Tradycja polskich gorali karkonoskich

Wszystko, co związane jest z portalem Sudety.it - propozycje, uwagi, opinie, skargi i zażalenia.
ktsconstruction@msn.com

Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: ktsconstruction@msn.com » 18-03-2006 08:01

Wypisaliscie wyjatkowa bzdure przy okazji kowarskich zjazdow saniami rogatatymi.Moge sie zgodzic z tardycja czeskich gorali karkonoskich (Tyrolczycy i Austriacy).Ale jesli chodzi o " polskich gorali karkonoskich" to jak ich nazwac -Niemcy sudeccy czy tez polscy gorale uzywajacy jezyka niemieckiego???
Slask a wraz z nim Sudety zostaly utracone przez Polske w XIII wieku
i spowrotem "odzyskane dopiero w 1945 roku.
Wiec klamstwem jest jakakolwiek mowa o polskich goralach karkonoskich.
Wymiencie jakies nazwiska -Hans Hoffmann to oczywiscie Janek Hoffmanniak lub Hoffmannowicz czy tak - ten polski "karkonoski goral" :D XIX wieczny????

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Lech » 18-03-2006 21:30

ktsconstruction@msn.com pisze:Wypisaliscie wyjatkowa bzdure przy okazji kowarskich zjazdow saniami rogatatymi.Moge sie zgodzic z tardycja czeskich gorali karkonoskich (Tyrolczycy i Austriacy).Ale jesli chodzi o " polskich gorali karkonoskich" to jak ich nazwac -Niemcy sudeccy czy tez polscy gorale uzywajacy jezyka niemieckiego???
Slask a wraz z nim Sudety zostaly utracone przez Polske w XIII wieku
i spowrotem "odzyskane dopiero w 1945 roku.
Wiec klamstwem jest jakakolwiek mowa o polskich goralach karkonoskich.
Wymiencie jakies nazwiska -Hans Hoffmann to oczywiscie Janek Hoffmanniak lub Hoffmannowicz czy tak - ten polski "karkonoski goral" :D XIX wieczny????


Ha, ha!!! Dla Niemców to Śląsk przez całe wieki był zahukaną prowincją nękaną ustawicznie przez wojny i migracje ludności, które uniemożliwiały wytworzenie się w regioniach górskich Sudetów takich ludowych tradycji jak na przykład na Podhalu. Uniemożliwiała to niejednorodność narodowa, duże zróżnicowanie grup etnicznych, wyznaniowych i społecznych. W regionie karkonoskim w XVII i XVIII wieku osiedlali się m.in. czescy protestanci, Tyrolczycy i różne grupy ludnościowe szukające spokoju i schronienia przed religijną nietolerancją, a w późniejszych okresach po prostu pracy. Nie zawsze ich nadzieje w nowej "ojczyżnie" się spełniały. Ciągłe wojny przetaczające się przez te tereny i związana z nimi budowa fortyfikacji oraz intensywny rozwój różnorakich gałęzi przemysłu wykorzystujących bogactwa naturalne Sudetów, działalność leczniczo-uzdrowiskowa i silne wpływy kulturowe "z zewnątrz" oraz wiele innych czynników nie sprzyjało tworzeniu się tu odrębnej kultury góralskiej, której w innych krajach przejawem były jednolite stroje ludowe, muzyka, taniec, zwyczaje obrzędowe, budownictwo itp..

W pewnych okresach Polska, a zwłaszcza jej sąsiednia dzielnica - Wielkopolska (Polonia Maior) była dla mieszkańców Śląska niedoścignioną oazą spokoju, tolerancji i dostatku. To szczególnie w okresie wojen husyckich, a później podczas wojny 30-letniej czy wojen śląskich ludność emigrowała ze Śląska i osiedlała się w sąsiedniej Wielkopolsce. Tu zakładali wsie i nowe miasta, gdzie mogli gospodarować na swoim, bezpiecznie wyznawać własną religię, budować własne świątynie i odprawiać nabożeństwa. W ich miejsce na Śląsk przybywali nowi uchodźcy, m.in. zakładając kościoły ucieczkowe, ale nie było im dane zaznać dłużej spokoju...

