Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
syjoniści w dodatku
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
w tamtym roku też politycy byli na głównej scenie...
sam pomysł początkowo był dobry - spotkania dla chętnych na ASP z osobami, nazwijmy to, historycznymi politykami - czyli np. Mazowieckim czy nawet Wałęsą.
Ale zapraszanie czynnych polityków i to do tego na główną scenę, gdzie wszyscy MUSZĄ ich oglądać to kolejny przykład na to, jak Owsiak odszedł daleko od korzeni Woodstocku, który przecież był w opozycji do polityków, wyzywających PW od wszystkiego co najgorsze (w tym również partyjnych kolegów obecnego prezydenta, o czym Jerzy chyba już zapomniał).
Pocieszające jest to, że kończą się zapasy polityków do zaproszenia Obama ani Anana Kofana raczej nie przyjedzie, a zaproszony swojego czasu Dalajlama ostatecznie nie dojechał (czyżby Chińczycy zagrozili wstrzymaniem dostaw plastikowych opakowań? )
sam pomysł początkowo był dobry - spotkania dla chętnych na ASP z osobami, nazwijmy to, historycznymi politykami - czyli np. Mazowieckim czy nawet Wałęsą.
Ale zapraszanie czynnych polityków i to do tego na główną scenę, gdzie wszyscy MUSZĄ ich oglądać to kolejny przykład na to, jak Owsiak odszedł daleko od korzeni Woodstocku, który przecież był w opozycji do polityków, wyzywających PW od wszystkiego co najgorsze (w tym również partyjnych kolegów obecnego prezydenta, o czym Jerzy chyba już zapomniał).
Pocieszające jest to, że kończą się zapasy polityków do zaproszenia Obama ani Anana Kofana raczej nie przyjedzie, a zaproszony swojego czasu Dalajlama ostatecznie nie dojechał (czyżby Chińczycy zagrozili wstrzymaniem dostaw plastikowych opakowań? )
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Od jakiegoś czasu staram się zawsze w Wielką Sobotę gdzieś wyskoczyć i zobaczyć coś w okolicy - co prawda w kościołach są tłumy ludzi, ale jest też okazja zobaczyć świątynie, które są zazwyczaj zamknięte w ciągu dnia.
Tym razem padło na środkową część Górnego Śląska w pobliżu granicy między województwem opolskim i śląskim. Na pierwszy ogień poszła Jemielnica (Himmelwitz), wioska słynąca z pocysterskiego kompleksu klasztornego.
Opactwo założono w XIII wieku jako filia tego w Rudach przy Raciborzu. Klasztor był jednym z najbiedniejszych na Śląsku, ale odgrywał znaczącą rolę - istniała tutaj m.in. bogata biblioteka, masowo przebywali pielgrzymi. Wyszło stąd także dwóch barokowych kompozytorów.
Kres istnieniu przyniosła pruska sekularyzacja w 1810 roku. Cystersi odeszli i już nigdy nie powrócili, klasztor służył m.in. jako lazaret dla żołnierzy francuskich podczas wyprawy na Moskwę, potem kupili go hrabiowe ze Strzelec. Dzisiaj miejscowy kościół jest zwykłą świątynią parafialną.
Herb opactwa.
Dawny kościół klasztorny jest w środku ciemny, lodowaty i sprawia wrażenie nieprzyjaznego. W barokowych wnętrzach ludzie miarowo odmawiają kolejne modlitwy po niemiecku podczas adoracji.
Przed klasztorem stoi rząd równych, podobnych do siebie domków - układ urbanistyczny wsi został wpisany na listę zabytków.
Na środku trawnika, pełniącego rolę rynku, znajdują się dwa pomniki poległych. Starszy poświęcony jest Wielkiej Wojnie - wzniesiono go w 1932 roku, po 1945 zniszczono, a obecnie odbudowano. Na górze leży elegancki Stahlhelm M1916.
Obok drugi pomnik, już z listą ofiar II wojny światowej.
Kawałek za pomnika można obejrzeć inną świątynię - to dziś kościół cmentarny, a dawniej parafialny Wszystkich Świętych z XIII/XIV wieku.
Dookoła budynku na równym trawniku stoi kilka starych krzyży w różnym stanie...
Niestety, pogoda zaczyna się sypać, więc czas ruszać dalej przez kolejne mniej lub bardziej zapomniane wioski.
W Żędowicach (Sandowitz) oglądam młyn Thiel, który jest w rękach rodziny o tej nazwie od 1864 roku. Jeszcze do 2000 mielił ziarno na Małej Panwi.
Kilka kilometrów dalej jest Kielcza (Keltsch, Keilerswalde), prawdopodobna miejscowość rodzinna słynnego Wincentego z Kielczy. Dwie główne atrakcje to stary dom z 1832 roku, który pierwotnie pełnił funkcję lazaretu, a dziś jest filią Muzeum Śląska Opolskiego.
Jest też kościół z 1799 roku, który jakoś nie robi na mnie najlepszego wrażenia, zwłaszcza, że dookoła dziki tłum z koszyczkami, a walka o miejsce parkingowe jest jak o ogień. Ciekawsza jest już droga krzyżowa na cmentarzu, wybudowana w 1914 roku przez mistrza z Wrocławia.
Pod niektórymi kapliczkami są tablice fundatorów - kiedyś zapewne były we wszystkich, ale do dziś ocalały tylko te polskojęzyczne.
