Jako, że zima, to nie będę się silił na kilkudniowe przejścia, a poza tym przytrafił mi się przykry casus, a mianowicie na 3tyg przed wyjazdem nabawiłem się przepukliny, która wymagała zabiegu, a termin wyznaczono mi zaraz po powrocie z Beskidów. Zatem zadekowałem się w kwaterce w Słopnicach i zdobywałem szczyty w stylu podejście i zejście tym samym szlakiem.
Przeglądając mapkię przed wyjazdem zauważyłem sporą ilość drewnianych obiektów sakralnych w okolicy! Postanowiłem poświęcić im czas w dniu przyjazdu na południe.
Raciechowice. Kościół pw św. Jakuba Starszego z 1720r
Gdzieś po drodze natrafiam na formację skalną “Kamień Grzyb”.
Gruszów. Kościół pw Rozesłania Apostołów z pierwszej połowy XVIw.
Wiśniowa. Kościół pw św Marcina z 1730r.
Skrzydlna. Kościół pw św Mikołaja z pierwszej połowy XVIw.
Jodłownik. Kościół pw Narodzenia NMP z drugiej połowy XVIw
Szyk. Kościół pw św Stanisława z pierwszej połowy XVIw
Wilkowisko. Kościół pw św Katarzyny Aleksandryjskiej budowany w latach 1917-1923.
Dobra. Kościół pw św Szymona z 1678r
Słopnice. Kościół pw św Andrzeja budowany w latach 1774-1776r.
Dobra! Czas ruszyć na szlaki! Zaczynam od Lubonia Wielkiego [1023mnpm]. Wybieram szlak żółty aby znów przejść Perć Borkowskiego. To skalne rumowisko znajduje się pod koniec szlaku, w partiach podszczytowych. Śniegu nie ma prawie w ogólne, więc i trudności są nikłe.
Na samym szczycie tego rumowiska jest trochę otwartego terenu i można zerknąć na południe. Trochę w chmurach, ale Taterki się pokazały..!
Jest też tutaj naturalna, mała kapliczka…
Stąd już dosłownie kilka minut podejścia prostszym terenem do szczytu i schroniska. Biorę żurek przypominam sobie to miejsce sprzed dwóch dekad. Wówczas nawet spałem tu kilka dni i codziennie wracałem tu na nocleg po wędrówce w innych częściach B.Wyspowego.
Widoczki sprzed schroniska również dobrze zapamiętałem, głównie na to co na wschodzie, czyli Szczebel i Lubogoszcz.
W dół schodzę szlakiem niebieskim…
Gdy jestem w Zarytem postanawiam podejść jeszcze na Polczakówkę [588mnpm], góra leży niedaleko jest na niej wieża widokowa. Szukając szlaku ścieżki napotykam stadko saren…
Pod wieżę dochodzę bez problemów.
Wieża oferuje widok, między innymi, na Luboń Wielki, na którym jeszcze niedawno byłem.
Jest też widok na zachód w kierunku Królowej Beskidów, stąd widok na nią całkiem niezgorszy.
A to już Polana Surówki (Krzysie) na ramieniu pomiędzy Luboniem Małym a Wielkim.
Za plecami natomiast majaczą pierwszy szczyty Gorców.
Idealne miejsce na drugie śniadanie!
W drodze powrotnej natykam się na taką oto starą chałupę. To był dla mnie bardzo udany dzień.

Kolejnego dnia moim celem jest Ćwilin [1072mnpm]. Ostrzę sobie zęby na słynną z widoków Polane Michurową. Pamiętam jak pięknie tam było wiosną 2004r. Start mam klasycznie spod Baru Pod Cyckiem. Podejście północna ściną jest harde, ale idzie sie dobrze i po 45min las mi się przerzedza. Dziś jest raczej pochmurnawo, więc jakiś wielkich oczekiwań nie mam, ale gdy dochodzę na najwyższy punkt hali, to oczom nie wierzę, dech mnie zapiera!
Tuż pod nogami mam Gorce a horyzont zajmują pięknie widoczne Tatry! Tu widoczne m.in. Kieżmarski, Łomnica, Lodowy i Gerlach.
Na zachodzie pyszni się mój wczorajszy Luboń Wielki, a za nim ona, Babia Góra…

Wzrok siłą rzeczy kieruje się jednak na południe. Widać hale gorczańskie, a za nimi piękny łańcuch tatrzański.
Tatry Zachodnie
Daleko, daleko na południowym zachodzie majaczy słowacka Mała Fatra ze Stohem i Velkim Rozsutcem. Ćwilin i Małą Fatrę dzieli około 100km.

Z Ćwilina pięknie prezentuje się Królowa B. Wyspowego – Mogielica.
Zerkam również w doliny, tu nie musi być mniej urokliwie niż na horyzoncie…
Gorce i Tatry Zachodnie.
Na szczycie pizga dziś mocno, łapy mam zgrabiałe, ale śniadanka w takim otoczeniu sobie nie odmówię..!

Idealnie trafiłem! Wspaniałe miejsce!

