Kościół ewangelicki z otwartymi drzwiami.
Dolnośląski akcent
Kościół był samoobsługowy przy drzwiach stała skarbonka i półka z pocztówkami książkami itp.
W kącie na dzieci czekały kredki.
Widoki sprzed 100lat
Wyjeżdżając z rynku zobaczyłem tabliczkę Bahnhofstraße...
i tą ulicą dotarłem do opuszczonego dworca.
Ciekawe pojazdy, szczególnie ten kurdupel.
Kolejne otwarte drzwi.
Wiatr już zelżał dlatego postanawiam zawrócić na południe w kierunku Gór Łużyckich.
Jadać do miejscowości Horka napotykam towarową stację przeładunkową.
U nas taka pompa już dawno wylądowała by na złomie
a tu wciąż cieszy oko.
Okolica pod względem ilości stawów hodowlanych śmiało może konkurować z Miliczem i Przemkowem.
Na fotce widać Czaple białe przy suto zastawionym stole.
Spuszczany staw gotował się rybami.
Rybna impreza, ciekawe jak się udała.
Powoli zbliżam się do pagórków.
W Horce zainteresowałem się mijanym pałacem.
Pałac jakich u nas na Dolnym Śląsku są setki, tym bardziej chciałem zobaczyć go w środku.
W obszernym holu zadarłem głowę i rozdziawiłem się z radości
Budynek okazał się być siedzibą Gminy, na stoliku pośród reklamówek znalazłem ciekawe mapy turystyczne regionu one poprowadziły mnie do Gorlitz.
W mieście Niesky trafiłem na ogródek fascynata kolejnictwa
Pierwsze wzniesienia.
Na grobowcach za kościołem wypatrzyłem znany herb rodu Świnków i tajemniczą kotwicę.
Rarytas melioracyjny, XVIII wieczny mnich spustowy.
Bardzo spodobała mi się ta okolica, stawy poprzecinane przejezdnymi groblami wymieszane z pagórkami,raj na luźne przejażdżki rowerowe.
Niemiecka Ukraina
Samochodów tego dnia prawie nie widziałem, trasy są świetnie oznaczone ale bez agresji z ilością drogowskazów.
Jadąc mijałem boczne drogi prowadzące do kamieniołomów i punktów widokowych.
Niestety dzień jest już krótki i pociąg w Zgorzelcu naglił ale wiem że jeszcze tu wrócę.
Moja droga krzyżuje się ze ścieżką rowerową prowadzącą do Gorlitz.
Ścieżka jest dziwnie prosta.
Z krzaków wystają znaki kolejowe
Okazuje się że trafiam na szlak rowerowy biegnący nieczynną linią kolejową.
Budynek stacyjny.
Po dniu kręcenia i zwiedzania pełen wrażeń wjeżdżam do Gorlitz zahaczając jeszcze o dawną fabrykę pociągów.
Na wcześniejszy pociąg jestem spóźniony dlatego dwie godziny poświęcam na luźny spacer po mieście i jego zaułkach.
W sakwach ląduje kilka pamiątkowych saksońskich piw i tak kończy się kolejna wycieczka
Transgraniczne kręcenie - Łużyce
Były ostatnio na tapecie Czechy i Polska czas znów odwiedzić Niemcy.
Start z Wrocławia wprost do Zgorzelca.
Przydatna informacja:
Przewozy Regionalne nie pobierają od rowerzystów opłaty za wypisanie biletu w pociągu, nawet wtedy gdy na stacji otwarta jest kasa.
Mglisty poranek w Zgorzelcu.
W pociągu studiując mapę wpadłem na pomysł objechania szczytów z punktami widokowymi.
Niestety mgła ogranicza widoczność do 100 m więc Landsrkone oglądam tylko z dołu.
Klimaty identyczne z dolnośląskimi.
Pfaffendorf
Mgłą powoli zanika a ja zdobywam pierwszy szczyt.
