Sezon narciarski w pełni, a na forum cisza.
Drodzy forumowicze dzielcie się wrażeniami o trasach, warunkach itp.
Niech to żyje
sezon 2011/2012
Będę pierwszy
Dzisiaj postanowiłem zrobić pierwszy narciarski krok w tym sezonie.
Wybrałem się do Czech w okolice Rejviz.
Od knajpy poszusowałem w stronę Mechowego jeziorka, niestety trasy nie były nawet przetarte.
Na domiar złego temperatura na plusie i śnieg kleił się do łuski, więc po dwóch kwadransach męczarni dałem sobie spokój.
Już miałem wracać, ale postanowiłem dać jeszcze szansę Rychlebom.
Wystartowałem Horni Lipowej, z zaparkowaniem auta nie miałem problemu, na końcu wsi znajduje się miejsce parkingowe.
Przy aucie założyłem narty i pod górę niebieskim szlakiem rowerowym.
Po przebyciu pierwszego kilometra niespodzianka - lesni bar
Już kiedyś było o tym na forum: http://forum.sudety.it/viewtopic.php?t= ... ar&start=0
Bar nadal funkcjonuje i ma się dobrze
Kolejna niespodzianka to ratrak, który dopiero co przygotował trasę.
Dwa tory do klasyka, środek przygotowany pod łyżwę - tylko pochwalić
Przygotowanym torem szło się dużo lepiej, ale życie to nie bajka.
Im szedłem wyżej tym padało więcej śniegu, temperatura na plusie i śnieg kleił się do nart jak cholera.
Początkowo planowałem iść na Smra, ale doczłapałem tylko kilkaset metrów za Lucni vrch i postanowiłem zawrócić.
W trakcie zjazdu pogoda się poprawiła i miałem okazję podziwiać masyw Seraka i Kerpnika w zimowej szacie - pięknie
Pod górę gramoliłem się prawie trzy godziny, ale zjazd to sam miód, po niecałej godzinie byłem na dole.
Ostatni odcinek od leśnego baru - po tym jak wywinąłem pięknego orła, przy okazji łamiąc kijek - pokonałem piechotą
Zdjęć brak.
Trasa
Dzisiaj postanowiłem zrobić pierwszy narciarski krok w tym sezonie.
Wybrałem się do Czech w okolice Rejviz.
Od knajpy poszusowałem w stronę Mechowego jeziorka, niestety trasy nie były nawet przetarte.
Na domiar złego temperatura na plusie i śnieg kleił się do łuski, więc po dwóch kwadransach męczarni dałem sobie spokój.
Już miałem wracać, ale postanowiłem dać jeszcze szansę Rychlebom.
Wystartowałem Horni Lipowej, z zaparkowaniem auta nie miałem problemu, na końcu wsi znajduje się miejsce parkingowe.
Przy aucie założyłem narty i pod górę niebieskim szlakiem rowerowym.
Po przebyciu pierwszego kilometra niespodzianka - lesni bar
Już kiedyś było o tym na forum: http://forum.sudety.it/viewtopic.php?t= ... ar&start=0
Bar nadal funkcjonuje i ma się dobrze
Kolejna niespodzianka to ratrak, który dopiero co przygotował trasę.
Dwa tory do klasyka, środek przygotowany pod łyżwę - tylko pochwalić
Przygotowanym torem szło się dużo lepiej, ale życie to nie bajka.
Im szedłem wyżej tym padało więcej śniegu, temperatura na plusie i śnieg kleił się do nart jak cholera.
Początkowo planowałem iść na Smra, ale doczłapałem tylko kilkaset metrów za Lucni vrch i postanowiłem zawrócić.
W trakcie zjazdu pogoda się poprawiła i miałem okazję podziwiać masyw Seraka i Kerpnika w zimowej szacie - pięknie
Pod górę gramoliłem się prawie trzy godziny, ale zjazd to sam miód, po niecałej godzinie byłem na dole.
Ostatni odcinek od leśnego baru - po tym jak wywinąłem pięknego orła, przy okazji łamiąc kijek - pokonałem piechotą
Zdjęć brak.
Trasa
właśnie- jak trasy bo bym się gdzieś wybrała skoro ten pikny sniezek juz spadł
kata warunki dobre są w Izerach, wokół Polany Jakuszyckiej sporo tras, ale tam pewnie dzikie tłumy, ale powstał jedna ciekawa trasa: http://www.goryizerskie.pl/?file=art&art_id=526
Poza tym po czeskiej stronie jest sporo narciarskich szlaków.
Inną alternatywą stanowi duża ilość dróg leśnych w Izerach.
