Ten rok postanawiam wraz z Agaciorem zacząć z przytupem. Cel - Karkonosze zimą, i fajnie by było gdyby dało radę wejść na Śnieżkę. Śnieżkę, na której jeszcze nigdy nie byliśmy o tej porze roku!
Jakieś dwa tygodnie przed wyjazdem obdzwaniam większość schronisk w Karkonoszach z pytaniem o nocleg - niestety z marnym skutkiem, wszystko zajęte. Jedyne wolne miejsca znajduję na Okraju w schronisku PTTK. Dobre i to, tym bardziej, że jeszcze tam nie byłem więc fajnie zobaczyć nowe miejsce, no i blisko na Śnieżkę. Oczywiście przed wyjazdem czytałem na temat obiektu komentarze w internecie, dominowały negatywne... ale... czy to pierwszy raz mam spać w miejscu, które części ludziom się nie podobało? Machnąłem na to ręką i zarezerwowałem jedyny dostępny w budynku pokój dwuosobowy z łazienką - tak, istny szał i przepych!
Na Okraj jedziemy autem, przez niemal całą drogę towarzyszy nam ładna pogoda. Jednakże im bliżej Karkonoszy tym wyraźniejsza warstwa chmur nad górami. Za Kamienną Górą robi się ciemno, im wyżej - tym gorzej. Na przełęcz wjeżdżamy już we mgle i chmurach. I do tego strasznie wieje. Wyjazd zapowiada się zatem pięknie
Meldujemy się koło 12stej w piątek w schronisku, śniegu dookoła mało, jednakże już pięćdziesiąt, sto metrów nad przełączą - wszędzie biało.
Schronisko PTTK „Na Przełęczy Okraj” położone jest na wysokości 1046 m n.p.m. i to tak naprawdę dwa obiekty. W jednym, odremontowanym domku jest kuchnia i bar, w drugim, bacówce z lat siedemdziesiątych - noclegi. I to tam znajdował się nasz wymarzony, dwuosobowy pokoik, którym chwali się schronisko na swojej stronie internetowej. Oczami wyobraźni widzieliśmy się już w jakimś małym, przytulnym, romantycznym pokoiku na poddaszu z widokiem na góry...
...jakież było jednak nasze... zaskoczenie, gdy ów wymarzony pokoik znaleźliśmy w piwnicy obok kolektywnych pryszniców i kibelków, a jedyne okienko było może nieco większe od monitora laptopa
Agacior szybko znajduje nazwę na pokój i od teraz nazywamy go "składzikiem na miotły"! Żeby było śmieszniej, w pomieszczeniu obok, który trzeba przejść aby trafić do naszego składziku, znajdują się właśnie miotły i (śmierdzące) mopy. A pokoik za 70 zeta od osoby
Jednakże nie składzik na miotły jest celem naszej wycieczki, tylko góry. Szybko się rozpakowujemy, jakaś kanapka popita piwkiem i ruszamy na szlak. Niestety strasznie wieje, widoczność jest bardzo mała więc postanawiamy zrobić niewielkie kółko - Śnieżkę zostawiamy na drugi dzień, a nuż będzie lepiej!
Idziemy niebieskim szlakiem na Skalny Stół (1281m n.p.m.) przez Czoło (1276m n.p.m.).
Idzie się powoli, mozolnie, choć nie ma tragedii.
Zakupione kilka dni wcześniej na szybko nakładki z Decathlonu na buty z metalowymi wypustkami dają radę - gdyby nie one to byłoby kiepsko - szlak jest mega oblodzony. Podziwiam kilku ludzi, którzy idą bez żadnych raczków itp.
Oczywiście ze Skalnego Stołu widoki żadne.
Odnajduję za to słup, który mówi mi, że niegdyś szedł tędy prąd! Dokąd? Ktoś z Was może wie?
Schodzimy do Sowiej Przełęczy (1164m n.p.m.), skąd wchodzimy na czerwony szlak na Okraj.