Wyjeżdżając ze wsi trafiam na ruiny dawnej gospody, widocznej nawet na starych, niemieckich pocztówkach. Właścicielem Gasthausu nr 7 był Franz Krawietz.
Na pożegnanie z Kielczą zostaje gorzelnia
Mijam granicę województwa śląskiego - w Sierotach (Schieroth, Schönrode) znajduje się kościół Kościół Wszystkich Świętych z XV wieku - dość nietypowy, bo zakrystia jest murowana. Na murach tejże zakrystii w okresie międzywojennym odkryto gotyckie freski.
W środku grupa osób strasznie smęci, myląc się przy kolejnych pieśniach, więc uciekam na zewnątrz. Pomnik poległych zdobi śmieszne coś, zapewne mające być mieczem.
Za murem kościelnym chyli się ku upadkowi dom.
Wygląda jakby w niego uderzył jakiś mały meteoryt i wybił dziurę w części dachu. W izbie mieszkalnej nadal stoi łóżko, wiszą święte obrazy, a w szafach ubrania. Burdel i porozrzucane rzeczy świadczą, że ktoś tutaj to przekopywał. Na ziemi niemieckie katalogi Sony z 1982 roku i innych dóbr wszelakich z tego okresu. Podejrzewam, że mieszkała tu jakaś samotna osoba, której rodzina wyjechała do Niemiec (stąd zachodnie katalogi), a potem, po śmierci, dom został na zniszczenie i zapomnienie.
Drugi drewniany kościółek jest niedaleko, w Zacharzowicach (Sacharsowitz, Maiwald). Niestety, jako kościół cmentarny jest zamknięty i tylko świeci przy zachmurzonym niebie nowymi deskami.
Sama miejscowość jest ciekawym przykładem metody, w jaki sposób zmieniano nazwy miejscowości na niemieckim Śląsku w latach 30. XX wieku - Sacharsowitz brzmiało zbyt słowiańsko, więc potrzebna była inna nazwa - połączono nazwisko najbogatszego gospodarza (Mai) ze słowem Wald
Oddalam się od granicy województw i w Karchowicach (Karchowitz, Gutenquell) staję przy Zabytkowej Stacji Wodociągowej Zawada z końca XIX wieku. Jest już zamknięta, ale normalnie można ją zwiedzać w określonych godzinach.
Ostatni punkt programu to Szałsza (Schalscha, Kressengrund) - w wiosce jest kościół Narodzenia NMP z XVI wieku, również zamknięty i również jak nowy.
Dookoła zachowało się trochę nagrobków i krzyż, będący ofiarą powojennej polonizacji - został tylko Jesus Christus.
Z tyłu znajduje się grób rodziny von Groeling, rodu szlacheckiego przybyłego gdzieś z Saksonii.
Do 1945 roku byli właścicielami okolicy, a mieszkali w położonym za płotem pałacyku, przebudowanym w XIX wieku w stylu angielskiego neogotyku Tudorów. Obecnie obiekt jest odnowiony, prywatny i odgrodzony.
A całość zdjęć w linku:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... ewodztw02#
Tym razem padło na środkową część Górnego Śląska w pobliżu granicy między województwem opolskim i śląskim. Na pierwszy ogień poszła Jemielnica (Himmelwitz), wioska słynąca z pocysterskiego kompleksu klasztornego.
Opactwo założono w XIII wieku jako filia tego w Rudach przy Raciborzu. Klasztor był jednym z najbiedniejszych na Śląsku, ale odgrywał znaczącą rolę - istniała tutaj m.in. bogata biblioteka, masowo przebywali pielgrzymi. Wyszło stąd także dwóch barokowych kompozytorów.
Kres istnieniu przyniosła pruska sekularyzacja w 1810 roku. Cystersi odeszli i już nigdy nie powrócili, klasztor służył m.in. jako lazaret dla żołnierzy francuskich podczas wyprawy na Moskwę, potem kupili go hrabiowe ze Strzelec. Dzisiaj miejscowy kościół jest zwykłą świątynią parafialną.
Herb opactwa.
Dawny kościół klasztorny jest w środku ciemny, lodowaty i sprawia wrażenie nieprzyjaznego. W barokowych wnętrzach ludzie miarowo odmawiają kolejne modlitwy po niemiecku podczas adoracji.
Przed klasztorem stoi rząd równych, podobnych do siebie domków - układ urbanistyczny wsi został wpisany na listę zabytków.
Na środku trawnika, pełniącego rolę rynku, znajdują się dwa pomniki poległych. Starszy poświęcony jest Wielkiej Wojnie - wzniesiono go w 1932 roku, po 1945 zniszczono, a obecnie odbudowano. Na górze leży elegancki Stahlhelm M1916.
Obok drugi pomnik, już z listą ofiar II wojny światowej.
Kawałek za pomnika można obejrzeć inną świątynię - to dziś kościół cmentarny, a dawniej parafialny Wszystkich Świętych z XIII/XIV wieku.
Dookoła budynku na równym trawniku stoi kilka starych krzyży w różnym stanie...
Niestety, pogoda zaczyna się sypać, więc czas ruszać dalej przez kolejne mniej lub bardziej zapomniane wioski.
W Żędowicach (Sandowitz) oglądam młyn Thiel, który jest w rękach rodziny o tej nazwie od 1864 roku. Jeszcze do 2000 mielił ziarno na Małej Panwi.
