Przewodnicy w górach/ było: "Co nam w Sudetach dała...&

Gdzie jechać? Jak dojść? Co zobaczyć? O turystyce w Sudetach.
Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Przewodnicy w górach/ było: "Co nam w Sudetach dała...&

Postautor: Lech » 01-09-2005 21:56

Za tzw. "komuny" nie czułem się specjalnie zniewolony, bo wtedy ciągle chodziło się z różnymi grupami w góry, a każdy gadał i śpiewał co chciał. Nawet za komuny nie tylko przewodnicy, ale przodownicy GOT i inni (np. pracownicy kulturalno-oświatowi z ośrodków wczasowych) mogli sobie prowadzać grupy, chyba że w jakimś rezerwacie przepisy zabraniały tam wstępu.

I faktycznie tak było. No może za wyjątkiem stanu wojennego, kiedy to np. na Śnieżkę można było tylko wejść grupie z przewodnikiem sudeckim. Oczywiście nie z każdym, a tylko takim który zgodził się na współpracę z władzą. Tylko jemu wolno było zatrzymać się na szlaku, objaśnić panoramę i przekazać jedyne słuszne informacje o zwiedzanym terenie, o osiągnięciach budownictwa socjalizmu itd.

Co mamy dziś? Dziś już nie tylko na Śnieżkę, ale na większości obszarów polskich gór prowadzić grupy może tylko i wyłącznie zawodowy przewodnik, uznany przez obecne władze (demokratycznego i wolnościowego???) państwa za głosiciela jedynej słusznej prawdy. Tym, którzy złamią tą zakamuflowaną cenzurę, a wbrew totalitarnemu prawu poprowadzą grupę turystów ukazując im piękno gór, zabiorą swój głos zaznajamiając z ich historią, zabytkami itp., grożą kary ograniczenia wolności lub grzywny.

No i mamy już pełną wolność czyli ograniczenie wolności poruszania się po kraju w otoczce "troski o zdrowe, bezwypadkowe" zwiedzanie i zaszczepienie - jak to niedawno powiedział dyrektor jednego z naszych górskich parków narodowych - miłości do piękna, miłości do gór. Ciekawych czasów, przypominających najbardziej restrykcyjny okres stanu wojennego, się doczekaliśmy.

Dziś aby pospacerować sobie po najpiękniejszych obszarach poskich gór, będących w końcu własnością całego narodu - zarówno ludzi bogatych jak i ubogich - to aby zobaczyć z bliska tą swoją własność trzeba wykupić drogie bilety wstępu czy jakieś karnety. Czy to aby nie jest już ów jawny albo zakamuflowany totalitaryzm, przed którym przestrzegał Papież Jan Paweł II na spotkaniu z parlamentarzystami w Sejmie podczas swojej pielgrzymki do Polski?
Ostatnio zmieniony 28-09-2005 20:32 przez Lech, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
wirek
stary wyga
Posty: 1927
Rejestracja: 12-09-2004 21:43
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: wirek » 02-09-2005 08:58

W porównaniu z czasami dawno minionymi, mogę sobie w każdej chwili skoczyć do Czech, a od czasu do czasu do Grecji i wymienić mogę więcej niż 200 koron na kwartał czy przydziałowe 150 dolarów, przejść przez Orle, Mieroszowskie Ściany, Przemkowski Park Krajobrazowy. Jako turysta indywidualny odczuwam pełną swobodę

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 02-09-2005 16:00

wirek pisze:W porównaniu z czasami dawno minionymi, mogę sobie w każdej chwili skoczyć do Czech, a od czasu do czasu do Grecji i wymienić mogę więcej niż 200 koron na kwartał czy przydziałowe 150 dolarów, przejść przez Orle, Mieroszowskie Ściany, Przemkowski Park Krajobrazowy. Jako turysta indywidualny odczuwam pełną swobodę


Czy nie dziwne, że tą swobodę odczuwasz właśnie w Czechach, a nie w naszych górach? Czy odczuwasz swobodę wiedząc, że wybierając się np. z Kapracza na Sowią Przełęcz musisz posiadać bilet wstępu na teren Karkonoskiego Parku Narodowego a idąc grupą wycieczkową musicie obligatoryjnie wynająć sobie przewodnika? Czy naprawdę tak wygląda wolność???

