A ta "opowieść" jest udokumentowana w jakichś publikacjach?
Wracając znów na ziemię, czyli w Sudety, na miejscu monokultur świerkowych naturalnie wyrósłby co najwyżej ten sam las świerkowy z tych samych nasion. Ewolucja takiego drzewostanu w las odpowiadający warunkom siedliskowym trwałaby wiele pokoleń, a więc czas trzeba liczyć co najmniej w tysiącach lat.
Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4191
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Hazmburk pisze:A ta "opowieść" jest udokumentowana w jakichś publikacjach?
nie Ale ładnie brzmi Tak jak pisałem - zastanawiam się jak to wygląda po białoruskiej stronie. Może kornik nie przekroczył granicy?
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Na pewno czeka na wizę
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4191
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
teraz już nie musi, w Puszczy są ułatwienia
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
I dlatego dobrał się Dziadkowi Mrozowi do ...choinki
http://turystyka.rp.pl/artykul/0,1161209.html
Ale wtedy gadzina to chyba bez papierów przelazł.
http://turystyka.rp.pl/artykul/0,1161209.html
Ale wtedy gadzina to chyba bez papierów przelazł.
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Niby w miarę zdrowe wydawały się te nasze lasy a z wyjazdu na wyjazd widzę że drukarz ostro wierci hektary.
Dzisiejsza wycieczka w ok. Krzeszowa też była pod znakiem wiatrołomów, korników i nowych miejsc widokowych.
Takiej hałdy metrów jeszcze jak żyję nie widziałem.
Kierunek Kamienna Góra
Niezły stosik.
Poza tym śniegu w górach brak, pogoda poezja tylko śmigać.
Trasa: Jawiszów - Kamienna Góra - Jawiszów
Więcej fotek
https://photos.app.goo.gl/TFnYIONal1K8LS0A3
Dzisiejsza wycieczka w ok. Krzeszowa też była pod znakiem wiatrołomów, korników i nowych miejsc widokowych.
Takiej hałdy metrów jeszcze jak żyję nie widziałem.
Kierunek Kamienna Góra
Niezły stosik.
Poza tym śniegu w górach brak, pogoda poezja tylko śmigać.
Trasa: Jawiszów - Kamienna Góra - Jawiszów
Więcej fotek
https://photos.app.goo.gl/TFnYIONal1K8LS0A3
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Widzę, że akurat wpakowałeś się w paskudne, niskie stratusy
Po drugiej stronie grzbietu Rudaw Janowickich miałbyś przez cały dzień bezchmurne niebo
Po drugiej stronie grzbietu Rudaw Janowickich miałbyś przez cały dzień bezchmurne niebo
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Nom z Czech przelewały się przez góry chmurzyska ale i tak było super, dawno tak nie pobuszowałem na dziko poza drogami.
Rudawy na razie poszły w odstawkę czas na Kamienną i Kłodzko.
Przypomniała mi się moja ulubiona ponad stuletnia pocztówka pasująca jak ulał do aktualnej sytuacji.
Rudawy na razie poszły w odstawkę czas na Kamienną i Kłodzko.
Przypomniała mi się moja ulubiona ponad stuletnia pocztówka pasująca jak ulał do aktualnej sytuacji.
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Fajnie: tytuł wątku dobrze obrazuje jego końcowy fragment:)
Ja dorzucę nieco do dyskusji, bo jest niezwykle ciekawa:) Chciałbym o tej Puszczy Białowieskiej. Przekonanie o nieomylności człowieka w sterowaniu Naturą jest bardzo mocno zakorzenione w naszych umysłach. Ale są też ludzie, którzy widzą, że przyroda sama łata dziury po jakichś 'klęskach'. Fakt -robi to wolniej niż człowiek, ale jakże często widać, że robi to lepiej. My z konieczności opieramy się, np w leśnictwie , na schematach. Wynika to z wielu przyczyn, ale efekt jest taki, że nie możemy działać na zasadzie 'strzałów', o których wspomniał Hazmburk. Niesamowicie skomplikowane środowisko, jakim jest ekosystem leśny, można w drodze bardzo szczegółowych badań poklasyfikować w taki czy inny sposób. Ale i tak nie damy rady zbadać każdego elementu i jego rzeczywistej roli w mechanizmach wciąż nieco różniących się w przestrzeni tego układu. Można odwołać się tu w opisie do przypadkowości działania i jest to bardzo dobre opisanie rzeczywistości układów tak złożonych. Jednak musimy wprowadzić uproszczenia i schematy dość sztywne, żeby odejść od Natury na całe lata świetlne. I żeby móc realizować cele gospodarcze. Wówczas każde odstępstwo od schematu, w postaci np suszy, spowoduje silne zaburzenie w troskliwie hołubionym ekosystemie.
