Gdzieś na Dolnym Śląsku

Jeżeli wybrałeś się gdzieś poza Sudety i nie wstydzisz się tego, daj znać!
hm0
wędrowiec
Posty: 497
Rejestracja: 26-02-2011 10:13

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: hm0 » 10-04-2017 08:53

Pałaców jest tam niedużo, bo porównanie Śląska, który był najbogatszą prowincją Prus, do Wielkopolski, to jak porównanie Szwajcarii do Białorusi. Na Śląsku ludzie (właściciele) mieli znacznie więcej kapitału (huty, kopalnie, kamieniołomy, tkalnie, manufaktury szkła i porcelany, itp.) generującego poważne zyski (rewolucja przemysłowa). Do tego tysiące, jeśli nie więcej, mniejszych fabryczek i rzemieślników, a przede wszystkim dużo taniej siły roboczej w stosunku do powierzchni prowincji.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 10-04-2017 11:03

hm0 pisze:Pałaców jest tam niedużo, bo porównanie Śląska, który był najbogatszą prowincją Prus, do Wielkopolski.
A to Wielkopolska była taka "biedna" w porównaniu z Dolnym Śląskiem? O pałacach, dworach i folwarkach na Górym Śląsku tu nie dyskutujemy! Wspomniana książka obejmuje zwięzłe opisy ponad 900 dworów i pałaców bogatych ziemian i przemysłowców oraz arystokracji, a nie są to wszystkie tego typu obiekty. To jest "niedużo"? Prowincja poznańska była w Prusach głównym zagłębiem rolniczym i przetwórstwa płodów rolnych oraz produktów pochodzących z hodowli zwierząt. Tu pobudowano m.in. cukrownie, gorzelnie i browary, masarnie i przetwórnie mleczne, młyny i spichlerze, a także produkowano tu maszyny rolnicze. Tu powstała jedna z najgęstszych sieci kolejek wąskotorowych przeznaczonych do przewozu płodów rolnych, zwłaszcza do dużych cukrowni. Wielkopolska była największym dostawcą żywności dla Prus a majątki ziemskie nie były rozdrobnione lecz ogromne. W okresie międzywojennym nie było inaczej i tak trwa do dziś. Proponuję się trochę dokształcić z wiedzy o Wielkopolsce, zwiedzić Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie pod Poznaniem, bo widać masz blade pojęcie o tym regionie.
buba1 pisze:Ciekawa jestem jakie jest zageszczenie palacow na kilomer kwadratowy na Dolnym Slasku i w Wielkopolsce.. Ciekawe czy ktos robil takie statystyki? Bo ile razy jechalam przez Wielkopolske to tych palacow jest niezaduzo..
Nie za dużo? Ciekawe, bo w każdej niemal wsi jest jakiś pałac, dwór, park czy folwark. Ponad 900 opisanych we wspomnianej książce, zresztą nie wszystkich pałaców i dworów, to mało?
Obrazek

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 10-04-2017 11:51

hm0 pisze:Pałaców jest tam niedużo, bo porównanie Śląska, który był najbogatszą prowincją Prus, do Wielkopolski.
A to Wielkopolska była taka "biedna" w porównaniu z Dolnym Śląskiem? O pałacach, dworach i folwarkach na Górym Śląsku tu nie dyskutujemy! Wspomniana książka obejmuje zwięzłe opisy ponad 900 dworów i pałaców bogatych ziemian i przemysłowców oraz arystokracji, a nie są to wszystkie tego typu obiekty. To jest "niedużo"? Prowincja poznańska była w Prusach głównym zagłębiem rolniczym i przetwórstwa płodów rolnych oraz produktów pochodzących z hodowli zwierząt. Tu pobudowano m.in. cukrownie, gorzelnie i browary, masarnie i przetwórnie mleczne, młyny i spichlerze, a także produkowano tu maszyny rolnicze. Tu powstała jedna z najgęstszych sieci kolejek wąskotorowych przeznaczonych do przewozu płodów rolnych, zwłaszcza do dużych cukrowni i obsługi majątków ziemskich. Wielkopolska była największym dostawcą żywności dla Prus a majątki ziemskie nie były rozdrobnione lecz ogromne. W okresie międzywojennym nie było inaczej i tak trwa do dziś. Proponuję się trochę dokształcić z wiedzy o Wielkopolsce, zwiedzić Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie pod Poznaniem, bo widać masz blade pojęcie o tym regionie.
buba1 pisze:Ciekawa jestem jakie jest zageszczenie palacow na kilomer kwadratowy na Dolnym Slasku i w Wielkopolsce.. Ciekawe czy ktos robil takie statystyki? Bo ile razy jechalam przez Wielkopolske to tych palacow jest niezaduzo..
Nie za dużo? Ciekawe, bo w każdej niemal wsi jest jakiś pałac, dwór, park czy folwark. Ponad 900 opisanych we wspomnianej książce, zresztą nie wszystkich pałaców i dworów, to mało?
Obrazek