Patrz => "ROZPORZADZENIE MINISTRA GOSPODARKI I PRACY
z dnia 28 czerwca 2001 r. w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek.
(....)
§ 12. Organizator turystyki jest obowiązany, w obsłudze grupy turystów,
do zapewnienia udziału:
(...)
2) przewodnika górskiego -- na obszarach górskich określonych w § 8,
jeżeli program imprezy przewiduje wycieczki piesze poza obszarem miejscowości (...)"

KODEKS WYKROCZEŃ art. 601:"§ 4. Kto:
1) wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, (...)
- podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny."


Organizacja turystyki w latach 40-tych po II wojnie światowej i 50-tych, także napotykała na mur oporu obowiązujących przepisów. W całym pasie przygranicznym grupy wycieczkowe mógł prowadzić wyłącznie upoważniony przewodnik PTT (Polskie Towarzystwo Tatrzańskie) lub PTK (Polskie Towarzystwo Krajoznawcze) w asyście żołnierza WOP z karabinem. Wyśmiewała to prasa, np. "Słowo Polskie" z 28 IV 1947 pod tytułem: Nóż w plecy turystyce dolnośląskiej: "Rygor oczywiście wojskowy. Godz. 10, dwuszereg, baczność, w lewo zwrot! w góry marsz! Powrót punktualnie przed 16. Ciekawe, co na takie zarządzenie powiedzą nasi cudzoziemscy goście i czy nie przejdą gremialnie do Czech, gdzie tysiące turystów spaceruje spokojnie samotnie i w grupach, jak się komu podoba, fotografując wszystkich i wszystko".

Trwało to do 1956. Obecne przepisy są bardziej restrykcyjne, bo wprawdzie można chodzić bez asysty żołnierza WOP, ale obowiązek wynajęcia przewodnika przez organizatora wycieczki nie dotyczy już tylko pasa przygranicznego, ale praktycznie całych Sudetów oraz Przedgórza Sudeckiego (cały obszar jest określony w § 8 wspomnianego wyżej Rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy).
Obrazek

Awatar użytkownika
Apollo
Moderator
Posty: 3021
Rejestracja: 17-03-2005 00:08
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Apollo » 02-09-2005 20:43

Lech pisze:Czy nie dziwne, że tą swobodę odczuwasz właśnie w Czechach, a nie w naszych górach?


Wypowiedź WIRKA odebrałem raczej jako aprobatę dzisiejszych czasów również w naszych górach, a nie tylko w Czechach. Chyba trochę przeinterpretowałeś tamtą wypowiedź.

Uogólnienie w postaci: komunizm = brak przewodników = rewelacja, obowiązek przewodników = totalitaryzm, jest chyba ZDECYDOWANIE nielogiczny.

Czy nie pamiętasz czasów komuny? Ja miałem wtedy kilka - kilkanaście lat, ale to, co zapamiętałem, to prawdziwy koszmar. Z tego, co mi wiadomo, za komuny szlaków biegnących granicami NIE BYŁO (jak choćby zielonego szlaku Międzylesie - Lądek Zdr., czy też Tłumaczów - Przeł. Okraj). I to jest wolność w górach?

Co do pobierania opłat za wstęp do parków narodowych, to nie jest prawdą, że wtedy się nie płaciło - otóż płaciło się, tyle, że teraz mamy tych parków WIĘCEJ :). W moim odczuciu, sam zamysł zdobywania w ten sposób środków na ochronę przyrody z jednej strony, a z drugiej - na jej popularyzację - jest niezły, a realizacji pomysłu nie komentuję, bo nie znam szczegółów.

Poza tym, temat przewodników górskich był już na forum przez Ciebie poruszany - czy jest sens do tego wracać? Czy coś się w tym temacie zmieniło?

Z tego, co pamiętam z poprzedniej dyskusji, przybrała ona ostatecznie formę dosyć ostrego spięcia z jednym z forumowiczów.

pozdrawiam na parę godzin przed wycieczką zielonym szlakiem granicznym Lądek Zdr. - Śnieżnik.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 02-09-2005 21:33

apollo pisze:Czy nie pamiętasz czasów komuny? Ja miałem wtedy kilka - kilkanaście lat, ale to, co zapamiętałem, to prawdziwy koszmar. Z tego, co mi wiadomo, za komuny szlaków biegnących granicami NIE BYŁO (jak choćby zielonego szlaku Międzylesie - Lądek Zdr.


O przepraszam, jaki koszmar? Szlak graniczny Międzylesie - Lądek Zdrój przez Pisary, Trójmorski Wierch, Śnieżnik, Przeł Płoszczyna itd., istniał jak pamięcią sięgnę. Na pewno w latach 70-tych tamtędy chodziłem. Nocowałem też w chatce - schronie w Puszczy Jaworowej, która znadowała się w pobliżu tego szlaku, znakowanego kolorem zielonym.

