Strona 3 z 3

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 22-02-2018 12:30
autor: Lech
Pudelek pisze:czy ja wiem, czy to taki absurd? Idąc np. na halę czy basen w mojej miejscowości płacę tak samo jak każdy inny, mimo, iż to moja gmina i inwestycja została sfinansowana częściowo z jej budżetu.
Basen, hala czy boisko to nie to samo co PN. Dlaczego mieszkańcy gmin, w których las jest PN by mieli płacić za każdorazowy wstęp do tego lasu i być w gorszej sytuacji od mieszkańców gmin, gdzie las nie jest PN?

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 22-02-2018 12:45
autor: Pudelek
Mogą iść do lasu, który w granicach PN nie leży. Zarówno spacer po PN jak i wypad na basen to forma hobby, a nie codziennie czynności potrzebne do normalnego funkcjonowania. To tak jak z płatną drogą, która przebiega przez moją wieś: mogę na nią wjechać za 100 metrów i zabulić jak każdy obywatel, a mogę ją ominąć, nakładając 10 km i mieć za darmo.

Pytanie powinno brzmieć: dlaczego ja mam płacić a mieszkaniec Kowar nie? Bo blisko mieszka? Ten argument akurat do mnie kompletnie nie przemawia.

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 22-02-2018 13:15
autor: Lech
Pudelek pisze:Mogą iść do lasu, który w granicach PN nie leży.
Nie wszędzie mogą. Jest wiele wsi i miasteczek, które są tak położone, że innych lasów oprócz należących do PN tam nie ma. Jak sobie to wyobrażasz? Mają każdorazowo płacić za wstęp do lasu i może jeszcze miejscowe opłaty klimatyczne? Poza tym w Parkach Narodowych są różne obiekty należące do gminy i drogi gminne przebiegające przez teren PN, które utrzymują gminy. Mieszkańcy gminy mają płacić za wstęp na drogę, która jest utrzymywana przez gminę? Przecież to absurd.

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 22-02-2018 21:27
autor: Pudelek
Poranek na przełęczy Karkonoskiej. Wreszcie pogoda taka, jaką każdy wędrowiec chciałby mieć w górach!
Obrazek

Chciałoby się od razu zarzucić plecaki i ruszyć w śnieg, ale spokojnie... najpierw pakowanie i śniadanie. Na jadalni zjawiamy się zaraz po otwarciu, aby wyprzedzić tłumy narciarzy.

Po konsumpcji tradycyjnej jajecznicy fotografuję wnętrza Odrodzenia, bo to dość ciekawy obiekt. Wybudowano je jako wzorcowe schronisko dla niemieckiej młodzieży - Jugendkammhaus „Rübezahl”. Wbrew często przytaczanym plotkom nie postawiono go dla Hitlerjugend, bowiem rok otwarcia to 1928. Nigdy też nie nazywało się Adolf-baude (te leżało po czeskiej stronie, o czym już wspominałem).
Obrazek

Dzięki dachowi kształtem przypomina nieco piramidę, a w klatce schodowej kojarzy mi się raczej z urzędem, niż miejscem turystycznym. Na ścianach zamiast map dróg ewakuacyjnych są przedwojenne plany budynku ;). Wynika z nich, że trzecim piętrze znajdowała się ogromna sala na 48 łóżek.
Obrazek
Obrazek

Dekadę temu Odrodzenie było synonimem syfu i burdelu; powstały nawet specjalne strony ukazujące odpychające i zaniedbane wnętrza. To już przeszłość, obecnie standard określiłbym jako średnią normę PTTK. Schron niby przeszedł kilka lat temu kompleksowy remont (tak się przynajmniej reklamuje), jednak pokój na pewno nie doświadczył tego zaszczytu, podobnie jak męski kibel - damski odpicowano! I gdzie tu równouprawnienie?? :D

A na dworze pięknie. Lekki mrozik szczypie w twarz. W tle świeci śnieg i skały nad Łabskim Kotłem (Labský důl, Elbgrund). Z prawej biały Wielki Szyszak (Vysoké Kolo, Hohe Rand).
Obrazek
Obrazek

Mijamy Špindlerovą. Jest dopiero około 8.30, więc ludzi jeszcze niewielu na zewnątrz.
Obrazek

