[21-04-2013] Powrót do 3 kółek - Wielka Lesista
Jak ja kocham wyrywanie czegoś z kontekstu. Zdaje się to domena TVN24? Wypowiedź dotyczyła matołów od ASG (bo nie da się inaczej nazwać kogoś, kto lata po parku z czymś, czym można komuś wybić oko, a nie zwraca uwagi czy przypadkiem w parku ktoś nie spaceruje) i temu podobnych nurków. Nie Krzyśka ad personam. Jakbym miał nazwać Krzyśka bezpośrednio, to użyłbym określenia o którym wspominałem, a które zostało użyte w stosunku do Mazeno na Brytanie.
Mi sie wydaje ze Krzych uzyl slowa "wyszpejeni" w sensie "wysprzęceni". Czesto uzywa sie w jezyku potocznym slow ktore nawet pierwotnie mialy zupelnie inne znaczenie i nic w tym zlego. Wiec zupelnie nie rozumiem wybuchu zlosci i uszczypliwosci Humana.. To jak napisze relacje pt. "Wielka wyprawa do olawskiego lasu" to nie znaczy ze trzeba mnie zaraz zlinczowac...
A jeszcze mniej rozumiem kolege ktory podjał trud zarejestrowania sie na forum tylko po to aby strzyknąc agresja. Ludzie w pierwszych postach sie czesto ladnie witaja, pisza cos o sobie a nie odkopuja stare tematy aby bluznac jadem. Wedlug mnie takie wejscie obraza wszystkich forumowiczow.
Nie, nie dlatego ze maja inne pasje, tylko dlatego ze ich pasja jest bardzo niebezpieczna dla innych a oni udaja ze tego nie zauwazaja. Mialam juz przyjemnosc dostac kulka od takiego pasjonata, na szczescie w noge i tez w tej chwili wiele niecenzuralnych slow cisnie mi sie na usta. Ciesze sie ze ktos ma hobby ale jak z tego powodu ja musze miec rozcieta noge i siniak jak pięść przez miesiac a on jest bezkarny i tylko rechocze spod swojego hełmu - to juz nie jest fajne...Ale niestety wielu takowym sie wydaje ze w parku, w lesie, na ruinach sa panami istnienia bo sa uzbrojeni po zęby i maja karabiny a reszta niech wypier*** z terenu bo szlachta ma ochote sie pobawic. Ktos raz by im pociagnal w odpowiedzi ostra seria to moze by troche zaczeli myslec...
Jesli chodzi o relacje zapodana przez Krzycha- mnie raczej zastanowil inny fakt- jakie wysprzęcenie jest potrzebne na taka wycieczke? czy sprzetem nazywa sie wsadzenie do kieszeni latarki , kompasu i kanapki?
A wozek bardzo fajny! Chyba taki solidniejszy od normalnego. Bo takie zwykle wozki to znajomi juz dwa rozwalili na kamulcach!
A jeszcze mniej rozumiem kolege ktory podjał trud zarejestrowania sie na forum tylko po to aby strzyknąc agresja. Ludzie w pierwszych postach sie czesto ladnie witaja, pisza cos o sobie a nie odkopuja stare tematy aby bluznac jadem. Wedlug mnie takie wejscie obraza wszystkich forumowiczow.
Sparrow1 pisze: Obrażanie innych tylko dlatego, że mają inne pasje (vide ASG) .
Nie, nie dlatego ze maja inne pasje, tylko dlatego ze ich pasja jest bardzo niebezpieczna dla innych a oni udaja ze tego nie zauwazaja. Mialam juz przyjemnosc dostac kulka od takiego pasjonata, na szczescie w noge i tez w tej chwili wiele niecenzuralnych slow cisnie mi sie na usta. Ciesze sie ze ktos ma hobby ale jak z tego powodu ja musze miec rozcieta noge i siniak jak pięść przez miesiac a on jest bezkarny i tylko rechocze spod swojego hełmu - to juz nie jest fajne...Ale niestety wielu takowym sie wydaje ze w parku, w lesie, na ruinach sa panami istnienia bo sa uzbrojeni po zęby i maja karabiny a reszta niech wypier*** z terenu bo szlachta ma ochote sie pobawic. Ktos raz by im pociagnal w odpowiedzi ostra seria to moze by troche zaczeli myslec...
Jesli chodzi o relacje zapodana przez Krzycha- mnie raczej zastanowil inny fakt- jakie wysprzęcenie jest potrzebne na taka wycieczke? czy sprzetem nazywa sie wsadzenie do kieszeni latarki , kompasu i kanapki?
A wozek bardzo fajny! Chyba taki solidniejszy od normalnego. Bo takie zwykle wozki to znajomi juz dwa rozwalili na kamulcach!
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...
buba1 pisze:Mialam juz przyjemnosc dostac kulka od takiego pasjonata, na szczescie w noge i tez w tej chwili wiele niecenzuralnych slow cisnie mi sie na usta.
To z całą pewnością musiał być wyszpejony łojant.
A journey of a thousand miles begins with a single step.
Do not fear going forward slowly; fear only to stand still.
You've got to be original, because if you're like someone else, what do they need you for?
Do not fear going forward slowly; fear only to stand still.
You've got to be original, because if you're like someone else, what do they need you for?
buba1 pisze:Jesli chodzi o relacje zapodana przez Krzycha- mnie raczej zastanowil inny fakt- jakie wysprzęcenie jest potrzebne na taka wycieczke? czy sprzetem nazywa sie wsadzenie do kieszeni latarki , kompasu i kanapki?
To nie takie proste - dorosly przezyje pol dnia bez picia czy kocyka ale maluch nie bedzie z tego faktu zadowolony. Trzeba zabrac jedzenie na caly dzien (jakis obiad i przekaski dla dziecka),picie,ciuchy na zmiane (jak kupa wyleci przez pampersa), cos z dlugim rekawem jakby sie chlodniej mialo zrobic, cos na czym mozna przewinac dziecko w dowolnym terenie, ochrone przed sloncem no i najwazniejsze - zabawki itp. Wychodzi z tego plecak 30l.
buba1 pisze:A wozek bardzo fajny! Chyba taki solidniejszy od normalnego. Bo takie zwykle wozki to znajomi juz dwa rozwalili na kamulcach!
Ten wozek jest sportowym wozidlem - w zimie mozna podpiac narty do biegowek, w lecie podpiac do roweru jako przyczepke albo jezdzic z nim na rolkach.
Niemniej nie potrzeba az takiego sprzetu do wypraw - gdy uzywalismy gondoli to jezdzilismy w gory z wozkiem za 250 zl - troche ciezkawy ale duze kola i pancerna konstrukcja przezyly niejedne cioranie po kamieniach (np. przejscie z Orlego do Jizerki). Sprzedalismy go za 150 zl kolejnym zapalencom