Widoki deko zarosły.
Jauernick
Wziąć klucze? Nie wziąć ? Aaaaa co tam.
Otwieram drzwi za którymi...
...CDN...
Start z Wrocławia wprost do Zgorzelca.
Przydatna informacja:
Przewozy Regionalne nie pobierają od rowerzystów opłaty za wypisanie biletu w pociągu, nawet wtedy gdy na stacji otwarta jest kasa.
Mglisty poranek w Zgorzelcu.
W pociągu studiując mapę wpadłem na pomysł objechania szczytów z punktami widokowymi.
Niestety mgła ogranicza widoczność do 100 m więc Landsrkone oglądam tylko z dołu.
Klimaty identyczne z dolnośląskimi.
Pfaffendorf
Mgłą powoli zanika a ja zdobywam pierwszy szczyt.
Widoki deko zarosły.
Jauernick
Wziąć klucze? Nie wziąć ? Aaaaa co tam.
Otwieram drzwi za którymi...
...CDN...
Skrobnij ramę swojej maszyny może jasną farbę zobaczysz pod aktualnym kolorkiem
....a w kościele do którego wszedłem zobaczyłem taką scenę
Św. Jakub drzemiący na kamieniu i śniący mu się anieli drepczący po drabinie na trasie ziemia-niebo i z powrotem.
Smoki i odjechane wizje to jest to co najbardziej lubię w kościelnych malowidałach
Tutaj całkiem fajnie brzmiąca drabina Jakuba - Jacobs Ladder.
https://www.youtube.com/watch?v=d09-oSVY9iw
W środku Pani plotąca to i owo zaprosiła do zwiedzania kościoła.
Ładnymi uliczkami wyjeżdżam z wioski.
Wełniaki co kilka kilometrów pokazywały się na całej trasie aż do wieczora.
Piła do cięcia matki ziemi.
Pyszniutka siekana kukurydza.
Kolejna góra z zarośniętymi widokami i wyrobiskiem bazaltu...
i jeszcze jedna ze słupkiem do wzniesienia się ponad drzewa
Takich ścieżek nie brakowało tego dnia, tylko kamulce i korzenie furkotały pod kołami.
Swojsko zapuszczony pałacyk.
Sohland a. Rotstein
Piękny ten koźlak.
W Sohland polecam zwiedzić przykościelny cmentarz.
Ciekawa wymiana słupów.
Wspinaczka na Rotstein.
Pierwszowojenny pomnik pod szczytem.
Po zejściu z wieży widokowej wbijam sie w pierwszy lepszy polniak, który prowadzi mnie do...
...CDN...
....a w kościele do którego wszedłem zobaczyłem taką scenę
Św. Jakub drzemiący na kamieniu i śniący mu się anieli drepczący po drabinie na trasie ziemia-niebo i z powrotem.
Smoki i odjechane wizje to jest to co najbardziej lubię w kościelnych malowidałach
Tutaj całkiem fajnie brzmiąca drabina Jakuba - Jacobs Ladder.
https://www.youtube.com/watch?v=d09-oSVY9iw
W środku Pani plotąca to i owo zaprosiła do zwiedzania kościoła.
Ładnymi uliczkami wyjeżdżam z wioski.
Wełniaki co kilka kilometrów pokazywały się na całej trasie aż do wieczora.
Piła do cięcia matki ziemi.
Pyszniutka siekana kukurydza.
Kolejna góra z zarośniętymi widokami i wyrobiskiem bazaltu...
i jeszcze jedna ze słupkiem do wzniesienia się ponad drzewa
Takich ścieżek nie brakowało tego dnia, tylko kamulce i korzenie furkotały pod kołami.
Swojsko zapuszczony pałacyk.
Sohland a. Rotstein
Piękny ten koźlak.
W Sohland polecam zwiedzić przykościelny cmentarz.
Ciekawa wymiana słupów.
Wspinaczka na Rotstein.
