Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Jeżeli wybrałeś się gdzieś poza Sudety i nie wstydzisz się tego, daj znać!
Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Dolnoślązak » 31-01-2017 14:43

Jak się domyslam jechałeś straszliwym czerwonym szkockim busem :mrgreen:

PS A na torta to nie wstąpiłeś?

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 31-01-2017 14:49

Tak :) Ja tam na PB generalnie nie narzekam, był nawet za bardzo punktualny :P

Torta? Żebym zbankrutował :P
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Dolnoślązak » 31-01-2017 15:40

Gdyby tak po stalowych szlakach była taka promocja, to co innego :wink: W drugą stronę moja kura, jak też zwykłem nazywać PB za sprawą ptactwa na burcie, też była punktualna chociaż neobus którym wracałem ostatnio przyjechał aż 20 min wcześniej, ale trzeba przyznać, że grzał nieźle :wink:

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 31-01-2017 16:58

Neobus jest ok, ale ja jeździłem nim tylko na trasach w kierunku Bieszczad i Sanoka. Chociaż raz spóźnił mi się do Ustrzyk prawie godzinę i nie zdążyłem na pierwszą przesiadkę.

PB spóźnia się często w godzinach szczytu, ale na to chyba nic nie idzie poradzić, bo taki Kraków czy Wrocław zawsze stoi. Za to przyjazd przedwczesny wcale nie jest mi czasem na rękę jak w nocy muszę czekać dłużej na przesiadkę - kiedyś we Wrocku był prawie godzinę wcześniej :P
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 04-02-2017 17:26

Heeresgeschichtliches Museum (Muzeum Historii Wojskowości) w Wiedniu to jedna z najstarszych tego typu placówek na świecie. Znajduje się na terenie Arsenału - kompleksu budynków wojskowych, których budowę rozpoczęto w pierwszym roku panowania Franciszka Józefa. Młody cesarz postanowił uczynić z niego symbol nowych neoabsolutystycznych porządków po niedawnej Wiośnie Ludów.

Arsenał stanął za ówczesnymi murami miejskimi (dzisiaj to dystrykt Landstraße). Do budowy zużyto 177 milionów cegieł. Powstały w sumie 72 budynki (nazywane oficjalnie obiektami), z których część przetrwała do dzisiaj (pozostałe uległy zniszczeniu w czasie bombardowań alianckich i walk o miasto w 1945).

Na teren Arsenału wchodzę przez obiekt nr 1, dawną komendanturę. Dziś mieści się tu m.in. restauracja.
Obrazek

Symbolika cesarska jest wszechobecna.
Obrazek

Budynki wzniesiono w stylu bizantyjsko-mauretańskim z elementami gotyckimi. Wygląda to bardzo ładnie. We wnętrzach mieszczą się rozmaite instytucje, np. w obiekcie nr 3 szkoła tenisowa i mieszkania.
Obrazek

Mnie interesuje nr 18, czyli właśnie muzeum. Budowę ukończono w 1856 roku. Jest to najstarszy budynek muzealny w Austrii od samego początku przeznaczony do tego celu. Na otwarcie trzeba jednak było poczekać aż do 1869, kiedy rozpoczęło działalność jako k.k. Hofwaffenmuseum.
Obrazek

Po kilku latach groziło mu zamknięcie w związku z budową gmachów muzealnych na Ringu (obecnie Sztuk Pięknych i Historii Naturalnej), gdyż pojawiły się plany, aby tam przenieść zbiory lub ich część. Ostatecznie specjalna komisja z arcyksięciem Rudolfem zdecydowała, iż pożądane jest funkcjonowanie osobnego muzeum wojskowego, rozpoczęła się też wielka zbiórka nowych eksponatów zarówno od instytucji państwowych jak i osób prywatnych. Ostatecznie w 1891 roku cesarz Franciszek Józef dokonał ponownego otwarcia tym razem jako k.u.k. Heeresmuseum.
Obrazek

W XX wieku bywało różnie. Po wybuchu Wielkiej Wojny natychmiast je zamknięto. Po rozpadzie monarchii nawet zastanawiano się nad sprzedażą zbiorów z powodu trudnej sytuacji ekonomicznej. Na szczęście pomysł ten upadł i w 1921 otwarto je po raz trzeci i znów pod nową nazwą - Österreichisches Heeresmuseum.

Gdy w wyniku anschlussu Austria stała się częścią III Rzeszy muzeum znalazło się w zarządzie dyrektora z Berlina. Wraz z wybuchem II wojny światowej znowu pojawiły się ograniczenia - cywile nie mogli go zwiedzać, pozwalano na to jedynie wojskowym. Dopiero w 1943 ludność cywilna została ponownie dopuszczona do wnętrza, ale jedynie w weekendy. Główną część stanowiły wówczas propagandowe wystawy o niemieckich zwycięstwach na wszystkich frontach. Jesienią tego roku rozpoczęto ewakuację najcenniejszych zbiorów, co okazało się przydatne, gdyż we wrześniu i grudniu 1944 bomby poważnie zniszczyły budynek i magazyny. Kolejne straty przyniósł szturm Armii Czerwonej, a już po ustaniu walk niektóre przedmioty zarekwirowały władze okupacyjne, innymi "zaopiekowali" się czerwonoarmiści albo zwykli złodzieje.

Odbudowa ruszyła rok po zakończeniu wojny, a w 1955 muzeum po raz czwarty rozpoczęło swoją historię, tym razem pod szyldem współczesnym.

Turyści mogą podziwiać długą na 235 metrów fasadę, nad głównym wejściem znajduje się kopuła sięgająca 43 metrów. Theophil Hansen, architekt z Danii, wzorować się miał na arsenale w Wenecji oraz architekturą Florencji.
Obrazek

Na zewnątrz ułożono dziesiątki starych dział oraz odgrodzono siatką samolot Saab J-29F Tunnan - szwedzki odrzutowiec myśliwski zwany "beczką".
Obrazek

Po wejściu uderza po oczach przepych i bogactwo. Muzeum miało nie tylko dokumentować, ale też podkreślać chwałę oręża Habsburgów, zatem pierwsze pomieszczenia wykonano tak, aby olśnić zwiedzających.

Na parterze znajduje się Feldherrenhalle - ozdobiona 56 marmurowymi posągami sławnych dowódców. Każda figura liczy dokładnie 186 centymetrów. Połowę kosztów wyposażenia pokrył cesarz, drugą połowę prywatni sponsorzy, często potomkowie uwiecznionych na rzeźbach.
Obrazek

Inicjały Najjaśniejszego Pana widać nawet na drzwiach kibla ;)
Obrazek

Schodami po czerwonym dywanie wchodzimy na półpiętro, gdzie umieszczono podobiznę cesarza. Nad schodami sporych rozmiarów kompozycja o nazwie "Austria".
Obrazek
Obrazek

Najbardziej zdobiona sala na środku pierwszego piętra - "sala chwały" (Ruhmeshalle). Lśniąca tak, że można jeść z podłogi. Nad nami kopuła ze scenami z historii Austrii. Po bokach na ścianach herby krajów koronnych cesarstwa oraz nazwiska około 500 wysokich oficerów (pułkowników, generałów i feldmarszałków) wraz z datami śmierci od wojny trzydziestoletniej do 1918 roku.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wokół kopuły cztery sceny batalistyczne wielkich bitew z przeszłości oraz mniejsze malowidła pokazujące ważne wydarzenia Imperium Habsburgów. Niektóre z nich zostały ponownie namalowane w latach 50. XX wieku, gdyż oryginały legły w gruzach w czasie wojny.
Obrazek
Obrazek

Gdy już się pozachwycałem to w końcu wstąpiłem na właściwe wystawy, których początkiem jest wiek XVI. To skrzydło zajmuje się historią do 1866 roku.
Obrazek

To nie jest najbardziej interesujący mnie okres, więc przemknąłem przez niego względnie "szybko", choć i tutaj można znaleźć sporo ciekawostek.