Po drodze mijamy wiatkę, i tak się zastanawiam - nie miała ona kiedyś drzwi?
Wychodzimy niemal na wprost browaru Trautenberk w miejscowości Malá Úpa - i jak tu nie wstąpić, skoro Opatrzność nas tam kieruje
Będąc już nieco podchmielonym, wracamy do naszego schroniska po polskiej stronie. W środku pusto i cicho. Za barem witamy się z tą samą, specyficzną, starszą panią, która wydała nam klucze od naszego składziku na miotły. Konsumujemy obiadokolację i pytamy się po wszystkim, do której godziny otwarty jest bar. Jak już pisałem, pani jest dość specyficzna, a oto dowód:
-Jak będzie otwarte, to będzie otwarte, jak zamknięte... to zamknięte - odpowiada filozoficznie na nasze pytanie.
Cóż, ciekawe podejście do interesu i turystów dzięki którym się utrzymuje. No ale to Karkonosze, tu się tylko odcina kupony
W razie czego kupujemy parę piwek na zapas, udajemy się do bacówki właściwej i po prysznicu... wracamy do browaru Trautenberk Przed dwudziestą musimy go jednak opuścić, gdyż gości w nim jakaś grupa sportowców i wszystkie stoliki są zarezerwowane. Wracamy zatem do bacówki właściwej, gdzie gości już kilku innych turystów z którymi się zaznajamiamy, i wieczór spędzamy w jej głównym pomieszczeniu na miłych rozmowach i sączeniu trunków wszelakich.
Drugi dzień znowu wita nas chmurami i mgłą - z tą jednakże różnicą, że w ogóle nie wieje! Jest absolutna cisza! Zatem nadszedł ten dzień, atakujemy dziś Śnieżkę! Nie ma "zmiłuj się"! Oczywiście mamy świadomość, że nie będzie żadnych widoków, ale w tym przypadku idziemy dla celu, idziemy dla samej przyjemności (i bólu) wędrówki!
Przechodzimy na czeską stronę i na pierwszy etap wybieramy żółty szlak do schroniska Jelenka. Jesteśmy tu pierwszy raz, schronisko jest klimatyczne i można też płacić złotówkami (choć wiadomo, bardziej opłaca się koronami, ale tych sporo już wydaliśmy w Trautenberku). Swoją drogą w trakcie tego wyjazdu zauważmy, że miejscowy browar zaopatruje też okoliczne knajpy i restauracje w swoje piwa - można je dostać również w Jelence (choć tu akurat wjeżdża Primator )
Po przerwie "na piwko" ruszamy dalej niebiesko/czerwonym szlakiem na Śnieżkę. Dalej nie ma wiatru, idąc wśród kosodrzewiny otulonej chmurami i mgłą Agacior stwierdza, że jest magicznie. Tak, zgadzam się z nią zdecydowanie, otula nas sceneria niczym z Opowieści z Narnii.
Zdecydowanym plusem wejścia tym szlakiem jest fakt, że podąża nim dużo mniej ludzi niż od strony Domu Śląskiego, Karpacza itp.
Dopiero szczytując... na Śnieżkę, ruszył się nieco wiaterek i ukazał kilka widoków. Wiele nich nie było, ale i tak miłe były dla oka.
A na Śnieżce, jak to na Śnieżce - tłoczno; sporo ludzi, mniej lub bardziej wykwalifikowanych, kilku golasów wchodzących na szczyt w samych czapkach, rękawiczkach, krótkich spodenkach i butach, jakieś wrzeszczące dzieciaki, szczekające psy...
Wchodzimy do budynku poczty po czeskiej stronie, gdzie ku mojemu zaskoczeniu można też zamówić coś na szybko do jedzenia; popularnego czeskiego hot-doga zwanego "párek v rohlíku" lub zupę gulaszową. Wiele, wiele lat temu, gdy byłem tutaj ostatnim razem, nie było takiej możliwości. No ale było wówczas otwarte schronisko/restauracja po polskiej stronie... a dziś... wstyd.