Pierwszowojenny pomnik pod szczytem.
Po zejściu z wieży widokowej wbijam sie w pierwszy lepszy polniak, który prowadzi mnie do...
...CDN...
buba1 pisze:Radek pisze:Smoki i odjechane wizje to jest to co najbardziej lubię w kościelnych malowidałach
..
taaaa. albo wielblady mutanty!
Z parasolkami od drinków wbitymi w głowę
Ta Pani z niewinnym uśmiechem w przebraniu araba też daje radę.
A gdzie to monidło się mieści?
Ciekawy jestem fachowej interpretacji tego widoku
.... a leśne ścieżki wywiodły mnie na pola pod Löbauer Berg.
Myszkuję po gospodarstwach w poszukiwaniu retro sprzętów.
Herwigsdorf
Piękne, niestety niedostępne wtedy, wnętrze.
Feldwebel und fluglehrer
Rzadko w Niemczech i Czechach zdarzył mi się taki widok.
Zazwyczaj pod drzewami leża stosy pysznych gruszek i jabłek pożeranych jedynie przez osy.
Fajny słupek, chyba przygotowany do malowania nazw.
W dole zachęcająco wygląda Löbau ale skoro mam dużo czasu do pociągu to wspinam się jeszcze na górę.
Löbau
Cudeńko milowe
Jak widać Dolny Śląsk jest niedaleko
Echo wojny na wystawie antykwariatu.
W numerze z 31.03.1915 napisano między innymi o poddaniu się Twierdzy Przemyśl po 8 miesiącach obrony.
Skansen kolejowy zwiedzam niestety tylko z lotu ptaka.
Uuuuuuuu takiej okazji nie przepuszczę
Tuż za browarem trwała giełda staroci.
Czas wracać do domu.
Piękna sprawa taki lokal przy ogródkach działkowych
Moje marzenie, najlepiej w połączeniu z Litovelem na pokładzie
Na końcu miasta mijam opuszczone blokowisko wielkopłytowe zamieszkane przez kilka tureckich rodzin i dojeżdżam do
Jadę szlakiem wzdłuż rzeki.
Po kilkuset metrach szlak odbija gdzieś w górę a ja hipnotycznie uczepiony cieku prę z prądem.
Po dłuższej chwili przedzierania się przez krzaczory rezygnuję z wodnego towarzystwa i lasem dochodzę do pól.
Jeszcze kilka metrów po miedzy i w końcu jest jakiś zaczątek drogi.
Jabłka gruszki wszystko słodkie, dojrzałe i zalegające na ziemi.
Co za naród, a może to i dobrze
Przez gospodarstwo dostaję się do drogi we wsi i
tam zwiedzam jeden z najbardziej zapuszczonych folwarków w tej okolicy z takim ciekawym pałacem.
Ciekawy obiekt z bloczkami u nas takich nie spotkałem.
Noc powoli zapadła, wieś niemiecka od godziny 16 była zupełnie wymarła, z krzaków tylko czasem owcze dzwońce i beczenie było słychać.
Cisza, spokój i identyczni kierowcy jak w Polsce nie wyłączający długich świateł na widok rowerzystów.
Na zakończenie super pocztówka wypatrzona na aukcjach.
Dolnośląska wystawa rzemiosła i przemysłu w dawnym Zgorzelcu , 1905 rok.
Wielblady sa z Krzeszowa, z tego duzego kosciola, jak dobrze pamietam to na prawej scianie od glownego oltarza.
Z ciekawostek to jest tam jeszcze wypiety goly tylek w glownym oltarzu
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 8526062082
Czyli cale opuszczone i tylko kilka rodzin tam mieszkalo? zdjec zadnych nie masz ?