Tak naprawdę mechanizm 'posyłania' przez naturę niezliczonej ilości nasion (teraz mawiają: propagul) drzew i innych chwastów na glebę odsłoniętą w skutek np pożaru, jest skutkiem zupełnie jednorodnego kierunku ewolucji roślin. Wszystkie (w znakomitej większości) używają strategii kolonizacji opartej na stosowaniu jak najbardziej licznego 'desantu' na ziemię niczyją. Jak widać, w przypadku białoruskich lasów Puszczy, ta strategia od razu, w pierwszym pokoleniu dała dobry wynik, czyli sukces rozrodczy gatunków. One będą się bić teraz między sobą o światło i papu. Wygra najlepiej przystosowany - zwą to obecnie fitnesem. Jednak ten zapoczątkowany proces odnowienia puszczy białoruskiej nie skończy się na tym jednym pokoleniu wielu gatunków. Każde kolejne będzie pod presją zmian środowiska, a gatunki będą raz na wozie, a raz pod wozem. Bo siła tego fitnesu to m.in. wypadkowa genów podanych na tacy przez antenatów. Braki w puli genowej populacji wyjdą w postaci nawet 'klęski' w rodzaju zamierania świerczyn. Ale walka o przetrwanie będzie trwała i kiedyś być może pojawi się u świerków gen dający odporność np na kwaśne deszcze i suszę;) Leśników polskich i ministra środ. nie przekonamy o wyższości procesu naturalnego nad zeschematyzowanym działaniem gospodarczym, bo nie są biologami. Są inżynierami gałęzi gospodarki pt. leśnictwo. Odruchowo będą patrzeć w plany i tabulki, gdzie zapisano - wiek rębności taki, przyrost śmaki, skład gatunkowy owaki. To naturalne, bo są zawodowcami czyli profesjonalistami. W dodatku tkwiącymi w bardzo zhierarchizowanej strukturze zarządzania. Przekonam 3 leśniczych, głównego inżyniera i np zastępcę nadleśniczego, ale nie przekonam naczelnika w RDLP. I tyle...koniec marzeń o modyfikacjach. Czyli potrzeba umysłu na tyle światłego, że pojmie błahość poczynań lokalnych lobbystów - wrogów Puszczy-rezerwatu. Umysłu, który stanie ponad słupkami sondaży politycznych i podejmie decyzję, za którą ekooszołomy i ekolewacy wystawią mu pomnik.
Nie ma na obecnym poziomie argumentacji obu stron konfliktu możliwości, by któraś dała się przekonać. Potrzeba, żeby zwłaszcza lobby leśników oderwało się od swoich, co tu dużo mówić, płaskich i przyziemnych celów i przyznało rację drugiej stronie. Ale ta druga strona powinna szanować, mimo widocznej przyziemności motywacji, stronę przeciwną, czyli leśną. Tymczasem używa często argumentów nie fair i za takie kopanie po kostkach nic dobrego nie dostanie:P Węzeł gordyjski zwany białowieskim będzie tak trwał jeszcze długo...
Moim skromnym zdaniem: zamieranie świerczyn zasięgu północno-wschodniego (i nie tylko) to efekt narastającej niestabilności klimatu, która przejawia się m.in. pogłębianiem deficytu wodnego na dużych obszarach Niżu Europejskiego. Proces nie jest jednoznaczny, oczywisty... Trudno o tym pisać na Forum:)
A świerki nie lubią suszy...proszę popatrzeć, jak znikały świerki w lasach opolszczyzny. Krasiejów, Zawadzkie itp nadleśnictwa prawie nie mają tego gatunku. Możliwe, że ocieplanie klimatu zaczęło usuwać lub/i przebudowywać lasy regionu. Na to nakłada się wzrastająca częstość silnych wiatrów, a świerki są podatne na nadrywanie systemów korzeniowych i...przesuszanie.