Są np. tureckie chorągwie zdobyte pod Wiedniem i Zentą...
Obrazek

...najstarszy zachowany na świecie obiekt latający: francuski balon L' Intrépide zdobyty przez Austriaków pod Würzburgiem w 1796 roku.
Obrazek

Mundur ostatniego cesarza rzymskiego (narodu niemieckiego) i pierwszego cesarza austriackiego, czyli Franciszka II/I. Na nadwagę na pewno nie narzekał.
Obrazek

Słowo mundur będzie się tu pojawiać chyba najczęściej. Pewną ciekawostką mogą być stroje i hełmy Cesarstwa Meksykańskiego pod krótkotrwałym panowaniem Maksymiliana (brata Franciszka Józefa).
Obrazek

W drugim skrzydle zaczyna się wystawa dotycząca okresu Austro-Węgier.
Obrazek

Są więc mundury zwykłych żołnierzy (no, może nie takich zwykłych, bo tutaj widać oberleutnanta korpusu samochodowego)...
Obrazek

...jak i cesarskie: galowy i polowy.
Obrazek
Obrazek

Franciszek Józef przez całe swoje życie i nawet w podeszłym wieku utrzymywał bardzo zdrową sylwetkę.

Kolejne gabloty z umundurowaniem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niestety, w robieniu zdjęć bardzo skutecznie przeszkadzały gabloty odbijające światło i lampy :(.

Na koniec sali wystawa poświęcona zamachowi w Sarajewie i to chyba najbardziej makabryczne miejsce w muzeum. Przy ścianie stoi automobil Gräf & Stift wyprodukowany w 1910 roku, a 28 czerwca 1914 przekazany do dyspozycji arcyksięciu Ferdynandowi i jego żonie, gdy przemieszczał się ulicami Bośni.
Obrazek

Od strony pasażera wyraźnie widać ślad po pierwszej kuli, która śmiertelnie raniła księżną Zofię.
Obrazek

Kiedyś czytałem, że to samochód morderca, który po zamachu zmieniał właścicieli i wszyscy oni zginęli z jego "kół". Raczej to jednak miejska legenda, bowiem w dostępnych mi źródłach pojawia się informacja, że już w sierpniu 1914 roku wóz wrócił do Wiednia i umieszczono go w muzeum. Początkowo stał w Feldherrenhalle, uszkodzony pod koniec II wojny światowej po konserwacji w 1957 stanął w swoim własnym pokoju, tym samym co dzisiaj. W każdym razie chyba Habsburgowie nie uwierzyli w winę samochodów tej luksusowej marki, bo ostatni cesarz Karol udając się na wygnanie do Szwajcarii zabrał ze sobą jeden egzemplarz Gräf & Stift do pociągu ;).
Obrazek

Naprzeciwko samochodu prezentowany jest mundur arcyksięcia Ferdynanda: z wyraźnymi śladami krwi (bynajmniej nie błękitnej) i dziurami po kulach. Pod nim kanapa z sarajewskiej rezydencji gubernatora (obecnie prezydenta Bośni i Hercegowiny), na której następca tronu skonał.
Obrazek

Wystawa dotycząca Wielkiej Wojny zajmuje najwięcej miejsca w muzeum. Kilka lat temu została całkowicie przeorganizowana i przebudowana na nowo. Miłośnicy militariów będą w raju. Wszyscy pozostali którzy jakimś przypadkiem tu trafili dostaną oczopląsu :P.
Obrazek

Zaczyna się w miarę niewinnie - od kapelusza rekruckiego. Latem 1914 roku nikt nie mógł się domyślać, że wojna potrwa cztery lata, pochłonie tyle ofiar i rozpadnie się całe państwo a Europa zmieni się na zawsze.
Obrazek

W gablotach mundury, broń, sztandary i odezwy. Czasem z chichotem historii: odezwa przygotowana przez burmistrza Wiednia 2 grudnia 1914 roku z okazji 66 rocznicy wstąpienia FJ na tron informuje, że Belgrad jest w austriackich rękach. Tymczasem po niecałych dwóch tygodniach Serbowie (przejściowo) odzyskali swoją stolicę.
Obrazek
Obrazek

Pokazano też uzbrojenie i umundurowanie przeciwników - początkowo Rosjan, w 1915 pojawili się Włosi, a rok później Rumuni.
Obrazek

Nad głowami podwieszono aeroplan - Albatros B.II. Skonstruowany w Berlinie, produkowany także poza Rzeszą - w Austro-Węgrzech i Warszawie - po wojnie służył również w lotnictwie polskim i szwedzkim.
Obrazek

Kurtka pilota z ciekawym notesikiem.
Obrazek

Sztandar Austro-Węgier z dużymi herbami Austrii i Węgier, a po środku dynastii.
Obrazek

Wojskowe selfie ;).
Obrazek

Największym eksponatem jest ciężka haubica kalibru 380 mm. Powstały w zakładach Škody i od maja 1916 wysyłano je na front. Z dziesięciu wyprodukowanych egzemplarzy przetrwały do dzisiaj dwa - drugi jest w Bukareszcie.
Obrazek

"Nieco" mniejsza haubica 24 cm Mörser M 98.
Obrazek

Osobną salę poświęcono marynarce - to głównie modele, ale też wieża zatopionego U-boota. Za szybą stoi marynarz krążownika SMS Kaiserin Elisabeth, zatopionego przez własną załogę na początku wojny w Chinach.
Obrazek

Poza osobami zainteresowanymi tematem mało kto wie, że Austro-Węgry wysłali też niewielki kontyngent na pomoc Turcji - oddziały artyleryjskie i techniczne walczyły w Palestynie, więc konieczny był zupełnie inny mundur.
Obrazek

Po śmierci Franciszka Józefa tron objął młody Karol. Nie ma po nim dużo pamiątek, ale w końcu panował tylko dwa lata.
Obrazek

Czasem niedaleko siebie są dwa różne światy. Można np. zagrać w grę planszową albo pobawić się lalką...
Obrazek

...a zaraz potem stajemy przed sugestywnym obrazem "Żołnierz i śmierć" Hansa Larwina.
Obrazek

Pod koniec wojny zmienia się technika i wyposażenie, np. część oddziałów na froncie włoskim otrzymało hełmy. Żołnierze zaczęli używać też masek gazowych (tu akurat wersja włoska).
Obrazek

Przy brakach materiałowych korzystało się też ze zdobycznych zapasów - mundur sierżanta z włoskiego sukna.
Obrazek