U nas zaczyna byc podobnie.. z niedzielnej wycieczki w Kaczawskie wrocilismy z plecakiem pelnym jablek. I to na skraju wsi lezaly tego cale stosy na poboczu polnej drogi. Nikt nie zbieral, wiele juz zgnilo.. W Krakowie jedna moja ciotka zbierala na osiedlu mirabelki na kompot. Ludzie patrzyli na nia jak na jakas glupia a potem wogole wycieli te drzewka "bo smieca".. A juz najwiekszym szokiem byla dla mnie wioseczka w zachodniopomorskim, gdzie na skraju opuszczonego PGRu rosly wielkie krzaki malin. Rzucilismy sie na nie z rodzicami. Chwile obserwowaly nas miejscowe dzieci i podeszly ze zdziwionymi minami pytajac po co zbieramy te maliny. Troche sie zmieszalismy ze przyjechalismy gdzies z daleka i wyjadamy dzieciakom te maliny (kubeczki juz mielismy prawie pelne). Jak sie okazalo dzieci byly strasznie zdziwone ze chcemy potem te maliny zjesc bo "nie wiecie ze w nich sa robaki??". Po czym odeszly zazerajac sie czipsami...
Jakos czesto mam wrazenie ze duch zbieraczy u nas tez szlag trafia i ludzie wola naszpikowane chemia jabluszko z biedronki, ktorych nawet robak sie nie ima niz takie prawdziwe, z drzewa... Jedynie lasy pelne grzybiarzy napelniaja jeszcze serce otucha
Z ciekawostek to jest tam jeszcze wypiety goly tylek w glownym oltarzu
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 8526062082
Radek pisze:Na końcu miasta mijam opuszczone blokowisko wielkopłytowe zamieszkane przez kilka tureckich rodzin .
Czyli cale opuszczone i tylko kilka rodzin tam mieszkalo? zdjec zadnych nie masz ?
Radek pisze:Jabłka gruszki wszystko słodkie, dojrzałe i zalegające na ziemi.
Co za naród, a może to i dobrze Wink
U nas zaczyna byc podobnie.. z niedzielnej wycieczki w Kaczawskie wrocilismy z plecakiem pelnym jablek. I to na skraju wsi lezaly tego cale stosy na poboczu polnej drogi. Nikt nie zbieral, wiele juz zgnilo.. W Krakowie jedna moja ciotka zbierala na osiedlu mirabelki na kompot. Ludzie patrzyli na nia jak na jakas glupia a potem wogole wycieli te drzewka "bo smieca".. A juz najwiekszym szokiem byla dla mnie wioseczka w zachodniopomorskim, gdzie na skraju opuszczonego PGRu rosly wielkie krzaki malin. Rzucilismy sie na nie z rodzicami. Chwile obserwowaly nas miejscowe dzieci i podeszly ze zdziwionymi minami pytajac po co zbieramy te maliny. Troche sie zmieszalismy ze przyjechalismy gdzies z daleka i wyjadamy dzieciakom te maliny (kubeczki juz mielismy prawie pelne). Jak sie okazalo dzieci byly strasznie zdziwone ze chcemy potem te maliny zjesc bo "nie wiecie ze w nich sa robaki??". Po czym odeszly zazerajac sie czipsami...
Jakos czesto mam wrazenie ze duch zbieraczy u nas tez szlag trafia i ludzie wola naszpikowane chemia jabluszko z biedronki, ktorych nawet robak sie nie ima niz takie prawdziwe, z drzewa... Jedynie lasy pelne grzybiarzy napelniaja jeszcze serce otucha
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...
To chyba ich nie wypatrzyłem albo nie pamiętam.
Bloki opuszczone, niektóre mieszkania z powybijanymi szybami inne ze szmatami w oknach.
Pustki na maksa, studnia z trzech bloków i na podwórku trójka małych Turków grających w piłkę.
Nie zdjęć nie cyknąłem scena mnie zawiesiła.