O ile w Karkonoszach WOP wyprawiał na granicy cyrki, o tyle kontrola granic w obrębie Ziemi Kłodzkiej w latach 60 i 70-tych była fikcją (pamiętam z autopsji!) i właściwie na wielu odcinkach granicy wcale jej nie było. W Polskich i Słowackich Tatrach można było łazić gdzie się chciało a co odważniejsi robili to i przez "zieloną" granicę.

A w jaki sposób, jak nie przechodząc przez "zieloną granicę", odbywały się legendarne już spotkania przy czeskim piwie Lecha Wałęsy z Vaclavem Havlem?

Wiele błędów merytorycznych w Twojej wypowiedzi i chybionych insynuacji mógłbym tu oczywiście zdementować, ale szkoda na to czasu (błędów nie popełnia tylko ten, który nic nie pisze). Liczę na to, że zrozumiesz, iż nie ma sensu wdawać się w szczegółową ich analizę.

Co się tyczy spraw przewodnictwa turystycznego, zajrzyj do mojego artykułu => http://gosciniec.pttk.pl/18_2005/index.php?co=114

lub tu => http://ksp.republika.pl/zmiany.htm

"Solidarność" rzekomo wywalczyła dla nas wolność przemieszczania się po kraju (pojedyńczo czy to w grupie), wolność słowa i wolność prasy z zakazem cenzury (vide Konstytucja RP) - bez wymogu uzyskania specjalnych do tego uprawnień, przepustek czy koncesji...ale niestety tylko w teorii..

Jeżeli przykładowo mnie - mimo że posiadam uprawnienia przodownika turystyki górskiej PTTK i przewodnika GOT PTT na Sudety - przepisy zabraniają grupę uczestników wycieczki z naszego klubu zaprowadzić na szczyt Śnieżnika i opowiedzieć im małe co nieco np. o tablicy PTT, która była tam kiedyś zamontowana, bo to jest zastrzeżone wyłącznie dla przewodników sudeckich, którzy nota bene o tej tablicy wiedzą często o wiele mniej niż niektórzy poznańscy krajoznawcy, ale za to posiadają koncesję, to o co własciwie tu chodzi? Tu przecież okazuje się, że na poprowadzenie ludzi w góry i dzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem górskim oraz mówienie ludziom, nawet za darmo, o tym co się wie o górach i pamięta z autopsji trzeba mieć uprawniena nadane przez władze państwowe... To ma być wolność słowa i wolność poruszania się po kraju?

I faktycznie jeśli zrobię to o czym wyżej napisałem, to może mnie dosięgnąć "karząca ręka" zakamuflowanej cenzury czyli mogę zostać spisany przez filanca i podany do sądu grodzkiego z wnioskiem o ukaranie za o nielegalne wykonywanie zadań przewodnika. Takie mamy w Polsce przepisy. Nadto będą pogwałcone prawa uczestników wycieczki, którzy mają zagwarantowaną wolność wyboru informacji o kraju (od kogo zechcą) i kto ma ich prowadzić w górach. A to już jest ewidentne ograniczenie wolności słowa i praw obywatela RP.

Kto takie ograniczenia wprowadził? Ano politycy i tzw. " działacze" byłego PRL-u, którzy po plecach "Solidarności" dorwali się do koryta, a na swoje perfidne uregulowania prawne gwałcące konstytucyjne prawa obywatelskie założyli dla kamuflarzu ubranka demokratycznych przemian ustrojowych.
Obrazek

Awatar użytkownika
wirek
stary wyga
Posty: 1927
Rejestracja: 12-09-2004 21:43
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: wirek » 04-09-2005 19:56

Rozumiem rozgoryczenie organizatora turystyki, któremu prawo nakazuje płacić haracz, a w zamian otrzymuje często stek bzdur i niewybrednych dowcipów. Ja jestem turystą indywidualnym. Nie jestem przekonany tylko na ile te lobbystyczne przepisy, sygnowane przez AWS czy SLD można przypisać NSZZ "Solidarność". Płacę za wejścia do parków narodowych po roku 1990, ale za komuny, za przejście granicą między Tłumaczowem a Okrajem, za wejście na Orle zapłaciłbym dużo więcej.

