Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Planujesz wypad? Byłeś gdzieś i masz ochotę podzielić się wrażeniami z innymi - zrób to koniecznie! Zdjęcia mile widziane!
Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Postautor: Pudelek » 01-11-2017 20:49

Październik przez większość czasu nie rozpieszczał pogodą, zwłaszcza dla osób chcących wybrać się w góry. O ile początek miesiąca był jeszcze jaki-taki, to im później tym gorzej. Podczas śledzenia prognoz okazało się, że ostatni ładny dzień przed długim okresem dziadostwa wypada w piątek... Szybka burza mózgów i jedziemy! Na cel wybrałem popularną górę, będącą najwyższym szczytem dwóch krain.
Obrazek

Zabieram ze sobą Bastka, z którym wiosną chodziliśmy po Górach Opawskich - a właściwie to on zabiera mnie, bo robi za kierowcę ;) Dojeżdżamy do Koutów nad Desnou (Winkelsdorf) i parkujemy przy kompleksie narciarskim.
Obrazek

Poza sezonem zimowym główna kolejka też działa, więc kręci się sporo osób uzbrojonych w kije trekingowe i chcących ułatwić sobie sprawę wjazdem do góry. My również skorzystamy z podwózki, ale autobusem ;).
Obrazek

W oczekiwaniu na transport wypijamy po Holbie i molestujemy miejscowego kota, który w końcu tak się z nami zaprzyjaźnił, że trzeba go było odganiać, aby nie wpadł pod koła.
Obrazek

Autobus przyjeżdża prawie punktualnie i jest prawie pusty. Do przejechania mamy tylko dwa przystanki, ale to 9 kilometrów serpentynami. Z okien obserwujemy piękne kolorowe drzewa i już cieszymy się na widoki, ale jednego nie przewidzieliśmy...
Obrazek

Červenohorské sedlo (Roter Berg Sattel), najsłynniejsza przełęcz Jesioników. Wysiadamy pod nowym mostkiem z 2016 roku, wybudowanym dla wygody narciarzy.
Obrazek

Kontrola profesjonalnego sprzętu i wchodzimy na czerwony szlak, który przecina polany z wyciągami, na których można znaleźć jeszcze pojedyncze jagody.
Obrazek
Obrazek

Z tego miejsca dobrze widać Jeseník (Freiwaldau) i okolicę: na prawo od miasta Zlatý Chlum (Goldkoppe, z kamienną wieżą), nad środku Křemenáč (Hemberg), po lewej Studniční vrch (Hirschbad). Odległość to 13-18 kilometrów.
Obrazek

Zielony dachu obiektów noclegowych Červenohorského. Nad nimi kopuła Červenej hory (Rothe Berg), słynna z powodu fundamentów schroniska oraz zabudowanego źródełka.
Obrazek

Tłumów nie widać, co w sumie nie dziwi w dzień powszedni. Początkowo planowałem tam zostawić samochód, ale nie chciało nam się płacić, no i powrót do wozu byłby trudniejszy logistycznie.
Obrazek

Suniemy dalej trawersując Velký Klínovec (niem. Käulig Wiese, 1166 metrów). Poniżej szczytu jest skromny punkt widokowy z niewielką wiatą. Stąd pierwszy raz widzimy dziś Pradziad.
Obrazek
Obrazek

Obok ścieżki co chwilę mijamy słupki graniczne sektorów leśnych. Ale jednocześnie ciągle idziemy inną granicą: śląsko-morawską.
Obrazek

Widoki mamy głównie na morawską stronę; w oddali niziny opanowały mgły. W ogóle chyba tego dnia zamglona była spora część Europy, bo dostałem kilka informacji zza granicy, że słońce zasłonięte ;).
Obrazek
Obrazek

Charakterystyczny ścięty szczyt Dlouhé stráně (Lange Lenth) z górnym zbiornikiem elektrowni.
Obrazek

Z tyłu klasyka - Keprník (Köppernik), Červená hora oraz skały na Vozce (Fuhrmannstein). Z lewej strony Śnieżnik.
Obrazek

Pisałem wcześniej, że czegoś nie przewidzieliśmy - jesteśmy na tyle wysoko, że dookoła mamy tylko lasy iglaste, a więc kolorów pięknej jesieni praktycznie brak! Może mogłem wybrać inną trasę w dolinach?
Obrazek

Nie ma jednak co zbytnio narzekać, bowiem pogoda na razie bardzo dobra - większość nieba jest niebieska, słońce przyświeca i wydaje się, że to jeszcze późne lato.