Gdy umilkną strzały zostaje tylko cisza... takie krzyże często można spotkać na zachodniogalicyjskich cmentarzach wojennych.
Obrazek

W miejsce monarchii zostaje proklamowana Republika Niemieckiej Austrii. Cesarz Karol jednak nie abdykuje, tylko "zrzeka się z udziału w rządach". Gdy 11 listopada 1918 roku opuszczał na zawsze Wiedeń w kolumnie kilku samochodów te tablice umieszczono na cesarskim wozie.
Obrazek

Nowa republika to jednak nie czas spokoju. Część mieszkańców chce połączenia z Niemcami, innych ciągnie do Szwajcarii, trwają spory o granice. W Burgenlandzie i Karyntii przeprowadzono plebiscyty (obydwa wygrane przez austriackich Niemców). Republikańskie wojsko korzysta z zapasów armii cesarskiej, ale symbolika jest już inna. Zniknęły "bączki" z dwugłowym orłem, pojawiają się naramienniki ze stopniami, niektóre elementy przypominają te z umundurowania niemieckiego.
Obrazek
Obrazek

Dopiero w okresie austro-faszyzmu ponownie mundury zaczynają przypominać austro-węgierskie.
Obrazek

Okres międzywojenny to pełzająca wojna domowa pomiędzy czerwonymi, czarnymi i brązowymi. Jej ofiarą pada m.in. kanclerz Dollfuß, zabity przez nazistów niemal dokładnie dwadzieścia lat po zamachu na arcyksięcia Ferdynanda. W muzeum prezentowana jest maska pośmiertna oraz, jak w przypadku następcy trony, kanapa na której zmarł, jeszcze ze śladami krwi.
Obrazek

Okres II wojny światowej nie zajmuje tutaj jakoś dużo miejsca. Jest trochę sprzętu (również wyprodukowanego w austriackich zakładach jak ciągnik Raupenschlepper Ost), więcej informacji poświęcono bitwie o Wiedeń.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na mundurze Wehrmachtu nadal wiszą cesarsko-królewskie medale i ordery.
Obrazek

Symbolicznym końcem jest amerykański dżip, którym po wojnie przedstawiciele czterech zwycięskich mocarstw (zakładając, że Francja to też mocarstwo) podróżowali po centrum Wiednia, będącego wspólną strefą okupacyjną.
Obrazek

Ta wystawa jest młoda - tematykę międzywojenną i drugowojenną dodano dopiero w 1998 roku. Przedtem ekspozycja kończyła się na Wielkiej Wojnie.

Poza budynkiem znajduje się jeszcze plenerowa ekspozycja pancerna. Zgromadzono tutaj sprzęt używany przez austriackie wojsko po 1955 roku. Mieszanina spora. Mamy M47 Pattona (kilkaset sztuk będących na składzie od 1957 do 1982), lekki czołg M41, haubicę M-7B2 "Priest", ale też radzieckie T-34 (27 sztuk w latach 1955-1964).
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Stoi kuchnia polowa oraz SU-100, które spoczywało niegdyś na placu Schwarzenberga obok pomnika Armii Czerwonej.
Obrazek
Obrazek

Gdyby komuś nie było jeszcze dość, to w dwóch osobnych galeriach zewnętrznych można pooglądać stare armaty, lecz ja już nie miałem na to ani czasu, ani ochoty. Spędziłem w murach Muzeum Historii Wojskowości 3,5 godziny, ale bynajmniej nie był to okres stracony ;)
Obrazek


Galeria:
https://goo.gl/photos/dkDscrg4Uf2CWMiR8
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 08-02-2017 15:07

Górny Śląsk budownictwem drewnianym stoi. Spośród zabytków najliczniej reprezentowane są kościoły, których na terenie regionu znajduje się kilkadziesiąt - zarówno w województwie śląskim jak i opolskim. Szczególnie dużo świątyń stoi mniej więcej w jego centrum: w zachodniej części powiatu gliwickiego. I tam pojechałem w ostatni styczniowy piątek.

Najpierw zatrzymałem się przy zamarzniętym Kanale Gliwickim (Gleiwitzer Kanal) w Rudzińcu (Rudzinitz, od 1936 Rudgershagen).
Obrazek

Kawałek od mostu kanał przegradza śluza Rudziniec - trzecia z sześciu zbudowanych. Jakiś czas temu chyba ją wyremontowano.
Obrazek

W dole widać, że wędkarstwo to fascynujący i rozwijający sport ;).
Obrazek

W środku wsi pierwszy z kościołów, pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Wybudowano go w 1657 roku, w późniejszych wiekach dodano wieżę i przedsionek. Niestety, jak wszystkie tego dnia jest on zamknięty.
Obrazek

Na cmentarzu skromny pomnik poległych w Wielkiej Wojnie w formie krzyża.
Obrazek

Ten drugowojenny jest znacznie okazalszy, ale i ofiar więcej - ginęli na frontach, wywiezieni do Związku Radzieckiego oraz w mroźny koniec stycznia 1945, kiedy to sowiecka swołocz mordowała cywilów w prawie każdej okolicznej miejscowości.
Obrazek

Na cmentarzu oddzielonym drogą brak starszych nagrobków, jest jednak kaplica i krzyż z tego samego 1903 roku. Na krzyżu były kiedyś napisy, ale je starannie usunięto.
Obrazek

W sąsiednim Rudnie (Rudnau, od 1936 Braunbach) drewniany kościół stał do 1921, po czym został uszkodzony przez wichury i rozebrano go. W jego miejscu postawiono nowy, neobarokowy.
Obrazek

Tu dla odmiany sporo niemieckich grobów. Na niektórych widać sygnatury gliwickich zakładów kamieniarskich.
Obrazek

Pomnik poległych także w formie krzyża z dwujęzycznym napisem, który wygląda na oryginalny. Na pewno jednak był czymś zakryty, gdyż ślady po śrubach także są. Z boku ozdobiony małym Krzyżem Żelaznym.
Obrazek
Obrazek

Przejście frontu 25 stycznia 1945 (ta sama data co w Rudzińcu) upamiętniono dwa razy. Najpierw na, prawdopodobnie, zbiorowej mogli z polskim tekstem.
Obrazek

Drugi pomnik przypomina rudziniecki. Do poległych żołnierzy i zamordowanych cywilów dodano osobno ofiary "obozów internowania", czyli chyba chodzi o polskie obozy pracy dla Niemców, Ślązaków i innych z lat 40.
Obrazek

Bojszów (Boitschau, Lärchenhag). Wszystkie te wsie i kościoły są odległe od siebie o kilka kilometrów. Świątynia jest z początku XVI wieku. Wieża świeci się jak psu... jak nowa ;).
Obrazek

Używana jest rzadko, bo parafianie wolą (albo muszą woleć) uczęszczać do szpetnego obiektu z 1982 roku. W kategorii "religijnego paskudztwa" zajmuje wysokie miejsce.
Obrazek

Pomnik poległych znów w postaci krzyża do którego przymocowano tablice.
Obrazek

Wśród wiekowych nagrobków znalazłem jeden polski z końca XIX wieku. Imię i nazwisko (Valentin Lux) kojarzy mi się z proszkiem do prania.
Obrazek