Awatar użytkownika
Apollo
Moderator
Posty: 3021
Rejestracja: 17-03-2005 00:08
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Apollo » 04-09-2005 21:34

Lech pisze:O przepraszam, jaki koszmar? Szlak graniczny Międzylesie - Lądek Zdrój przez Pisary, Trójmorski Wierch, Śnieżnik, Przeł Płoszczyna itd., istniał jak pamięcią sięgnę. Na pewno w latach 70-tych tamtędy chodziłem. Nocowałem też w chatce - schronie w Puszczy Jaworowej, która znadowała się w pobliżu tego szlaku, znakowanego kolorem zielonym.


Jeśli tak, to przepraszam za błąd, nie mam czasu sprawdzać w źródłach podawanych faktów, dlatego bazuję wyłącznie na (zawodnej) pamięci. Dałbym sobie jednak odciąć rękę, że któryś ze szlaków granicznych został wyznakowany po '89 r. (być może był to jednak Tłumaczów - Przeł. Okraj).

Lech pisze:O ile w Karkonoszach WOP wyprawiał na granicy cyrki, o tyle kontrola granic w obrębie Ziemi Kłodzkiej w latach 60 i 70-tych była fikcją (pamiętam z autopsji!) i właściwie na wielu odcinkach granicy wcale jej nie było. W Polskich i Słowackich Tatrach można było łazić gdzie się chciało a co odważniejsi robili to i przez "zieloną" granicę.


Musisz się zastanowić, czy piszesz o treści obowiązujących ówcześnie przepisów prawa, czy o ich przestrzeganiu, bo to znacząca różnica.

Lech pisze:"Solidarność" rzekomo wywalczyła dla nas wolność przemieszczania się po kraju (pojedyńczo czy to w grupie), wolność słowa i wolność prasy z zakazem cenzury (vide Konstytucja RP) - bez wymogu uzyskania specjalnych do tego uprawnień, przepustek czy koncesji...ale niestety tylko w teorii..


Nie odczuwasz tych wolności? Przecież możesz swobodnie przemieszczać się po kraju, także w grupie (przy zachowaniu co prawda obowiązujących przepisów). To, że pewna grupa przepisów ogranicza tę wolność, to jeszcze nie powód, by pisać, że wolności nie ma. Zasada ogólna jest następująca: granice Twoich praw i wolności wyznaczają granice wolności i praw innych podmiotów. Wolność przemieszczania po kraju doznaje ograniczeń również z uwagi na ważny interes państwa, społeczeństwa, okreslonych grup. Takimi ograniczeniami jest np. pozbawienie wolności, zakaz wstępu na tereny wojskowe, czy choćby prawo własności innych osób (mogę zabronić wstępu na moją posesję). To takie samo ograniczenie jak to podawane przez Ciebie, ale czy z ich powodu wolno mi kwestionować samą wolność przemieszczania się?

Poza tym nie możesz zrzucać na Solidarność całej odpowiedzialności za stan prawny powstały po '89 r. W końcu dwie kadencje sejmowe współrządzi postkomuna.

Lech pisze:Jeżeli przykładowo mnie - mimo że posiadam uprawnienia przodownika turystyki górskiej PTTK i przewodnika GOT PTT na Sudety


I tu tkwi problem. Ze względów osobistych kwestionujesz ustrój państwa. Nie można na życie patrzeć wyłącznie w kwestiach drobnego wycinka uprawnień. Współczuję, że nie możesz realizować życiowych ambicji, ale to jeszcze nie powód, by wychwalać komunizm.

Lech pisze:I faktycznie jeśli zrobię to o czym wyżej napisałem, to może mnie dosięgnąć "karząca ręka" zakamuflowanej cenzury czyli mogę zostać spisany przez filanca i podany do sądu grodzkiego z wnioskiem o ukaranie za o nielegalne wykonywanie zadań przewodnika. Takie mamy w Polsce przepisy.


Mnie osobiście nie podoba się zakaz zatrzymywania wzdłuż pewnej ulicy we Wrocławiu. Ale czy to oznacza, że wolno mi twierdzić, że ustawili go ubecy, żeby się na mnie odegrać? Albo że policja będzie niesprawiedliwa karząc mnie mandatem? Albo sąd grodzki nie będzie niezawisły, jeśli mnie obwini za to?

Lech pisze:Kto takie ograniczenia wprowadził? Ano politycy i tzw. " działacze" byłego PRL-u, którzy po plecach "Solidarności" dorwali się do koryta, a na swoje perfidne uregulowania prawne gwałcące konstytucyjne prawa obywatelskie założyli dla kamuflarzu ubranka demokratycznych przemian ustrojowych.