Będąc na szczycie przeżyłem też traumatyczne zdarzenie - o mały włos nie zgubiłem Gandalfa - kija, który towarzyszy moim wędrówką już od ponad dziesięciu lat. Okazało się, że czekał na mnie w budynku poczty, gdzie konsumowałem wcześniej parówkę w bułce popijaną suto beherowką.
Oczywiście to nie pierwszy raz, zdarzało się, że w trakcie naszych wcześniejszych wycieczek, wracałem po niego kilka kilometrów
Ze Śnieżki kierujemy się tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy.
Oczywiście zaglądamy po drodze jeszcze do Jelenki, z której wychodzimy jako jedni z ostatnich turystów Gdy dochodzimy na Przełęcz Okraj musimy już posiłkować się czołówkami, gdyż nadchodzi wieczór i robi się ciemno. Wracamy spełnieni! Jak to po pierwszym razie
Wieczór spędzamy standardowo w browarze Trautenberk, gdzie jemy obiadokolację. Gdy dochodzi dwudziesta, ewakuujemy się do innego hotelu/restauracji na piwko, gdzie klimat jest zdecydowanie bardziej knajpiany... Taki jaki uwielbiam w Czechach! Następnie nie pozostaje nam nic innego jak nasza bacówka i składzik na miotły - oczywiście przed pójściem spać spędzamy sporo czasu w głównym pomieszczeniu, gdzie wśród innych turystów bawimy się do późnej godziny.
A w niedzielę spadł świeży śnieg. I trzeba było wracać do domu. A poniżej Przełęczy Okraj padał rzęsisty deszcz.
Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Ostatnio zmieniony 11-03-2020 13:43 przez Raubritter, łącznie zmieniany 5 razy.
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Szkoda, że tak słabo z widokami mieliście, ale coś ze Śnieżki było widać , więcej niż na 5 metrów A tajemniczy słup na prąd to moim zdaniem z prądem nie wiele miał wspólnego. Myślę, że to relikt po czasach kiedy granica polsko-czechosłowacka była pilnie strzeżona przez WOP. Po słupach wzdłuż granicy szła linia telefoniczna, a pomocą której kontaktowali się żołnierze. Przy niektórych słupach znajdowały się "gniazdka", do których żołnierze wpinali się słuchawkami. Takie słupy do nie dawna mieliśmy w Górach Opawskich (chyba jeszcze gdzieś stoją) na granicy, dobrze zachowane do czasów wielkich wycinek nawet z drutami były na Srebrnej Kopie. Teraz wzdłuż granicy często w liściach odnajduje ceramiczne izolatory, kilka mam nawet w domu
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
opawski1 pisze: A tajemniczy słup na prąd to moim zdaniem z prądem nie wiele miał wspólnego. Myślę, że to relikt po czasach kiedy granica polsko-czechosłowacka była pilnie strzeżona przez WOP. Po słupach wzdłuż granicy szła linia telefoniczna, a pomocą której kontaktowali się żołnierze. Przy niektórych słupach znajdowały się "gniazdka", do których żołnierze wpinali się słuchawkami.
Ten słup na prąd to była moja taka pierwsza myśl
Dzięki za odpowiedź! To ciekawe!
Ostatnio zmieniony 10-03-2020 20:59 przez Raubritter, łącznie zmieniany 1 raz.
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
-
- bardzo stary wyga
- Posty: 2208
- Rejestracja: 13-06-2008 12:39
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Dały radę te nakładki? Też coś takiego posiadam ale zakupiłem to raczej z przeznaczeniem na śliski chodnik/ drogę niż do łażenia po górach, tam zabieram raczki
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Dolnoślązak pisze:Dały radę te nakładki? Też coś takiego posiadam ale zakupiłem to raczej z przeznaczeniem na śliski chodnik/ drogę niż do łażenia po górach, tam zabieram raczki
Tak, i byłem nawet tym faktem lekko zdziwiony! Początkowo chciałem kupić raczki ale w całym Poznaniu w Decathlonach już takowych nie było (a nie chciałem wydawać Bóg wie ile kasy na jakieś markowe w innych, droższych sklepach). Momentami oczywiście było tak ślisko, że trzeba było szurać nogami po lodzie aby się utrzymać, ale gdyby nie one to nie wyobrażam sobie chodzenia po górach w tych warunkach.