hm0
wędrowiec
Posty: 497
Rejestracja: 26-02-2011 10:13

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: hm0 » 10-04-2017 19:14

Ale do kogo masz pretensję, że w Wielkopolsce było wg twoich źródeł "900 dworów i pałaców", (co jest ułamkiem liczby podobnych obiektów na Śląsku), skoro w kolejnych zdaniach swojej wypowiedzi sam podajesz przyczyny takiego stanu: proste przetwórstwo spożywcze, nie wymagające ani zaawansowanej techniki ani wykwalifikowanej siły roboczej. Chwytasz się za to brzytwy w postaci "jednej z najgęstszych sieci kolejek wąskotorowych przeznaczonych do przewozu płodów rolnych" :) i próbie zwiększenia roli gospodarczej Wielkopolski poprzez pomijanie Górnego Śląska w dziejach Śląska.:) Cóż, sam Dolny Śląsk również gospodarczo przykrywał Wielkopolskę kilka razy i również kilka razy pod względem liczby obiektów pałacowych, ba, zaryzykowałbym stwierdzenie, że niektóre obszary Dolnego Śląska miały więcej takich obiektów niż cała Wielkopolska.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 10-04-2017 19:34

hm0 pisze:Ale do kogo masz pretensję, że w Wielkopolsce było wg twoich źróde.ł "900 dworów i pałaców",
Nie było 900, a jest ponad 900 opisanych we wspomnianej wyżej książce, a tych nieopisanych jest dużo więcej. Czytaj uważnie co piszę i odnoś się do tego a nie do własnych przekręceń.
hm0 pisze:co jest ułamkiem liczby podobnych obiektów na Śląsku
Nie dyskutujemy o całym historycznym Śląsku, tylko o Dolnym Śląsku (czytaj tytuł wątku!).
hm0 pisze:Cóż, sam Dolny Śląsk również gospodarczo przykrywał Wielkopolskę kilka razy
Nie dyskutujemy o całej gospodarce, tylko o wiejskich obiektach pałacowych czy dworskich i ich stopniu dewastacji ukazywanym w fotorelacjach Buby, która to dewastacja na Dolnym Śląsku jest nieporównywalnie większa niż w Wielkopolsce
hm0 pisze:zaryzykowałbym stwierdzenie, że niektóre obszary Dolnego Śląska miały więcej takich obiektów niż cała Wielkopolska.
Ryzykujesz bzdurne stwierdzenie wyssane z palca.
Obrazek

Radek
obieżyświat
Posty: 729
Rejestracja: 19-02-2011 10:31

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Radek » 10-04-2017 20:42

Janusz zamiast dziamgać jak stara baba i wiecznie się kłócić stwórz fajną relację o wielkopolskich pałacach, zilustruj to ciekawymi zdjęciami i barwnym opisem.
Potrafisz zachęcić czytelników do odwiedzenia Wielkopolski ??? Jestem pewien że nie.

A trochę tej zabudowy jest:
http://www.galeriawielkopolska.info/rezydencje.html

Radek- ta fabryczka na wodzie to tez Nowa Sol? kurcze nigdy tam nie bylam a widze ze warto! A przewoz łodzia gdzie dokladnie?