Tak jak pisałem na początku, wielkiej filozofii w moich chodzeniu nie będzie, więc wracam po swoich śladach, ale ciężko mi opuścić, to cudne miejsce. Kiedyś tu wrócę...z namiotem!
Jako, że dziś szlak miałem krótki, to zajeżdżam do Kasiny Wielkiej. Stoi tu drewniany kościół pw św. Marii Magdaleny z 1678r.
W drodze powrotnej na nocleg nadrabiam trochę odległości i zajeżdżam jeszcze do Łososiny górnej, gdzie ulokował się drewniany kościół pw Wszystkich Świętych z przełomu XVI/XVIIw.
Po tym lżejszym dniu należało by się odkuć i “zaatakować” coś dużego. W tym wypadku będzie to dach B. Wyspowego, czyli Mogielica [1170mnpm]. Jako, że ze Słopnic mam rzut beretem na Przeł. Rydza-Śmiegłego, to naturalnie startuję stąd. Idzie mi się super i koło 9:00 melduję się na jednej z dwóch podszczytowych hal – Polana Wyśnikówka.
Ładnie widać stąd mój wczorajszy szczyt – Ćwilin. Dalej Lubogoszcz i Szczebel.
Jak na dłoni widoczny jest też grzbiet biegnący z Mogielicy przez Krzysztonów na Jasień. Szedłem nim kiedyś, warto tam wrócić! Tym razem jednak ten odcinek nie dla mnie.
W oczy rzuca się również druga z podszczytowych hal – przepiękna Hala Stumorgowa.
Trasa Ćwilin – Jurków – Mogielica też bardzo mi się podobała. Układa mi się w głowie plan na marszrutę z namiotem gdy tu kiedyś wrócę.
Za “moich czasów” bytności na Mogielicy o wieży nikt nie słyszał. Widoki dawały tylko dwie podszczytowe hale, a dziś? Dziś jest super widokowo za sprawą wieży. Wcześniej, w roku 2008 postawiono tu drewnianą wieże, ale ta przetrwała do 2020r, obecna wieża została oddana do użytku w październiku 2022r.
Na początek łypię na Halę Stumorgową, dla mnie jedną z najładniejszych w całych Beskidach.
Na dalszym planie Polana Skalne pod Kutrzycą.
Oczywiście jest i Ćwilin z trójwierzchołkową Śnieżnicą.
W dole Polana Wiśnikówka, dalej Przeł Rydza-Śmigłego i Łopień [960mnpm], z nim Kostrza [720mnpm]
Dziś Taterki trochę za mgiełką. Tutaj w kompozycji z Gorcem.

I jeszcze raz piękna Hala Stumorgowa.
I tutejsze klasyki: Luboń Wielki, Szczebel i zdaje się, że Ogorzała w centrum [805mnpm]
Na Mogielicy byłem okolo 9:30, więc czas jest dobry. Zbiegam do przełęczy I na drugie śniadanie postanawiam wbić się na pobliski Łopień. Na szlaku mam już przedwiośnie w styczniu. Temp ok 9stC, słoneczko, ptasie trele. Na szczęście na samym szczycie jeszcze zima…

Jest też tu wiatka i miejsca na ognisko, które zresztą dogasało jak się wtoczyłem.
Jest tu również niezły punkt widokowy, na zachodnim skraju Hali Jaworze. Można przysiąść i pokontemplować… Pierwsze skrzypce gra tu Ćwilin.
Na ostatki w Beskidzie Wyspowym wybrałem górę, na której nigdy wcześniej nie byłem, mianowicie Modyń [1029mnpm]. Góra przez lata koneserska i mało atrakcyjna, bo szczelnie zalesiona. Całość zmieniło postawie nie tu wieży widokowej, co nastąpiło w 2021r.
Najpierw rzut oka w kierunku Gorców, z widoczną wieżą na Gorcu.
Mogielica, w głębi Śnieżnica, z prawej strony masyw Łopienia.
A tutaj Przełęcz pod Ostrą. Po lewej Cichoń [926mnpm], po prawej Ostra [925mnpm]
Na pierwszym planie masyw Ostrej, na horyzoncie Pasmo Łososińskie z najwyższym Jaworzem [918mnpm]
Są też Taterki. Z lewej Kieżmarski, Łomnica, z prawej masyw Lodowego Szczytu.
Mogielica!

Polana Skalne pod Jasieniem.
Tja…

Tu z kolei Gerlach
Wizyta na Modyni nie zajęła mi dużo czasu, a byłem tu w okolicy godziny 9:30. Postanawiam zatem zajechać na wschodnie granice B. Wyspowego do Łukowicy, skąd startuje zielony szlak na Skiełek [749mnpm]. Przyokazyjnie trafia mi się kolejny drewniany obiekt.
Kościół pw św. Andrzeja budowany w latach 1673-1697.
Szczyt o tyle interesujący, że znów mam wieżę widokową. W tym wypadku oddaną do użytku turystom w 2023r.
Po lewej Modyń, w centrum Mogielica, z prawej strony Cichoń i Ostra.
Z wieży można również podziwiać Beskid Niski – masyw w centrum, to Kozie Żebro.
Tutaj mamy pomniejsze okoliczne pagóry: Bąkowiec, nieco dalej Piekło. Horyzont wieńczy Pasmo Łososińskie.
Ostatni raz zerkam na zachód, czas się żegnać z tutejszymi “wyspami”… Bardzo fajne pasmo I coś myślę, że nie będę czekał kolejnych 20lat z ponowną wizytą…

Wyjazd oficjalnie kończę w Czarnym Potoku, przy drewnianym kościele pw św. Marcina z 1755r.
Finito