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4191
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Ja chodzę w nakładkach po górach i spisują się bardzo dobrze!
A Raubi miał pecha W piątek się minęlismy, bo ja Okraj opuszczałem rano. Natomiast w sobotę jak najbardziej musiały być ze Śnieżki widoki, tyle, że też rano Jednak kto rano wstaje... Chyba, że to inny weekend, bo wtedy w sobotę rano wiało tak, że głowy urywało, prawie mnie przewróciło, ponad setkę na pewno. A w niedzielę to i podmuchy ponad 200...
A Raubi miał pecha W piątek się minęlismy, bo ja Okraj opuszczałem rano. Natomiast w sobotę jak najbardziej musiały być ze Śnieżki widoki, tyle, że też rano Jednak kto rano wstaje... Chyba, że to inny weekend, bo wtedy w sobotę rano wiało tak, że głowy urywało, prawie mnie przewróciło, ponad setkę na pewno. A w niedzielę to i podmuchy ponad 200...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
To relacja ze wcześniejszej wycieczki Pudel, ze stycznia Ta gdzie byliśmy razem w Karkonoszach choć się nie widzieliśmy, czeka w kolejce na opisanie
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4191
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
No tak, to wiele wyjaśnia
Co do Okraju jeszcze - nowi dzierżawcy zmienili dużo na lepsze, ja właściwie nie mam większych uwag. W pokojach mam zawsze ciepło, woda przeważnie też ciepła, jedzenie jadalne, piwo nienajdroższe. Co prawda ta starsza pani jest mało kumata i czasem wprowadza zamieszanie, ale da się przeżyć. No i z jadalni wynieśli telewizor na którym rok temu oglądałem skoki - to mi się nie spodobało
Co do Okraju jeszcze - nowi dzierżawcy zmienili dużo na lepsze, ja właściwie nie mam większych uwag. W pokojach mam zawsze ciepło, woda przeważnie też ciepła, jedzenie jadalne, piwo nienajdroższe. Co prawda ta starsza pani jest mało kumata i czasem wprowadza zamieszanie, ale da się przeżyć. No i z jadalni wynieśli telewizor na którym rok temu oglądałem skoki - to mi się nie spodobało
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Pudelek pisze:Co do Okraju jeszcze - nowi dzierżawcy zmienili dużo na lepsze, ja właściwie nie mam większych uwag. W pokojach mam zawsze ciepło, woda przeważnie też ciepła, jedzenie jadalne, piwo nienajdroższe.
Oczywiście mam świadomość, że jest tam dużo lepiej niż niegdyś, wystarczy poczytać komentarze w necie, ale "składzik na miotły" w piwnicy za 70 zeta od osoby to tak średnio . Jedyny plus, że ów pokój jest z łazienką. Będąc już na miejscu stwierdziliśmy, że mogliśmy brać jakąś trójkę, czwórkę na górze, a i tak pewnie bylibyśmy sami bo nie było pełnego obłożenia. No ale Polak mądry po szkodzie.
Z plusów - było ciepło i w miarę czysto!
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Raubritter, gratuluję wejścia do grona Lodowych Wojowników
Widzę, że w schronisku na Przełęczy Okraj ceny jak w "Hiltonie" Pamiętam, że jak latem zeszłego roku (w czerwcową sobotę) zajechaliśmy na parking przy schronisku o 6.30 rano, to po powrocie ze Śnieżki za wycieraczką auta była karteczka, że mamy zapłacić 10 zł za miejsce postojowe. Jestem bardzo praworządny, bo poszedłem i zapłaciłem Ale u Cześka na parkingu byłoby chyba taniej...