Kilka kilometrów dalej jest Kielcza (Keltsch, Keilerswalde), prawdopodobna miejscowość rodzinna słynnego Wincentego z Kielczy. Dwie główne atrakcje to stary dom z 1832 roku, który pierwotnie pełnił funkcję lazaretu, a dziś jest filią Muzeum Śląska Opolskiego.
Jest też kościół z 1799 roku, który jakoś nie robi na mnie najlepszego wrażenia, zwłaszcza, że dookoła dziki tłum z koszyczkami, a walka o miejsce parkingowe jest jak o ogień. Ciekawsza jest już droga krzyżowa na cmentarzu, wybudowana w 1914 roku przez mistrza z Wrocławia.
Pod niektórymi kapliczkami są tablice fundatorów - kiedyś zapewne były we wszystkich, ale do dziś ocalały tylko te polskojęzyczne.
Wyjeżdżając ze wsi trafiam na ruiny dawnej gospody, widocznej nawet na starych, niemieckich pocztówkach. Właścicielem Gasthausu nr 7 był Franz Krawietz.
Na pożegnanie z Kielczą zostaje gorzelnia
Mijam granicę województwa śląskiego - w Sierotach (Schieroth, Schönrode) znajduje się kościół Kościół Wszystkich Świętych z XV wieku - dość nietypowy, bo zakrystia jest murowana. Na murach tejże zakrystii w okresie międzywojennym odkryto gotyckie freski.
W środku grupa osób strasznie smęci, myląc się przy kolejnych pieśniach, więc uciekam na zewnątrz. Pomnik poległych zdobi śmieszne coś, zapewne mające być mieczem.
Za murem kościelnym chyli się ku upadkowi dom.
Wygląda jakby w niego uderzył jakiś mały meteoryt i wybił dziurę w części dachu. W izbie mieszkalnej nadal stoi łóżko, wiszą święte obrazy, a w szafach ubrania. Burdel i porozrzucane rzeczy świadczą, że ktoś tutaj to przekopywał. Na ziemi niemieckie katalogi Sony z 1982 roku i innych dóbr wszelakich z tego okresu. Podejrzewam, że mieszkała tu jakaś samotna osoba, której rodzina wyjechała do Niemiec (stąd zachodnie katalogi), a potem, po śmierci, dom został na zniszczenie i zapomnienie.
Drugi drewniany kościółek jest niedaleko, w Zacharzowicach (Sacharsowitz, Maiwald). Niestety, jako kościół cmentarny jest zamknięty i tylko świeci przy zachmurzonym niebie nowymi deskami.
Sama miejscowość jest ciekawym przykładem metody, w jaki sposób zmieniano nazwy miejscowości na niemieckim Śląsku w latach 30. XX wieku - Sacharsowitz brzmiało zbyt słowiańsko, więc potrzebna była inna nazwa - połączono nazwisko najbogatszego gospodarza (Mai) ze słowem Wald
Oddalam się od granicy województw i w Karchowicach (Karchowitz, Gutenquell) staję przy Zabytkowej Stacji Wodociągowej Zawada z końca XIX wieku. Jest już zamknięta, ale normalnie można ją zwiedzać w określonych godzinach.
Ostatni punkt programu to Szałsza (Schalscha, Kressengrund) - w wiosce jest kościół Narodzenia NMP z XVI wieku, również zamknięty i również jak nowy.
Dookoła zachowało się trochę nagrobków i krzyż, będący ofiarą powojennej polonizacji - został tylko Jesus Christus.
Z tyłu znajduje się grób rodziny von Groeling, rodu szlacheckiego przybyłego gdzieś z Saksonii.
Do 1945 roku byli właścicielami okolicy, a mieszkali w położonym za płotem pałacyku, przebudowanym w XIX wieku w stylu angielskiego neogotyku Tudorów. Obecnie obiekt jest odnowiony, prywatny i odgrodzony.
A całość zdjęć w linku:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... ewodztw02#
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Pudelek pisze:Niestety, pogoda zaczyna się sypać, więc czas ruszać dalej przez kolejne mniej lub bardziej zapomniane wioski.
Barut chyba należy zaliczyćjuż do mniej zapomnianych. Zdarza się słyszeć o tej miejscowości takie określenie jak "Śląski Katyń". W pobliżu wsi znajduje się rezerwat przyrody "Barut",który prawdopodobnie był miejscem zamordowania przez UB w 1946 ok. 140 żołnierzy oddzialu "Bartka".
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
przyznam się szczerze, że o tym nie słyszałem. Okolice Jemielnicy są dla mnie białą plamą, a przejazd przez Barut akurat dał obraz wsi, w której psy szczekają tylną częścią ciała. Do tego sporo opuszczonych domów...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Co nieco tutaj:
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article ... /120619715
W internecie jest trochę na ten temat.
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article ... /120619715
W internecie jest trochę na ten temat.
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
teraz sobie przypominam, że na mapie była zaznaczona jakaś "polana śmierci", ale to miejsce odpuściłem, bo leżało w lesie
Tekst z NTO też kojarzę, tylko nazwa miejscowości się zatarła
Tekst z NTO też kojarzę, tylko nazwa miejscowości się zatarła
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
w środku panował mrok, gdy wleźliśmy - pewno spotęgowany chmurami za oknem, ale jasności tam nie widziałem
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Pudelek pisze: Na pierwszy ogień poszła Jemielnica (Himmelwitz), wioska słynąca z pocysterskiego kompleksu klasztornego.