Kościół św. Trójcy w Rachowicach (Rachowitz, Buchenlust) jest nietypowy, gdyż ma murowane prezbiterium, które w dodatku jest jego najstarszą częścią (XV/XVI wiek). Drewnianą nawę dobudowano w drugiej połowie 17. stulecia, możliwe, iż w miejsce poprzedniej konstrukcji. Potem dostawiono wieżę.
Obrazek

Przed bramą pomnik poległych. Metalową tablicę wmurowano w obelisk - sądzę, że ktoś ją przechował przez okres PRL-u. Ciekawe tylko czy kamienno-ceglana konstrukcja jest oryginalna? Fotografuję go dokładnie, bo nie wiadomo jak długo znów postoi...
Obrazek
Obrazek

Niedaleko kościoła stoi drewniany spichlerz dworski z XIX wieku - odnowiony i służy jako jakieś centrum kultury.
Obrazek

Przejeżdżamy przez las. Po tablicach widać, że większość nazw w gminie jest dwujęzycznych.
Obrazek

W Sierakowicach (Schierakowitz, Graummannsdorf) mam wrażenie, że trafiłem na remont: ciemne stare drewno zaczęto przykrywać nowym, żółciutkim.
Obrazek

Ale jednak nie - tylko dolna część wieży musiała być w tak złym stanie, że stolarkę wymieniono. Wygląda to dziwacznie i pewno minie sporo lat, zanim kolory się wyrównają, choć biorąc pod uwagę jakość powietrza to może się mylę...

W środku są piękne polichromie odkryte i zakonserwowane kilka lat temu. Lecz ich nie obejrzę, przynajmniej nie tym razem :|.
Obrazek

Pomnik pod słońce, więc niewiele widać.
Obrazek

Przy okazji wzbudzam czujność miejscowej. Mijam ją na cmentarzu i muszę wydać się bardzo podejrzany, spacerując sobie, ot tak, z aparatem. Może robię dokumentację dla złodziei? Albo zamachowców? Albo rządu? Kobieta wraca do auta i czeka, aż i ja przyjdę do swojego. Grzeje silnik i udaje, że czegoś szuka, ciągle spoglądając w stronę, gdzie zniknąłem za kościołem. W końcu nie wytrzymuje i idzie za mną, więc ponownie ją mijam, kiedy wreszcie i ja opuszczam teren. Kamień musiał jej spaść z serca :D.

Sośnicowice (Kieferstädtel) mijamy bez zatrzymywania się. Smolnicki (Smolnitz, Eichenkamp) zabytek znam już dość dobrze...
Obrazek

...to kościół cmentarny św. Bartłomieja, wybudowany albo przez ewangelików w 1600 roku albo 150 lat później (niezły rozrzut).
Obrazek

Długo niszczał, bo tu także wybudowano w 1979 nowe paskudztwo straszące za domami.
Obrazek

Na koniec została Żernica (Deutsch Zernitz, od 1936 Haselgrund od licznych tu orzechów laskowych). Kościół św. Michała Archanioła postawiono na dawnym grodzisku lub cmentarzu.
Obrazek

On również całe lata stał nieużywany i w coraz gorszym stanie, remont przeprowadzono dopiero niecałą dekadę temu. Obecnie ponownie odprawia się w nim msze.
Obrazek

Na kamienicy pod górką widzę jakiś napis, więc człapię do niej mocno śliską drogą. Ale tam tylko rok budowy - 1904.
Obrazek

Czas kończyć objazdówkę, bo robi się coraz ciemniej...


https://goo.gl/photos/8AUqvozSm1DX5nuf6
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re:

Postautor: Pudelek » 16-03-2017 19:33

Human pisze:Tabliczki są jak najbardziej powojenne.


odkopuję - pytanie odnośnie niebieskich tabliczek z numeracją i strzałkami we Wrocławiu. Na filmie z przedwojennego Breslau (https://www.youtube.com/watch?v=4myWlCmAJFw czas: 1:04) widać takie tabliczki jakie obecnie widać we Wrocku. Więc może jednak przedwojenne?
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 18-05-2017 14:21

Gzel. Sztuczne jezioro znajdujące się w granicach Rybnika, będący formalnie częścią Zalewu Rybnickiego.

Nazwa jest ciekawa i pochodzi od potoku tutaj płynącego. Nie potrafiłem jednak znaleźć jej starszej toponimii.

Tą okolicę odkryłem przez przypadek podczas zawodów biegowych, które odbywały się przy stawach określanych jako Gzel Mały. Sielskie klimaty ze sporą grupą wędkarzy.
Obrazek

Wędkarze przyglądają mi się podejrzliwie, gdy kręcę się dookoła. Może chcę podpatrzeć ich technikę w tym fascynującym zajęciu, w którym nie wytrzymałbym nawet kwadransa? ;)

Przy poszczególnych fragmentach brzegu różne tablice typu: "Miejsce gospodarza". Facet z tego ujęcia siedział obok "Stanowiska dla osoby niepełnosprawnej". Fizycznie chyba mu nic nie dolegało...
Obrazek

Mając trochę czasu zrobiłem sobie spacerek. Malowniczo, zwłaszcza przejścia pomiędzy poszczególnymi stawami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mijam jakieś budynki - jeden przypomina schron.
Obrazek

Za nim kolejne małe zbiorniki. Co rusz widzę też znaki ostrzegające przed zakazem wstępu.
Obrazek

Po drugiej stronie brzegu zapuszczona pogłębiarka.
Obrazek

A w lesie bagienko.
Obrazek

Część wędkarska straszy jakimiś regulaminami (zakaz jazdy na rowerze, zakaz kipowania na trawę - ale już palenia nie, zakaz tam czegoś jeszcze) a obok przebiega "wolna" ścieżka edukacyjna.
Obrazek

Ozdobiono ją tablicami, z których jednak niewiele się dowiemy poza standardami typu "po co człowiekowi las". Bardziej rozsądne wydały mi się małe paliki z nazwami drzew - dzięki temu mogłem wiedzieć na co patrzę, bo ja na roślinach kompletnie się nie znam ;)
Obrazek

Jeden z kilku kanałów zasilających, ewidentnie też sztuczny.
Obrazek

Ośrodek wędkarski posiada w sobie dyskretny urok epoki... przynajmniej teoretycznie już minionej ;). Dach z plastików (?) jaki pamiętam jeszcze z PRL-owskich basenów, stare huśtawki (koszmar wielu dzisiejszych rodziców), ławeczki...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Początkowo sądziłem, że stawy są znacznie starsze. W tym rejonie (Park Krajobrazowy Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich) hodowano ryby już w średniowieczu. Ale jednak nie tu - mapy wyraźnie wskazują, że na początku XX wieku był tylko las.

Wszystko powstało przy okazji budowy Elektrowni Rybnik - utworzono wówczas w 1972 roku rozległy Zalew Rybnicki z najdłuższym w Polsce sezonem żeglarskim. Część oddzieloną od reszty zaporą z drogą wojewódzką nazwano właśnie Gzel. Jest ona znacznie spokojniejsza niż główny zbiornik. Wtedy też musiano wykopać widoczne tutaj stawy, a następnie zarybiono. Zyskała zatem nie tylko gospodarka, ale też zwykli ludzie.