Tak.
Ja też pierwszy raz tam dotarłem i byłem zachwycony, mimo że część budynków już wyburzono.
A najbardziej ucieszyłem się z odkrycia krzyżówki dwu linii kolejowych i rzeki, może w tym tygodniu uda mi się pstryknąć fotkę
Łódź w Bytomiu Odrzańskim.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 11-04-2017 13:53

Oto link do kilkudziesięciu dworów i pałaców blisko granicy z Dolnym Śląskiem - w powiecie rawickim > http://www-archiwalna.powiatrawicki.pl/ ... mitstart=0
Problem tylko w tym, że miłośników ruin te obiekty raczej nie zadowolą, a poza tym na ogół są niedostępne i można je zobaczyć tylko z zewnątrz.
Obrazek

Awatar użytkownika
Krzysztof63
wędrowiec
Posty: 476
Rejestracja: 10-08-2013 11:18
Lokalizacja: Świdnica

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Krzysztof63 » 11-04-2017 20:56

Nie żartuj sobie. U nas tyle pałaców to było w jednym powiecie. W większych wsiach często po kilka, bo części wsi miały swojego właściciela każda.

Różnica między Dolnym Śłąskiem a Wielkopolską wywodzi się stąd, że znaczna część Wielkopolski po I WŚ wróciła do normalnego, choć zniszczonego wojną kraju, gdzie nikt nikogo na siłę nie wypędzał, a wszystkie majątki miały jakiegoś lepszego czy gorszego właściciela. I ten stan generalnie utrzymał się po II WŚ. Natomiast Dolny Śląsk po wojnie trafił najpierw pod okupację sowiecką, a potem w granice kraju, który wypędził (nie wnikam w podstawy prawne!) znakomitą większość dotychczasowych mieszkańców, lokując przybyłą ludność często bez żadnych podstaw prawnych. Do dzisiaj są miejsca, co do których stan własności jest nieuregulowany, a nawet trafiają się takie, zwłaszcza po były gospodarstwach rolnych, do których nikt się nie przyznaje. Większość majątków została rozkradziona w trzech etapach - zaraz po wojnie, najpierw planowy rabunek sowiecki, potem polski, wreszcie prywatny, drugi etap w latach sześćdziesiątych, i trzeci, jak już komuna się rozpadał, koniec lat osiemdziesiątych i lata dziewięćdziesiąte. Można miec pretensje do ludzi, że nie dbali, że kradli, ale co to zmieni? Było na to ogólnospołeczne przyzwolenie, i to między innymi twoje pokolenie jest za to odpowiedzialne.

PS. Adopotować można dzieci. Budynki się adaptuje.
Góry Sowie nie są tym, czym się wydają ...

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 11-04-2017 21:15

Krzysztof63 pisze:U nas tyle pałaców to było w jednym powiecie.
Nieźle fantazjujesz... :roll: Zapomniałeś(?) o licznych wsiach kmiecich i typowych ulicówkach, zwłaszcza tych wciśniętych w głębokie doliny potoków w górach i na pogórzach, które nigdy nie były siedzibą dworską i stąd brak tam jakiegokolwiek śladu zabudowań okazalszych, aniżeli budynki obejścia chłopskiego czy jakieś młyny, tartaki, kuźnie albo gospody itp. :P
Krzysztof63 pisze:Można miec pretensje do ludzi, że nie dbali, że kradli, ale co to zmieni? Było na to ogólnospołeczne przyzwolenie, i to między innymi twoje pokolenie jest za to odpowiedzialne.
Twoje pokolenie to nie kradło i teraz to już o wszystko dba, już nie kradnie, już za nic nie odpowiada - na zasadzie "to nie my, to oni"??? :lol: Hmm... To jakie pokolenie odpowiada np. za zlikwidowanie w ostatnich latach wielu połączeń kolejowych, fatalny stan istniejących linii i planowanie dalszych zamknięć??? :shock:
Krzysztof63 pisze:jak już komuna się rozpadał
się rozpadał to można napisać, że komunizm. Komuna to się rozpadała :P ..
Obrazek

