Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Planujesz wypad? Byłeś gdzieś i masz ochotę podzielić się wrażeniami z innymi - zrób to koniecznie! Zdjęcia mile widziane!
Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4258
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Pudelek » 18-11-2016 19:35

Trzeciego dnia w Górach Stołowych budzi nas lekka mgiełka, która chyba występuje dość często w Pasterce. Wygląda to bardzo klimatycznie!
Obrazek

Nasi współlokatorzy (ojciec z synem) pakują się i wracają do swojego samochodu zostawionego gdzieś daleko i jadą do domu. My nie musimy dokonać rytualnej wizyty na cmentarzu akurat w ten jeden konkretny dzień i możemy zostać dłużej :) Jeszcze na odchodnym zarażam turystę-ojca wizją wizyty w Ardspacko-Teplickich skałach ;)

Poranna jajecznica (uwielbiam jajecznice w górach!), ponownie jak wczoraj wrzucenie do plecaka najpotrzebniejszych klamotów i wychodzimy. Na górce widać słynny pomniczek "serca zostawionego w Pasterce". Może jakiś kardiolog?
Obrazek

W sumie się autorowi nie dziwię - naprawdę ta okolica ma swój czar i chce się do niej wracać, co w przypadku większości polskich schronisk wcale nie jest normą.
Obrazek

Dziś będziemy się poruszać głównie u ateistów za miedzą. Na rozdrożu skręcamy więc w prawo, a potem prosto. Wokół nas piękne kolorowe drzewa, ostatni już chyba raz tej jesieni.
Obrazek

Z polany strzelamy fotki Szczelińcom...
Obrazek

Kiedy szedłem tędy ostatni (i pierwszy jednocześnie) raz kilka lat temu, to widoczność w tym miejscu wynosiła kilka metrów.
Obrazek

Po wejściu do lasu słońce znika za chmurami, robi się bardziej tajemniczo. Szybko dochodzimy do polsko-czeskiej granicy z charakterystycznymi słupkami na skałach.
Obrazek
Obrazek

Nieaml wszystkie mają zniekształconą literę P z nienaturalnie długą kreską - efekt przekłucia D. Swoją drogą na granicy słowacko-polskiej większość słupków jest nowa. Na czesko-polskiej w Beskidach podobnie - rzadko zdarzy się taki z poprzedniej epoki. A tu widać to nikomu nie przeszkadza.

Wkrótce słupki graniczne znikają. Pojawia się czeski węzeł szlaków, wiata i kamienny krzyż z XIX wieku - Machovský Kříž. Według legendy powstał tu, gdzie w czasie wojny trzydziestoletniej Szwedzi zabili miejscowych mieszkańców. Lub gdzie pochowano samych Szwedów. Nie wiadomo. W każdym razie tędy biegła kiedyś trasa pielgrzymki z Polic do Wambierzyc. Ostatnia taka odbyła się w 1947 roku.
Obrazek

Mimo braku słońca jest bardzo kolorowo.
Obrazek

Idziemy do góry do skalnych miast. Wkrótce zaczynają pojawiać się leżące wielbłądy, wiewiórki, żółwie i najfajniejsza - kotka :D.
Obrazek
Obrazek

Božanovský Špičák (Barzdorfer Spitzberg) to najwyższe wzniesienie Broumovskich stěn (Falkengebirge) - 772 metry. Jest na nim punkt widokowy w kierunku Szczelińca z fotogenicznym iglakiem.
Obrazek
Obrazek

Trudno się oprzeć trzaskaniu kolejnych zdjęć ;)
Obrazek

Wracamy do głównego szlaku, gdzie zostawiłem plecak, który na szczęście czekał na swoim miejscu. I suniemy dalej w kierunku północnym. Mijamy kilku Czechów i parę starszych Polaków. To prawie cały ruch turystyczny na szlakach tego dnia.