Fajnie zobaczyc to miejsce w czasie ladnej pogody! Bylam tam kilkakrotnie i zawsze lalo....
Pudelek pisze:Wyjeżdżając ze wsi trafiam na ruiny dawnej gospody, widocznej nawet na starych, niemieckich pocztówkach. Właścicielem Gasthausu nr 7 był Franz Krawietz.
Strasznie lubie znajdowac takie przedwojenne napisy!
Pudelek pisze: i w Karchowicach (Karchowitz, Gutenquell) staję przy Zabytkowej Stacji Wodociągowej Zawada z końca XIX wieku. Jest już zamknięta, ale normalnie można ją zwiedzać w określonych godzinach.
Dobrze wiedziec! Mijalam to tyle razy a jakos nie wpadlo mi do glowy ze mozna to zwiedzac! Moze przy okazji kolejnego sylwestra?
Pudelek pisze:Za murem kościelnym chyli się ku upadkowi dom.
To chyba ten sam dom? Rok temu w sylwestra go mijalismy z eco ale nie wiem czemu zdawalo nam sie ze jest pozamykany i ogrodzony. I nie obeszlismy go a z twojej fotki widac ze jest otwarty wlasnie od drugiej strony...
Pudelek pisze:W izbie mieszkalnej nadal stoi łóżko, wiszą święte obrazy,
Obrazy zupelnie w takim klimacie jak mozna kupic w moim ulubionym sklepie "Od igly do helikoptera". Pewnie wiele z nich pochodzi z takich opuszczonych domow
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... tera_Bytom
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
kolejny odcinek tutaj:
http://forum.sudety.it/viewtopic.php?t=4887
http://forum.sudety.it/viewtopic.php?t=4887
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Czasem robię sobie wędrówki po śladach dawnego Breslau i dziś przyszła pora na odcinek cmentarny
Stary Cmentarz Żydowski przy ulicy Ślężnej (Lohestraße) to prawdziwa perełka, nie tylko na skalę Śląska czy Polski, ale i Europy. 4,6 ha, 12 tysięcy nagrobków, często o bardzo wysokiej wartości historycznej. Spoczywają tutaj Żydzi zasłużeni dla Breslau, ale też wyznawcy judaizmu z innych terenów.
Cmentarz założono w 1856, a ostatni pochówek odbył się już w mrocznym 1943 roku. Mimo tragicznych wydarzeń wojennych kirkut przetrwał i to w całkiem niezłej formie, porównując go do innych śląskich nekropolii żydowskich. Dziś jest oddziałem Muzeum Miejskiego jako Muzeum Sztuki Cmentarnej.
W sobotnie popołudnie panuje w środku cisza i gdyby nie wyjące w oddali syreny policyjne można by odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie.
W 1945 roku na cmentarzu i w okolicach toczyły się walki, co widać na wielu nagrobkach - wygląda to tak, jakby wojna skończyła się całkiem niedawno...
Nagrobki, jak to na cmentarzu, są rozmaite - od tych bardzo skromnych do porażających nawet dziś swoim przepychem. Chyba najbardziej okazałe jest mauzoleum rodziny Schottlaender - kupców i filantropów.
Przez niektóre grobowce, jak Kolkerów, można przejść na sąsiednią alejkę, wcześniej niewidoczną.
Kaufmannowie zafundowali sobie styl mauretański.
Jest piramida...
...sala tronowa.
Wśród osób znanych wyróżnia się nagrobek Ferdinanda Lasalla - założyciela pierwszej niemieckiej partii robotniczej.
Kiedyś wyglądał on bardziej okazale, a jego tylna strona (od ulicy) była na początku lat 30. miejscem walki politycznej komunistów i nazistów. Po wojnie pomnik odnowiły polskie władze - co ciekawe, umieściły na nim napisy po wyklętym wówczas we Wrocławiu języku niemieckim. Najwyraźniej towarzysz Lasall miał taryfę ulgową
Ciekawy jest nagrobek szachisty Arnolda Schottländera z piękną inskrypcją: "Jego ciało było słabe ale duch silny" (poruszał się on na wózku).
Z innej tematyki - zwieńczenie grobu porucznika artylerii Georga Lemberga, poległego w 1917 roku.
Tablica poświęcona wielu Żydom poległym w czasie Wielkiej Wojny jest przy wejściu.
Jak widać, w starciu przyroda kontra człowiek często ta pierwsza jest górą.
Kolejnym etapem miał być Nowy Cmentarz Żydowski przy ulicy Lotniczej (Berliner Chaussee, Flughafen Strasse) - założony na początku XX wieku jest nadal czynny. Niestety, zaraz za bramą przestało być miło...
Podchodzi pan "opiekun" kirkutu. Wyprasza za bramę. Cmentarz jest zamknięty. Co innego pisze przy bramie i na oficjalnej stronie Gminy Wyznaniowej, która teraz nim zawiaduje - w niedzielę jest otwarty! Co więcej, gmina wręcz podaje ceny biletów wstępu!
Nie, proszę pana, trzeba umieć czytać ze zrozumieniem - odpowiada opiekun. - Tam pisze, że jest otwarty dla odwiedzających, a nie zwiedzających!