Ci przybysze, którzy osiedli w Wielkopolsce, nie musieli dzielić losu takich wyznawców jak na Śląsku, np. schwenkfeldystów, których wszystkie małżeństwa zawarte w duchu schwenkfeldyzmu uznano za nieważne, a także zakazano małżeństw mieszanych z luteranami. Osoby odmawiające wykonywania zakazów były torturowane i stawiane pod pręgierzem. Okna ich domów zabijano deskami i szukano zakazanych książek z modlitwami i pism. Tych najbardziej opornych karano więzieniem. Wypuszczano ich kiedy byli już załamani fizycznie i duchowo, wysyłano ich nawet na galery. Wydano także zakaz chowania zmarłych w święconej ziemi, czyli odmówiono pochówku w duchu chrześcijańskim co dotychczas dotykało tylko kryminalistów i samobójców. Wywędrowali do Saksonii, ale i tu nie zaznali zbyt długo spokoju. Ostatecznie wyemigrowali do Ameryki Północnej...

Jak wyglądał autentyczny "góralski" folklor w najbardziej górskim regionie Sudetów oddaje znany fragment wrażeń Mieczysława Orłowicza z jego wycieczki w Karkonosze na początku XX w.:
"Myliłby się ten, kto idąc w Karkonosze spodziewał się, że zazna tu spokoju. Bynajmniej. Były to góry najbardziej hałaśliwe, jakie widziałem w życiu. (...) Zanim doszło się do schroniska ukrytego przeważnie w lesie, dodawały ducha do dalszego marszu napisy w rodzaju: "jeszcze 10 minut do najbliższego pilznera" - jeśli działo się to po stronie austriackiej - i odwrotnie: "jeszcze 10 minut do najbliższego piwa bawarskiego", o ile chodziło o stronę niemiecką. (...) Połowa Niemców przychodziła tu na całe niedziele, żeby wykrzyczeć się do spuchnięcia gardła, wypić po kilkanaście halb piwa, o ile możliwości prosto z lodowni i zjeść po kilka par parówek, albo po kilka porcji gulaszu. Niewielki procent Niemców, chcąc zaimponować przechodniom mijanym na trasie wycieczki swoim obyciem z górami, wdziewał na niedzielne wędrówki kostiumy tyrolskie, które tygodniami chowane były w szafie jako przeznaczone do wdziewania na bale kostiumowe czy maskowe w Berlinie lub Dreźnie. Ludzie szanujący obyczaje górali w sposobie noszenia tego ubioru, który zostawiał dużą lukę między krótkimi skórzanymi spodenkami a wełnianymi sztylpami na łydkach, odsłaniając nagie kolana. Część wszakże nie mogła znieść nagości prawdopodobnie ze względu na ochronę kolan, które lada wiaterek narażał na reumatyzm i wciągała na kolana kalesony, stające się z każdą godziną bardziej brudne, tak że pod koniec dnia robiły wrażenie bardzo nieestetyczne. Owe brudne kalesony stały się niemal symbolem berlińczyka w tyrolskim kostiumie w Karkonoszach". M. Orłowicz: "Moje wspomnienia turystyczne", Ossolineum Wrocław 1970, str. 520-521.

Tak więc twierdzenie, że kłamstwem jest jakakolwiek mowa o polskich góralach karkonoskich jest o tyle prawdziwe, że takim samym kłamstwem jest twierdzenie o istnieniu jakichś niemieckich górali karkonoskich. Ci niemieccy "górale" w obcych tu strojach bawarskich przed 1945 r. byli tak samo wyrazem obcego elementu kulturowego, jak polscy górale w kapeluszach z muszelkami i spodniach z parzenicą, fotografujący się w Karpaczu z przyjeżdżającymi tu po 1945 r. polskimi kuracjuszami. Polska ludność zamieszkująca obecnie Sudety to w znakomitej większości potomkowie przesiedleńców po II wojnie światowej. Ta ludność jest wypadkową podobnej zbieraniny emigrantów z różnych stron, tak jak większość mieszkańców tych ziem przed wojną.
Obrazek

Morąg

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Morąg » 24-03-2006 15:31

Lech pisze: Tak więc twierdzenie, że kłamstwem jest jakakolwiek mowa o polskich góralach karkonoskich ... . Polska ludność zamieszkująca obecnie Sudety to w znakomitej większości potomkowie przesiedleńców po II wojnie światowej. Ta ludność jest wypadkową podobnej zbieraniny emigrantów z różnych stron, tak jak większość mieszkańców tych ziem przed wojną.