W tej części czeskich Stołowych obok Špičáka koniecznie trzeba wejść na sąsiednią, równoległą Korunę (769 metrów). Nieco wcześniej jest punkt widokowy z ławeczką, gdzie postanawiamy spocząć. Pod nami są okoliczne wioski, nieco dalej Broumov (Braunau), a w tle Góry Kamienne i Sowie.
Obrazek

Niebo zachmurzone, ale z każdą minutą coraz bardziej się odsłania. Czekamy więc i czekamy :)
Obrazek

Wreszcie cały dół robi się jasny :)
Obrazek
Obrazek

W Broumovie doskonale widać słynny klasztor.
Obrazek

Podekscytowani idziemy do właściwej Koruny a tam... huśtawka! Nie wiem kto ją tu zawiesił, ale pomysł to genialny w swej prostocie :D
Obrazek

Widoczki miodzo, choć trochę po słońce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pod nami wioska Božanov (Barzdorf), a nad nim widać zabudowania Radkowa (Wünschelburg) i niebieską taflę Zalewu Radkowskiego.
Obrazek

Wokół punktu widokowego kilka wykutych pamiątek po turystach z przeszłości.
Obrazek

Kolejny etap żółtego szlaku nie jest już widokowy lecz i tak maszeruje się bardzo przyjemnie. Wokół skały, pod nami często drewniane deski do przekraczania podmokłego terenu. Czasem wykute w kamieniach stopnie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ostatni raz odbijemy nad urwisko do formacji Kamenná brána. I faktycznie wygląda jak brama, mi kojarzy się też z głową sępa.
Obrazek

A na niej niespodzianka - co prawda na Broumovsku nadal słońce, ale widoczność drastycznie spadła z powodu nawiewanych z południa chmur.
Obrazek
Obrazek

Ledwo widać położone pod nami Martinkovice (Märzdorf).
Obrazek

Wokół bramy znów pewno śladów wandali. Niektóre są starsze (te z IHS), część pochodzi z końca XIX wieku. Ktoś wyrył lutnię - pewnie pojawił się tu chór.
Obrazek

Pojawia się facet z wielkim psem. To ostatni ludzie (no, jeden człowiek), których spotkamy dziś w górach. Fajnie wyglądają siedząc w Bramie.
Obrazek

Nawiewane chmury przynoszą spadek temperatury, robi się chłodno i nieprzyjemnie. Pierwotny plan był taki aby dojść aż do Hvězdy, lecz rychło okazało się to niewykonalne, zresztą gdzie czas na podziwianie, kontemplacje i zachwyty!

Szkoda, że nie można legalnie wejść na szczyt Velká kupa, ciekawe czy nazwa ma pokrycie z rzeczywistością :D

Ścieżka powoli się obniża, co zmniejsza tempo marszu, gdyż jest ślisko. Czasem ratują sytuację skałkowe schodki. Obok ujęcia wody jest nawet kawałek starego bruku.
Obrazek

Pod liniami wysokiego napięcia ostatnie spojrzenie na północną stronę. To już też ostatnie chwile słońca.
Obrazek

Gdzieś obok nas są wysokie punkty widokowe, lecz dostęp do nich możliwy jest wyłącznie z równoległych szlaków. My idziemy, idziemy i idziemy przez kolejne rumowiska skalne.
Obrazek

I znów!
Obrazek

Z lasu wychodzimy przy węźle szlaków Nad Slavným. Pogoda zupełnie niepodobna do tego co było jeszcze jakiś czas temu!
Obrazek

Ubieramy się i zapinamy polary - zimno! Naszą radość wzbudza żabkowóz stojący w polu :D A myślałem po zapachu, że gnój wylewają, ale to chyba te żabki tak cuchną... może narobiły ze strachu?
Obrazek

Poniżej jest spore gospodarstwo z zadowolonymi krowami i grającymi w berka kozami.
Obrazek

Jako, że dziś Haloween, to nie mogło zabraknąć pogańskich akcentów.
Obrazek

Slavný (Klein Labnay) to niewielka wioska położona na wysokości ponad 600 metrów, co czyni ją najwyższą w obszarze chronionym Broumovsko. Widzimy cholernie sympatyczną spelunkę do której aż nogi się rwą aby wejść, lecz najpierw idziemy przeczytać rozkład jazdy autobusów. A tam kicha! Bo jeden nam zwiał niedawno, a drugi jest za półtorej czy dwie godziny, więc to oznaczałoby, że w schronisku bylibyśmy bardzo późno.

