Między Jesionikami

Jeżeli wybrałeś się gdzieś poza Sudety i nie wstydzisz się tego, daj znać!
Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4191
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Między Jesionikami

Postautor: Pudelek » 02-03-2017 19:35

W ostatni weekend lutego wybrałem się na narty i postanowiłem przy okazji zajrzeć samochodowo w kilka miejsc wśród czeskich Jesioników. Tych już mi znanych, jak i tych, w których jeszcze nie byłem.

Na początku podjeżdżamy pod sanktuarium Marii Panny Pomocnej (Maria Hilf) w Zlatych Horach (Zuckmantel). A tam piękna zima! W nocy padał śnieg i cała okolica wygląda wręcz bajkowo - świeżutki puch i słońce! Co za niespodzianka!
Obrazek

Sanktuarium wybudowano w latach 90., poprzednie komuniści wysadzili w powietrze w 1973 roku. To nie była odbudowa, powstał zupełnie nowy obiekt w niczym nie przypominającym starego. Dlaczego nie pokuszono się o rekonstrukcję oryginału? Wielka szkoda, bo współczesna bryła nie zachwyca (przynajmniej mnie).
Obrazek

(Wieczorem okazało się, iż fotografowałem umazanym obiektywem, co widać na wielu zdjęciach :|).

Wnętrze kościoła także nie powala. I wydaje się małe.
Obrazek

Zasypane drewniane schody prowadzą w dół do...
Obrazek

...kapliczki ze źródełkiem, która jako jedyna przetrwała likwidację z okresu Czechosłowacji. Obok postawiono nowy krzyż powstały z resztek zniszczonych krucyfiksów.
Obrazek
Obrazek

Na parkingu zaczęły pojawiać się pierwsze samochody: dwa na opolskich blachach i jeden czeski. Ci z opolskiego poszli nabrać świętej wody do plastikowej butli, z kolei Czesi założyli biegówki i ruszyli w góry. Różne są priorytety na sobotnie południa.

Po opuszczeniu lasu widać, że śnieg nie utrzyma się zbyt długo, ale i tak tutaj jeszcze króluje biel.
Obrazek

W Mnichovie (Einsiedel) widzę przy drodze piękny pomnik poległych, przy którym nie mógłbym nie stanąć!
Obrazek

Wybudowano go w 1923 roku, a autorem jest Josef Obeth z Mikulovic. Był on dość płodnym artystą, znanych jest około 160 jego dzieł. Specjalizował się w rzeźbach, tablicach pamiątkowych i właśnie pomnikach poległych, których wyszło spod jego ręki 31, czego tylko 8 nie przetrwało do dzisiaj.

Z tyłu cmentarz, który wygląda jak po przejściu wichury.
Obrazek

Obok strzela w niebo wieża kościoła z 1716 roku, przebudowanego potem na neogotyk.
Obrazek

Mnichov jest obecnie częścią Vrbna pod Pradědem i... enklawą. Sam w przeszłości należał do dolnośląskiego Księstwa Nyskiego, a otoczony jest ze wszystkich stron ziemiami górnośląskiego Śląska Opawskiego.

To jednak pozostaje za nami, bo wjeżdżamy na Morawy. Mijamy kilka wiosek obleganych przez narciarzy - na pewno się cieszą ze świeżego opadu.

Kręta droga prowadzi przez Novą Ves (Neudorf) aż na łąki górujące nad miejscowością. Mieści się tam ośrodek dla miłośników biegówek i wypasiona wieża widokowa z 2014 roku, wysoka na 27 metrów.
Obrazek

Swoją drogą ciekawe ile jest w Republice Czeskiej takich wież? Bardzo rzadko zdarza się wizyta w terenie, abym jakiejś nie spotkał.