Przed 1945 rokiem były to ziemie czeskie i niemieckie zamieszkane przez głównie Niemców i Czechów.
I Pana reakcja nie ma żadnego odniesienia do faktów.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Lech » 24-03-2006 16:34

Morąg pisze:
Lech pisze: Tak więc twierdzenie, że kłamstwem jest jakakolwiek mowa o polskich góralach karkonoskich ... . Polska ludność zamieszkująca obecnie Sudety to w znakomitej większości potomkowie przesiedleńców po II wojnie światowej. Ta ludność jest wypadkową podobnej zbieraniny emigrantów z różnych stron, tak jak większość mieszkańców tych ziem przed wojną.


Przed 1945 rokiem były to ziemie czeskie i niemieckie zamieszkane przez głównie Niemców i Czechów.
I Pana reakcja nie ma żadnego odniesienia do faktów.


Moja wypowiedź ma ewidentne odniesienie do faktów, oraz w sposób oczywisty podważa błędny pogląd jakoby w regionie karkonoskim wytworzyła się jakaś rodzima tradycja góralska (zobacz tytuł wątku!!!). Zgadza się, że to były ziemie zamieszkałe głównie przez Niemców i Czechów, ale skoro poruszono tu temat rzekomych górali karkonoskich, to przecież mówiąc o składzie ludnościowym regionu nie można pominąć przedstawionego przeze mnie wyżej zarysu historii dużych ruchów migracyjnych ludności i znacznego udziału w tym składzie m.in. Serbłużyczan, Żydów i innych narodowości.

Przykładowo w budownictwie XIX i XX wiecznym, a więc na długo przed 1945 r. dominowała mieszanina różnych stylów jak łużycki, tyrolski, norwesko-szwajcarski, niemiecki uzdrowiskowy, secesja, eklektyzm itd. Użycie dla niektórych obiektów z tej mieszaniny terminu "styl sudecki" razi po prostu sztucznością. Bo przecież już od przełomu XVIII i XIX w. Europa oszalała na punkcie turystyki i romantycznego krajobrazu, a Karkonosze nadawały się do tego wprost znakomicie. Dlatego u podnóża tych gór powstawały "jak grzyby po deszczu" letnie rezydencje rodów magnackich z całej niemal Europy. Zjeżdżała do Kotliny Jeleniogórskiej pruska arystokracja wraz z dworem królewskim na czele. Pod Karkonoszami budowano różne zespoły pałacowo czy zamkowo-parkowe z amfiteatrami, sztucznymi ruinami itp. Czy to miało coś wspólnego z góralszczyzną? Odpowiem: zdecydowanie nie!

Na początku XIX wieku zaczęto w górach budować schroniska, które też nie miały zupełnie nic wspólnego z jakimś rzekomo rodzimym stylem góralskim, jak np. obecna "Szwajcarka" w Rudawach Janowickich czy nie istniejące już Prinz Heinrich Baude nad Wielkim Stawem. To nie miało absolutnie nic wspólnego z autentyczną góralczczyzną.