Szczęka opada... ponoć nie ma zgody odpowiednich służb na oficjalne otwarcie cmentarza i opiekun boi się, że jak coś spadnie na łeb, to on za to odpowie. Rozumiem, ale dlaczego takiej informacji nigdzie się nie podaje?! No tak, ale tam jest mowa o odwiedzających, nie zwiedzających - z tego wynika, że odwiedzając kirkut nie narażamy opiekuna na straty, a zwiedzając tak... Typowa polska paranoja, tym bardziej, że na stronie Gminy Żydowskiej jak byk pisze o ZWIEDZANIU. Na pytanie czy można chociaż podejść kawałek i zrobić kilka zdjęć pada odpowiedź, że fotografowanie jest możliwe wyłącznie za zgodą zarządcy! -o No dobra, z takim cyrkiem to się jeszcze na cmentarzu nie spotkałem...
Mail wysłany do Gminy Żydowskiej we Wrocławiu pozostaje na razie bez odpowiedzi. Może mogłem użyć kilku wulgaryzmów, to przynajmniej by mi odpisali, że jestem antysemitą.
Ponoć kirkut ma być otwarty również dla podejrzanych zwiedzających od maja, ale nie wiem czy tam warto wracać (choć to piąty pod względem wielkości kirkut w Polsce)... Pozostało zrobienie kilku zdjęć zza płotu - na środku jest tolos - kolejny pomnik poświęcony poległym.
Z boku stoją ruiny budynku przedpogrzebowego, który łączył się z nieistniejącą już kaplicą.
Ślady po kulach również występują tutaj obficie...
Zmieniamy wyznanie - cmentarz św. Ducha, założony w 1918 roku jako Friedhof St. Heinrich. Na pierwszy rzut oka zwyczajnie zwyczajny.
Jednak przy głównej alejce jest konstrukcja, na którą zapewne wiele osób nie zwraca uwagi - pomnik poległych, postawiony w 1921 roku.
Na czterech słupach zachowały się częściowo tablice z nazwiskami.
Kilka niemieckich nagrobków wmurowano w niewielki murek pod samym kościołem.
Na końcu ulicy Grabiszyńskiej (Gräbschenerstrasse) znajdowały się kiedyś trzy rozległe cmentarze - Kommunal Friedhof in Graebschen I, II i III.
Centralnie w miejscu nieistniejącego krematorium stoi od paru lat Pomnik Wspólnej Pamięci - Denkmal des gemeinsamen Gedenkens.
Upamiętnia on dawne cmentarze Breslau, które zniknęły z powierzchni ziemi. W ścianę wmurowano nagrobki, odnalezione w 1989 roku w pewnym zakładzie kamieniarskim, gdzie przerabiano je na nowe. Odkupiło je miasto. Pomnik podzielony jest na cztery sektory - komunalny, ewangelicki, żydowski i komunalny - tak jak stare nekropolie.
Na ziemi leży płyta z listą nieistniejących cmentarzy - jest naprawdę długa. I w tym momencie nie sposób nie wspomnieć o polskich cmentarzach na Kresach. Często i słusznie przywołuje się ich zagładę jako barbarzyństwo, ale co zatem powiedzieć o tym co działo się choćby tutaj, kiedy praktycznie WSZYSTKIE przedwojenne cmentarze zostały zniszczone lub "odniemczone" i to znacznie skuteczniej niż robiły to władze sowieckie?
Miejsce na ten pomnik nie jest przypadkowe - do lat 60. XX wieku był tu Kommunal Friedhof III, a obecnie to park. Ludzie odpoczywają między drzewami, ale tak właściwie na grobach, bo nigdy nie przeprowadzono masowej ekshumacji (zresztą dokąd?). Uważny obserwator dojrzy wystające tu i ówdzie zamaskowane ślady po nekropolii - np. studni cmentarnej za drzewem...
...resztki bruku na byłych alejkach...
...a nawet, jak podejrzewam, pozostałości samego grobu.
Z Kommunal Friedhof I i III, zamienionych na miejsce wypoczynku (nr I chyba nawet wcześniej z racji dużego zniszczenia w czasie wojny), pozostały dwie większe kwatery - dziecięca (do odwiedzenia następnym razem) oraz żołnierzy włoskich.
Spoczywają na nim ciała ponad tysiąca jeńców wziętych do niewoli przez armię cesarską, głównie po bitwie pod Caporetto. Zmarli z powodu ran, chorób i ciężkich warunków.
Niektórzy już nawet po wojnie, rozejm nie przyniósł im wyzwolenia.
Kwaterę wydzielono z cmentarza komunalnego w 1927 roku i umieszczono w niej rzędy skromnych, kamiennych płyt.
Pośrodku stoi obelisk, na którym jakiś inteligentny "konserwator" tak podkreślał cyfry, że z lat 1940-1945 wyszło 1911-45...
Z kolei ten żołnierz zmarł 77 marca... widać wtedy mieli jakiś inny kalendarz.
Podobno pochowano też w tej kwaterze 20 żołnierzy aresztowanych przez Niemców po kapitulacji Włoch w 1943 i rozstrzelanych. Nie ma jednak po tym żadnego śladu, za to między włoskimi kamieniami leży kilka prawie nieczytelnych, prawdopodobnie znalezionych gdzieś w parku i tutaj przyniesionych.
Jedyną częścią z trzech niemieckich cmentarzy, która nadal pełni swe funkcje, jest nr II - dzisiaj Cmentarz Grabiszyński.