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 19-04-2017 08:20

I jeszcze jedno. Jak tak dobrze znasz Dolny Śląsk i Wielkopolskę skoro z taką pewnością siebie porównujesz oba regiony twierdząc, że niby to w jednym tylko dolnośląskim powiecie jest tyle pałaców co opisanych we wspomnianej przeze mnie książce o pałacach i dworach w Wielkopolsce, to wskaż mi przykładowo gdzie w samych tylko okolicach Bystrzycy Kłodzkiej są obiekty pałacowe czy dworskie w takich wsiach jak m.in. Zieleniec, Lasówka, Ponikwa, Nowa Bystrzyca, Spalona, Młoty, Poręba, Wyszki. Pławnica, Huta, Zalesie, Zabłoć, Lesica, Michałowice, Jaworek, Szklarnia, Kamieńczyk, Boboszów, Pisary, Dolnik itd. No i kicha, bo w większości wsi okolic Bystrzycy Kłodzkiej takich obiektów nie ma i nie było. To tylko przykład, bo jest wiele okolic na Dolnym Śląsku, gdzie wiejskich obiektów pałacowych czy parkowych jest naprawdę niewiele. A w Wielkopolsce pałac lub dwór jest niemal w każdej wsi.
Obrazek

Farley
tramp
Posty: 21
Rejestracja: 28-01-2017 22:56

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Farley » 21-06-2017 21:15

Lechu przykro mi to pisać jako Wielkopolaninowi, ale przewaga Dolnego Śląska jest olbrzymia. Rozmawiałem na ten temat z dwoma znawcami, bo sam byłem ciekaw. Oczywiście danych nie ma i metodologia co jest dworem i pałacem też jest ważna. Tym niemniej ostrożnie szacują 1 do 3 a gdyby było do 5 to też nie byliby zdziwieni.
Mój pierwszy kontakt z Kotliną Kłodzką był szokiem. Gdy zobaczyłem zabudowania wiejskie i porównałem z naszymi, no to niestety bardzo słabo wypadamy. Np taki Idzików, czy nieistniejący prawie Marcinków, nie mogłem uwierzyć w wielkość domów.

hm0 pisze:Chyba po prostu jest ich za duzo... I nawet jakby np.znalazl sie bogaty inwestor co by chcial zrobic we wszystkich hotele- to po kiego diabła wypasny, burzujski hotel w kazdej wsi jak wokol nic nie ma? Poza tym czesto nie oplaca sie remontowac jak duzo taniej mozna postawic taki nowy..

A w wielu przypadkach najwiecej winy za rozsypanie sie palacykow ponosi konserwator zabytkow. Nieraz gadalismy z miejscowymi, ktorzy mieszkali w palacu i chcieli naprawic dach czy pękajaca sciane. Ale nie wolno. Zreszta podobnie mieli moi rodzice z chalupką. Nie wolno naprawic dachu niezgodnie z zasadami bo to zabytek. Ale jak sie zawali to juz ok.. Taka logika...


Bardzo dobry wpis, pełna zgoda.
Często obiekt jest kupowany przez zapaleńca, ale potem sił i środków nie starcza. Marzenia rozbijają się o rzeczywistość. Co do konserwatorów to znam przypadek z dworem w Nowym Waliszowie, gdzie dokładnie tak było. No i nie zapominajmy o narracji, że przyjdzie NIemiec i odbierze więc po co dbać.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 22-06-2017 06:47

Farley pisze:Lechu przykro mi to pisać jako Wielkopolaninowi, ale przewaga Dolnego Śląska jest olbrzymia. Rozmawiałem na ten temat z dwoma znawcami, bo sam byłem ciekaw. Oczywiście danych nie ma i metodologia co jest dworem i pałacem też jest ważna. Tym niemniej ostrożnie szacują 1 do 3 a gdyby było do 5 to też nie byliby zdziwieni.
Mój pierwszy kontakt z Kotliną Kłodzką był szokiem. Gdy zobaczyłem zabudowania wiejskie i porównałem z naszymi, no to niestety bardzo słabo wypadamy. Np taki Idzików, czy nieistniejący prawie Marcinków, nie mogłem uwierzyć w wielkość domów.
Przesadzasz podobnie jak owi rzekomi znawcy. Wielkość domów czy obejść wiejskich bowiem nie wystarcza, aby mogły konkurować z zespołami dworskimi lub pałacowymi i być zaliczane do grupy tego typu obiektów oraz brać udział w ocenie gdzie jest ich przewaga. Tak czy inaczej na terenach górskich Dolnego Śląska kompleksów dworskich czy pałacowych jest niewiele w porównaniu z terenami niżej położonymi takimi jak Kotlina Jeleniogórska czy zrównane obszary pogórza albo de facto nizinnymi takimi jak Przedgórze Sudeckie i dalej na południe, gdzie bogaci ziemianie posiadali spore tereny rolnicze dające im duże dochody pozwalające na stawianie okazałych rezydencji. Podany przeze mnie wyżej przykład licznych wsi ulicówek wciśniętych w doliny potoków z okolic Bystrzycy Kłodzkiej, które nigdy nie były siedzibami dworskimi, dobitnie to potwierdza.
Obrazek