Mamy koniec grudnia, a w lesie za oknem, jakieś 600 m.n.p.m., mam jakiś centymetr śniegu:/ Jeszcze trochę pada, ale już przestaje. Może to być stan jakiegoś trwałego przekształcenia klimatu?
Się obejrzy...
Pozdrawiam noworocznie już:)
Derty
Ja dorzucę nieco do dyskusji, bo jest niezwykle ciekawa:) Chciałbym o tej Puszczy Białowieskiej. Przekonanie o nieomylności człowieka w sterowaniu Naturą jest bardzo mocno zakorzenione w naszych umysłach. Ale są też ludzie, którzy widzą, że przyroda sama łata dziury po jakichś 'klęskach'. Fakt -robi to wolniej niż człowiek, ale jakże często widać, że robi to lepiej. My z konieczności opieramy się, np w leśnictwie , na schematach. Wynika to z wielu przyczyn, ale efekt jest taki, że nie możemy działać na zasadzie 'strzałów', o których wspomniał Hazmburk. Niesamowicie skomplikowane środowisko, jakim jest ekosystem leśny, można w drodze bardzo szczegółowych badań poklasyfikować w taki czy inny sposób. Ale i tak nie damy rady zbadać każdego elementu i jego rzeczywistej roli w mechanizmach wciąż nieco różniących się w przestrzeni tego układu. Można odwołać się tu w opisie do przypadkowości działania i jest to bardzo dobre opisanie rzeczywistości układów tak złożonych. Jednak musimy wprowadzić uproszczenia i schematy dość sztywne, żeby odejść od Natury na całe lata świetlne. I żeby móc realizować cele gospodarcze. Wówczas każde odstępstwo od schematu, w postaci np suszy, spowoduje silne zaburzenie w troskliwie hołubionym ekosystemie.
Tak naprawdę mechanizm 'posyłania' przez naturę niezliczonej ilości nasion (teraz mawiają: propagul) drzew i innych chwastów na glebę odsłoniętą w skutek np pożaru, jest skutkiem zupełnie jednorodnego kierunku ewolucji roślin. Wszystkie (w znakomitej większości) używają strategii kolonizacji opartej na stosowaniu jak najbardziej licznego 'desantu' na ziemię niczyją. Jak widać, w przypadku białoruskich lasów Puszczy, ta strategia od razu, w pierwszym pokoleniu dała dobry wynik, czyli sukces rozrodczy gatunków. One będą się bić teraz między sobą o światło i papu. Wygra najlepiej przystosowany - zwą to obecnie fitnesem. Jednak ten zapoczątkowany proces odnowienia puszczy białoruskiej nie skończy się na tym jednym pokoleniu wielu gatunków. Każde kolejne będzie pod presją zmian środowiska, a gatunki będą raz na wozie, a raz pod wozem. Bo siła tego fitnesu to m.in. wypadkowa genów podanych na tacy przez antenatów. Braki w puli genowej populacji wyjdą w postaci nawet 'klęski' w rodzaju zamierania świerczyn. Ale walka o przetrwanie będzie trwała i kiedyś być może pojawi się u świerków gen dający odporność np na kwaśne deszcze i suszę;) Leśników polskich i ministra środ. nie przekonamy o wyższości procesu naturalnego nad zeschematyzowanym działaniem gospodarczym, bo nie są biologami. Są inżynierami gałęzi gospodarki pt. leśnictwo. Odruchowo będą patrzeć w plany i tabulki, gdzie zapisano - wiek rębności taki, przyrost śmaki, skład gatunkowy owaki. To naturalne, bo są zawodowcami czyli profesjonalistami. W dodatku tkwiącymi w bardzo zhierarchizowanej strukturze zarządzania. Przekonam 3 leśniczych, głównego inżyniera i np zastępcę nadleśniczego, ale nie przekonam naczelnika w RDLP. I tyle...koniec marzeń o modyfikacjach. Czyli potrzeba umysłu na tyle światłego, że pojmie błahość poczynań lokalnych lobbystów - wrogów Puszczy-rezerwatu. Umysłu, który stanie ponad słupkami sondaży politycznych i podejmie decyzję, za którą ekooszołomy i ekolewacy wystawią mu pomnik.