Idę spojrzeć na Gzel "właściwy" - przez krzaki widać elektrownię.
Obrazek

Chwilę potem na przecince zalew prezentuje się w większej swej okazałości, dodatkowo mam okazję spotkania z łabędziami.
Obrazek
Obrazek

Mimo powszechnego występowania tych ptaków to rzadko widziałem ich gniazda. Ostatni raz chyba podczas spływu Biebrzą, ale wtedy łabędź siedział grzecznie na zadzie, a teraz stoi i można zobaczyć jaja. Choć zbliżyłem się do niego na odległość kilku metrów to nie przejawiał żadnego niepokoju, pewno podejrzewał, że nie wskoczę do wody i go zaatakuję ;).

Za to drugi ptaszon szybko podpłynął i ustawili się w dwójkę :)
Obrazek
Obrazek

Ogólnie to całkiem fajna okolica na rower czy wędrówkę po lesie. Pomijając oczywiście groźne zakazy wędkarzy :P
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4799
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: buba1 » 18-05-2017 15:19

Fajne te jeziorka. Zwlaszcza w ta zielona i ciepla pore roku tworzy sielski spokojny klimat. Przynajmniej taki emanuje ze zdjec!

I wreszcie bym mogla pohustac kabaka na normalnej hustawce! od jakiegos czasu na takie poluje- moze nawet kiedys bedzie na ten temat cala relacja, jak sie uzbiera troche...

Obrazek
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "

na wiecznych wagarach od zycia...

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 18-05-2017 17:32

tam takich huśtawek było kilka :)

Oczywiście w jeziorkach nie można się było kąpać, bo one są dla ryb tylko :P
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 30-11-2017 17:18

"Śpieszmy się kochać pomniki, tak szybko odchodzą".

Postanowiłem uwiecznić kilka położonych w okolicy niepoprawnych politycznie pomników, które już wkrótce mogą zniknąć z powodu "dekomunizacji" (zapis celowo w cudzysłowu).

Jako Ślązak nie mam powodów, aby czuć sentyment do Krasnoarmiejców; jak wyglądało "wyzwalanie" Górnego Śląska wie każdy, kto choć trochę zna historię. Uważam jednak, że te pomniki to świadectwo minionych czasów i powinny pozostać na swoich miejscach, także ku przestrodze. W dziejach ludzkości zawsze było tak, że ci, co burzyli pomniki, później sami mieli burzone...

Dwa obiekty są bardzo blisko granic Opola. W Żelaznej (Eisenau, do 1934 Zelasno) stoi przy głównej drodze pomnik z czerwoną gwiazdą. Skromny, lekko surowy, minimalistyczny. Około dziesięciu lat temu pomalowano go na biało, teraz farba mocno wyblakła, odpada tynk.
Obrazek

Widać, że czas odcisnął tutaj swoje piętno, lecz teren jest zadbany, drzewka przystrzyżone, stoją też znicze.
Obrazek
Obrazek

W Żelaznej doszło do walk w nocy z 22 na 23 stycznia 1945 roku. Radzieckie wojsko przeprawiało się przez Odrę, Niemcy kontratakowali. Po kilku dniach Armia Czerwona nakazała ewakuację mieszkańców, którzy powrócili do zniszczonej i okradzionej wioski dopiero w marcu.

Pomnik powstał jeszcze w roku zakończenia wojny lub w kolejnym. Oficjalnie ustawili go wdzięczni mieszkańcy, ale trudno w to wierzyć po serii egzekucji, mordów i gwałtów. W tym miejscu znajdował się pierwotny cmentarz, na którym pochowano żołnierzy sowieckich: ich liczba jest sporna - od 247 do 700. W późniejszym okresie ekshumowano ich i przeniesiono na dużą nekropolię w Kędzierzynie-Koźlu. Pozostał tylko pomnik...
Obrazek

Z drugiej strony Opola znajduje się wieś Folwark (Vorverk). Tu także istniał kiedyś cmentarz wojenny i po ekshumacji (znalazłem dwie wersje: do Kędzierzyna lub do Opola) przetrwał pomnik i dawna ogrodzona kwatera.
Obrazek

W walkach, które trwały w okolicy od stycznia do marca, miało zginąć aż 620 żołnierzy radzieckich, w tym młodszy lejtnant Krutikow. Po sąsiedzku nadal spoczywają niemieccy obrońcy, lecz ich upamiętnia tylko niewielka tablica.
Obrazek

Wracając do pomnika sowieckiego: jest w nieco lepszym stanie, niż ten w Żelaznej. Trawa na dawnym cmentarzu jest skoszona. Przy obelisku stoi sporo zniczy oraz kwiaty - zapewne efekt niedawnego dnia Wszystkich Świętych. A więc ktoś o tym pamięta. I to raczej zwykłe osoby, a nie jakieś stowarzyszenia.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W 2010 roku przy pomniku zorganizowano "Światełko dla Rosji" - nabożeństwo z udziałem mieszkańców kilku najbliższych wiosek; po polsku i niemiecku modlono się o pojednanie narodów. Od tego czasu odbywają się tutaj także spotkania śląskich Niemców wspominających wszystkie ofiary zimowych miesięcy - zarówno cywilne jak i wojskowe. Pojawiali się także ostatni naoczni świadkowie tamtych wydarzeń. Nigdy nie zapomnimy, ale chcemy po latach przebaczyć. A mają czego nie zapominać, bowiem w sąsiednich Boguszycach (Boguschütz) wymordowano 200-300 mieszkańców.
Obrazek
Obrazek

Kolejny pomnik położony jest w dolnośląskiej części województwa opolskiego, a mianowicie w Mikolinie (Niklasfähre, do 1936 Nikoline). Jest to chyba najbardziej znana radziecka konstrukcja regionu i jedna z najciekawszych, jaką widziałem w granicach Polski. Mowa oczywiście o słynnym pomniku nad Odrą, widocznym już z daleka z drugiego brzegu. Kilka razy pisała o nim m.in. Buba (i w sumie to ona zainspirowała mnie do odwiedzin ;)).
Obrazek
Obrazek

Pomnik upamiętnia przeprawę żołnierzy I Frontu Ukraińskiego w styczniu i na początku lutego 1945 roku. Forsowano ją na odcinku kilkunastu kilometrów. W Mikolinie znajdował się most, wysadzony przez wojska niemieckie, co zahamowało ofensywę tylko na kilka dni.