A wieża rzeczywiście jest "na bogato" - posiada dwie toalety, kącik zabaw dla dzieci, niewielkie muzeum strażackie, wystawę geologiczną i historyczną. Wstęp darmowy, lecz w określonych godzinach.
Obrazek

Z góry widać ośnieżoną grań Wysokiego Jesionika. Pradziad schowany, na pierwszym planie prezentuje się Vysoká hole (Hohe Heide).
Obrazek

Obok mnie jakaś para Czechów kłóci się o politykę. Staram się nie zwracać na nich uwagi, lecz nagle kobieta w starszym wieku pyta, czy jestem towarzyszem jej adwersarza.
- Nie, nie - uśmiecham się. - Przyjechałem z Polski.
Babka coś zaczyna mówić, lecz facet jej przerywa.
- Ja też urodziłem się w Polsce. Na Wołyniu.
- Pan jest Czechem? - dopytuję się niepewnie.
- Tak, jestem Czechem z Wołynia - mówi radośnie mężczyzna.
Kurczę, co za spotkanie! Wiedziałem oczywiście, iż żyli tam Czesi, ale nigdy nie miałem okazji żadnego poznać!

Czeskie osadnictwo w tamtym rejonie zaczęło się w połowie XIX wieku, kiedy to car rosyjski chętnie przyjmował u siebie osoby chcące opuścić biedne regiony państwa Habsburgów. W okresie międzywojennym polskie spisy notowały prawie 30 tysięcy osób posługujących się na co dzień językiem czeskim.

Kobieta od dyskusji politycznej znika i zostajemy na górze sami. Mój rozmówca urodził się na Kresach w okresie okupacji niemieckiej i niedługo tam mieszkał. W czasie rzezi Ukraińcy zamordowali dwóch członków jego rodziny.
Jego brat, który odwiedził rodzinną miejscowość w latach 70. (niechętnie, więc chyba to nie był jego pomysł), był tak wystraszony, że nawet nie opuścił taksówki.
- A teraz przed banderowcami klęka cała Europa - rzuca zdegustowany Czech.
Po wojnie przesiedlono ich na tereny poniemieckie w okolice Osoblahy. Żył tam to 1987 roku, kiedy to uciekł do Austrii, a następnie do Stanów Zjednoczonych.
- Ale nie podobała mi się ta ichniejsza demokracja, wróciłem - dodaje znowu uśmiechnięty.

Pani, która zapoczątkowała naszą "znajomość", tłumaczyła jakimś ludziom, że najgorsze co spotkało Czechów to inwazja wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. No i Wołyniak się wtrącił.
- A przecież wtedy zginęło tylko 100 osób. To tragedia, ale zdarzały się znacznie większe! W czasie rządów hitlerowców ofiar było 300 tysięcy! Gdy z Czechosłowacji wypędzano Niemców to zabito ich 20 tysięcy. Ale o tym się nie mówi! Za to wypomina się Rosjanom setkę ofiar!
- U nas był stan wojenny.
- Wiem, Jaruzelski. Ile osób zginęło?
- Około pięćdziesięciu.
- To jeszcze mniej niż za inwazji.
Z jednej strony racja, z drugiej strony to przecież nie takie proste i czarno-białe. Dla ludzi, którzy nie pamiętają czasów wojny, właśnie stłamszenie Praskiej Wiosny mogło być najgorszym wspomnieniem swojego życia...

Kresowiak spojrzał na mnie i mówi dalej:
- W Polsce to też nie lubią Rosjan. Za Katyń! 20 tysięcy oficerów zabito.
"Chyba nie tylko za Katyń" - pomyślałem, ale nie przerywałem.
- W czasie wojny polsko-bolszewickiej w polskich obozach zmarło 40 tysięcy rosyjskich jeńców - kontynuuje. - Znacznie więcej niż w Katyniu! Ale o tym też nikt nie mówi i nie pamięta.
Jest takie hasło: Gdzieś bije dzwon, ale nie wiadomo gdzie. Kwestia śmierci radzieckich (bo przecież mieszanka narodowościowa to była duża) jest często wykorzystywana przez propagandę rosyjską jako swoisty "anty-Katyń". Trudno jednak porównywać zaplanowane masowe morderstwo z ofiarami epidemii, chorób i trudnych warunków w ośrodkach jenieckich.
- U was rząd też był zawsze antyrosyjski. Niemcy zabili miliony Polaków, a nie ma do nich tak dużej niechęci.
- Teraz mamy rząd, który mówi, że i Rosja jest zła i Niemcy są złe. Unia też jest zła. Ale pieniądze unijne są dobre - śmieje się.
- No tak, bo jeszcze wam je dają - kiwa głową.
Tematykę stosunków międzynarodowych kończy konkluzja o rosyjskiej i amerykańskiej polityce. Rosja się wszystkich boi, więc ciągle kogoś straszą użyciem siły. Amerykanie mówią o pokoju, więc wpychają swoje wojska gdzie tylko się da.
- A pieniążki niech płyną do Waszyngtonu, wtedy jest prawdziwa demokracja - dochodzimy do tej samej konkluzji :D. - Taka właśnie jest polityka!