Nie ma na obecnym poziomie argumentacji obu stron konfliktu możliwości, by któraś dała się przekonać. Potrzeba, żeby zwłaszcza lobby leśników oderwało się od swoich, co tu dużo mówić, płaskich i przyziemnych celów i przyznało rację drugiej stronie. Ale ta druga strona powinna szanować, mimo widocznej przyziemności motywacji, stronę przeciwną, czyli leśną. Tymczasem używa często argumentów nie fair i za takie kopanie po kostkach nic dobrego nie dostanie:P Węzeł gordyjski zwany białowieskim będzie tak trwał jeszcze długo...
Moim skromnym zdaniem: zamieranie świerczyn zasięgu północno-wschodniego (i nie tylko) to efekt narastającej niestabilności klimatu, która przejawia się m.in. pogłębianiem deficytu wodnego na dużych obszarach Niżu Europejskiego. Proces nie jest jednoznaczny, oczywisty... Trudno o tym pisać na Forum:)
A świerki nie lubią suszy...proszę popatrzeć, jak znikały świerki w lasach opolszczyzny. Krasiejów, Zawadzkie itp nadleśnictwa prawie nie mają tego gatunku. Możliwe, że ocieplanie klimatu zaczęło usuwać lub/i przebudowywać lasy regionu. Na to nakłada się wzrastająca częstość silnych wiatrów, a świerki są podatne na nadrywanie systemów korzeniowych i...przesuszanie.
Mamy koniec grudnia, a w lesie za oknem, jakieś 600 m.n.p.m., mam jakiś centymetr śniegu:/ Jeszcze trochę pada, ale już przestaje. Może to być stan jakiegoś trwałego przekształcenia klimatu?
Się obejrzy...
Pozdrawiam noworocznie już:)
Derty
Ach, chciałbym być fachowcem
W jakiejś wąskiej dziedzinie
Na przykład krzyżować owce
Na górskiej połoninie,[...]
(A. Waligórski, Fachowość)
W jakiejś wąskiej dziedzinie
Na przykład krzyżować owce
Na górskiej połoninie,[...]
(A. Waligórski, Fachowość)
-
- bardzo stary wyga
- Posty: 2208
- Rejestracja: 13-06-2008 12:39
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
I tu myślę, że trafiłeś w sedno sprawy jakim jest punkt widzenia. Z jeden strony mamy biologów z drugiej zaś inżynierów i możnaby pisać jeszcze dłuższe eseje jak ten w wykonaniu Hazmburka i nic by z tego nie wynikło To jak z wiarą, czy człowiek powstał od małpy czy stworzył go Bóg
Natomiast odnosząc się do meritum, jak sam Haz wspomniałeś (tego przyznaję, nie wiedziałem) świerki sprowadzono z Alp. Czyli to człowiek tu namieszał sadząc nieodpowiednie gatunki, nieprzystosowane do tutejszych warunków. Gdyby rosło to, co zasiało się naturalnie, bez udziału szkodnika, jakim jest człowiek (bo co do tego wątpliwości chyba nie masz, że to największy szkodnik dla środowiska naturalnego jakiego zna historia) pewnie sprawa wyglądałaby inaczej.
Natomiast odnosząc się do meritum, jak sam Haz wspomniałeś (tego przyznaję, nie wiedziałem) świerki sprowadzono z Alp. Czyli to człowiek tu namieszał sadząc nieodpowiednie gatunki, nieprzystosowane do tutejszych warunków. Gdyby rosło to, co zasiało się naturalnie, bez udziału szkodnika, jakim jest człowiek (bo co do tego wątpliwości chyba nie masz, że to największy szkodnik dla środowiska naturalnego jakiego zna historia) pewnie sprawa wyglądałaby inaczej.
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Przeczytałem post Derty trzy razy, a i tak nadal wielu fragmentów nie rozumiem.