Cykamy zdjęcia jak nakręceni. Mam z nimi pewien problem, ponieważ mój aparat nie zawsze oddaje prawidłowo balans bieli. Częściowo to korygowałem po powrocie do domu, ale nie ze wszystkich ujęć jestem zadowolony, dlatego efekt może być taki, że niektóre będą zbyt niebieskie, inne zbyt żółte. A i tak żadne nie odda w pełni rzeczywistości :P.
Obrazek

W środku przełęczy stoi prostokątny klocek. Pierwotnie był to niemiecki Zollhaus, po aneksji Sudetenlandu i wybuchu wojny przetrzymywano w nich jeńców budujących Drogę Sudecką (Spindlerpassstraße), mającej połączyć czeską i śląską stronę Karkonoszy. Przebywać mieli tu m.in. Belgowie.
Obrazek

W czasach polskich siedzieli w nim WOPiści, następnie Straż Graniczna. Po otwarciu granic obiekt opustoszał. Kupił go właściciel Špindlerovej boudy i uczynił z byłej strażnicy filię hotelu. Mamy więc do czynienia z przypadkiem, że kompleks wypoczynkowy leży jednocześnie w dwóch państwach - ktoś zna inny taki przypadek? :D
Obrazek

Czech wykazał się typowo polskim podejściem do przepisów i narobił niezłego zamieszania: prowadził działania bez żadnej zgody władz parkowych i zarzucono mu "nielegalne przerwanie granicy państwa, nielegalne prowadzenie prac ziemnych na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego oraz zniszczenie cennych przyrodniczo roślin". Zdaje się, iż sprawa rozeszła się po kościach...
Obrazek

Ruszamy czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim. Przeważnie prowadzi on granicą, ale tej często w ogóle nie widać.

Zima w pełni!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mały Szyszak i przełęcz Karkonoska powoli się oddala. A z przodu Petrova bouda wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Obrazek
Obrazek

To oczywiście złudzenie - najpierw schodzimy do przełęczy Dołek (Mädelwiese, w Czechach całe obniżenie wraz z Karkonoską to Slezské sedlo), a potem mozolnie zaczynamy podchodzić.
Obrazek

Z boku dołącza szlak dla niepełnosprawnych. W tych warunkach ledwie wystaje ze śniegu.
Obrazek

Do tej pory szło się bardzo dobrze po zmrożonej nawierzchni, ale od tego miejsca ścieżka została świeżo wyratrakowana, co powoduje lekkie zapadanie się.
Obrazek
Obrazek

Rozdroże szlaków - zielony odbija w lewo i prowadzi do kilku chat gastronomiczno-noclegowych.
Obrazek

Wychodzimy na polanę. Z tyłu nad Karkonosze zaczynają nadciągać chmury, ale jak na razie pogoda jest tak cudna, jak swojego czasu podczas wejścia na Baranią Górę.
Obrazek

Widoczne już ze Słonecznika brązowe ściany należą do Petrovej boudy (Peterbaude), dawnego schroniska z ponad stuletnią historią.
Obrazek

Dekadę temu zastaliśmy drzwi zamknięte na głucho - Petrovka była w tak złym stanie technicznym, że nie mogła przyjmować turystów. W 2011 roku prawie w całości spłonęła; znów podejrzewano celowe podpalenie aby ukryć wałki albo oczyścić sobie miejsce. Śledztwo chyba nic nie wykazało.
Długo debatowano, czy warto cokolwiek tu odbudowywać, ale w końcu ruszyły prace przy nowym obiekcie, który ma być mniejszy niż stary i nawiązywać kształtem do pierwszych karkonoskich schronisk.
Obrazek

Z zewnątrz wygląda na prawie ukończone, lecz otwarcie planowane jest dopiero na przyszły rok. Dziś krząta się przy nim kilku chłopów i zrzuca potężną zaspę z dachu.
Obrazek

W tym miejscu miała się zakończyć wspólna wędrówka: ja musiałem już wracać do domu, więc planowałem spod Petrovej wejść na czarny szlak i zejść do Jagniątkowa. Neska dawno temu zarezerwowała ostatni nocleg na Szrenicy, zatem w planach była kontynuacja wędrówki... Ale na tym wyjeździe nic nie działo się według wcześniejszych ustaleń, więc ja postanowiłem pójść jeszcze kawałek granią, a Inez... dzień wcześniej pożegnać się z górami :P.
Obrazek

A mój niedoszły czarny szlak był kompletnie nieprzetarty - podobno jest strasznie nudny, więc nic dziwnego, iż nikt z niego nie korzysta.
Obrazek

Obchodzimy dookoła chatę, tak jak biegnie szlak. Wydaje mi się, że kiedyś GSS cisnął tutaj dokładnie granicą, bez zahaczania o schronisko, ale pewności nie mam.