Wyobraź sobie, że wielu z tych, którzy zabronili Ci oprowadzać wycieczek po górach, przyznali Ci wolności obywatelskie w Konstytucji z 1997 r. Nie chcę się rozwodzić nad kwestiami politycznymi - mam mocno wyrobione poglądy polityczne i gospodarcze, ale ma to w tej dyskusji trzeciorzędne znaczenie. Nie mogę tylko zrozumieć w Twym stanowisku jednej sprawy: że osobiste ambicje dot. malutkiego wycinka życia przedkładasz nad dużo poważniejsze sprawy ustrojowe, deprecjonując etos Solidarności i przemian lat 80.-tych.

Idąc Twoim tropem mógłbym napisać, że niesprawiedliwość się dzieje dla domorosłych uzdrowicieli, że nie mogą w szpitalach wykonywać operacji czy przyjmować pacjentów. W końcu czy tylko lekarze mogą wykonywać zawód lekarza? A gdzie konstytucyjna wolność wykonywania zawodu?

Podpisałbym się pod ostatnim akapitem, gdyby nie fakt, że nie pozwala mi na to odpowiedzialność, no i minimalna znajomość przepisów Konstytucji.

Awatar użytkownika
Apollo
Moderator
Posty: 3021
Rejestracja: 17-03-2005 00:08
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Apollo » 04-09-2005 21:39

wirek pisze:Rozumiem rozgoryczenie organizatora turystyki, któremu prawo nakazuje płacić haracz, a w zamian otrzymuje często stek bzdur i niewybrednych dowcipów.


No właśnie. Wydaje mi się, że Lecha nie gryzie wcale demokracja, albo brak komunizmu, albo jeszcze inne kwestie ustrojowe, tylko osobista niemożność poprowadzenia wycieczki.

wirek pisze:Nie jestem przekonany tylko na ile te lobbystyczne przepisy, sygnowane przez AWS czy SLD można przypisać NSZZ "Solidarność".


Przypisywanie tego "Solidarności" dowodzi braku znajomości zagadnień natury politycznej.

wirek pisze:(...)ale za komuny, za przejście granicą między Tłumaczowem a Okrajem, za wejście na Orle zapłaciłbym dużo więcej.


Bardzo trafna uwaga, polecam uwadze Lecha i innych, którzy tęsknią za tamtymi czasami.

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 05-09-2005 08:46

apollo pisze:
Lech pisze:O ile w Karkonoszach WOP wyprawiał na granicy cyrki, o tyle kontrola granic w obrębie Ziemi Kłodzkiej w latach 60 i 70-tych była fikcją (pamiętam z autopsji!) i właściwie na wielu odcinkach granicy wcale jej nie było. W Polskich i Słowackich Tatrach można było łazić gdzie się chciało a co odważniejsi robili to i przez "zieloną" granicę.


Musisz się zastanowić, czy piszesz o treści obowiązujących ówcześnie przepisów prawa, czy o ich przestrzeganiu, bo to znacząca różnica.


Sądzisz, że te przepisy zmieniły się w istotny sposób? Otóż jesteś w wielkim błędzie. Przekroczenie granicy poza przejściem granicznym lub bez stosownych dokumentów jest obecnie uznane za przestępstwo i zagrożone wysoką karą przewidzianą w kodeksie karnym. I pod tym względem nic lepiej. Jedyna różnica tkwi w tym, że w niektórych punktach powstały przejścia turystyczne czynne w określonych dniach i godzinach. Na możliwość swobodnego wędrowania po obu stronach granicy z możliwością przejścia w dowolnym miejscu będzie trzeba jeszcze zapewne długo poczekać.
Obrazek

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 05-09-2005 09:16

apollo pisze:Idąc Twoim tropem mógłbym napisać, że niesprawiedliwość się dzieje dla domorosłych uzdrowicieli, że nie mogą w szpitalach wykonywać operacji czy przyjmować pacjentów. W końcu czy tylko lekarze mogą wykonywać zawód lekarza? A gdzie konstytucyjna wolność wykonywania zawodu?


Idąc zaś Twoim tropem trzeba by było przeprowadzić egzamin państwowy "domorosłym dziennikarzom", a stosowne władze by musiały wydawać koncesje na tytuły prasowe.