Najbardziej nie rozumiem, co ma Puszcza Białowieska do tematu o sztucznie nasadzonych lasach świerkowych w Sudetach. Ta Puszcza Białowieska to obecnie taki dyżurny temat, na którym każdy Polak się zna (chyba nawet sami leśnicy nie znają uniwersalnych metod radzenia sobie z kornikiem), mimo że statystyczny Polak woli weekendy spędzać przed komputerem niż na łonie przyrody, a czyta pół książki rocznie. Skąd w takim razie czerpie wiedzę na ten temat? Może z opowieści przygodnie napotkanych osób, takich jak zacytowana wyżej. Może narażę się niektórym, ale przeciętny polski turysta górski - sądząc choćby po treści relacji z wycieczek publikowanych w internecie - więcej czasu spędza nad kuflem piwa niż książką, czego pochodną jest niestety bardzo niski obecnie poziom merytoryczny forów o tematyce górskiej (a ponoć "podróże kształcą"...)
Podkreślę jeszcze raz, że dyskusja pierwotnie dotyczyła lasów świerkowych w reglu dolnym Sudetów, wprowadzonych sztucznie na masową skalę i niedostosowanych do warunków siedliskowych. Z Puszczą Białowieską ma to tylko tyle wspólnego, że tu i tu rośnie las i w świerkach grasuje kornik. Nadal nikt z forumowiczów nie udzielił mi odpowiedzi na pytanie, jak miałoby wyglądać naturalne odnowienie się ekosystemów w sztucznie nasadzonych drzewostanach po zniszczeniach spowodowanych ekspansją kornika (lub wichurą). Miejsce na eksperymenty jest w parkach narodowych, a nie w lasach gospodarczych. W tych drugich gospodaruje się lasami zgodnie z potrzebami człowieka i najnowszą wiedzą naukową.
Zresztą nawet w parkach narodowych nie pozostawia się lasów samej naturze. Jak wyglądają efekty odnawiania się lasów w sposób naturalny i przy pomocy człowieka, doskonale widać w Karkonoszach, które są chyba najlepszym tego rodzaju miejscem do porównań w tej części Europy. Czesi po klęsce ekologicznej w latach 70. i 80. ubiegłego wieku stosowali zrąb zupełny, czyli całkowicie usuwali obumarłe świerki, a na ich miejsce sadzili nowy las (w parku narodowym!). Inaczej było w polskich Karkonoszach, gdzie generalnie sprawę pozostawiano przyrodzie, stawiając na naturalne odnowienia lasu. Jak las wygląda po 30 latach od klęski ekologicznej, łatwo przekonać się samemu, odwiedzając Karkonosze, szczególnie okolice Mumlawskiego Wierchu i Skalnego Stołu, gdzie zniszczenia były największe. Las po polskiej stronie odtwarza się wolniej niż po czeskiej, a w wielu miejscach nadal straszą rozległe halizny porośnięte samymi kikutami. Poniżej wymowna fotka porównawcza Skalnego Stołu z portalu e-gory.com:
Widać wyraźnie drogę graniczną (prowadzi nią niebieski szlak). Po prawej stronie - stoki czeskie porośnięte gęstym młodnikiem, po lewej - polskie łysiny.
Zachęcam do przejścia zielonym szlakiem z Jakuszyc na Halę Szrenicką i przyjrzenia się stokom wokół pod tym samym kątem, a potem pojechania na stronę czeską i tak samo przypatrzenia się, jak wygląda tam dzisiaj las.