W Usti nad Labem miałem coś podobnego jak jechaliśmy z Awril przez biedniejszą dzielnicę miasta i nagle gromada małych, może pięcioletnich
Wietnamczyków, Czechów i czeskich Romów siedzących na murku przy ulicy zgodnym chórem zaśpiewała grzecznie dooooo briiiii dennnnn
Do kompotu z mirabelek 3-ci rok się przymierzam i coś nie mogę się zabrać.
Aktualnie testuję racuchy z polnymi parchatkami jabłkowymi i jak dla mnie wychodzi miód malina.
Na wakacjach mocno eksplorowałem Lubuskie,
jednym z odkryć były w okolicy wsi Kalsko gruszki z różowym wnętrzem,
nigdy wcześniej takich nie widziałem, poezja wizualna i smakowa.
Bloki opuszczone, niektóre mieszkania z powybijanymi szybami inne ze szmatami w oknach.
Pustki na maksa, studnia z trzech bloków i na podwórku trójka małych Turków grających w piłkę.
Nie zdjęć nie cyknąłem scena mnie zawiesiła.
W Usti nad Labem miałem coś podobnego jak jechaliśmy z Awril przez biedniejszą dzielnicę miasta i nagle gromada małych, może pięcioletnich
Wietnamczyków, Czechów i czeskich Romów siedzących na murku przy ulicy zgodnym chórem zaśpiewała grzecznie dooooo briiiii dennnnn
Do kompotu z mirabelek 3-ci rok się przymierzam i coś nie mogę się zabrać.
Aktualnie testuję racuchy z polnymi parchatkami jabłkowymi i jak dla mnie wychodzi miód malina.
Na wakacjach mocno eksplorowałem Lubuskie,
jednym z odkryć były w okolicy wsi Kalsko gruszki z różowym wnętrzem,
nigdy wcześniej takich nie widziałem, poezja wizualna i smakowa.
To jest prawda... Sa sceny ktore wprowadzaja czlowieka w jakis dziwny stan niebytu.. W tym roku w Armenii szlismy przez wies pelna wpolopuszczonych blokow, nagle z okna na pierwszym pietrze w jednym bloku wyjrzal krowi łeb i zaczal sie rozgladac i muczec. Nie zrobilam zdjecia. Nie wiem dlaczego. Teraz bardzo zaluje. Ale tak jak mowisz, po prostu sie zawiesilam...
Warto! a tu najbardziej zamirabelkowane drzewo w Krakowie (miedzy torowiskami w Bieżanowie)
Bedzie relacja z Lubuskiego?
Radek pisze:
Do kompotu z mirabelek 3-ci rok się przymierzam i coś nie mogę się zabrać.
Warto! a tu najbardziej zamirabelkowane drzewo w Krakowie (miedzy torowiskami w Bieżanowie)
Bedzie relacja z Lubuskiego?
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...
buba1 pisze:Bedzie relacja z Lubuskiego?
Jak ogarnę foty z całego roku.
------------------------------------------------------------------------------
Trójstyczne zaległości z maja 2014
Wycieczka Na trasie Lubań-Ostritz-Zgorzelec-Węgliniec
Z Lubania przez Lubański Wielki Las udaję się w stronę Czech.
Kopalnia bazaltu.
Świetny był ten niepozorny szary domek.
Droga z niespodzianką
Ciekawe jak prezentowało się to gospodarstwo.
Kasztanowiec wciąż ma się dobrze.
Grabiszyce zbór Braci Czeskich
Pokazują się pierwsze łupkowe elewacje.
Żółty szlak
Takie widoki można pstrykać na wszystkie możliwe sposoby.
Czechy, stacja Černousy
Za Černousami skręcam w prawo w kierunku m. Andelka i polskiej granicy.
Po około kilometrowym podjeździe staję na szczycie.
Andelka a w tle Landeskrone
Cmentarne foty
21 letni Josef Wilhelm Kretschmer ranny w 1915r. w Karpatach,
zmarł w Mahr. Weisskirchen (Hranice na Morawach).
Zawsze podobał mi się krój tych kieszeni nietoperzy.