Decydujemy się więc na lekki sprint przez pola do miejscowości Suchý Důl (Dörrengrund), gdzie pojawia się więcej autobusów. Mgiełka tworzy tajemniczy nastrój...
Obrazek

Przy drodze stoi chyba z pięć kamiennych krzyży, a na jej końcu znajduje się coś w rodzaju garażu dla ciężkiego sprzętu rolniczego, z którego wyłania się siwy dym.
Obrazek

Na przystanku jesteśmy przed czasem, możemy więc na spokojnie zerknąć w kierunku kilku zabytkowych i zadbanych chałup.
Obrazek

Busikiem przemieszczamy się do Polic nad Metují (Politz an der Mettau), tam po półgodzinnym czasie oczekiwania docieramy z grupą dzieciaków wracających ze szkoły do Machova (Machau). Wysiadamy w środku wioski obok supermarketu. Ten jest dawno zamknięty, ale po sąsiedzku działa knajpka :) O jej istnienia dowiedzieliśmy się wczoraj obok ośrodka wojskowego w miejscu dawnej wsi Nauseney. Na słupie wisiała przyczepiona informacja, że lokal jest otwarty codziennie oprócz czwartku. O ile zwykle jestem głuchy na reklamy to tym razem zostałem złapany w jej sidła ;) Było to tym bardziej istotne, że gospoda w Machovskiej Lhocie, w której stołowaliśmy się poprzedniego wieczoru, nie funkcjonuje poza weekendami.

Wewnątrz knajpy ciepło i sympatycznie. Pojawia się pewien problem z jedzeniem, gdyż mają tylko chińszczyznę, której Neska nie trawi. Ja zamawiam ;) Ostatecznie udaje się domówić jeszcze dla niej frytki i smażony ser, tak więc brzuszki szybko się zapełniają :) Dania przygotowuje w otwartej kuchni matka barmanki - gdy człowiek słyszy odgłosy smażenia to od razu robił się jeszcze bardziej głodny :D
Obrazek
Obrazek

Przy jednym ze stołów biesiaduje grupa Polaków. Widząc, że się zbieramy, więc podchodzą z kielonkami i proponują, że nas podwiozą. Okej, ale gdzie? Okazuje się, że wkrótce ma po nich przyjechać ktoś z Karłowa, gdzie nocują, a z Karłowa to już mamy "dwa kilometry żółtym przez pola" jak stwierdził główny prowodyr. Facet twierdzi, że on się wychował w Pasterce, więc nie może się mylić... hmm... ja się nie wychowałem, ale wiem, że żółty szlak Karłów-Pasterka na pewno nie ma dwóch kilometrów. Według mapy jest dłuższy o kilometr, co nie jest problemem, ale musielibyśmy znowu wejść na przełęcz między Szczelińcami a następnie schodzić na ślisko do parkingu, potem znów do lasu i wtedy ewentualnie kawałek polami. Ewidentnie nam to nie w smak. W dodatku nie wiadomo kiedy samochód po nich przyjedzie, a że do zamknięcia knajpy jeszcze dwie godziny to może się okazać, iż utknęlibyśmy tu na baaardzo długo.

Grzecznie więc dziękujemy i wyłazimy na zewnątrz. Zdecydowanie pewniejsza jest opcja stąd z buta - do schroniska to maksymalnie półtorej godziny.

Machovska Lhota już śpi. W rzadko których domach świecą się światła, najczęściej w tych starych, zabytkowych.
Obrazek
Obrazek

Po drodze mija nas samochód jadący po Polaków z knajpy. Ale nie wraca, co znaczy, że potwierdziły się moje przypuszczenia, iż nieprędko ruszą oni do Karłowa.