Następnie zeszło na gospodarkę.
- Czechy były zawsze wysoko uprzemysłowione - słyszę. To prawda i to od dawna; Korona św. Wacława stanowiła najbardziej zindustrializowaną część Austro-Węgier. - Na Polaków patrzyli jak na żebraków. A teraz? U nas wszystkie zakłady się zamyka, a u was otwiera!
Jestem pewien, że nad Wisłą wiele osób myśli dokładnie odwrotnie o otwieraniu i zamykaniu ;).
- Jak jadę do domu do Osoblahy, to przez Polskę, bo mam bliżej. I zawsze towary spożywce kupuję w Polsce, nie w Czechach. Nie chcę dać zarobić Czechom! Polska spożywka jest tańsza i smaczniejsza.
- Piwo też woli pan czeskie? - zadaję podstępne pytanie.
- Niee... piwa w ogóle nie piję.
Hmm. Podejrzane.

Gadalibyśmy tak pewnie kolejne pół godziny, ale w końcu facet stwierdził, że musi się zbierać. Lubię takie dyskusje.

Pożegnaliśmy się i ja tymczasem zrobiłem jeszcze kilka zdjęć...
Obrazek
Obrazek

W oddali widać dwa niewielkie kopce - to oddalone o 20 kilometrów wygasłe wulkany Velký Roudný (Alter Rautenberg - na lewo) i Malý Roudný (Junger Rautenberg).
Obrazek

Po zejściu na powierzchnię jeszcze raz widzę wołyńskiego Czecha, gdy trąbi i macha na "do widzenia" ;).

Zjeżdżamy w dół do wiochy Horní Moravice (Ober Mohrau). Na skrzyżowaniu błyszczy w słońcu kolejny piękny pomnik poległych ze złotym orłem. Wygląda wręcz jak nowy.
Obrazek

Niewiele się pomyliłem - zrekonstruowano go w 2016 roku, po tym jak w okresie komunizmu został "przekwalifikowany" na pomnik wyzwolicielskiej Armii Czerwonej. Prace współfinansowało Ministerstwo Obrony. W Polsce w myśl projektowanej ustawy zapewne zostałby uznany za symbol militaryzmu.
Obrazek

Kilka najbliższych kilometrów to slalom między zamarzniętymi zaspami zajmującymi czasem pół szosy. Wygląda na to, iż leżą tak od początku zimy i nikt nawet nie próbował ich usuwać!

Rýmařov (Römerstadt) jest najbardziej wysuniętym na zachód miastem kraju morawsko-śląskiego. Granice administracyjne poprowadzono tu dziwnie, bo znacznie bliżej do Ołomuńca niż Ostrawy.

Najcenniejszy zabytek to "kaplica w Lipkach", jak nazywany jest kościół Nawiedzenia MP. Powstał na początku XVIII wieku - z zewnątrz nieco się sypie, w środku podobno ma cenne barokowe wnętrza.
Obrazek

Rynek Rýmařova jest mieszaniną starych i nowych domów. Jak zazwyczaj w sobotnie popołudnia hula po nim głównie wiatr.
Obrazek

Ładny ratusz łączy w sobie kilka gatunków architektonicznych - postawiono go w 17. stuleciu na podstawie starszej konstrukcji i kilka razy przebudowywano.
Obrazek

Jedyny market na rynku zachęca do zakupów gruszkami ;).
Obrazek

Kilkaset metrów dalej znajduje się dawne centrum Rýmařova - Hrádek. Na początku XIII wieku wzniesiono tu drewniany gród, zabezpieczony fosą i palisadą. Wkrótce potem podczas kolonizacji niemieckiej pod jego obronnym bokiem założono miasto. Gród rozbudowano w zamek i spłonął on z całą osadą w 1405 roku.