W parku narodowym po polskiej stronie Karkonoszy też człowiek nie zostawia wszystkiego naturze i prowadzi gospodarkę leśną, np. aktywnie przebudowuje się drzewostany, przywracając naturalną strukturę gatunkową poprzez zmniejszenie udziału świerka na rzecz buka, jodły, jaworu i innych gatunków liściastych. Obrazują to dwa poniższe wykresy z artykułu dyrektora parku (o zgrozo - inżyniera!) A. Raja "Ekosystemy leśne Karkonoskiego Parku Narodowego - 25 lat po klęsce ekologicznej" (artykuł ukazał się w zbiorowym wydawnictwie pokonferencyjnym "25 lat po klęsce ekologicznej w Karkonoszach i Górach Izerskich - obawy a rzeczywistość", Jelenia Góra, 2014). Na przykład udział świerka ma się zmniejszyć w wyniku tych zabiegów z 80% do 24%. Pierwszy wykres przedstawia, jak jest teraz, drugi - jak będzie wkrótce:
Dolnoślązaku, przyjmuję do wiadomości fakt, że z moich wypowiedzi nic dla Ciebie nie wynika i nie mam zamiaru przekonywać Cię na siłę. Odpisuję głównie dlatego, że forum poza Tobą czyta też wiele innych osób, poza tym prowokacyjnie i tendencyjnie zniekształcasz sens niektórych moich wypowiedzi (tak, żeby Ci pasowały). Znasz takie powiedzenie "ignoranci zawsze są wszechstronni"? Nie mam zamiaru polemizować z Twoimi prywatnymi wierzeniami na temat pochodzenia człowieka i innych zjawisk ze świata przyrody, ale nieprawdą jest, że różne poglądy są równoważne. Mnie interesuje wiedza naukowa i rzetelne argumenty, na które - co dobrze wiem z doświadczenia - niektórzy ludzie są bardzo odporni. Bardzo ciekawy jest przy tym fakt, że zarówno ci, którzy uważają, że w naturę nie należy ingerować, jak i wierzący, że wszystkim, co nas spotyka, kieruje ręka Boga, w sytuacjach naprawdę ważnych, gdy na szali jest ich zdrowie lub życie, nie wahają się udać się po pomoc do lekarza (wykształconego na świeckich uniwersytetach), a uprzedzeni do nauki jako metody poznania rzeczywistości czy krytykujący postęp technologiczny nawet nie zauważają, że pisząc swoje opinie, korzystają z komputerów, internetu itd., których by nie było, gdyby nie rozwój nauki i cywilizacji.
Przypisałeś mi brak wątpliwości w kwestii, że człowiek to "największy szkodnik dla środowiska naturalnego jakiego zna historia". Tymczasem ja uważam, że to tylko jedna strona medalu. Równocześnie człowiek to największy przyjaciel przyrody, jakiego zna historia. Żaden inny gatunek nie troszczy się tak o przyrodę, jak Homo sapiens (czego najlepszym przykładem są wszelkie ruchy ekologiczne). Więc jak to jest: człowiek jest szkodnikiem w przyrodzie czy jej przyjacielem? Oba te rodzaje zachowań da się sprowadzić do jednej motywacji, mianowicie człowiek zarówno przekształcając środowisko przyrodnicze, jak i je chroniąc, dba o własny interes, czyli dobrostan swojego życia. Jak każdy inny gatunek (każdy na miarę swoich ewolucyjnych możliwości). A więc postępowanie też jak najbardziej zgodne z naturą. A że jest tak, że dobrostan życia człowieka czy w ogóle jego przetrwanie są ściśle uzależnione od stanu środowiska naturalnego, człowiek zawsze będzie większym przyjacielem przyrody niż szkodnikiem.
Najbardziej nie rozumiem, co ma Puszcza Białowieska do tematu o sztucznie nasadzonych lasach świerkowych w Sudetach. Ta Puszcza Białowieska to obecnie taki dyżurny temat, na którym każdy Polak się zna (chyba nawet sami leśnicy nie znają uniwersalnych metod radzenia sobie z kornikiem), mimo że statystyczny Polak woli weekendy spędzać przed komputerem niż na łonie przyrody, a czyta pół książki rocznie. Skąd w takim razie czerpie wiedzę na ten temat? Może z opowieści przygodnie napotkanych osób, takich jak zacytowana wyżej. Może narażę się niektórym, ale przeciętny polski turysta górski - sądząc choćby po treści relacji z wycieczek publikowanych w internecie - więcej czasu spędza nad kuflem piwa niż książką, czego pochodną jest niestety bardzo niski obecnie poziom merytoryczny forów o tematyce górskiej (a ponoć "podróże kształcą"...)
Podkreślę jeszcze raz, że dyskusja pierwotnie dotyczyła lasów świerkowych w reglu dolnym Sudetów, wprowadzonych sztucznie na masową skalę i niedostosowanych do warunków siedliskowych. Z Puszczą Białowieską ma to tylko tyle wspólnego, że tu i tu rośnie las i w świerkach grasuje kornik. Nadal nikt z forumowiczów nie udzielił mi odpowiedzi na pytanie, jak miałoby wyglądać naturalne odnowienie się ekosystemów w sztucznie nasadzonych drzewostanach po zniszczeniach spowodowanych ekspansją kornika (lub wichurą). Miejsce na eksperymenty jest w parkach narodowych, a nie w lasach gospodarczych. W tych drugich gospodaruje się lasami zgodnie z potrzebami człowieka i najnowszą wiedzą naukową.