Ja na przyszły weekend jeśli pogoda dopisze to będę chciał uderzyć w okolice Jagodnej, tam trasy do klasyka powinny być też przygotowane.
Pozdrawiam
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4193
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
patrząc na to co za oknem, to ciężko uwierzyć w zimę
ponieważ ja na biegówkach nie biegam to sezon zacznę dopiero za 2 tygodnie na normalnych nartach na Słowacji
ponieważ ja na biegówkach nie biegam to sezon zacznę dopiero za 2 tygodnie na normalnych nartach na Słowacji
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
eh, trudno się zebrac, jak mam jechac prawie 100 km w jedną stronę...
ale sytuacja się trochę poprawia i jak znajdę czas to uderzę do Andrzejówki...
na lepki śnieg polecam zwykłą świeczkę (zawsze mam kawałek w kieszeni) smaruj też po łusce (na świeżym i tak będzie trzymac)
awaryjnie też pomaga pomadka do ust, krem do rąk ale szybko sie ścierają...
ale sytuacja się trochę poprawia i jak znajdę czas to uderzę do Andrzejówki...
na lepki śnieg polecam zwykłą świeczkę (zawsze mam kawałek w kieszeni) smaruj też po łusce (na świeżym i tak będzie trzymac)
awaryjnie też pomaga pomadka do ust, krem do rąk ale szybko sie ścierają...
A ja byłem na Jakuszycach w tym sezonie już dwa razy Ostatnio w piątek Niestety, nie popisali się zarządcy Polany. Nie odśnieżone parkingi, trasy nie ruszone ratrakiem. Rozumiem, że psie zaprzęgi wymagały użycia całego sprzętu gdzie indziej, ale chociaż parkingi, dojazdówka do Orla, trasa przez Jelenią Łąkę i Górny Dukt powinny być zawsze przygotowane. Na szczęście wybrałem się na śladówkach z myślą podreptania z Rozdroża pod Działem wokół Tkackiej Góry. Z Rozdroża prowadziły świeże ślady, więc myślałem że ktoś już trasę przetarł. Niestety, po paruset metrach dogoniłem panią, która wybrała się w stronę Harrachova i zostawiała pierwszy ślad.
Chwilę porozmawialiśmy ... i zrezygnowała z przecierania trasy proponując mi żebym szedł pierwszy swoim tempem.
Do Tkaczy było ciężko. Od szałasu na Nowym Świecie już był ślad turystyczny.
Jakieś 2 km przed Orlem dogoniłem chyba z 20 Niemców przecierających szlak na sportowych nartach Nie wiem, czy osiągali prędkość 2 km/h.
Chwilę próbowałem iść za nimi, ale się wystraszyłem czy aby czekająca na mnie w Orlu żona nie zacznie poszukiwań. Minąłem ich na podejściu i usłyszałem "uhu, ein Optimist". Odpowiedziałem: "Realist, aber leichter". Jak dotarli do Orla, to ja byłem już po kawie i piwie. W Orlu spotkałem żonę i jej grupę - dotarli przez Jelenią Łąkę z pół godziny wcześniej. Wróciliśmy na Polanę dojazdówką.
Chwilę porozmawialiśmy ... i zrezygnowała z przecierania trasy proponując mi żebym szedł pierwszy swoim tempem.
Do Tkaczy było ciężko. Od szałasu na Nowym Świecie już był ślad turystyczny.
Jakieś 2 km przed Orlem dogoniłem chyba z 20 Niemców przecierających szlak na sportowych nartach Nie wiem, czy osiągali prędkość 2 km/h.
Chwilę próbowałem iść za nimi, ale się wystraszyłem czy aby czekająca na mnie w Orlu żona nie zacznie poszukiwań. Minąłem ich na podejściu i usłyszałem "uhu, ein Optimist". Odpowiedziałem: "Realist, aber leichter". Jak dotarli do Orla, to ja byłem już po kawie i piwie. W Orlu spotkałem żonę i jej grupę - dotarli przez Jelenią Łąkę z pół godziny wcześniej. Wróciliśmy na Polanę dojazdówką.
Świetna trasa!
Nigdy tam nie byłem, ale gdy przeglądałem mapy, ten szlak zawsze mnie intrygował, a przy takich warunkach stanowi nie lada wyzwanie.
Zastanawia tylko fakt, że przy takiej pogodzie można tam spotkać ludzi. To co dopiero musi się dziać na przygotowanych trasach koło Polany Jakuszyckiej. Strach pomyśleć
Jeszcze kilka lat temu Góry Izerskie były ciche i spokojne, a teraz, zimą tłumy narciarzy, a latem rowerzystów.
