jeszcze smaczny kąsek na deser...
No to ja uderzam z grubej rury i to po plerach!
Nie jest to co prawda wieża ale "odkryty" na nowo przeze mnie punkt widokowy na Ślęży, zwany Kazalnicą albo Amboną:
Eugenweg:
Przed: https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 8128548434
Po: https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 7915432530
https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 9547137058
inne ujęcia z przedwojennych widokówkowych fotkach:
http://wroclaw.hydral.com.pl/photo.acti ... ity=530299
oraz:
http://wroclaw.hydral.com.pl/photo.acti ... ity=530299
Widocznośc z punktu właściwie zerowa bo cały dalszy pejzaż zasłania las.
A na Małych Olbrzymkach:
https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 4522925266
http://wroclaw.hydral.com.pl/photo.acti ... &id=676353
i po latach:
https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 1265322418
albo u podstawy punktu widokowego:
http://wroclaw.hydral.com.pl/66327,foto.html
i parę chwil później:
https://picasaweb.google.com/ursus7/12C ... 5453447778
Reszta wypocin:
https://picasaweb.google.com/ursus7/12Cze2011Sleza