I tu powinieneś wiedzieć, że żadna państwowa komisja nie egzaminuje i nie sprawdza czy ktoś posiada umiejętność wykonywania zawodu dziennikarza. Dlaczego? Bo jest wolność pozyskiwania i przekazywania informacji, a koncesjonowanie prasy jest konstytucyjnie zabronione. Ta sama Konstytucja w swej istocie dotyczy również wolności przekazywania informacji krajoznawczych, a więc i przewodnictwa turystycznego.

Na szczęście mamy teraz w kraju bardzo dobry klimat do demaskowania i likwidowania tego typu ustawodawczych bubli. Trzeba sprawą zainteresować media. Wśród dziennikarzy możemy znaleźć świetnych sprzymierzeńców. W tym zawodzie większość aktywnych dziś ludzi zrobiło kariery po 1989 r. Jakakolwiek próba powrotu do komunistycznych regulacji tego wolnego zawodu nie miałaby najmniejszych szans.

Wyobrażacie sobie np. Adama Michnika zdającego egzamin dziennikarski przed jakimś podrzędnym redaktorkiem z "Trybuny" ? Paranoja!! Właśnie w takiej upokarzającej sytuacji zostało postawionych przed kilku laty mnóstwo osób, którzy po 1989 r. zaczęli swoją nowoczesną wiedzą i zaangażowaniem budować polski biznes turystyczny na zdrowych zasadach.

W Polsce niestety skorupowani politycy uchwalają przepisy gwałcące wolność słowa, wolność działania stowarzyszeń itd, robiąc to w interesie wąskiej kliki ekonomicznej, usiłującej narzucić większości swoje zasady organizacji turystyki. Nie o taki "wolny rynek" usług turystycznych chodziło działaczom solidarnościowym pamiętnego sierpnia 1980 r. W turystyce można przecież zarabiać w bardziej cywilizowany sposób.

Słuchając i czytając od lat różne wypowiedzi, przeraża mnie poziom niewiedzy i ignorancji, oraz samoprzekonania, że to normalne, że w innych krajach przepisy są podobne, itd. itp. Napiszę krótko - bzdura !

Unijny Trybynał Sprawiedliwości w swym orzeczeniu już dawno potrafił zmusić m.in. rząd Francji do wprowadzenia przepisów ograniczających obowiązek oprowadzania wycieczek przez uprawnione osoby tylko do wizyt w muzeach i obiektach zabytkowych. Polskę - prędzej czy później - też to czeka!!!

W naszych Polskich warunkach mieliśmy tylko jeden krótki okres normalności - lata 1990 - 1997. Pytanie: komu to przeszkadzało? Oczywiście rzeszom dawnych działaczy wydających pozwolenia dla pilotów wycieczek, których główną kwalifikacją była deklaracja współpracy z SB, a którzy zostali nagle odstawieni od koryta. Kiedy konsultowano projekt ustawy turystycznej były głosy ze strony ekspertów zagranicznych: zabezpieczenia finansowe biur jak najbardziej, ale zawód pilota czy przewodnika jest w większości krajów UE wolnym zawodem i nie ma czegoś takiego jak państwowe uprawnienia!

Ale oczywiście nikt tego nie słuchał, bo na nieszczęście turystyka w tym kraju jest kompletnie marginalną gałęzią gospodarki i mało kto się na tym zna. Dlatego, za cenę (zapewnę niższą niż 17,5 tys USD ;) Sejm SLD-PSL-oswski klepnął ustawę w ostatnich dniach urzędowania. No i mamy dzisiaj - ach jak pięknie (!) - dziesiątki dodatkowych państwowych etatów, drogie kursy i całą z tym związaną korupcyjną otoczkę.

Projekty ustaw podsuwają nowobogaccy biznesmeni, którzy starają się w ten sposób zapewnić sobie jak najwięcej swobody działania. Jedyną "weryfikację" tych projektów stanowi sejm, który nie zna problemu i zupełnie nie panuje nad urzędnikami.

Każdy przepis - niezależnie od rangi - powinien podawać definicje tego, czego dotyczy. Tylko nieliczne przepisy są tak skonstruowane. Zupełnym nieporozumieniem są przepisy, które załatwiają kawałek jakiegoś problemu, a resztą - zamiast sejmu - zajmują się jakieś tajemne pozaziemskie istoty. W latach osiemdziesiątych miała być wydana ustawa o turystyce, zamiast tego ukazała się jakaś niewydarzona ustawa o usługach turystycznych. Po rozwiązaniu GKKFiT powstała luka prawna, która tłumi ducha przedsiębiorczości i krępuje swobodny rozwój turystyki.