Do dziś stoją budynki administracyjne oraz ogromna kaplica (wygląda jak normalny kościół) niejakiej Karoline Gierth, służąca jako kaplica cmentarna.
Nagrobków z czasów Breslau ocalało ledwie kilka - tutaj odrestaurowane pozostałości rodziny Oswald Pueschel.
W starych grobach zadomowili się nowi mieszkańcy.
Skoro mowa o Breslau to nie sposób pominąć zakończenia istnienia tego bytu... po sąsiedzku od Włochów jest Cmentarz Żołnierzy Polskich, założony na sztucznym kopcu.
Z widokiem na Ślężę (Zobten) leżą tutaj żołnierze Września, zmarli w niewoli, ci z II Armii WP, którzy zginęli pod koniec wojny i jakaś grupa ofiar rozstrzeliwań.
Cmentarz Oficerów Radzieckich, którzy padli w bojach o Festung Breslau, jest dobrze znany wszystkim jadącym z centrum w kierunku autostrady - strzegą go cztery czołgi i dwie armato-haubice, biorące udział w ówczesnych walkach.
Cmentarz zaczęto tworzyć jeszcze w czasie, gdy było słychać strzały. Oprócz oficerów radzieckich pochowano na nim także dwóch Niemców z komunistycznych oddziałów dywersyjnych, działających w mieście w ostatnich dniach agonii miasta.
Cała galeria z cmentarzy:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... Cmentarze#
Stary Cmentarz Żydowski przy ulicy Ślężnej (Lohestraße) to prawdziwa perełka, nie tylko na skalę Śląska czy Polski, ale i Europy. 4,6 ha, 12 tysięcy nagrobków, często o bardzo wysokiej wartości historycznej. Spoczywają tutaj Żydzi zasłużeni dla Breslau, ale też wyznawcy judaizmu z innych terenów.
Cmentarz założono w 1856, a ostatni pochówek odbył się już w mrocznym 1943 roku. Mimo tragicznych wydarzeń wojennych kirkut przetrwał i to w całkiem niezłej formie, porównując go do innych śląskich nekropolii żydowskich. Dziś jest oddziałem Muzeum Miejskiego jako Muzeum Sztuki Cmentarnej.
W sobotnie popołudnie panuje w środku cisza i gdyby nie wyjące w oddali syreny policyjne można by odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie.
W 1945 roku na cmentarzu i w okolicach toczyły się walki, co widać na wielu nagrobkach - wygląda to tak, jakby wojna skończyła się całkiem niedawno...
Nagrobki, jak to na cmentarzu, są rozmaite - od tych bardzo skromnych do porażających nawet dziś swoim przepychem. Chyba najbardziej okazałe jest mauzoleum rodziny Schottlaender - kupców i filantropów.
Przez niektóre grobowce, jak Kolkerów, można przejść na sąsiednią alejkę, wcześniej niewidoczną.
Kaufmannowie zafundowali sobie styl mauretański.
Jest piramida...
...sala tronowa.
Wśród osób znanych wyróżnia się nagrobek Ferdinanda Lasalla - założyciela pierwszej niemieckiej partii robotniczej.
Kiedyś wyglądał on bardziej okazale, a jego tylna strona (od ulicy) była na początku lat 30. miejscem walki politycznej komunistów i nazistów. Po wojnie pomnik odnowiły polskie władze - co ciekawe, umieściły na nim napisy po wyklętym wówczas we Wrocławiu języku niemieckim. Najwyraźniej towarzysz Lasall miał taryfę ulgową
Ciekawy jest nagrobek szachisty Arnolda Schottländera z piękną inskrypcją: "Jego ciało było słabe ale duch silny" (poruszał się on na wózku).
Z innej tematyki - zwieńczenie grobu porucznika artylerii Georga Lemberga, poległego w 1917 roku.
Tablica poświęcona wielu Żydom poległym w czasie Wielkiej Wojny jest przy wejściu.
Jak widać, w starciu przyroda kontra człowiek często ta pierwsza jest górą.
Kolejnym etapem miał być Nowy Cmentarz Żydowski przy ulicy Lotniczej (Berliner Chaussee, Flughafen Strasse) - założony na początku XX wieku jest nadal czynny. Niestety, zaraz za bramą przestało być miło...
Podchodzi pan "opiekun" kirkutu. Wyprasza za bramę. Cmentarz jest zamknięty. Co innego pisze przy bramie i na oficjalnej stronie Gminy Wyznaniowej, która teraz nim zawiaduje - w niedzielę jest otwarty! Co więcej, gmina wręcz podaje ceny biletów wstępu!
Nie, proszę pana, trzeba umieć czytać ze zrozumieniem - odpowiada opiekun. - Tam pisze, że jest otwarty dla odwiedzających, a nie zwiedzających!
Szczęka opada... ponoć nie ma zgody odpowiednich służb na oficjalne otwarcie cmentarza i opiekun boi się, że jak coś spadnie na łeb, to on za to odpowie. Rozumiem, ale dlaczego takiej informacji nigdzie się nie podaje?! No tak, ale tam jest mowa o odwiedzających, nie zwiedzających - z tego wynika, że odwiedzając kirkut nie narażamy opiekuna na straty, a zwiedzając tak... Typowa polska paranoja, tym bardziej, że na stronie Gminy Żydowskiej jak byk pisze o ZWIEDZANIU. Na pytanie czy można chociaż podejść kawałek i zrobić kilka zdjęć pada odpowiedź, że fotografowanie jest możliwe wyłącznie za zgodą zarządcy! -o No dobra, z takim cyrkiem to się jeszcze na cmentarzu nie spotkałem...