Zresztą nawet w parkach narodowych nie pozostawia się lasów samej naturze. Jak wyglądają efekty odnawiania się lasów w sposób naturalny i przy pomocy człowieka, doskonale widać w Karkonoszach, które są chyba najlepszym tego rodzaju miejscem do porównań w tej części Europy. Czesi po klęsce ekologicznej w latach 70. i 80. ubiegłego wieku stosowali zrąb zupełny, czyli całkowicie usuwali obumarłe świerki, a na ich miejsce sadzili nowy las (w parku narodowym!). Inaczej było w polskich Karkonoszach, gdzie generalnie sprawę pozostawiano przyrodzie, stawiając na naturalne odnowienia lasu. Jak las wygląda po 30 latach od klęski ekologicznej, łatwo przekonać się samemu, odwiedzając Karkonosze, szczególnie okolice Mumlawskiego Wierchu i Skalnego Stołu, gdzie zniszczenia były największe. Las po polskiej stronie odtwarza się wolniej niż po czeskiej, a w wielu miejscach nadal straszą rozległe halizny porośnięte samymi kikutami. Poniżej wymowna fotka porównawcza Skalnego Stołu z portalu e-gory.com:
Widać wyraźnie drogę graniczną (prowadzi nią niebieski szlak). Po prawej stronie - stoki czeskie porośnięte gęstym młodnikiem, po lewej - polskie łysiny.
Zachęcam do przejścia zielonym szlakiem z Jakuszyc na Halę Szrenicką i przyjrzenia się stokom wokół pod tym samym kątem, a potem pojechania na stronę czeską i tak samo przypatrzenia się, jak wygląda tam dzisiaj las.
W parku narodowym po polskiej stronie Karkonoszy też człowiek nie zostawia wszystkiego naturze i prowadzi gospodarkę leśną, np. aktywnie przebudowuje się drzewostany, przywracając naturalną strukturę gatunkową poprzez zmniejszenie udziału świerka na rzecz buka, jodły, jaworu i innych gatunków liściastych. Obrazują to dwa poniższe wykresy z artykułu dyrektora parku (o zgrozo - inżyniera!) A. Raja "Ekosystemy leśne Karkonoskiego Parku Narodowego - 25 lat po klęsce ekologicznej" (artykuł ukazał się w zbiorowym wydawnictwie pokonferencyjnym "25 lat po klęsce ekologicznej w Karkonoszach i Górach Izerskich - obawy a rzeczywistość", Jelenia Góra, 2014). Na przykład udział świerka ma się zmniejszyć w wyniku tych zabiegów z 80% do 24%. Pierwszy wykres przedstawia, jak jest teraz, drugi - jak będzie wkrótce:
Dolnoślązaku, przyjmuję do wiadomości fakt, że z moich wypowiedzi nic dla Ciebie nie wynika i nie mam zamiaru przekonywać Cię na siłę. Odpisuję głównie dlatego, że forum poza Tobą czyta też wiele innych osób, poza tym prowokacyjnie i tendencyjnie zniekształcasz sens niektórych moich wypowiedzi (tak, żeby Ci pasowały). Znasz takie powiedzenie "ignoranci zawsze są wszechstronni"? Nie mam zamiaru polemizować z Twoimi prywatnymi wierzeniami na temat pochodzenia człowieka i innych zjawisk ze świata przyrody, ale nieprawdą jest, że różne poglądy są równoważne. Mnie interesuje wiedza naukowa i rzetelne argumenty, na które - co dobrze wiem z doświadczenia - niektórzy ludzie są bardzo odporni. Bardzo ciekawy jest przy tym fakt, że zarówno ci, którzy uważają, że w naturę nie należy ingerować, jak i wierzący, że wszystkim, co nas spotyka, kieruje ręka Boga, w sytuacjach naprawdę ważnych, gdy na szali jest ich zdrowie lub życie, nie wahają się udać się po pomoc do lekarza (wykształconego na świeckich uniwersytetach), a uprzedzeni do nauki jako metody poznania rzeczywistości czy krytykujący postęp technologiczny nawet nie zauważają, że pisząc swoje opinie, korzystają z komputerów, internetu itd., których by nie było, gdyby nie rozwój nauki i cywilizacji.