W sierpniu rozpoczęto budowę pomnika - zajęła się tym sowiecka jednostka inżynieryjna ze Skorogoszczy. Jesienią został oficjalnie "otwarty". Przez kolejne dziesiątki lat przyjeżdżali tutaj żołnierze Armii Radzieckiej z Brzegu, aby składać przysięgi.
Obrazek

Obiekt ma niebanalną sylwetkę dzięki dodaniu fragmentów betonowych łodzi. Wygląda to bardzo ciekawie, a odwiedzający go lubią wchodzić do ich środka :P.
Obrazek
Obrazek

W okresie PRL-u powstało wiele mitów związanych z walkami o Odrę - oficjalna propaganda powtarzała, że życie straciło tutaj aż 40 tysięcy żołnierzy! Wzięto ich z kapelusza: według dzisiejszego stanu badań straty strony radzieckiej wyniosły "tylko" 600-700 żołnierzy: część poległa od kul, część utonęła w lodowatych nurtach rzeki. Owa liczba, mimo, iż wielokrotnie mniejsza od podawanej w poprzednim ustroju, i tak jest jedną z największych w województwie i świadczy o zaciętości walk; dla porównania - podczas zdobywania Festung Oppeln zginęło 300, a w Brzegu 400 czerwonoarmistów.
Obrazek

No bokach kolumny umieszczono napisy po rosyjsku:
Bohaterom - Zwycięzcom nad niemiecko-faszystowskimi najeźdźcami dzielnym żołnierzom pierwszego frontu ukraińskiego. Z walkami forsowania rzeki Odry w lutym 1945 roku. (Choć najcięższe walki toczyły się w styczniu.) Pierwszy front ukraiński, 1945 r.
Wieczna sława bohaterom poległym w walkach o wolność i niepodległość naszego kraju.
Wykonała 39 Jednostka Wojsk Inżynieryjnych. Budował starszy tech. lejtnant Wisniewskij W. G. przy aktywnej pomocy burmistrza pana Mieczysława Dratwy. Sierpień – Październik 1945 roku
.

Po 1989 roku pomnik zaczął niszczeć. Wiosną tego roku został wyremontowany przez polsko-rosyjskie stowarzyszenie "Kursk", opiekujące się takimi miejscami. IPN oraz prawackie media dostały szału... Ruszyła histeryczna lawina oburzenia, oskarżeń i tym podobnych. "Za rosyjskie pieniądze!" - pisano. A, za przeproszeniem, za czyje miało być??
Obrazek
Obrazek

Cieszę się, iż udało mi się jeszcze go zobaczyć. Moim zdaniem jest bardzo fotogeniczny i świetnie pasuje do nadodrzańskiej okolicy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ostatni pomnik nie jest bezpośrednio związany z żadną bitwą. Nie postawiono go w miejscu cmentarza, nie powstał tuż po wojnie, nie jest też dziełem radzieckiej armii. W Grodkowie (Grottkau) wybudowali go Polacy w 1974 roku, a więc w trzydziestą rocznicę Manifestu Lipcowego.

"Śląskie Stonehenge" - to pierwsze, co kojarzy się na jego widok. Niestety, w tym przypadku się spóźniłem, zdążono go już "oczyścić" :|.
Obrazek

Na kilkunastu kamiennych bryłach oryginalnie umieszczono daty związane z rozwojem ruchu komunistycznego i z II wojną światową. Oraz wierszowaną sentencję:
* "Wolność o kształcie serca mieści się w tej ziemi. Wschłuchani w jej oddech w rytm zasiewów i plonów - nie zapomnimy. W jej głębi żarzy się historia zwycięstwa"
* Zwycięstwo i wolność 9.V.1945
* 1918 KPP 1946 PPR 1948 PZPR
* 22.VII. 1944 PKWN 22.VII.1974 XXX lat PRL
* 7.XI.1917 Rewolucja Październikowa
* Lenino LWP 12.X.1943
* 1945 rok Opole 19.I. Grodków 6.II. Otmuchów 8.V.


Wszystko skuto. Ocalały tylko dwa napisy z okresu po 1989 roku o harcerzach i Sybirakach. Zamiast ciekawej pamiątki historycznej i świetnego przykładu propagandy PRL-owskiej otrzymaliśmy koło z kamieni, które nie wiadomo co może symbolizować.
Obrazek
Obrazek

Usunięto nawet daty zdobywania miast przez Armię Czerwoną. Doczekaliśmy interesującego paradoksu: odebranie Niemcom Śląska i przyłączenie do Polski nadal jest uznawane za sprawiedliwość dziejową i pozytyw, natomiast moment, kiedy wyrwano Wehrmachtowi poszczególnego miejscowości, już nie. Zupełnie jakby zajęcie tych terenów przez wojska Stalina nie miało żadnego związku z późniejszym wyznaczeniem granicy na Odrze i Nysie. Ot, pustka historyczna.
Obrazek

Z kolei wiersz był neutralny w swojej formie i mógł pasować do każdego ustroju, chyba, że komuś zasiewy i plony źle się kojarzą... Bo przecież zboże kupuje się w sklepie.
Po tym tekście zostało najwięcej dziur.
Obrazek
Obrazek

Nie wiadomo kiedy ostatni raz widziano grodkowskie inskrypcje, ale prawdopodobnie dzieła zniszczenia dokonano w tym roku. Na zdjęciach sprzed kilku lat jeszcze wszystko jest po staremu. Ja byłem tutaj ostatni raz przed pięcioma laty i, na szczęście, mam kilka ujęć z tamtej wizyty:
Obrazek
Obrazek

Jaki los czeka te pomniki? Ustawa chroni obiekty położone na cmentarzach, ale dwa pierwsze miejsca oficjalnymi cmentarzami już prawdopodobnie nie są. Ten z Mikolina - moim zdaniem - w żaden sposób nie propaguje ustroju totalitarnego, a jest upamiętnieniem konkretnego wydarzenia i poległych. Ale według IPN to wystarczy do rozbiórki.
Grotków także nie może "spać spokojnie". Usunięto co prawda wraże napisy, ale nie samą konstrukcję. Tymczasem, według rządowych specjalistów, nowe przepisy nie przewidują przebudowy, sprzedaży, "polonizacji" czy "odkomunizowania", a jedynie LIKWIDACJĘ. Taki problem występuje np. w Drawsku Pomorskim, gdzie stoją słynne czołgi. Samorząd i mieszkańcy chciały im nadać zupełnie nowy charakter, ale "to niemożliwe". Wszystko do rozbiórki, a czołgi ewentualnie do muzeum!

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom rządu, który informował, że pomniki, tablice i inne elementy będą trafiać do muzeów, dotyczyć to będzie jedynie ich części, a czasem tylko fragmentów: czyli np. z pomnika Świerczewskiego w Jabłonce może zostać tylko głowa. W dodatku zamiast być eksponowane gdzieś w dotychczasowej okolicy, to będą wywożone na Pomorze, po czym dyżurni historycy opatrzą je "odpowiednim opisem". Na cóż, jak się nie umie budować, to można chociaż zniszczyć... Nie umiem odpędzić się od myśli, że jeśli tak łatwo przychodzi burzenie czegoś, co stało pół wieku, to tym prościej za jakiś czas będzie usunąć bohaterów prawych i sprawiedliwych, którymi od dwóch latach zapaskudza się przestrzeń publiczną...