Na starych fundamentach powstaje nowe.
Obrazek

Z tyłu kłębi się coraz bardziej.
Obrazek
Obrazek

Kolejne rozwidlenie. Lekko sfatygowane muttichovky (nieme znaki Karkonoszy) kierują do Martinovej boudy oraz na Śnieżne Kotły (choć zgodnie z oryginałem kreska w środku kółka powinna być pozioma).
Obrazek

Gdzieś czytałem, że Petrovkę odbudowuje właściciel Špindlerovej, choć nie wiem czy to prawda.
Obrazek

Mając takie otoczenie gęba nie przestaje się cieszyć :).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z tego punktu dojrzeliśmy Śnieżkę. W linii prostej to niecałe 10 kilometrów.
Obrazek
Obrazek

Podczas podchodzenia pod Śląskie Kamienie (Dívči kameny, niem. Mädelsteine) po raz pierwszy słońce zostaje przez chwilę zakryte chmurami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Od tej pory mamy na przemian cień i jasność. Aparat zaczyna głupieć...
Obrazek

Łabski Kocioł wygląda fantastycznie! Chciałbym kiedyś przejść się wytyczoną nad nim ścieżką.
Obrazek

Ruch na szlaku jeszcze niewielki. Większość osób idzie w kierunku przeciwnym do naszego; razem z nami pędził jeden Czech, zagłuszając nieznośne odgłosy natury miłą muzyką.
Obrazek
Obrazek

Czeskie Kamienie (Mužské kameny, Mannsteine) i Szyszak. Swoją drogą zastanawiam się na jakiej podstawie ustalano polskie nazwy w tych górach? Wiele (jeśli nie większość) nie ma nic wspólnego z wersją czeską i niemiecką, wcześniejsze polskie nazewnictwo miały tylko najważniejsze punkty... Była w tym jakaś logika (tutaj geograficzna) czy jak w przypadku części miejscowości liczyła się pomysłowość członków szanownej Komisji?
Obrazek

Częściowo zakryty śniegiem pomnik upamiętniający Rudolfa Kalmana, którego w 1929 roku dorwała śmiertelna burza śnieżna.
Obrazek

Wielki Szyszak jest zaiste wielki! Aż nogi bolą na myśl, że trzeba na niego wejść!
Obrazek

Czarna Przełęcz (pod Smělcem) to było drugie miejsce z którego miałem schodzić w doliny. Ale Inez kusi: "Śnieżne Kotły są tak blisko, chodźmy". Fakt, wychylają się przymilnie zza górki. W głowie biją się sudeckie diabełki z leniwymi nizinnymi aniołkami. Po krótkiej walce diabełki zwyciężają! A co tam, idziemy!

Podchodzenie jest szczególnie męczące, bowiem śnieg pod wpływem słońca stał się kopny. Zimowa wersja szlaku trawersuje szczyt z południowej strony, w przeciwieństwie do letniej.
Obrazek

Zaczynają boleć mnie plecy, ale nie przeszkadza to w podziwianiu panoramy.
Obrazek
Obrazek

W dole dachy Martinovej boudy (Martinsbaude), jednego z najstarszych schronisk w paśmie.
Obrazek

Podejście łagodnieje i budynek nadajnika rośnie pod horyzontem.
Obrazek
Obrazek

Głęboko w dole Labská bouda (Elbfallbaude), często przedstawiana jako przykład współczesnej architektury szpecącej krajobraz.
Obrazek

Dochodzimy do przepaści. Śnieżne Kotły (Sněžné jámy, Schneegruben) są prawdopodobnie najbardziej widowiskowym miejscem w Karkonoszach, a na pewno w ścisłej czołówce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Trochę żal, że w 1961 roku zamknięto schronisko. Pod względem wysokości w śląskiej części Gór Olbrzymich ustępowało jedynie Śnieżce. Po czeskiej chyba też nic go nie przebijało.
Obrazek

Robimy sobie krótki postój. Mamy nad sobą okno pogodowe, bowiem wokół Karkonoszy krążą ciemne chmury, niektóre nawet opadowe. Tak samo okolice Śnieżki na pewno nie mają teraz tak fajnie jak my.
Obrazek