Farley
tramp
Posty: 21
Rejestracja: 28-01-2017 22:56

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Farley » 22-06-2017 22:20

Lech pisze:Przesadzasz podobnie jak owi rzekomi znawcy.

Najważniejsze, że Ty jesteś prawdziwym znawcą. W ten sposób nie rozmawiam. Dobrego samopoczucia.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Lech » 23-06-2017 06:48

Farley pisze:Najważniejsze, że Ty jesteś prawdziwym znawcą. W ten sposób nie rozmawiam.
Ani ja ani tamci, na których się powołujesz, nie są żadnymi prawdziwymi znawcami. W tym temacie prawdziwi znawcy tak naprawdę nie istnieją. Nic mi na ten temat nie wiadomo, aby jakaś placówka naukowa prowadziła analizę porównawczą obu regionów odnośnie wspomnianych obiektów, a opierać się można jedynie na publikacjach, które wymieniają i opisują, i tak nie wszystkie tego typu obiekty. Naukowe wydania katalogu zabytków w Polsce są nadal niekompletne; Dolny Śląsk doczekał się jedynie fragmentarycznych opracowań. Dlatego powołuję się na własne kilkudziesięcioletnie doświadczenie z wędrówek po Wielkopolsce i Dolnym Śląsku, przede wszystkim na informacje krajoznawcze zawarte w licznych przewodnikach z których korzystałem (bibliotekę mam naprawdę sporą), a zwłaszcza na "Słownik Krajoznawczy Wielkopolski" i nowszą pracę zbiorową "Wielkopolska. Słownik Krajoznawczy" oraz wspomnianą obszerną książkę Marcina Libickiego i Piotra Libickiego "Dwory i pałace wiejskie w Wielkopolsce", w której opisano ich ponad 900, a to nie wszystkie tego typu obiekty w regionie. Ty zaś powołujesz się tylko na niewiadomych znawców przedstawiających szacunki porównawcze oparte na domysłach i na własne wrażenie z kilku wypadów w atrakcyjny turystycznie rejon Dolnego Śląska. Faktycznie w ten sposób nie ma sensu rozmawiać. Chyba że przedstawisz konkrety np. odpowiednik publikacji Libickich, zawierający podobny zbiór i opisy wiejskich obiektów dworskich i pałacowych Dolnego Śląska.
Obrazek

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4784
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba1 » 04-09-2017 08:56

Czasem tak jest , ze “droga idzie dobrze”, a czasem wrecz przeciwnie. Czasem sie gdzies jedzie i niby nie ma korków, nie ma dluzszych niz zwykle postojow, nie ma nawierzchni wymuszajacej jazde 30 km/h, nie ma objazdow a tempo posuwania sie naprzod znacznie odbiega od normy. Od czego to zalezy nie mam pojecia. Tak jest wlasnie tym razem. Droga po prostu “nie idzie”. Z Oławy w okolice Milicza jedziemy ponad 3 godziny.

Gdzies w rejonie Twardogóry mijamy przydrozne konstrukcje ze słomy i ziół przedstawiajace drób udomowiony.