Obecnie teren jest chroniony jako pamiątka archeologiczna, a dookoła ułożono różne kamienie - plenerową wystawę geologiczną.
Obrazek

Tuż obok działa atrakcja całkiem współczesna - browar restauracyjny :). Biorę na wynos półtoralitrową butelkę.
Obrazek

W dzielnicy Janovice (Janowitz) przetrwały nie ruiny, ale cały zamek-pałac.
Obrazek

Powstał w miejscu gotyckiej twierdzy. Kilkukrotnie przebudowany, ostatni raz w XIX wieku. Do 1937 roku był w rękach rodu Harrach, a potem do końca wojny mieszkała tutaj pani Rosty-Forgách, żona węgierskiego dyplomaty.
Obrazek

Główna brama i most nad Podolským potokiem.
Obrazek

W 1945 majątek skonfiskowało państwo. Część wyposażenia udało się wywieźć na Węgry, większość rozkradziono. Przez krótki czas funkcjonowało w środku archiwum, lecz dzisiaj niemal cały stoi pusty i niszczeje. Wyremontowana jest tylko niewielka część z wieżą, zajmowaną przez urząd miasta.
Obrazek

Boczne skrzydła wyglądają dużo gorzej, choć podobno ogólnie jest nadal w dość dobrym stanie.
Obrazek
Obrazek

Odnowiono natomiast dawną część mieszkalną służby - a przynajmniej na taką ona wygląda.
Obrazek
Obrazek

Być może mieszkali w niej także pracownicy pałacowego browaru, z którego zabudowaniami się styka. Piwo warzono w Janovicach już w 16. stuleciu w skrzydle gospodarskim, a osobne budynki są chyba z XIX wieku. Ostatni chmielowy napój opuścił mury w 1946 roku...
Obrazek
Obrazek

Położenie nad potokiem nie było zatem przypadkowe...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Krzysztof63
wędrowiec
Posty: 476
Rejestracja: 10-08-2013 11:18
Lokalizacja: Świdnica

Re: Między Jesionikami

Postautor: Krzysztof63 » 02-03-2017 21:52

Pudelek pisze:Jestem pewien, że nad Wisłą wiele osób myśli dokładnie odwrotnie o otwieraniu i zamykaniu ;)...

To bardzo ciekawe zagadnienie. Większość z nas chętnie przeniosła by się do Czech. Tymczasem większość Czechów, z którymi spotykam się na przeróżnych wojenkach twierdzi, że u nas żyje się łatwiej i w ogóle chętnie przeniosłaby się do Polski.
Góry Sowie nie są tym, czym się wydają ...

hm0
wędrowiec
Posty: 497
Rejestracja: 26-02-2011 10:13

Re: Między Jesionikami

Postautor: hm0 » 03-03-2017 08:29

Wiadomo, że trawa jest bardziej zielona u sąsiąda.:)
Jakie Czesi podają argumenty za przenosinami do Polski? Dostęp do morza? Dobre piwo? "Przyjaźni" urzędnicy? Może urok osobisty polskich księży, których garstka służy u nich?:)

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4191
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Między Jesionikami

Postautor: Pudelek » 03-03-2017 09:05

Odnośnie piwa to jeden, jedyny raz się spotkałem, że Czech mówił, iż woli polskie - w spelunie w Krnovie wmawiał to nawalony dresiarz :D Wszyscy pozostali nawet jak chwalili Polskę to w tym przypadku gwałtownie protestowali :D

Ale czasy się zmieniają. O ile kilka lat temu przyznałbym im rację, to teraz powiem, że jeśli chodzi o piwa rzemieślnicze, to w Republice Czeskiej jest kicha w porównaniu z RP. Pilsnery to inna bajka ;)

Tymczasem większość Czechów, z którymi spotykam się na przeróżnych wojenkach twierdzi, że u nas żyje się łatwiej i w ogóle chętnie przeniosłaby się do Polski.

ilość osób, które przenoszą firmy do Czech (i Słowacji), a w drugą stronę ruchu nie ma, świadczy jednak o czymś innym ;)

PS>kiedyś na Słowacji jeden pijany Cygan mówił, że w Polsce jest lepiej, bo są tańsze kartofle. Zatem różne są priorytety ;)
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
ecowarrior
stary wyga
Posty: 1008
Rejestracja: 28-10-2007 13:38
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: Między Jesionikami

Postautor: ecowarrior » 03-03-2017 12:08

Pudelek pisze:Odnośnie piwa to jeden, jedyny raz się spotkałem, że Czech mówił, iż woli polskie

A ja dwa czy trzy, m.in. w schronisku pod Śnieżnikiem. Wmawiał mi to delektując się ... Tyskiem.