Neska proponuje, że zrobi mi zdjęcie na nawisie. Zapewne chciała zobaczyć jakąś akcję ratunkową na żywo :P. Nie daję się namówić!
Obrazek

Wracamy do Czarnej Przełęczy. Z góry idzie się zdecydowanie szybciej. Mijamy kucharza ze Szrenicy, który także wybrał się na przechadzkę. Z kolei od strony Martinovej boudy bezszlakowo podąża grupa na skiturach.
Obrazek

Nagle widzimy... zasypany słupek graniczny! Trzeba korzystać z okazji i wskoczyć na niego :D.
Obrazek
Obrazek

A tego nie zasypało!
Obrazek

Niebieski szlak do Jagniątkowa ("Koralowa ścieżka") także wygląda na nieprzetarty, ale to złudzenie. Ktoś musiał nim iść wczoraj, a ponieważ wieczorem i w nocy lekko prószył śnieżek, to zasłonił część śladów. Początek trasy jest bezproblemowy z twardym podłożem.
Obrazek

Potem zaczyna się cholernie ostre zejście! Na tyle mocne, że moje raczki (a raczej "nakładki antypoślizgowe") niewiele mi dają, bo cały czas zsuwam się w dół. Zaliczam też jedną glebę, lecz w miarę kontrolowaną.
Obrazek
Obrazek

Z przeciwka gramoli się narciarz. Szczerze mu współczuję. Pytam się, czy szedł od wioski.
- Nie, od chatki - odpowiada. Chodzi pewno o tą pod Śmielcem. - Nie wziąłem nic do jedzenia, a cofał się nie będę!
Inez ratuje go batonami ;). Dla odmiany u nas kończą się zapasy picia, ale jakoś dotrwamy do cywilizacji.

Od granicy lasu idziemy dość szybko. Maszerujemy po licznych mostkach przykrytych grubą warstwą śniegu, jest także jeden kiepski punkt widokowy na skałach.
Obrazek

Potem białego zaczyna gwałtownie ubywać, jakby ktoś zakręcił kurek ze śniegiem. Całkiem nisko spotykamy drwali. "Pozyskiwanie drewna" - głoszą dumnie tabliczki. Kiedyś mnie uczono, że Park Narodowy służy do ochrony przyrody, a od pozyskiwania są lasy gospodarcze. No, ale to kiedyś... A spróbowałbyś tylko zerwać tu kwiatek lub jagodę - to byłby już zamach na naturę!
Obrazek

Jagniątków (Agnetendorf) osiągamy w znacznie szybszym czasie, niż się spodziewałem! Porównując to z niektórymi mapami to wręcz pędziliśmy! Dzięki temu udaje nam się zdążyć na wcześniejszy autobus, odjeżdżający spod willi Gerharda Hauptmanna.
Obrazek

Karkonoska przygoda zakończona. Z mojej strony stwierdzam, że ostatni dzień wynagrodził mi niezdobycie Śnieżki. Żałowałem, że nie mam już czasu dojść na Szrenicę, ale prognozy wieszczące załamanie pogody na następny dzień okazały się trafne!

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 23-02-2018 00:14
autor: Dolnoślązak
Zaczynają boleć mnie plecy

Z takim tobołem to nie dziwota, ja też w swoim 30l lekko nie mam bo piwo swoje waży, ale żeby od razu całą skrzynkę? :mrgreen:

A Petrovej Boudy to bym nie poznał, jak byłem z 5 lat temu był tylko ten murek na dole.

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 25-02-2018 20:55
autor: Pudelek
Wtedy to już miałem w środku chyba tylko flaszkę Soplicy ;)

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 01-03-2018 15:23
autor: Raubritter
Pudelek pisze:
Po konsumpcji tradycyjnej jajecznicy fotografuję wnętrza Odrodzenia, bo to dość ciekawy obiekt. Wybudowano je jako wzorcowe schronisko dla niemieckiej młodzieży - Jugendkammhaus „Rübezahl”. Wbrew często przytaczanym plotkom nie postawiono go dla Hitlerjugend, bowiem rok otwarcia to 1928. Nigdy też nie nazywało się Adolf-baude (te leżało po czeskiej stronie, o czym już wspominałem).