Obrazek

Obrazek

Na upatrzone miejsce biwakowe nad Baryczą przyjezdzamy juz prawie o zmroku. I na dodatek jest zajete. Nie bylby to problem dołączyc sie do jakiejs wesolej kompanii, ale tutaj jakos nie zacheca. Na łące stoi kilka namiotow, sugerujacych ze to grupa zorganizowana. Wszystkie namioty sa identyczne i w kolorach odblaskowych markerow. Chyba kajakarze? Biorac pod uwage miejsce akcji? W wiacie siedzi bez ruchu kilkunastoosobowa ekipa o minach sugerujacych, ze sa tu za kare. Obok stoi ustawione perfekcyjnie pod linijke ognisko- tylko ze nie płonie. Czekaja na kogos? Na pewno nie na nas, bo obrzucaja nas niezbyt przyjaznymi spojrzeniami. Czuc w powietrzu jakies napiecie… Nic tu po nas…

W kolejne miejsce koło Postolina przybywamy juz w kompletnej ciemnosci. W swietle reflektorow błyska ogromna wiata i zagłebienie zarosłe roslinnoscia, sugerujaca ze pod nia moze byc woda. Po chrust nie trzeba chodzic daleko. Zaraz przy wiacie lezy sporo gałezi.

Obrazek

Namiot rozbijamy nieopodal wiaty. Noc jest ciepla, troche duszna, gdzies w oddali ujadaja wiejskie psy. Kabaczek dzis spi bardzo niespokojnie. Kilka razy w nocy sie budzi. Zawsze staje słupka, wskazuje palcem na ta sama sciane namiotu i mowi “Uuuuu”, jakby z zaciekawieniem ale tez sporym niepokojem. I wpatruje sie w to miejsce, jakby tam bylo cos wiecej niz tylko sciana namiotu. Zawsze dziwnie sie czuje w takich momentach. Moze ona widzi cos wiecej niz my? Moze tam naprawde cos jest tylko ja nie potrafie tego dostrzec? Ostatecznie kolo 5 rano, gdy lekki brzask zaczyna spowijac okolice, kabaczę juz gwałtowniej zaczyna dopominac sie aby wypuscic ją z namiotu. Nigdy tego nie robila! Wkladamy ją do skodusi, do fotelika. Natychmiast spokojnie zasypia. Toperz zostaje z nią i drzemie lekko poskrecany na skodusiowym fotelu. Ja zostaje jako straznik nawiedzonego namiotu ;) Nic mnie nie straszy- a moze powinno? ;) Wszyscy budzimy sie w dobrych humorach kolo 10.

Miejsce w promieniach slonca jest jeszcze ladniejsze niz wieczorem

Obrazek

Obrazek

Jeziorko nieopodal jest bardzo przyjemne i nawet przez chwile rozwazam kąpiel.

Obrazek

Na sniadanie mamy jedna z ostatnich konserw rybnych przywiezionych z Kaliningradu. Bardzo lubie wschodnie konserwy. Po pierwsze skladaja sie glownie z solidnych kawałkow ryby a nie dziwnego rozgniecionego musu albo sałatki warzywnej. Druga sprawa to solidnosc puszki. To naprawde jest ciezko otworzyc nawet toperzowym bagnetem. A nie ze siadasz na plecaku a puszka “chrup” i masz rybną katastrofe we wszystkich ubraniach i spiworach..

Obrazek

Obrazek

Ruszamy w trase. Wiele drog maja tu bardzo sympatycznych.

Obrazek

Mielismy na dzis inne plany- ale przejezdzajac przez Twardogóre zauwazamy informacje o festynie dożynkowym w miejscowosci Olszówka. W tym roku jeszcze nie załapalismy sie na zaden takowy. Zatem inne pomysly schodza na dalszy plan.

Juz rondo w Twardogorze jest ciekawie przyozdobione! Widac wyrazny podział ról na meskie i damskie ;)

Obrazek

Obrazek

W kolejnych wsiach rowniez mijamy wiele przydroznych “rzezb” z siana, słomy i płodów rolnych. Najwiecej jest oczywiscie w samej Olszówce, gdzie chyba jeden sąsiad z drugim rywalizuje kto wystawi wieksza, ciekawsza i bardziej orginalna dekoracje. Dominuja sielskie klimaty zakropione spora iloscia alkoholu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najbardziej przypadaja nam do gustu odnosniki do pszczelarskich tradycji w rejonie.