Przypisałeś mi brak wątpliwości w kwestii, że człowiek to "największy szkodnik dla środowiska naturalnego jakiego zna historia". Tymczasem ja uważam, że to tylko jedna strona medalu. Równocześnie człowiek to największy przyjaciel przyrody, jakiego zna historia. Żaden inny gatunek nie troszczy się tak o przyrodę, jak Homo sapiens (czego najlepszym przykładem są wszelkie ruchy ekologiczne). Więc jak to jest: człowiek jest szkodnikiem w przyrodzie czy jej przyjacielem? Oba te rodzaje zachowań da się sprowadzić do jednej motywacji, mianowicie człowiek zarówno przekształcając środowisko przyrodnicze, jak i je chroniąc, dba o własny interes, czyli dobrostan swojego życia. Jak każdy inny gatunek (każdy na miarę swoich ewolucyjnych możliwości). A więc postępowanie też jak najbardziej zgodne z naturą. A że jest tak, że dobrostan życia człowieka czy w ogóle jego przetrwanie są ściśle uzależnione od stanu środowiska naturalnego, człowiek zawsze będzie większym przyjacielem przyrody niż szkodnikiem.
Ostatnio zmieniony 30-12-2017 13:56 przez Hazmburk, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Kornik nafutrowany po sezonie śpi a tymczasem w ślężańskich lasach...
Stado tajemniczych nowoczesnych łapek na korniki.
Co ciekawe w miejsca po wyciętych świerkach sadzone są świerki.
Warunki rowerowe wciąż wyśmienite.
Stado tajemniczych nowoczesnych łapek na korniki.
Co ciekawe w miejsca po wyciętych świerkach sadzone są świerki.
Warunki rowerowe wciąż wyśmienite.
- Zły Marcin
- obieżyświat
- Posty: 864
- Rejestracja: 19-07-2013 07:10
- Lokalizacja: W-w
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Ho ho, kuń i wóz, to już nawet w głębokich, sudeckich lasach wcale nie taki częsty widok.
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Chyba pierwszy, którego widziałem w naszych lasach. Nie mogłem się oprzeć żeby Panu dziadkowi nie napomknąć o słowackich zawodach w ciąganiu dłużyc
-
- bardzo stary wyga
- Posty: 2208
- Rejestracja: 13-06-2008 12:39
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Idzie zima nudy nima !!! Góry Ołowiane, Rudawy Janowickie
Dolnoślązaku, przyjmuję do wiadomości fakt, że z moich wypowiedzi nic dla Ciebie nie wynika
Teraz to ty przeinaczyłeś bo ja nic takiego nie napisałem, wręcz przeciwnie cenię sobie taką polemikę, gdybyśmy się we wszystkim zgadzali nie byłoby zaś o czym polemizować Dostrzegam jednak pewne racje, jak ta o różnicy w drzewostanie po obu stronach granicy. Z drugiej jednak strony są wypowiedzi, że natura gdzieś poradziła sobie lepiej niż przy udziale człowieka. I kto tu ma rację?
poza tym prowokacyjnie i tendencyjnie zniekształcasz sens niektórych moich wypowiedzi (tak, żeby Ci pasowały)
Co zniekształcam? To ,że wyciągam wnioski które "nie są zgodne z linią partii"? Domyślam się, że masz na myśli wypowiedź, że to człowiek poprzez swą działalność namieszał w Sudetach ze świerkami z Alp. No a nie było tak?
wierzący, że wszystkim, co nas spotyka, kieruje ręka Boga, w sytuacjach naprawdę ważnych, gdy na szali jest ich zdrowie lub życie, nie wahają się udać się po pomoc do lekarza (wykształconego na świeckich uniwersytetach)
A czy Bóg zabrania korzystać z dostępnych form pomocy? I nie wiem czemu akurat podkreślasz tak świeckość uniwersytetów na których kształcą się lekarze. Znaczy że skoro wykształceni to już niewierzący?
Reasumując, bo dyskusja dotyczy w głównej mierze dolnośląskich świerków ze zdjęć Radka, chyba prawdziwy będzie wniosek że to co się teraz dzieje, to próba naprawienia ludzkich błędów sprzed lat