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Między Jesionikami

Postautor: Dolnoślązak » 03-03-2017 20:52

Co to za herezje jakieś tutaj? Za głoszenie takich opinii powinno się Czechów ekskomunikować :mrgreen: Ja odkąd czeskie piwa weszły hurtem do sprzedaży na polskie koncerniaki nawet nie spojrzę, choćby na głowie nawet teraz stanęli. Wiem, że powypuszczali jakieś marcowe, ryzowe, porterowe, wielkanocne, bożonarodzeniowe i inne cuda, ale... sorry batory. Dwa razy do tego samego szamba się nie wchodzi, choćby je przefiltrowali :mrgreen: Nawarzyli sobie, sprzedając dotychczas taki badziew to niech teraz siedzą w tym po uszy. Ciekawe ile im boom czeskich piw i rzemieślniczych odebrał rynku :wink:

hm0
wędrowiec
Posty: 497
Rejestracja: 26-02-2011 10:13

Re: Między Jesionikami

Postautor: hm0 » 04-03-2017 07:57

Myślisz, że czeski Kozel sprzedawany w Polsce to to samo piwo, które sprzedają w Czechach? Proponuję zrobić degustację porównawczą.:)
Do polskich piw masowych (i pewnych regionalnych) pasuje puenta pewnego dowcipu: "Ten koń ma cukrzycę".

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4191
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Między Jesionikami

Postautor: Pudelek » 04-03-2017 09:49

hm0 pisze:Myślisz, że czeski Kozel sprzedawany w Polsce to to samo piwo, które sprzedają w Czechach?


ja twierdzę, że nie :) Co prawda, jak pisałem, nie piję już tego, ale właśnie dlatego, że uznałem, że to paskudztwo totalne :D
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Między Jesionikami

Postautor: Dolnoślązak » 04-03-2017 20:39

Przecież jeden jest warzony w Pilznie a drugi robiony na licencji w Poznaniu.

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4191
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Między Jesionikami

Postautor: Pudelek » 07-03-2017 15:33

Na zachód od Rýmařova znajduje się wioska Klepáčov (Kleppel), otoczona ze wszystkich stron przez CHKO Jeseníky. Aż do II wojny światowej była normalną miejscowością, potem gwałtownie się wyludniła, a dziś na stałe zamieszkały jest tylko jeden dom. Pozostałe służą do rekreacji oraz turystom, ściągającym w zimę na narty.
Obrazek

Obok tragicznie oblodzonego parkingu stoi pomnik poległych. Tablica i krzyż wyglądają na w miarę nowe.
Obrazek

W centrum znajduje się drewniany kościółek z barokowym wnętrzem wybudowany w 1783 roku.
Obrazek

Oficjalnie Klepáčov stanowi część gminy Sobotín (Zöptau), ale między nimi jest dobre kilka kilometrów niezabudowanego terenu.

Przy wjeździe do Sobotína już z daleka widać kościół św. Wawrzyńca. Ma metrykę sięgającą 1605 roku, ale potem kilkukrotnie go przebudowywano.
Obrazek

W 1678 roku podczas mszy w czasie komunii zauważono, że stara żebraczka usiłuje wyciągnąć hostię z ust. Podejrzewano chyba próbę kradzieży w celu profanacji i całe to wydarzenie uruchomiło serię czarodziejskich procesów w losinskich dobrach Žerotínów. W ciągu dwudziestu lat pociągnęły one za sobą około setki ofiar, które upamiętnia nieduży pomnik.
Obrazek

Na cmentarzu przykościelnym jest sporo starych grobów łącznie z rodziną Klein, która była właścicielem kilku okolicznych miejscowości. Pisałem o nich już w ubiegłym roku.
Obrazek

Tutejszy pomnik poległych także wygląda na odnowiony lub zrekonstruowany.
Obrazek

W środku Sobotina żółty pałac. Schowany za bramą, lśni po niedawnym remoncie. Zdaje się, że w środku działa pensjonat lub hotel. Ogólnie to w okolicy trwa budowa jakiś paskudztw.
Obrazek
Obrazek

Obiad wypada w ulubionej knajpie w Šumperku (Mährisch Schönberg). Na łażenie po mieście nie ma czasu, bo to za chwilę zaczynają się skoki w Lahti! Ale i tak widzę coś, co mi kiedyś umknęło: pomnik prowokującej dziewczyny z grubymi nogami! Prowokującej przed szkołą podstawową.
Obrazek

W niedzielę jazda na nartach w Koutach nad Desnou, gdzie warunki są generalnie bardzo słabe.