Na wypłaszczeniu z mniej gęstym zalesieniem zainstalowano drewniany pomost. Okolica jest grząska.
Obrazek
Obrazek

Liczyliśmy na jakąś ławeczkę, ale skoro nie ma to siadamy na deskach obalając piwo w okolicach szczytu Malý Jezerník (Hungerstein, 1208 metrów). Mija nas jeden z nielicznych turystów idących w naszym kierunku.
Obrazek
Obrazek

Dlouhé stráně.
Obrazek

Z powrotem wchodzimy do lasu.
Obrazek

Rozdroże Slatě. Dochodzący tu zielony szlak jest mocno rozjeżdżony.
Obrazek

Stąd już rzut beretem do Švýcárni.
Obrazek
Obrazek

Schweizerei jest najstarszym schroniskiem Jesioników, wybudowane w 1887 roku na ziemiach księcia Liechtensteina ze wsparciem Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein. To także moje pierwsze czeskie schronisko w którym spałem.
Ale to było w poprzedniej dekadzie, dziś ceny są tu hotelowe, podobnie jak w większości budynków w okolicy Pradziada. Pozostaje wejść do jadalni, gdyż posiłki i piwo pozostały w rozsądnych cenach i nawet dość smaczne.
Obrazek
Obrazek

Obok schroniska dzwonnica poświęcona ofiarom gór.
Obrazek

Zaczyna się mocno asfalt. Najpierw mocno zniszczony, a potem bardzo dobrej jakości na podejściu pod wieżę. Dzikości tu próżno szukać.
Obrazek
Obrazek

Droga wije się dookoła, więc spoglądamy na wszystkie strony świata: Keprník, Vozka (12 km) i masyw Śnieżnika z Czarną Górą (30-35 km).
Obrazek

Dolina Střední Opavy (Mitteloppa), a na horyzoncie Biskupia Kopa (Bischofskoppe) i Příčný vrch (Querberg) - 18-23 km.
Obrazek

Zainteresował nas widok na południowy-wschód: końcówka jest zachmurzona, ale wydaje się, że coś tam jeszcze dodatkowego się wyłania.
Obrazek

Tak, tam na pewno widać Beskidy! A konkretnie to Beskid Śląsko-Morawski. Aparat jednak jest w tym przypadku gorszy niż oko, więc na pierwszy rzut ślepiem może wydawać się, że nic tam nie ma...
Obrazek

Dopiero po obróbce wyszło to lepiej: skrajnie na lewo Lysa hora, potem w miarę płaski Smrk, dalej Kněhyně i na końcu para Radegast - Radhošť. Oddalone o 100-105 kilometrów, co oznacza, że to chyba moja najdalsza obserwacja w tym mało przejrzystym roku ;). Charakterystyczny kopczyk z prawej strony to dawny wulkan Velký Roudný (Alter Rautenberg), natomiast na pierwszym planie kościół pątniczy obok Bruntalu.
Obrazek

Tuż pod nami schronisko Ovčárna (Schäferei) i parkingi dla zmotoryzowanych. W położonej obok Sabince spaliśmy jesienią 2015.
Obrazek

Docieramy do wieży. Nie jest może najładniejsza, ale dzięki niej nie sposób nie rozpoznać góry z daleka.
Obrazek

Rzeźba legendarnego ducha i strażnika gór, od którego szczyt wziął swą nazwę. Dość późno, bo dopiero w XIX wieku, przedtem zazwyczaj nazywano go inaczej.
Obrazek

Pradziad, Praděd, Altvater. Najwyższa góra Górnego Śląska, Czeskiego Śląska i Moraw, Sudetów Wschodnich i numer 6 (lub 5) w całych Sudetach. Granica śląsko-morawska biegnie trochę poniżej głównego szczytu, który leży na Śląsku. Końcówka wieży to także najwyższy punkt Republiki Czeskiej, a 30 metrów przebijający Śnieżkę. Do tego druga najwybitniejsza góra kraju i trzecia najbardziej izolowana (cokolwiek to znaczy ;)).