Pod tym względem w internecie jest nieco namieszane - sam ostatnio szukałem informacji na temat Jugendkammhaus „Rübezahl" oraz osobnego schroniska Adolf-baude i troszkę mi zajęło czasu zanim przebiłem się przez sporo nieprawdziwych informacji. Poza tym, co ciekawe, w natłoku przedwojennych pocztówek, zdjęć z Karkonoszy które można kupić na allegro, pocztówki z Odrodzenia są naprawdę rzadkością.


Pudelek pisze: Dla odmiany u nas kończą się zapasy picia


Mało mieliście picia dookoła? ;)

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 01-03-2018 15:57
autor: Pudelek
Raubritter pisze:
Pudelek pisze:
Po konsumpcji tradycyjnej jajecznicy fotografuję wnętrza Odrodzenia, bo to dość ciekawy obiekt. Wybudowano je jako wzorcowe schronisko dla niemieckiej młodzieży - Jugendkammhaus „Rübezahl”. Wbrew często przytaczanym plotkom nie postawiono go dla Hitlerjugend, bowiem rok otwarcia to 1928. Nigdy też nie nazywało się Adolf-baude (te leżało po czeskiej stronie, o czym już wspominałem).


Pod tym względem w internecie jest nieco namieszane - sam ostatnio szukałem informacji na temat Jugendkammhaus „Rübezahl" oraz osobnego schroniska Adolf-baude i troszkę mi zajęło czasu zanim przebiłem się przez sporo nieprawdziwych informacji. Poza tym, co ciekawe, w natłoku przedwojennych pocztówek, zdjęć z Karkonoszy które można kupić na allegro, pocztówki z Odrodzenia są naprawdę rzadkością.

ja znalazłem te informacje dość szybko... pocztówki z Odrodzenia są może rzadkością, ale na róznych fotopolskach jest ich sporo, więc widać tam wyraźnie, że żadne Adolf-baude nie miało miejsca. Natomiast zdaje się, że któraś publikacja cytowana w Wikipedii informuje o Adolf-baude dla Odrodzenia, ale to się kupy nie trzymało, więc ktoś schrzanił robotę

Pudelek pisze: Dla odmiany u nas kończą się zapasy picia


Mało mieliście picia dookoła? ;)

to dobre na kaca, bo tak to śnieg raczej średnio mi smakuje ;)

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 01-03-2018 16:31
autor: Raubritter
Każdy ma inne pojęcie szybkości :D no ale wiadomo, godzin mi to nie zajęło, musiałem tylko otworzyć parę stron i wszystko zweryfikować - dla mnie to już długo ;) Oczywiście na fotopolskach i innych stronach są, ale jak ktoś zbiera pocztówki to wiadomo, że nie to samo ;)

Po przegotowaniu na gazówce śniegu i zrobieniu z niego herbaty, też? :P

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 01-03-2018 16:49
autor: Pudelek
Jeśli chodzi o smak, to mi on zwisa (chyba, że jest żółty :P), ale przecież śnieg nie ma żadnych wartości odżywczych, więc na dłuższą metę do organizmu nic nie wnosi :)

Herbatę akurat mieliśmy, ale termos był tak szczelny, że po kilku godzinach była ona gorąca i najpierw trzeba ją było chłodzić na mrozie przed wypiciem :D

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 01-03-2018 18:37
autor: Raubritter
Pudelek pisze:ale przecież śnieg nie ma żadnych wartości odżywczych, więc na dłuższą metę do organizmu nic nie wnosi :)


No na dłuższą nie, zwłaszcza jak się nie ma jedzenia, ale w Waszym przypadku to chyba nie była wędrówka przez Antarktydę ;)

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 02-03-2018 14:23
autor: buba1
Pudelek pisze:Jeśli chodzi o smak, to mi on zwisa (chyba, że jest żółty :P), ale przecież śnieg nie ma żadnych wartości odżywczych, więc na dłuższą metę do organizmu nic nie wnosi :)

Herbatę akurat mieliśmy, ale termos był tak szczelny, że po kilku godzinach była ona gorąca i najpierw trzeba ją było chłodzić na mrozie przed wypiciem :D


Mozna bylo tez wrzucic snieg do herbaty - wtedy bylaby i dobra temperatura i wlasnosci odzywcze! :mrgreen: A jakby dolac jeszcze soplicy...mmmmm :lol:

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

: 02-03-2018 15:18
autor: Pudelek
W sumie na to nie wpadłem - warto pamiętać to na przyszłość :D