Obrazek

Obrazek

No i czołg strzegący rogatek wioski. Dozynkowy czołg napotkalismy po raz pierwszy!

Obrazek

Obrazek

Tak jak przyuliczne ozdoby byly swietne, to sam festyn jest dosyc dziwny. Przybywamy tam kolo 16 a na scenie trwa… msza. Moim zdaniem miejscem mszy jest kosciol a nie karczma. Trąci to lekka profanacją - ksiadz spiewa “Baranku Boży” a obok skwierczy na grilu kielbasa i karkówki. Dwa metry od siebie stoja niby modlący sie ludzie i grupka psioczacych facetow: Jeden z nich: “Poki ksiadz nie skonczy sprzedawcy mają zakaz lania piwa... Drugi: “Spoko spoko- juz leci “Ojcze Nasz”- to jak dobrze pojdzie 15 min. i bedzie browarek..” Nie wiem. Moze to normalne. Ja w tym wyczuwam spory niesmak. Ksiezy jest na “scenie” czterech. Mam wrazenie, ze specjalnie przedluzaja jak sie da. Tak jakby ich cieszyly wkurzone miny spragnionych, przebierajacych nogami pod dystrybutorem żubra.

My idziemy sie przejsc. Wrocimy jak na scene przybeda ludowe zespoly i klimaty wlasciwe dla festynu. Kabaczek nie traci czasu. Zaczyna wybierac z ulicy zwir, rozcierac go w łapkach i z tego co jest twarde i sie nie rozmazuje budowac wieze.

Obrazek

Dzieci dzielą sie na czyste i szczesliwe :)

Obrazek

Obrazek

Dozynkowa msza w koncu sie konczy. Ktos by pomyslal, ze na scene wejda zespoly, ktore w ludowych strojach kręcą sie po parkingu? Nieeee.. Teraz jest czas na podziekowania oraz wzajemne klepanie sie po plecach roznych wójtow, radnych, burmistrzów i innych pierdzistołkow. Kazdy musi wymienic kilku kumpli i ich zaslugi- bo wie, ze jak sie spisze to za chwile oni wymienią jego nazwisko i zgromadzony lud bedzie mogl bic brawo.

W ogole dosc specyficzny jest tez podzial terenu festynu. Polowa to nakryte bialymi obrusami stoly uginajace sie od przygotowanego i poustawianego juz żarcia. Tam zasiąda ci co teraz produkują sie na scenie, urzednicy, księża, goscie specjalni np. jakis baron o niemieckim nazwisku, ktory pewnie ma nadzieje zgarnac jakis okoliczny palac za darmoche. Ten teren od reszty oddziela taśma. I straznik tasmy- ktory zastepuje mi droge: “Tam nie wolno. Pani nie ma na liscie”. Tak… Tam sie bawią panowie szlachta, a reszta tłuszczy ma sie trzymac z dala. Ma swoją zagródke i puste stoly. Jak glodni to moga sobie cos kupic. Pierwszy raz spotkalam sie z takim klimatem na wiejskich dozynkach…

Wcinamy karkówki, popijamy rozwodnionym do granic mozliwosci piwem, wysluchujemy kątem ucha kilku historii regionalnych. Juz wiemy kto utopil sie w betoniarce, z kim ma trzecie dziecko Kasia Z. zza gorki, dlaczego Brajanek nie zdal do nastepnej klasy, jak zrobic remont chałupy na koszt gminy, co ciekawego odkryto w podziemiach opuszczonego koscioła w Goszczu. Hę? To mnie naprawde interesuje! Ale brzmi na tyle ciekawie, ze chyba mało w tym prawdy.. Sekta zoofilow? Rytualne mordy? Zamiana ciał w wykutej krypcie? Chyba jednak naczytali sie SuperExpresu... ;) Chociaz? Przypominają mi sie rysunki nascienne w tym kosciele… hmmmm.. Rzeczywiscie cos one z zoofilami mialy wspolnego.. ;)

Kobiety na traktory!!!!!!!!!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "

na wiecznych wagarach od zycia...


Wróć do „Relacje z wypraw”