Tyle "naj", że aż jakiś samolot zaczął lecieć na czołówkę, oby nie Tupolev ;).
Obrazek

W środku wieży działa punkt widokowy (brudne szyby), hotel i restauracja, droga, z długim czasem oczekiwania. Ale nakládaný hermelín mają smaczny.
Obrazek

Wracając podchodzimy do kamienia granicznego z 1721 roku - trójstyk ziem Zakonu Krzyżackiego, biskupiego Księstwa Nyskiego oraz Žerotínów. Formalnie leży on w rezerwacie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Złazimy do rozdroża pod Pradziadem.
Obrazek

Niebieskim szlakiem schodzimy żlebem Divoký důl, który prowadzi wzdłuż potoku Divoký. Momentami jest stromo, czasem pozwalane drzewa i sypiąca się ziemia. Słońce, na które od jakiegoś czasu napierają ostro chmury, trochę doświetla roślinność.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Początkowo jest ciekawie, potem zejście zaczyna męczyć, tym bardziej, że odległości na tabliczkach nie odpowiadają tym w realnym terenie. W końcu docieramy do doliny Desny (Tess). Tu jest znacznie bardziej kolorowo, ale słońce schowało się za górami.
Obrazek

Znów maszerujemy asfaltem. Na dolnym zbiorniku elektrowni Dlouhé Stráně albo trwają ćwiczenia, albo szukają trupa.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po asfalcie idzie się szybciej, jednak ten odcinek jest monotonny. Mija nas samochód. Potem drugi. Ta droga jest zamknięta dla normalnego ruchu, więc jeżdżą tu wyłącznie osoby upoważnione. Po jakimś czasie znów słychać warkot silnika...
- Pieprzę, będę łapał stopa - mówię do Bastka.
Macham ręką i od razu widzę, że będzie sukces. Kierowca z jakimś specjalistycznym sprzętem zabiera nas ze sobą. Z tyłu siedzi zafuczały bokser, który po zajęcia jego miejsca robi jeszcze bardziej obrażoną minę.

Facet podwozi nas pod parking w Koutach. Zaoszczędziliśmy co najmniej 5 kilometrów i godzinę maszerowania, z tego końcówkę na pewno już z czołówką.
Obrazek

Mam pewien niedosyt z powodu braku drzew liściastych, ale i tak jesteśmy zadowoleni :)
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Postautor: Dolnoślązak » 01-11-2017 21:17

A u mnie Pradziad wciąż niezaliczony... planowałem nawet się wybrać, klasycznie z Karlowej żółtym przez wodospady, ale wrzesień też nie lepszy był a poza tym prawie cały powrót byłby po ciemku, bo tak wychodzi z połączeniami by obrócić w jeden dzień z Wro i to jeszcze na styk. A mając zostać na noc w Głuchołazach gdzie mam z pociągu 5 min na przesiadkę na ostatniego busa wolałbym znaleźć się tam latem :wink:

Co do drzew było wybrać się jak Bóg przykazał w Beskidy :twisted: A na poważnie to nie masz czego żałować, ja bym chętnie oddał swój żywiecki za tego Pradziada :wink:

Awatar użytkownika
Michał
Moderator
Posty: 2050
Rejestracja: 15-12-2007 02:18
Lokalizacja: Kędzierzyn Koźle

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Postautor: Michał » 02-11-2017 00:30

Znowu się rozminęliśmy, jak nie na dworcu w Opolu, to w Jesenikach :-) Tylko myśmy byli w sobotę, i szliśmy na Serak/Keprnik. A Maly Ded robiliśmy z początkiem października. W obydwóch przypadkach pogoda była cudna.

Pudelek pisze:
Tłumów nie widać, co w sumie nie dziwi w dzień powszedni. Początkowo planowałem tam zostawić samochód, ale nie chciało nam się płacić,


Ale parking na Červenohorské sedlo był bezpłatny, przynajmniej we wrześniu i październiku.
Moja definicja raju: Smažený sýr s hranolkami a tatarskou omáčkou popijany Radegastem.

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Postautor: Pudelek » 02-11-2017 09:32

Według mapy.cz parking był płatny 200 koron, dopiero niedawno dodali, że to w sezonie narciarskim ;) Ale bardziej chodziło o fakt, że idąc z przełęczy mielibyśmy problem zdążyć na ostatni autobus jadący następnie w górę, bo ten jest coś po 16-tej...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/


Wróć do „Relacje z wypraw”