Mail wysłany do Gminy Żydowskiej we Wrocławiu pozostaje na razie bez odpowiedzi. Może mogłem użyć kilku wulgaryzmów, to przynajmniej by mi odpisali, że jestem antysemitą.
Ponoć kirkut ma być otwarty również dla podejrzanych zwiedzających od maja, ale nie wiem czy tam warto wracać (choć to piąty pod względem wielkości kirkut w Polsce)... Pozostało zrobienie kilku zdjęć zza płotu - na środku jest tolos - kolejny pomnik poświęcony poległym.
Z boku stoją ruiny budynku przedpogrzebowego, który łączył się z nieistniejącą już kaplicą.
Ślady po kulach również występują tutaj obficie...
Zmieniamy wyznanie - cmentarz św. Ducha, założony w 1918 roku jako Friedhof St. Heinrich. Na pierwszy rzut oka zwyczajnie zwyczajny.
Jednak przy głównej alejce jest konstrukcja, na którą zapewne wiele osób nie zwraca uwagi - pomnik poległych, postawiony w 1921 roku.
Na czterech słupach zachowały się częściowo tablice z nazwiskami.
Kilka niemieckich nagrobków wmurowano w niewielki murek pod samym kościołem.
Na końcu ulicy Grabiszyńskiej (Gräbschenerstrasse) znajdowały się kiedyś trzy rozległe cmentarze - Kommunal Friedhof in Graebschen I, II i III.
Centralnie w miejscu nieistniejącego krematorium stoi od paru lat Pomnik Wspólnej Pamięci - Denkmal des gemeinsamen Gedenkens.
Upamiętnia on dawne cmentarze Breslau, które zniknęły z powierzchni ziemi. W ścianę wmurowano nagrobki, odnalezione w 1989 roku w pewnym zakładzie kamieniarskim, gdzie przerabiano je na nowe. Odkupiło je miasto. Pomnik podzielony jest na cztery sektory - komunalny, ewangelicki, żydowski i komunalny - tak jak stare nekropolie.
Na ziemi leży płyta z listą nieistniejących cmentarzy - jest naprawdę długa. I w tym momencie nie sposób nie wspomnieć o polskich cmentarzach na Kresach. Często i słusznie przywołuje się ich zagładę jako barbarzyństwo, ale co zatem powiedzieć o tym co działo się choćby tutaj, kiedy praktycznie WSZYSTKIE przedwojenne cmentarze zostały zniszczone lub "odniemczone" i to znacznie skuteczniej niż robiły to władze sowieckie?
Miejsce na ten pomnik nie jest przypadkowe - do lat 60. XX wieku był tu Kommunal Friedhof III, a obecnie to park. Ludzie odpoczywają między drzewami, ale tak właściwie na grobach, bo nigdy nie przeprowadzono masowej ekshumacji (zresztą dokąd?). Uważny obserwator dojrzy wystające tu i ówdzie zamaskowane ślady po nekropolii - np. studni cmentarnej za drzewem...
...resztki bruku na byłych alejkach...
...a nawet, jak podejrzewam, pozostałości samego grobu.
Z Kommunal Friedhof I i III, zamienionych na miejsce wypoczynku (nr I chyba nawet wcześniej z racji dużego zniszczenia w czasie wojny), pozostały dwie większe kwatery - dziecięca (do odwiedzenia następnym razem) oraz żołnierzy włoskich.
Spoczywają na nim ciała ponad tysiąca jeńców wziętych do niewoli przez armię cesarską, głównie po bitwie pod Caporetto. Zmarli z powodu ran, chorób i ciężkich warunków.
Niektórzy już nawet po wojnie, rozejm nie przyniósł im wyzwolenia.
Kwaterę wydzielono z cmentarza komunalnego w 1927 roku i umieszczono w niej rzędy skromnych, kamiennych płyt.
Pośrodku stoi obelisk, na którym jakiś inteligentny "konserwator" tak podkreślał cyfry, że z lat 1940-1945 wyszło 1911-45...
Z kolei ten żołnierz zmarł 77 marca... widać wtedy mieli jakiś inny kalendarz.
Podobno pochowano też w tej kwaterze 20 żołnierzy aresztowanych przez Niemców po kapitulacji Włoch w 1943 i rozstrzelanych. Nie ma jednak po tym żadnego śladu, za to między włoskimi kamieniami leży kilka prawie nieczytelnych, prawdopodobnie znalezionych gdzieś w parku i tutaj przyniesionych.
Jedyną częścią z trzech niemieckich cmentarzy, która nadal pełni swe funkcje, jest nr II - dzisiaj Cmentarz Grabiszyński.
Do dziś stoją budynki administracyjne oraz ogromna kaplica (wygląda jak normalny kościół) niejakiej Karoline Gierth, służąca jako kaplica cmentarna.
Nagrobków z czasów Breslau ocalało ledwie kilka - tutaj odrestaurowane pozostałości rodziny Oswald Pueschel.
W starych grobach zadomowili się nowi mieszkańcy.
Skoro mowa o Breslau to nie sposób pominąć zakończenia istnienia tego bytu... po sąsiedzku od Włochów jest Cmentarz Żołnierzy Polskich, założony na sztucznym kopcu.