Również w budownictwie sakralnym regionu nie da się wskazać wyraźnych cech jakiejś rodzimej góralszczyzny. Kościółek "Wang" to styl norweski, inne kościoły to murowane: m.in. gotyk, barok, eklektyzm itp., a więc style ogólnie panujące w Europie. I to są wszystko fakty bezsporne.
Obrazek

Awatar użytkownika
Apollo
Moderator
Posty: 3021
Rejestracja: 17-03-2005 00:08
Lokalizacja: Wrocław

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Apollo » 24-03-2006 21:13

Lech pisze:Również w budownictwie sakralnym regionu nie da się wskazać wyraźnych cech jakiejś rodzimej góralszczyzny. Kościółek "Wang" to styl norweski


Z przykładem świątyni Wang to byłbym raczej ostrożny. Kościół ten powstał w XIII w. w Norwegii, skąd miał być w I poł. XIX w. przeniesiony do Berlina.
Karkonosze nie były od początku "w planach". Oto fragment z http://www.karkonosze.info.pl/wycieczki/wang.htm:

Nazwa Światynia Wang pochodzi od jeziora Vang w południowej Norwegii, gdzie został zbudowany na przełomie XII i XIII w. Mieszkańcy Vangu, wsi w której stał kościół, postanowili w XIX wybudować nową świątynię. Na remont starej i budowę nowej zabrakło jednak pieniędzy . Postanowili więc sprzedać go za 427 marek królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi IV.

Początkowo ten XIII-wieczny zabytek kultury Wikingów miał stanąć w Muzeum Królewskiego w Berlinie, król zrezygnował z tej koncepcji i dzięki staraniom hrabiny Fryderyki von Reden z Bukowca, wiosną 1842 roku, postanowiono przenieść kościółek w Karkonosze, aby mógł służyć ewangelikom, mieszkającym w Karpaczu i okolicach. Tak też się stało i 28 lipca 1844 r. z udziałem rodziny królewskiej uroczyście poświecono świątynię.


Truizmem jest stwierdzenie, że Kościółek Wang "przywiało" w te strony mniej lub bardziej przypadkowo; stąd moje obawy, czy - jako budowla powstała w innej szerokości geograficznej - można go traktować jako przykład lokalnej architektury sakralnej.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Lech » 24-03-2006 21:21

apollo pisze:Truizmem jest stwierdzenie, że Kościółek Wang "przywiało" w te strony mniej lub bardziej przypadkowo; stąd moje obawy, czy - jako budowla powstała w innej szerokości geograficznej - można go traktować jako przykład lokalnej architektury sakralnej.


Przecież na to właśnie zwróciłem uwagę. W ogóle w obiektach sakralnych regionu Karkonoszy nie da się wskazać wyraźnych cech jakiejś typowo karkonoskiej góralszczyzny.

Obrazek

Fotka przedstawia barokowy kościółek w Dolní Malé Úpě, wybudowany dla miejscowych osadników z wydanego w 1779 r. polecenia cesarza austriackiego i króla czeskiego Józefa II. Przy kościele zachował się jeden z najładniejszych kompleksów architektury górskiej (styl austriacki) w Karkonoszach oraz zabytkowy cmentarz ze współczesnymi i starymi grobami oraz grobowcem z XIX wieku. Ale to też obcy element kulturowy przywleczony w te góry wraz z osadnikami.
Obrazek

Awatar użytkownika
Apollo
Moderator
Posty: 3021
Rejestracja: 17-03-2005 00:08
Lokalizacja: Wrocław

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Apollo » 24-03-2006 21:30

Lech pisze:Fotka przedstawia barokowy kościółek w Dolní Malé Úpě,


Lechu, popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy nie podobny kościół stoi we wsi Kąty Bystrzyckie na pd-zach od Lądka?

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Re: Tradycja polskich gorali karkonoskich

Postautor: Lech » 24-03-2006 21:50

apollo pisze:
Lech pisze:Fotka przedstawia barokowy kościółek w Dolní Malé Úpě,


Lechu, popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy nie podobny kościół stoi we wsi Kąty Bystrzyckie na pd-zach od Lądka?


Kościół w Kątach Bystrzyckich pochodzi z XIV wieku, o założeniu prawdopodobnie romańskim lub gotyckim. Obecnie ma sylwetkę barokową. Jak sobie przypominam, jest dużo większy od kościóka w Úpě, a przede wszystkim ma wyższą wieżę zakończoną barokowym baniastym chełmem i barokowe wyposażenie wnętrza.
Obrazek


Wróć do „Portal Sudety.it”