Zmiany, zmiany, zmiany...
Nigdy tam nie byłem, ale gdy przeglądałem mapy, ten szlak zawsze mnie intrygował, a przy takich warunkach stanowi nie lada wyzwanie.
Zastanawia tylko fakt, że przy takiej pogodzie można tam spotkać ludzi. To co dopiero musi się dziać na przygotowanych trasach koło Polany Jakuszyckiej. Strach pomyśleć
Jeszcze kilka lat temu Góry Izerskie były ciche i spokojne, a teraz, zimą tłumy narciarzy, a latem rowerzystów.
Zmiany, zmiany, zmiany...
Szlak jest używany głównie przez Czechów, bo Nowy Świat i dawne przejście turystyczne w Mytinach to najkrótsze dojście z Harrachova Starą Drogą Celną do Orla. Nawet po drodze mijałem się z kilkoma pojedynczymi osobami, które jechały w przeciwną stronę. Myślałem, że cała droga jest przetarta a oni wracająz Orla, a to pewnie byli mniej odporni uczestnicy tej wycieczki. W sumie trasa jest łagodna. jedynie ze 2 km przed Orlem (tam gdzie mijałem Niemców) jest parę bardziej uciążliwych podejść. Szkoda tylko, że jest dość rzadko ratrakowana. Poprzednim razem jechałem tamtędy gdy jeszcze pociągi nie jeździły i wspominam ją bardzo miło. Była przygotowana jak należy.
Znajomi wybierają się na weekend na zjazdówki do Szpindlerowego Młyna, nadarza się okazja do pobiegania na nartach, więc chcę się wybrać z nimi.
Obiło mi się o uszy, że tras biegowych jest tam w bród.
Ma ktoś doświadczenia narciarskie z tamtych okolic?
Najbardziej interesuje mnie trudność tras, szczególnie czy nie ma zbyt stromych zjazdów, nie chcę się zabić
W internecie znalazłem taką ciekawą stronkę, jest na niej opisanych wiele tras.
http://www.ergis.cz/krkonose/index.php? ... &navid=191
Jeszcze jedno pytanie.
Zaświtał mi pomysł (pewnie niezbyt realny), żeby noc spędzić w chatce górzystów. Czy jest szansa na przebycie dotarcie tam ze Szpindlerowego Młyna mało doświadczonego narciarza?
Obiło mi się o uszy, że tras biegowych jest tam w bród.
Ma ktoś doświadczenia narciarskie z tamtych okolic?
Najbardziej interesuje mnie trudność tras, szczególnie czy nie ma zbyt stromych zjazdów, nie chcę się zabić
W internecie znalazłem taką ciekawą stronkę, jest na niej opisanych wiele tras.
http://www.ergis.cz/krkonose/index.php? ... &navid=191
Jeszcze jedno pytanie.
Zaświtał mi pomysł (pewnie niezbyt realny), żeby noc spędzić w chatce górzystów. Czy jest szansa na przebycie dotarcie tam ze Szpindlerowego Młyna mało doświadczonego narciarza?
Dziś się wybrałem w gronie małżeńsko - koleżeńskim na Jakuszyce. Dzień pochmurny, wietrznie, co chwilę prószyło, Górny Dukt już zamknięty - chyba już na puchar. Ale trasy przygotowane dobrze. Przeszliśmy do Orla Dolnym Duktem i Szklarską Drogą
Potem ja z jednym z kolegów skoczyliśmy na Kobylą Łąkę. Niestety, droga była przetarta jedynie turystycznie, mimo że Szlak Cietrzewia tak hucznie (medialnie) otwierano.
Na Kobylej Łące oddaliśmy się innego typu rozkoszom
I wróciliśmy, przez Orle, drogą dojazdową na parking. Pętla wokół Działu Izerskiego i Tkackiej Góry, którą pokonywałem poprzednim razem, teraz miała już założony ślad do klasyka. Nie wiem tylko, czy na całej długości.
Potem ja z jednym z kolegów skoczyliśmy na Kobylą Łąkę. Niestety, droga była przetarta jedynie turystycznie, mimo że Szlak Cietrzewia tak hucznie (medialnie) otwierano.
Na Kobylej Łące oddaliśmy się innego typu rozkoszom
I wróciliśmy, przez Orle, drogą dojazdową na parking. Pętla wokół Działu Izerskiego i Tkackiej Góry, którą pokonywałem poprzednim razem, teraz miała już założony ślad do klasyka. Nie wiem tylko, czy na całej długości.