Trochę nietypowo - uprawiam turystykę rowerowo - szosową, to znaczy poruszam się na rowerze sportowym, głównie szosami. Czasem nie da się uniknąć dróg terenowych, jednak ograniczam takie atrakcje do minimum, ze względu na właściwości sprzętu. Rower mam stary, 21 lat, rama Cro-Mo, osprzęt Campagnolo Stratos, piasty i suport Veloce, obręce Moskva 80, gumy Maxxis Detonator 23 mm - jak widać, rower typowo szosowy.
Kluczem do sukcesu jest sprawdzenie prognozy pogody, zwłaszcza kierunku i siły wiatru. Sprawdziłem, wybrałem kierunek - północny zachód, stamtąd do domu. Pierwszy cel - zamek Grodziec. Pociągiem dojechałem do stacji Okmiany, między Chojnowem i Bolesławcem. I oczywiście co? Pogoda nie ma nic wspólnego z prognozą, jest zimno, pochmurno, mokro i wiatr w twarz. Jadąc pociągiem, przejechałem front atmosferyczny, za którym znajdowała się strefa dużo gorszej pogody.
wieś Jurków i Grodziec
Oznakowanie dróg okazało się fatalne, a właściwie żadne, i już na początku władowałem się w szutrowe drogi Lasu Okmiańskiego. Trochę błądziłem, zanim wydostałem się do Jurkowa. Stamtąd co prawda Grodziec już blisko, ale zaczął padać deszcz, więc poddałem się i zjechałem na asfalt, którym - ku swemu zdumieniu - trafiłem do Raciborowic (po drodze żadnej tablicy informacyjnej). Trzeba było zmodyfikować trasę i udać się przez Czaple i Pielgrzymkę w stronę drugiego celu, którym była Ostrzyca. Przy okazji, między Raciborowicami a Czaplami ponownie przejechałem strefę frontu, zrobiło się cieplej i lżej, bo wiatr zaczął wiać tak, jak powinien, czyli z grubsza w plecy.
Ostrzyca z okolic Pielgrzymki
Po krótkim odpoczynku w Proboszczowie ruszyłem dalej, przez Góry Kaczawskie, przez Świerzawę w kierunku Bolkowa. Droga ciężka, długi podjazd do Lipy, miejscami fatalna nawierzchnia. Dla takiego roweru jak mój, to spory problem, poważnie ogranicza to szybkość jazdy, o komforcie nie wspominając.
Wielisławka i Organy Wielisławskie
ogromna chata przysłupowa w Dobkowie
Zamek Świny
zamek w Bolkowie
Z Bolkowa ruszam w stronę Strzegomia. Tu już jest luzik, płasko lub nieznacznie w dół, więc można depnąć. Po drodze pomnik bitwy pod Strzegomiem i Dobromierzem:
Ze Strzegomia wiochami, przez Jaworzynę i Bolesławice do Świdnicy. Po drodze widoki: Góry Wałbrzyskie ...
i Góry Sowie
Przejechałem w sumie nieco ponad 120 km, co z przerwami zajęło mi 8 godzin. Najwięcej czasu traci się na fotostopy, nie tylko trzeba zdejmować plecak, aby wyjąć aparat, ale traci się rytm, czasem kawałek podejść, na jazdę wpływa to fatalnie.
Cała fotorelacja: https://picasaweb.google.com/calykrzysi ... 128421761#
Przez Góry i Pogórze Kaczawskie
- Krzysztof63
- wędrowiec
- Posty: 476
- Rejestracja: 10-08-2013 11:18
- Lokalizacja: Świdnica
Przez Góry i Pogórze Kaczawskie
Ostatnio zmieniony 15-07-2016 07:14 przez Krzysztof63, łącznie zmieniany 1 raz.
Góry Sowie nie są tym, czym się wydają ...
Re: Przez Góry i Pogórze Kaczawskie
120 km w 8h. I robienie zdjęć. Dobry wynik. Ja dłużej niż 80-90 km nie jeździłem, co prawda głównie po leśnych i polnych sudeckich drogach. Szos starałem się unikać, gdyż nie lubię wdychać spalin. Obecnie rower odstawiłem w kąt. Należy mu się gruntowna konserwacja lub naprawa, a nie mogę się za to zabrać.
- Krzysztof63
- wędrowiec
- Posty: 476
- Rejestracja: 10-08-2013 11:18
- Lokalizacja: Świdnica
Re: Przez Góry i Pogórze Kaczawskie
Wynik taki sobie, szczerze mówiąc. Powinienem mieć przynajmniej godzinę mniej, jednak ani moja postura, ani poziom wytrenowania na to nie pozwalają. Ze spalinami nie ma co przesadzać - większość trasy pokonałem drogami niemal całkowicie pustymi, a współczesne samochody nie generują trucizn, jakimi wciąż epatują "ekolodzy".
Ze zdjęciami rzeczywiście jest problem. Posiadam lustrzankę Nikona ze sporym obiektywem. Za każdym razem trzeba się zatrzymać, zdjąć plecak, wyjąć aparat, użyć go, schować z powrotem i wrzucić plecak na garba. Cholernie to uciążliwe. Rozwiązaniem jest mały i płaski aparat, wożony w kieszeni, jednak odbija się to na jakości zdjęć, a każdy aparat, nawet w trybie idioty, nie jest bezproblemowy w użyciu. Zresztą i tak chwilowo nie stać mnie na kolejny aparat.
Warto korzystać z roweru, to sposób na zobaczenie miejsc, do których pieszo nigdy nie dotrzesz, choćby z powodu niedoboru wolnych dni.
Ze zdjęciami rzeczywiście jest problem. Posiadam lustrzankę Nikona ze sporym obiektywem. Za każdym razem trzeba się zatrzymać, zdjąć plecak, wyjąć aparat, użyć go, schować z powrotem i wrzucić plecak na garba. Cholernie to uciążliwe. Rozwiązaniem jest mały i płaski aparat, wożony w kieszeni, jednak odbija się to na jakości zdjęć, a każdy aparat, nawet w trybie idioty, nie jest bezproblemowy w użyciu. Zresztą i tak chwilowo nie stać mnie na kolejny aparat.
Warto korzystać z roweru, to sposób na zobaczenie miejsc, do których pieszo nigdy nie dotrzesz, choćby z powodu niedoboru wolnych dni.
Góry Sowie nie są tym, czym się wydają ...
Re: Przez Góry i Pogórze Kaczawskie
Ależ Panowie - to nie Tour de Pologne . Tu się chłonie widoki podczas jazdy, a nie zdobywa lotne premie.
120 km to piękny wynik!
120 km to piękny wynik!