Jak to jest możliwe, że np. PTTK, które jest właścicielem większości schronisk górskich, nie może z nich w pełni legalnie korzystać, bo dla grupy zmierzającej do takiego schroniska trzeba wynająć przewodnika? A może by tak oddać sprawę do Strasburga lub jakiejś innej instytucji międzynarodowej?

I wszystko rozumiem - tylko błagam - nie dajcie sobie wmówić że "tak jest bo tak być musi, bo tak jest normalnie" - bzdura!
Ostatnio zmieniony 05-09-2005 20:25 przez Lech, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
wirek
stary wyga
Posty: 1927
Rejestracja: 12-09-2004 21:43
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: wirek » 05-09-2005 11:25

Rozporządzenie na które się powołał Lech, nie jest moim zdaniem "antypolskie" czy "totalizujące". Zwykły lobbing. Za komuny obowiązywały np. rozporządzenia określające zasady udzielania zezwoleń na korzystanie z dekoderów telewizji satelitarnej. Trzeba było rejestrować maszyny do pisania. Może łatwiej się zastanowić nad zgodnością z konstytucją i prawem unijnym, poza tym to jest rozporządzenie więc i zmiany w nim może wprowadzić minister. Dotyka ono niewielkiej grupy pasjonatów dlatego pewnie będzie trudne do wymiany, ale dało zatrudnienie (w zasadzie udział w kosztach) dla miejscowych przewodników. Niedawno zrobiono dobry krok - zmieniono zasady dostępu do zawodów prawniczych. Może teraz kolej na Was - organizatorzy turystyki.

Szlak zielony z Lądka do Międzylesia istniał w latach 70-tych. Sprawdzę na starych mapach Kotliny Kłodzkiej, kiedy się pojawił. Następny szlak graniczny, nie licząc Błędnych Skał, był dopiero od Okraju do Szrenicy. Chatka w Puszczy Śnieżnej Białki istniała do stanu wojennego. Z tym rajem przygranicznym w Kotlinie Kłodzkiej też nie było tak różowo. Częściej chyba bywałem w Masywie Śnieżnika, więc i trochę byłem kontrolowany. Spisano mnie nie raz w Puszczy Śnieżnej Białki, przegoniono z Przełęczy Płoszczyna. WOP zaglądał nawet do Wójtowic. Byłem spisywany, gdy tylko wysiadłem z pociągu w Stroniu czy Międzylesiu

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 05-09-2005 14:08

wirek pisze:poza tym to jest rozporządzenie więc i zmiany w nim może wprowadzić minister. Dotyka ono niewielkiej grupy pasjonatów dlatego pewnie będzie trudne do wymiany, ale dało zatrudnienie (w zasadzie udział w kosztach) dla miejscowych przewodników.


Twierdzisz, że ta ustawa daje ludziom więcej zarobić. Tylko komu? Niewielkiej garstce uprzywilejowanych - państwowych przewodników i państwowych urzędników wydających licencje i pozwolenia. Inni natomiast tracą. I to dużo.

Na tym forum dotychczas dyskutowaliśmy o przepisach dotyczących imprez krajowych. A czy wiesz, że np. według rzeczonej ustawy każda grupa obcokrajowców _obligatoryjnie_ musi mieć naszego przewodnika? Przecież to jest przepis rodem z najgłębszego stalinizmu. Jak ci cudzoziemcy się czują? - Ano jak my w czasach, kiedy jeździliśmy do byłego ZSRR.

Szczegóły można mnożyć - ustawa w obecnym kształcie jest potwornie szkodliwa dla rozwoju gospodarczego, społecznego, psuje obraz Polski w świecie, nie uwzględnia konstytucyjnych praw człowieka i służy jedynie wąskiej garstce monopolistów.

Nie dość, że infrastruktura turystyczna w polskich górach jest wyjątkowo kiepska, to jeszcze takie ograniczenia. Czy w ten sposób przyciągniemy turystów zagranicznych. Wątpię, skoro nawet krajowi organizatorzy wiedząc, że dla każdej wycieczki muszą obligatoryjnie wydać pieniądze na dodatkową obsługę przewodnicką, to wolą zorganizować wycieczkę np. do Czech, gdzie takich wymogów nie ma i gdzie sam fakt taniego wyjazdu za granicę przyciągnie dużo więcej klientów.