A na koniec kilka zdjęć z cmentarza wojennego w Opolu (Oppeln), który jako miejsce spoczynku na razie nie podlega żadnej "dekomunizacji". Położony jest on w interesującej lokalizacji, bowiem między trzema domami studenckimi ;).
Obrazek

Początkowo poległych chowano w różnych miejscach stolicy Górnego Śląska, potem przeniesiono do jednej kwatery. Latem 1945 roku, podczas otwarcia, otaczały go pola.
Obrazek
Obrazek

Na cmentarzu znajduje się 161 kwater, zarówno pojedynczych, jak i zbiorowych - ogólnie pochowano 487 osób, z czego zidentyfikowano 99. Zwracają uwagę daty śmierci - wiele już długo po przejściu frontu. Śmierć od ran, podejrzanego bimbru czy może chorób wenerycznych?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nie rozdziobią nas kruki ni wrony, ani nic!
Obrazek

Centralny, dwujęzyczny pomnik. Tablica jest w bardzo dobrym stanie. Rok 1947 to data montażu, przedtem znajdowała się tam inna, prowizoryczna.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 22-12-2017 14:03

Niemodliński zamek to kawał historii, dość typowej dla tego typu obiektów Śląska. W przeciwieństwie do wielu z nich miał szczęście, że los kilka razy dawał mu kolejną szansę. Także dzisiaj.
Obrazek

Ponad 700 lat temu wybudowano w tym miejscu gotycką warownię w miejscu wcześniejszej kasztelanii. Pierwszymi właścicielami byli książęta niemodlińscy, następnie strzeleccy. Potem znajdował się w rękach różnych arystokratycznych rodów Rzeszy - Hohenzollern, von Logau, Pückler, Promnitz i Zierotin. Ostatni gospodarze to rodzina von Praschma, wywodząca się z Moraw. Ich herb znajduje się nad jednym z okien.
Obrazek

W 1945 roku opuszczone gmaszysko splądrowała Armia Czerwona, potem swoje dołożyli nowi mieszkańcy dawnego Falkenbergu. Początkowo umieszczono w nim siedzibę Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, następnie gimnazjum i szkołę średnią, aż w końcu podoficerską więziennictwa. Zamek niszczał, ale mając właściciela uniknął losu obiektów całkowicie opuszczonych.

Upadek komunizmu to kolejne problemy. Gminy, nie mogące lub nie chcące opiekować się kosztownymi zabytkami, oddają je prywatnym właścicielom za śmiesznie niskie sumy. Każdy ma ambitne plany, każdy chce remontować, rewitalizować, przywracać dawną chwałę... Rzeczywistość jest zgoła inna: spora część nabywców to zwykli oszuści, złodzieje lub kanciarze, w najlepszym przypadku traktują poniemieckie rezydencje jako inwestycje kapitału: dostałem prawie za darmo, drogo sprzedam, nic nie inwestując. Tak było i w Niemodlinie...
Obrazek

Wśród krótkotrwałych właścicieli z gębą pełną obietnic przewinął się nawet włoski hrabia, a przynajmniej tak się tytułował. Po roku zniknął w niebycie. Wydawało się, że przyszłość zamku rysuje się mało sympatycznie, ale w 2015 został on kupiony przez firmę z Łodzi. I ta wreszcie zaczęła ładować w niego pieniądze.

Rozpoczęto od całkowitej wymiany dachu - robotnicy położyli 120 tysięcy nowych dachówek. Na szczęście nawiązują one do historycznych wzorów, a nie są masową tandetą widoczną w wielu miejscach.
Obrazek

Wkrótce ma ruszyć remont elewacji. Obecna się sypie, ale też wygląda bardzo klimatycznie. Nie wiadomo ile z niej zostanie w przyszłości, mam nadzieję, że nie wypicują ścian na wzór Disneylandu. Ponoć nowi właściciele także jeszcze nie wiedzą którą drogę wybrać. Nie mniej wszystko będzie lepsze niż powolne przeistaczanie się w całkowitą ruinę. Na wymianę czeka też stolarka oraz okna.

Co jednak najważniejsze - mimo prowadzonych prac zamek można zwiedzać! Za opłatą i z przewodnikiem, ale zawsze! Wybrałem się tu w połowie listopada, gdy drzewa żegnały się ze swoimi kolorami.

Wchodzi się przez okazały budynek bramny, który już został wyremontowany.
Obrazek
Obrazek

Jego częścią jest niewielka basteja; stoi tuż przy drodze, więc co jakiś czas ktoś w nią wjedzie. W czerwcu zaliczył ją kierowca ciężarówki i trzeba było ją ponownie ratować od zawalenia.
Obrazek

Pierwszy dziedziniec otaczają zabudowania gospodarcze z XIX wieku. W podłużnej sali von Praschma trzymali konie, a w Polsce urządzono... salę gimnastyczną.
Obrazek

Czekamy na przewodnika. Zjawia się długowłosy facet w habicie mnicha i... sportowych butach. Hmm... Nie lubię zwiedzać z oprowadzaniem, bo zazwyczaj muszę wysłuchiwać bzdur albo monotonnego ględzenia. Tym razem też nie zapowiadało się najlepiej, ale zobaczymy...

Najpierw przechodzimy przez most nad dawną fosą, przy którym stoi kilka barokowych rzeźb - niektóre to kopie.
Obrazek

Stajemy na wewnętrznym dziedzińcu. Wyciągam aparat, robię zdjęcie i wtedy mnich odwraca się w moją stronę i wskazuje palcem:
- Jak pan ma na imię?!
Jestem przekonany, że zaraz dostanę zjebkę i że obowiązuje tu zakaz robienia zdjęć, ale...
- Pan będzie szedł jako ostatni. Proszę, aby reszta grupy nie zostawała za panem z aparatem, on zamyka naszą ekipę. A pan będzie miał możliwość fotografowania bez innych ludzi w kadrze.

Fajnie :). Co do zakazów to nie wolno... nagrywać opowieści przewodnika! Pierwszy raz się z czymś takim spotykam! Prawa autorskie do historii obiektu?

W wyniku przebudów w czasie kolejnych wieków zamek prezentuje dziś styl renesansowo-barokowy. Wewnętrzny dziedziniec zdobiły niegdyś krużganki, lecz większość z nich zabudowano z przyczyn ekonomicznych; łatwiej było ogrzać pokoje.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zaglądamy do kaplicy. Widać, że po 1945 roku nie oszczędzano jej. Na ścianach resztki malowideł, częściowo zatarte napisy kończące wnęki, gdzie chowano Praschmów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przewodnik okazuje się być jedną z osób zaangażowanych w remont, a nie człowiekiem z łapanki czy znajomości, jak to zwykle bywa. Można zadawać mu podchwytliwe pytania i nawet na nie odpowiada ;).
Obrazek

Na podłodze leżą kilkusetletnie płytki. Po remoncie mają wrócić na swoje miejsce: część w ściany, część na ziemię.
Obrazek
Obrazek

Schodzimy w dół, do piwnic. Jak każdy zamek tak i ten kryje swoje tajemnice: na przykład nie wiadomo ile poziomów znajduje się jeszcze pod nami. Odkryte są chyba trzy, ale dawni uczniowie ze szkół kiedyś tu działających mówili, że schodzili nawet kilka pięter niżej w dół... Co się tam kryje? Na razie nikt tego nie wie.
Obrazek
Obrazek

Faktem jest, że z zamku wychodziły podziemne tunele, jeden podobno łączył się z kościołem na rynku. Obecnie wszystkie odkryte przejścia kończą się zawałem, a jeden... ogromnym drzewem. Jest ono tak duże, że jego korzenie blokują drogę, a nie można go usunąć, bo to pomnik przyrody.
Obrazek