Przy okazji - polecam na przyszłość wędrówkę powrotną szlakiem zielonym trawersującym Czarny Grzbiet po czeskiej stronie (zejście ze szczytu Śnieżki żółtym pod wyciągiem)
https://mapa-turystyczna.pl/route?q=50. ... 5.77414/14
Bardzo malownicze zakątki i tablica upamiętniająca katastrofę niemieckiego Junkersa Ju-52 w lutym '45
https://eloblog.pl/zapomniana-katastrof ... a-sniezce/
Widzę, że w schronisku na Przełęczy Okraj ceny jak w "Hiltonie" Pamiętam, że jak latem zeszłego roku (w czerwcową sobotę) zajechaliśmy na parking przy schronisku o 6.30 rano, to po powrocie ze Śnieżki za wycieraczką auta była karteczka, że mamy zapłacić 10 zł za miejsce postojowe. Jestem bardzo praworządny, bo poszedłem i zapłaciłem Ale u Cześka na parkingu byłoby chyba taniej...
Przy okazji - polecam na przyszłość wędrówkę powrotną szlakiem zielonym trawersującym Czarny Grzbiet po czeskiej stronie (zejście ze szczytu Śnieżki żółtym pod wyciągiem)
https://mapa-turystyczna.pl/route?q=50. ... 5.77414/14
Bardzo malownicze zakątki i tablica upamiętniająca katastrofę niemieckiego Junkersa Ju-52 w lutym '45
https://eloblog.pl/zapomniana-katastrof ... a-sniezce/
Terra Tenebrae
Telluris Malus
Quisere Pere Curiatus
Telluris Malus
Quisere Pere Curiatus
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Wychodzimy niemal na wprost browaru Trautenberk w miejscowości Malá Úpa - i jak tu nie wstąpić, skoro Opatrzność nas tam kieruje
Dobre piwo warzą?
- Zły Marcin
- obieżyświat
- Posty: 864
- Rejestracja: 19-07-2013 07:10
- Lokalizacja: W-w
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
włodarz pisze:Dobre piwo warzą?
Tak.
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Opawski ma rację z tym słupem. To pozostałość po linii telefonicznej WOPu.
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
"Lepiej jest milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4191
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
Raubritter pisze:ale "składzik na miotły" w piwnicy za 70 zeta od osoby to tak średnio
bo to jest kara za poszukiwanie luksusu w górach, a nie nocowania w zbiorówkach jak na prawdziwego turystę przystało
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Raubritter
- bardzo stary wyga
- Posty: 2083
- Rejestracja: 26-01-2008 22:49
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mój pierwszy raz na Śnieżce - zimą!
włodarz pisze:Dobre piwo warzą?
To zależy jakie lubisz, ale tak, dobre
Piliśmy jedenastkę - ta jak dla mnie była najpłytsza, no ale to jedenastka więc nie ma się co dziwić - zapewne latem najlepiej gasi pragnienie.
Następnie trzynastkę - ta była mega treściwa i miała ciemniejszy kolor od poprzedniczki, taki głęboki bursztyn. Była też zdecydowanie bardziej aromatyczna.
Kolejnie wjechała IPA, taka normalna jak dla mnie, nie było się do czego przyczepić ale nie było też efektu "wooooow..."
Oraz na deser Black IPA - jeden z moich ulubionych gatunków piw, i tutaj się nie zawiodłem.
Podsumowując; trzynastka i black IPA były dla mnie najlepsze
Pudelek pisze:
bo to jest kara za poszukiwanie luksusu w górach, a nie nocowania w zbiorówkach jak na prawdziwego turystę przystało
Mea culpa - chciałem tylko aby było romantycznie
Leuthen pisze: polecam na przyszłość wędrówkę powrotną szlakiem zielonym trawersującym Czarny Grzbiet po czeskiej stronie (zejście ze szczytu Śnieżki żółtym pod wyciągiem)
Jak tylko kiedyś dopisze mi pogoda na Śnieżce
Opatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.