Z widokiem na Ślężę (Zobten) leżą tutaj żołnierze Września, zmarli w niewoli, ci z II Armii WP, którzy zginęli pod koniec wojny i jakaś grupa ofiar rozstrzeliwań.
Cmentarz Oficerów Radzieckich, którzy padli w bojach o Festung Breslau, jest dobrze znany wszystkim jadącym z centrum w kierunku autostrady - strzegą go cztery czołgi i dwie armato-haubice, biorące udział w ówczesnych walkach.
Cmentarz zaczęto tworzyć jeszcze w czasie, gdy było słychać strzały. Oprócz oficerów radzieckich pochowano na nim także dwóch Niemców z komunistycznych oddziałów dywersyjnych, działających w mieście w ostatnich dniach agonii miasta.
Cała galeria z cmentarzy:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... Cmentarze#
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Miło obejrzeć zdjęcia nekropolii z rodzinnego miasta
Kilka uwag:
1) ad. cm.of.radz. - przy głównym wejściu stoją nie "armato-haubice", a armaty dywizyjne ZiS-3
2) W Parku Zachodnim (obok NCŻ) też był cmentarz (Przed 1945 r. park istniał - Westpark - ale był mniejszy) i też można tam znaleźć było niemieckie nagrobki (osobiście je tam widziałem w 2001 r.; na pewno do dziś są podstawy/fundamenty pod kilka z nich)
3) Nowy Cmentarz Żydowski - tak, temat na dłuższą wypowiedź. Miałeś albo pecha, albo kiepsko rozegrałeś rozmowę z opiekunem, którego znam osobiście. Jeśli używałeś podobnych argumentów, jakich namiastkę czytałem w relacji, nie dziwię się, że Cię nie wpuścił Kluczem do znalezienia porozumienia z niektórymi ludźmi jest odpowiednia rozmowa. Wierz mi - też mnie nie chciał kiedyś wpuścić (też z powodu remontu). Gdybyś wiedział tyle co ja o jego pracy, lepiej zrozumiałbyś jego decyzję. Z tym gościem naprawdę świetnie się rozmawia (gdy się już go do siebie przekona). Ma fenomenalną wiedzę i duże poczucie humoru. Ja ostatnio byłem na tym cmentarzu nie dalej jak miesiąc temu
4) Najwyższym stopniem oficerem polskim pochowanym na cm.żołn.pol. jest Stefan Frankowski, dowódca Morskiej Obrony Wybrzeża we IX 1939 r. Co ciekawe - na nagrobku ma stopień "komandor", a w rzeczywistości jest kontradmirałem. Ów wyższy stopień nadano mu pośmiertnie w 1946 r. Frankowski - jeniec oflagu w twierdzy srebrnogórskiej - zmarł w szpitalu w Bielawie w 1940 r. Ekshumowano go po wojnie i pochowano na zbudowanej wtedy nekropolii polskich żołnierzy. Kolejna ciekawostka - w Bielawie ciągle Frankowski ma "grób" - z całkiem nowym (ok.10 lat?) nagrobkiem kamiennym. Prawie jak Kolumb - wszędzie chcą mieć jego grób
Kilka uwag:
1) ad. cm.of.radz. - przy głównym wejściu stoją nie "armato-haubice", a armaty dywizyjne ZiS-3
2) W Parku Zachodnim (obok NCŻ) też był cmentarz (Przed 1945 r. park istniał - Westpark - ale był mniejszy) i też można tam znaleźć było niemieckie nagrobki (osobiście je tam widziałem w 2001 r.; na pewno do dziś są podstawy/fundamenty pod kilka z nich)
3) Nowy Cmentarz Żydowski - tak, temat na dłuższą wypowiedź. Miałeś albo pecha, albo kiepsko rozegrałeś rozmowę z opiekunem, którego znam osobiście. Jeśli używałeś podobnych argumentów, jakich namiastkę czytałem w relacji, nie dziwię się, że Cię nie wpuścił Kluczem do znalezienia porozumienia z niektórymi ludźmi jest odpowiednia rozmowa. Wierz mi - też mnie nie chciał kiedyś wpuścić (też z powodu remontu). Gdybyś wiedział tyle co ja o jego pracy, lepiej zrozumiałbyś jego decyzję. Z tym gościem naprawdę świetnie się rozmawia (gdy się już go do siebie przekona). Ma fenomenalną wiedzę i duże poczucie humoru. Ja ostatnio byłem na tym cmentarzu nie dalej jak miesiąc temu
4) Najwyższym stopniem oficerem polskim pochowanym na cm.żołn.pol. jest Stefan Frankowski, dowódca Morskiej Obrony Wybrzeża we IX 1939 r. Co ciekawe - na nagrobku ma stopień "komandor", a w rzeczywistości jest kontradmirałem. Ów wyższy stopień nadano mu pośmiertnie w 1946 r. Frankowski - jeniec oflagu w twierdzy srebrnogórskiej - zmarł w szpitalu w Bielawie w 1940 r. Ekshumowano go po wojnie i pochowano na zbudowanej wtedy nekropolii polskich żołnierzy. Kolejna ciekawostka - w Bielawie ciągle Frankowski ma "grób" - z całkiem nowym (ok.10 lat?) nagrobkiem kamiennym. Prawie jak Kolumb - wszędzie chcą mieć jego grób