Potem należy się wgramolić na Červenohorské sedlo, gdzie biją kolejny rekord w czasie remontu jednej drogi... Nadal szosa nie jest skończona, brak malowania (w nocy to mocno przeszkadza), po bokach stoją setki słupków, a na całej długości ograniczenie do 50 km/h.
Obrazek

Na przełęczy widać, że jeszcze sporo osób tam korzysta z białego puchu.
Obrazek

Z drugiej śląskiej strony klimat znacznie bardziej wiosenny niż po morawskiej. Wiosnę czuć wyraźnie w powietrzu.
Obrazek

Widzę kościół, przy którym jeszcze się nie kręciłem, więc staję i włażę za mur. Świątynia jest mocno zaniedbana.
Obrazek

Otaczający ją cmentarz jest z gatunku tych, gdzie większość stanowią groby niemieckie. Stoi także marownia oraz coś wyglądające na zadaszoną scenę do występów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kręcę się między nagrobkami. Wydaje mi się, iż na jednym dostrzegam znaczki "k. -k." - kaiserlich-königlich. Ale nie, to nie to. Przyglądam się bliżej i widzę charakterystyczny znak podwójnych run Sieg!
Obrazek

Spoczywa tutaj Unterscharführer (plutonowy) z oddziałów pancernych Waffen-SS. Zginął zapewne gdzieś na wschodzie. Ciało chyba się udało sprowadzić aż do rodzinnej miejscowości.
Obrazek

Wygląda na to, że stopień mógł być czymś zakryty albo zalepiony. Brat SS-mana ma już tylko mogiłę symboliczną. Poległ dwa lata wcześniej.
Obrazek

Na cmentarzu jest sporo takich grobów symbolicznie upamiętniających żołnierzy. Przy prawie wszystkich informacja, że zakończyli życie na froncie wschodnim, u niektórych dodano lokalizację ("w Rosji, na zachód od Kijowa itp.").
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jeden z nich znowu na dłużej przykuwa moją uwagę: możliwe, że także dwaj bracia. Adolf padł w "Podboresje" - to niby gdzieś na Litwie albo w okolicach Nowogrodu. Ale w sierpniu 1942? Czyżby partyzanci? Alois zginął na Krymie w Bakczysaraju. Jak informuje napis - obaj za Wielkoniemiecką Rzeszę. A nad nim... krzyż żelazny z hakenkrocjem! Jak on się tu uchował?? Może z daleka nie jest zbyt widoczny, ale z bliska nie sposób go pomylić z czymś innym!
Obrazek

Nie spodziewałem się tutaj takich odkryć. Na dopełnienie znajduję grób z poprzedniej wojny światowej, gdy inne rodzeństwo także zmarło w Rosji: na Syberii oraz w dzisiejszym Donbasie, więc musieli być jeńcami wojennymi.
Obrazek

Wśród "cywilnych" miejsc spoczynku wyróżnia się ten z nazwiskiem przypominającym pewnego czechosłowackiego polityka ;).
Obrazek

Ów świadczy o tym, że prawdopodobnie niektórym udało się zostać w Sudetenlandzie po 1945.
Obrazek

Patrzę na zegarek - po cmentarzu łaziłem z dobre pół godziny, a do ogromnych on nie należy.

Pogoda przez większość niedzieli nieprzyjemna, teraz robi się bardzo łaskawa. Ale już zbliża się wieczór. Jeszcze zakupy i kolacja w Zlatych Horach (Zuckmantel). Gdzieś tam za kamienicami i Jesionikami zachodzi słońce.
Obrazek

----
https://goo.gl/photos/z1JvPReYgCxUsgcm7
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/


Wróć do „Relacje z wypraw”