Z czeskiej Andelki przez Polskę do niemieckiego Ostritz mam około 3km.
W Ostritz zaglądam do niezwiedzanego przeze mnie nigdy wcześniej kościoła.
...CDN...
Asfaltówki wychodzące z Ostritz znam już dobrze, wypadało by zanurzyć się w niemieckie drogi polne.
Z miasta kieruję się na zachód, najpierw drogą wykładaną betonowymi płytami,
później leśnymi ścieżkami wprost na to wzgórze.
Genialne miejsce biwakowo-postojowo-geologiczne z widokiem na okolicę i wnętrze wulkanu.
Knorrberg
Z przodu ładnie za plecami ładnie.
Fiknąć przez kierownicę można od tego pstrykania aparatem.
Dittersbach
Szklaneczka reanimacyjna
Łagodne pagórki w sam raz na luźne rowerowe spacery.
Bajzel jak cię mogę ale jakoś tak swojsko poczułem się pod tym młynem
W Bernstadt lekcja z hydroinżynierii, nie widziałem wcześniej takiego fajnego rozwiązania przelewu ze zbiornika.
Meandrujące koryto przejmujące wody przy niskich stanach i szeroki przelew przy nadmiarze wody.
Wzgórza, panoramy, pomniki...nie wiem kiedy minął dzień i znalazłem się w okolicy Gorlitz
Kiedyś było tak.
Zdjęcie z Wikipedii
Później tak.
Zdjęcie ze strony http://berzdorfersee.de/BSKWTAU/KW/index.htm
Teraz jest tak.
Opuszczona elektrownia Hagenwerder
To już Polska i przelot ze Zgorzelca w kierunku Węglińca, pędziłem jak wiatr żeby zdążyć na pociąg ale jeszcze jedną fotkę pstryknąłem.
Pod Legnicą jest podobny widok, potwierdzenie trafności lokalizacji elektrowni wiatrowej.
Ostatni strzał tego dnia, żuraw na stacji Węgliniec.
Tutaj zdjęcia szczęściarzy.
http://foto-turek.blogspot.com/2011/06/ ... iniec.html
Z miasta kieruję się na zachód, najpierw drogą wykładaną betonowymi płytami,
później leśnymi ścieżkami wprost na to wzgórze.
Genialne miejsce biwakowo-postojowo-geologiczne z widokiem na okolicę i wnętrze wulkanu.
Knorrberg
Z przodu ładnie za plecami ładnie.
Fiknąć przez kierownicę można od tego pstrykania aparatem.
Dittersbach
Szklaneczka reanimacyjna
Łagodne pagórki w sam raz na luźne rowerowe spacery.
Bajzel jak cię mogę ale jakoś tak swojsko poczułem się pod tym młynem
W Bernstadt lekcja z hydroinżynierii, nie widziałem wcześniej takiego fajnego rozwiązania przelewu ze zbiornika.
Meandrujące koryto przejmujące wody przy niskich stanach i szeroki przelew przy nadmiarze wody.
Wzgórza, panoramy, pomniki...nie wiem kiedy minął dzień i znalazłem się w okolicy Gorlitz
Kiedyś było tak.
Zdjęcie z Wikipedii
Później tak.
Zdjęcie ze strony http://berzdorfersee.de/BSKWTAU/KW/index.htm
Teraz jest tak.
Opuszczona elektrownia Hagenwerder
To już Polska i przelot ze Zgorzelca w kierunku Węglińca, pędziłem jak wiatr żeby zdążyć na pociąg ale jeszcze jedną fotkę pstryknąłem.
Pod Legnicą jest podobny widok, potwierdzenie trafności lokalizacji elektrowni wiatrowej.
Ostatni strzał tego dnia, żuraw na stacji Węgliniec.
Tutaj zdjęcia szczęściarzy.
http://foto-turek.blogspot.com/2011/06/ ... iniec.html