Za nieczynną hospudką wchodzimy na szlak do lasu dokładnie tą samą trasą co wczoraj. Gdzieś w połowie spotykamy Velką Kupę - aa, to jednak tutaj jest! Dla zobrazowania jej rozmiarów postawiłem obok puszkę oraz Karolka :) On lubi pozować w takich miejscach :D
Obrazek

Na polanach ponownie szukamy Georga, ponownie z zerowym skutkiem. Przepadła świnia ostatecznie :(

W Pasterce przed jednym z domów świeci się dynia - widać szatan przekroczył granicę i dotarł aż tu!
Obrazek

Gdy Neska robi zdjęcia wychodzi właściciel - jakiś telepata? A może podgląda non stop ulicę? Nie odpowiada na przywitanie, w ogóle wydaje się jak wyjęty z innej bajki. Wraca do domu dopiero gdy widzi, że idziemy dalej.

W schronisku halloweenowych akcentów już nie ma, jest za to scrabble, w które raz prawie udaje mi się wygrać :)
Obrazek

A potem ostatnia noc, we Wszystkich Świętych powrót do domów w kiepskiej pogodzie przez Czechy, bo po polskiej stronie zostałyby tylko własne nogi. Chyba z 7 przesiadek i cały dzień. Ale warto było :)

Zaprawdę Góry Stołowe są zawsze zdrowe :)

Trzecia galeria:
https://flic.kr/s/aHskNTiUbL
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Zły Marcin
obieżyświat
Posty: 864
Rejestracja: 19-07-2013 07:10
Lokalizacja: W-w

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Zły Marcin » 18-11-2016 22:26

O i faktycznie Radegast w Machovie był pity 8) .

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2209
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Dolnoślązak » 18-11-2016 22:45

Od miejsca gdzie byliście to jednak kawałek jeszcze do chaty jest, szlak zaś z gatunku tych po których się szybko nie idzie. Ja sam dzieliłem to na dwie części, wpierw pętle żółtym między skałami, do czerwonego i powrót do Radkowa, drugim razem zaś strzała prosto asfaltostradą do czerwonego do chaty.

A co do zdjęcia gówna, długo przyszło mi szukać tego Karolka :mrgreen:

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4258
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Pudelek » 19-11-2016 13:08

Zły Marcin pisze:O i faktycznie Radegast w Machovie był pity 8) .


zastanawiałem się czy to na pewno ta knajpa, ale chyba w centrum nie ma tam innej? :D Spelunka bezdymna, to mi się podobało :)

A co do zdjęcia gówna, długo przyszło mi szukać tego Karolka :mrgreen:

to jest test na dobry wzrok :D
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
voi-vod
obieżyświat
Posty: 693
Rejestracja: 22-09-2008 22:25
Lokalizacja: Sobótka

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: voi-vod » 21-11-2016 14:35

Pudelek pisze:Nieaml wszystkie mają zniekształconą literę P z nienaturalnie długą kreską - efekt przekłucia D.

Można też trafić na takie co P mają tylko namalowane bo D nie chciało się przekuć.

A ten delikwent pilnuje jeszcze granicy?
Obrazek
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"

"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."

Awatar użytkownika
Pudelek
bardzo stary wyga
Posty: 4258
Rejestracja: 12-11-2007 17:06
Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Pudelek » 21-11-2016 14:47

kilka przemalowanych też widać tam było. Ale delikwenta nie kojarzę...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."

https://picasaweb.google.com/110344506389073663651

http://hanyswpodrozach.blogspot.com/

Awatar użytkownika
voi-vod
obieżyświat
Posty: 693
Rejestracja: 22-09-2008 22:25
Lokalizacja: Sobótka

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: voi-vod » 22-11-2016 08:37

Kilka lat temu pilnował granicy na szlaku między Pasterką a Machowskim Krzyżem.
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"



"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2209
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Góry Stołowe są zawsze zdrowe!

Postautor: Dolnoślązak » 22-11-2016 12:53

Byłem rok temu i też nie widziałem.


Wróć do „Relacje z wypraw”