Podczas prac remontowych znaleziono pod kaplicą dwie zdobione trumny z ciałami kobiety i mężczyzny. Po badaniach mają wrócić na miejsce spoczynku. Z kolei w piwnicach znajduje się krypta z kilkoma potężnymi, betonowymi sarkofagami. Nie wiadomo, kto tam dokładnie został pochowany, bowiem obecni właściciele jeszcze ich nie otwierali, natomiast na pewno robił to ktoś w przeszłości.
Obrazek

Kiedyś do krypty wchodziło się przez metalowe drzwi, na których są ślady próby włamania: ewidentnie walono czymś ciężkim, licząc na ich wyważenie. Ponieważ jednak od środka blokuje je grobowiec, więc nieproszeni goście przebili dziurę po sąsiedzku.
Obrazek

W jednej z piwnic stoją puste beczki z winem, w innej stylizowana sala tortur - to już typowa atrakcja dla mniej wymagającego turysty. Ale w końcu nie każdy będzie się fascynował powojennym szabrem albo odpadającym kawałkiem tynku ;).
Obrazek

Przez dziedziniec wracamy na powierzchnię i wchodzimy na pierwsze piętro. Mijając kolejne sale można sobie uzmysłowić ogrom zniszczeń... W oknach przylepiono kolorowe plastiki udające witraże na potrzeby filmu Jasminum, kręconego dekadę temu w zamkowych murach. Na jednej ze ścian namalowano wówczas także "średniowieczny fresk".
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pierwsze piętro to jednocześnie ostatnie, na które można bezpiecznie wejść - w wyższych partiach stropy grożą zawaleniem. I nie jest to straszak na niesfornych zwiedzających...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Idąc jako ostatni dwa razy prawie się gubię, ale też mam okazję zajrzeć za półprzymknięte drzwi. W jednym z pomieszczeniem niemal wlazłem w dziurę przykrytą dyktą; poleciałbym kilka metrów w dół.
Obrazek
Obrazek

Najlepiej zachowały się dawne sale reprezentacyjne: balowa i jadalna. W okresie funkcjonowania szkoły połączono je w jedną.
Obrazek
Obrazek

W sali jadalnej przetrwał piękny kasetonowy sufit z herbami hrabiów von Praschma.
Obrazek
Obrazek

Spod tynku wystaje malowidło, które czeka na całkowite odsłonięcie.
Obrazek
Obrazek

Jeden z pokoi był w na tyle dobrym stanie, iż wiosną 2017 roku umieszczono w nim imitację Bursztynowej Komnaty. Nie jest to jej kopia, nawet mniej dokładna (przede wszystkim brak tu bursztynu :P), a jedynie symbol przypominający o przebiegającym przez Niemodlin "bursztynowym szlaku".
Obrazek

Znów schodzimy na poziom gruntu przez sale, w których niegdyś tętniło życie. A co czeka zamek w przyszłości? Nie są planowane funkcje hotelowe, natomiast restauracyjno-kongresowo-muzealne owszem.
Obrazek
Obrazek

Rozstajemy się z mnichem-przewodnikiem i ruszamy obejść warownię dookoła. Od tej strony fasada bardziej się sypie, niż od ulicy.
Obrazek

Wśród drzew hasają Daniele. Jeden z nich bawi się w chowanego :D.
Obrazek
Obrazek

Na południowej ścianie zniszczone reprezentacyjne schody.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pojedyncze ślady po kulach - pamiątka z 1945 roku. Pierwszy atak Sowietów 16 marca został powstrzymany przez Estończyków z SS. Kolejnego dnia udało się czerwonoarmistom zająć część Niemodlina, a rankiem 18 marca całe miasto, które było prawie puste po zarządzonej przez władze niemieckie ewakuacji. Także ostatni z Praschmów - Friedrich III Leopold - opuścił Falkenberg na dzień przed wkroczeniem żołnierzy zza wschodu. Osiadł nad Dolnym Renem i zmarł w 2000 roku.

W okolicach zamku walk nie było, więc być może Rosjanie strzelali sobie znowu na wiwat?
Obrazek

Pozostałość po fontannie albo pomniku?
Obrazek

Wychodzimy z powrotem na zewnętrzny dziedziniec otoczony budynkami dawnego folwarku. W drewnianym bufecie można zakupić coś do jedzenia: decydujemy się na żurek, bardzo zresztą smaczny. Sympatyczna pani proponuje darmową dokładkę: pogoda dziś wietrzna, więc poza nami nie ma innych chętnych na posiłek, a szkoda, by zupa się zmarnowała ;).
Obrazek

Zwiedzaniem zamku jestem usatysfakcjonowany: rzadko się zdarza, aby podczas remontu wpuszczano turystów. Wygląda na to, że siedziba von Praschmów wreszcie trafiła w dobre ręce i nowi gospodarze to ludzie z głową i sercem do zabytków.

Oczywiście istnieje ryzyko, że po ukończeniu wszystkich prac będziemy mieli tutaj śląską wersję Bobolic (dla niewtajemniczonych: jest to jurajski zamek wybudowany prawie od nowa i na "oko", bo nie zachowały się informacje o dokładnym dawnym wyglądzie) albo tandetę dla gawiedzi, jednak wierzę w to, że zachowa się przynajmniej częściowy duch przeszłości. Na pewno wszystko jest lepsze od powolnego upadku, jaki miał miejsce przez kilkadziesiąt ostatnich lat.

Jeśli ktoś chce zobaczyć wyludnione sale przed renowacją to właśnie teraz jest odpowiedni czas na wizytę. Ja planuję tu wrócić za jakiś czas aby obejrzeć, co się zmieniło.
Obrazek

A zamek doceniany jest coraz bardziej także przez innych: we wrześniu zajął I miejsce w głosowaniu na "Top Zamki i Pałace w Polsce*", natomiast w listopadzie "Certyfikat Internautów - Najlepszy Produkt Turystyczny 2017".

* Faktem jest, że w województwie opolskim zbyt dużej konkurencji nie miał, bo w Ujeździe to ruina, a w Mosznej jest pałac, a nie zamek :D. Pozostałe obiekty to raczej druga liga...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Dolnoślązak » 22-12-2017 17:13

Ciekawa relacja z zamku, taki stan zachowania podoba mi się najbardziej, nie jeszcze całkowita ruina z kikutami ścian i nie odpicowany jak z bajki. Czuć klimat... Natomiast przeglądając zdjęcia tego mnicha wziąłem w pierwszej chwili za ciebie :mrgreen:

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Lech » 22-12-2017 19:20

Pudelek pisze:Obrazek
Jak uważnie się przyjrzeć to sama ta tablica ma już wartość zabytkową.
Obrazek

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4195
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...

Postautor: Pudelek » 22-12-2017 20:20

fakt, nawet zastanawiałem się czy w ramach dekomunizacji jakiś imbecyl nie każde tego zdjąć...

Ciekawa relacja z zamku, taki stan zachowania podoba mi się najbardziej, nie jeszcze całkowita ruina z kikutami ścian i nie odpicowany jak z bajki. Czuć klimat...

ale na dłuższą metę wielu turystów tak nie przyciągną, więc inwestują :) Czekam teraz na koniki :D

Natomiast przeglądając zdjęcia tego mnicha wziąłem w pierwszej chwili za ciebie

pewne podobieństwo jest :D
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/


Wróć do „Relacje z wypraw”