Czesi po prostu myślą tymi częściami ciała, które do tego służą. A u nas? Kto na tym traci najwięcej? Wiadomo - mieszkańcy mało popularnych regionów górskich, m.in. sudeckich (bezrobocie z najwyższych w Polsce), które by z powodzeniem mogły nieźle egzystować w oparciu o mądre uregulowania prawne w gospodarce turystycznej. A tak mamy to co mamy i w Sudetach na przykład dzieją się rzeczy, jak historia opisana na stronie "Bezpiecznej Polski" => http://www.bezpiecznapolska.pl/lagodnaeksmisja
Obrazek

Awatar użytkownika
wirek
stary wyga
Posty: 1927
Rejestracja: 12-09-2004 21:43
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: wirek » 05-09-2005 18:01

Jeszcze na mapie z 1969 r. szlaku zielonego w Bialskich nie ma. Za to przypomniałem sobie, że na bratnią Czechosłowację można było popatrzeć jeszcze z drogi Mostowice - Zieleniec.
Nie wiem jaką drogą doszło do powstania tego rozporządzenia. Domyślam się, że lobby góralsko - przewodnickie "znalazło dojście" do ministra i uzyskało dodatkowe źródło do wydojenia dutków. Podobna sytuacja, nie ministerialna lecz samorządowa, istnieje wokół komunikacji Łysa Polana - Włosienica, czy sprzedaży oscypków i kierpców na Krupówkach. Jak już wcześniej wspomniałem, robi się chyba dobra atmosfera do walki z systemem koncesyjno - korporacyjnym. Życzę powodzenia wszystkim organizatorom turystyki, zaopatrzcie się w kamizelki ciupagoodporne i nie zwalajcie wszystkiego na NSZZ "Solidarność". :wink:

Awatar użytkownika
Lech
bardzo stary wyga
Posty: 3612
Rejestracja: 08-01-2005 18:39
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)

Postautor: Lech » 05-09-2005 18:24

wirek pisze:Jeszcze na mapie z 1969 r. szlaku zielonego w Bialskich nie ma.


Zielonego nie ma, bo to był wtedy szlak wyznakowany kolorem niebieskim. Zielony zaś był szlakiem z Międzylesia przez Szklarnię, trawersującym zboczami Małego Śnieżnika, Śnieżnika i prowadził przez Kamienicę, Nową Morawę, Przeł Suchą, okrążał Czernicę, Stary Gierałtów na Zamek Karpień.

wirek pisze:Za to przypomniałem sobie, że na bratnią Czechosłowację można było popatrzeć jeszcze z drogi Mostowice - Zieleniec..


No nie tylko, m.in także z Zieleńca na Orlicę i dalej do Kotła, skąd szlak skręcał na Lewiń.

wirek pisze:Nie wiem jaką drogą doszło do powstania tego rozporządzenia. Domyślam się, że lobby góralsko - przewodnickie "znalazło dojście" do ministra i uzyskało dodatkowe źródło do wydojenia dutków. Podobna sytuacja, nie ministerialna lecz samorządowa, istnieje wokół komunikacji Łysa Polana - Włosienica, czy sprzedaży oscypków i kierpców na Krupówkach. Jak już wcześniej wspomniałem, robi się chyba dobra atmosfera do walki z systemem koncesyjno - korporacyjnym. Życzę powodzenia wszystkim organizatorom turystyki, zaopatrzcie się w kamizelki ciupagoodporne i nie zwalajcie wszystkiego na NSZZ "Solidarność". :wink:


Czy nie warto wystąpić ze zbiorowym protestem? Wiadomo, że w pojedynkę niewiele można przecież zdziałać. A może by faktycznie oddać sprawę do Strasburga lub jakiejś innej instytucji międzynarodowej? Kto się przyłączy?
Obrazek

Awatar użytkownika
wirek
stary wyga
Posty: 1927
Rejestracja: 12-09-2004 21:43
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: wirek » 05-09-2005 20:56

Na mapie z 69 szlak zielony prowadził z Nowego Gierałtowa przez Czernicę na Przełęcz Suchą, tak jak niegdysiejszy czarny a obecny czerwony. Ówczesny niebieski prawie w całości pokrywał się z dzisiejszym niebieskim, jedynie od Przełęczy Dział szedł w stronę Bielic, zataczał większe koło na wschód, ale omijając granicę (Iwinkę i Rudawiec) w bezpiecznej odległości schodził na Przełęcz Suchą i dalej jak obecnie. pas graniczny aż do lasówki był stopą wędrowca nie tknięty.
Wracając do meritum, jeżeli będziecie potrzebować społecznego poparcia, to mój głos już macie.


Wróć do „Turystyka - pieszo i ogólnie”