Teraz ,gdy corka zaczela chodzic, przystopowalismy z wypadami w gory na rzecz gorskiego namiotowania. Ale jeszcze przyjdzie czas na piesze wycieczki we troje.
krzych pisze:[ Wychodzi z tego plecak 30l.
.
No to i tak jakos bardzo sprytnie sie spakowaliscie ze sie zmiescilo w 30 litrach! Z takim plecakiem to ja jezdze do pracy!

krzych pisze:[
Teraz ,gdy corka zaczela chodzic, przystopowalismy z wypadami w gory na rzecz gorskiego namiotowania. .
Namiotowanie to zapewne wieksza frajda dla malucha niz jakas bardzo dluga wycieczka! Mała ma wlasny spiworek? Ciekawe czy sa takie specjalne dla dzieci czy korzysta z "doroslego" spiwora i karimaty?
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...
Buba po kulce z Asg nie ma sie rozciętej nogi i siniaka wielkości pięści. Jak w każdym gronie są ludzie i ludziska. Swego czasu uprawiałem ASG bardzo dużo i ambitnie, teraz mniej lub można nazwać wogóle. Szacunek dla "cywili" w moim towarzystwie był zawsze i wstrzymywało się grę na czas przejścia delikwenta. W dodatku teren zawsze był oznaczony. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego gara. W każdym środowisku znajdzie się czarna owca. W dodatku nie widzę w ASG czegoś dziwnego. Bardzo fajne hobby, wiele mnie nauczyło a przede wszystkim właśnie przez to środowisko zostałem zarażony górami.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Namiotowanie to zapewne wieksza frajda dla malucha niz jakas bardzo dluga wycieczka! Mała ma wlasny spiworek? Ciekawe czy sa takie specjalne dla dzieci czy korzysta z "doroslego" spiwora i karimaty?
Pewnie sa, widzialem dla maluchow mikro spiwory z wycieciami na rece,zeby mozna je bylo zapiac pod szyje. My mamy samopompe dla malej, pod tylek idzie koc a przykrywamy kolderka. Majdanu jest co nie miara,kombiak byl zapakowany pod sufit ale nie mam jeszcze pomyslu jak zmniejszyc namiotowa wyprawke. Jak jest cieplo to wystarczy nadmuchac maly basenik,wlac dwie 5l wody i maluch ma zabawe na caly dzien .
W sumie pewnie jest specjalistyczny sprzet biwakowy dla dzieci ale bez przesady - odrobina sprytu i bez wiekszych wydatkow mozna pojechac pod namiot. A za pare lat spakujemy plecaki, dopniemy spiwory i karimaty i pojdziemy kimac do wiaty

iron52 pisze:Buba po kulce z Asg nie ma sie rozciętej nogi i siniaka wielkości pięści.
Gosciu mi sie nie przedstawial "dzien dobry, jestem z Asg" wiec moze byl z jakiejs innej formacji. Nie znam sie na tym. Moze statystycznie sladow na nodze sie nie ma tylko ja smiem miec jakies nietypowe nogi??
A wrzucac wszystkich do jednego wora wiem ze nie jest w 100% sprawiedliwe. Raz nawet spotkalam w gorach sympatycznego i kulturalnego quadowca i milo z nim pogadalam. I zapewne bym go skrzywdzila mowiac ze "wszyscy na quadach to chamy i wandale niszczacy las i szlaki".
krzych pisze:[
W sumie pewnie jest specjalistyczny sprzet biwakowy dla dzieci ale bez przesady - odrobina sprytu i bez wiekszych wydatkow mozna pojechac pod namiot. A za pare lat spakujemy plecaki, dopniemy spiwory i karimaty i pojdziemy kimac do wiaty
Nie znam was ale juz was lubie ze tak wychowujecie dziecko!

"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "
na wiecznych wagarach od zycia...
na wiecznych wagarach od zycia...