Szydłów (niem. Schiedlow, od 1936 Goldmoor) to licząca około pół tysiąca mieszkańców wioska położona w powiecie opolskim. Ze wszystkich stron otoczona jest Borami Niemodlińskimi. To dobre miejsce na wypad rowerowy, bo aby tam trafić zawsze trzeba przeciąć las .
Wybraliśmy się w połowie listopada. Skorzystaliśmy z drogi, która istnieje już od dawna, ale dopiero kilka lat temu pokryto ją asfaltem.
Mijamy liczne ścieżki ciągnące w bok. W tym miejscu drzewostan jest gęsty i miły dla oka, ale ledwie kilka kilometrów dalej puszcze tną na potęgę, zostawiając wielkie połacie łysiny .
W pewnym momencie odbijamy w bok - Bastek pokazuje mi swoje niedawne odkrycie: grób nieznanego niemieckiego żołnierza. Ktoś o niego dba, jakiś czas temu umieszczono na nim replikę... hełmu. Według kartki zginął on w marcu 1945 roku, wtedy ruszyła radziecka ofensywa na lewy brzeg Odry.
Gdy las się kończy pojawiają się tereny podmokłe.
Dojeżdżamy do miejscowości. Wioska wygląda na wymarłą. Przy głównej drodze sporo starych domów, część opuszczona.
Na skrzyżowaniu stoi budynek dawnej gospody z 1856 roku.
O sprawy duchowe dbają w niewielkim kościele (wyglądającym bardziej na kaplicę) wybudowanym w 1913 roku. Przedtem miejscowi katolicy uczęszczali do Tułowic (Tillowitz).
Obok świątyni niska rzeźba uśmiechniętego św. Krzysztofa z Jezusem na ramieniu. Wyryto rok i miejsce produkcji: 1903, Dometzko. A więc jeszcze przed postawieniem kościoła. Z boku umieszczono teksty modlitwy po niemiecku i polsku.
Widok na wieś spod kościelnego kibelka.
Remiza.
W 1939 roku w Szydłowie mieszkało ponad 900 osób. Działały tu 2 gospody (druga na dworcu), 3 rzeźnie, 2 piekarnie, 3 sklepy kolonialne, zakład szewski, stolarski, krawiecki, tartak parowy, punkt sprzedaży węgla oraz napraw urządzeń mechanicznych. Współcześnie funkcjonuje nieduży sklep.
Przejazd wśród domów zajmuje chwilę. Zabudowę kończy leśniczówka, na której zachował się herb Tułowic. Tułowice są siedzibą gminy, do której Szydłów należy, kiedyś było to samodzielne państwo stanowe Herrschafft Tillowitz.
Wobec takiego położenia miejscowość od zawsze związana była z lasem. Nawet nazwa jest z nim związana - szydło miało oznaczać nie byłą premier, lecz rodzaj poroża jelenia lub kozła.
Oprócz drzewa okoliczne Bory Niemodlińskie bogate były w torf. Za stacją kolejową (do której za chwilę też zajrzymy) znajdują się dawne wybierzyska. Pozyskiwanie torfu z bagien (Torfwald) rozpoczęto w XIX wieku a zakończono około 1925 roku. Do tego czasu wyeksploatowano około 200 ha torfowisk. Widać je dobrze na mapie z 1936 roku.
Teren ten nazywano także Das Goldmoor - Złote bagno. Określeniem tym posłużono się w III Rzeszy podczas zmian nazewnictwa wielu miejscowości w latach 30. - zbyt słowiański Schiedlow zastąpiło bagno . Podobne metody "przenosin" stosowano często.
"Złote bagno" przetrwało do dzisiaj jako rezerwat przyrody.
Rzeczywiście roślinność jest tu inna niż chwilę wcześniej.
Obok ścieżki pojawia się szara, masywna sylwetka - żelbetonowy schron! Jego położenie wydaje się bez sensu, bo komu miałby służyć?
Tajemnica nie była trudna do rozszyfrowania - w okresie wojny bagienne tereny używano jako poligonu szkoleniowego Luftwaffe (niedaleko stąd znajdowało się lotnisko Neudorf O/S.). Nowi piloci na Junkersach Ju 87 ćwiczyli tu celność zrzucania bomb, a w Messerschmittach Bf 109 trenowali loty koszące i używanie broni pokładowej. W schronie przebywała obsługa naziemna z radiostacją, obserwująca przebieg ćwiczeń.
W środku znajdowała się kiedyś tablica informacyjna, ale już zdążono ją ukraść.
Kilkaset metrów dalej nad kanałem ustawiono mostek i niewielką kapliczkę.
Kapliczka lotników upamiętnia ofiary katastrofy lotniczej - dwa myśliwce Bf 109 zderzyły się w powietrzu, jeden z nich spadł właśnie tu razem z pilotem-uczniem. Za szkłem kawałek metalu z owej maszyny.
Przez rezerwat wracamy do cywilizacji.
Stacja kolejowa położona jest trochę nietypowo, bo w sporym oddaleniu od wioski. Być może przyczyną była bliskość lasu, skąd wywożono drewno. Powstała w 1887 roku razem z linią Opole-Nysa. O dziwo, całość (wraz z osiedlem pracowniczym) wpisano do rejestru zabytków. Także semafory.
Czy to także zabytek?
Dawna lokomotywownia, dziś skład wszystkiego.
Przejeżdżając obok zauważamy, że można zajrzeć do jej piwnic.
Szydłów w swojej historii miał też przemysłowy epizod - w 1910 roku niejaki Edward Thaller wybudował w nim zakład produkcji dachówek i cegielnię Thaler’s Tonwerke Schiedlow. Później poszerzono asortyment o inne materiały budowlane wysokiej jakości. Thaller urodził się w Szydłowie, ale karierę fabrykanta zaczynał w Lewinie Brzeskim (Löwen).
Budynki zakładowe stanęły blisko linii kolejowej. Oparły się wichrom historii, prawdopodobnie są opuszczone od kilku lat.
Znalazłem informację, że ich właściciele nadal mają koncesję na produkcję cegłówek, lecz ewidentnie nic się tutaj nie dzieje.
Od strony lasu chyba można się dostać na teren fabryki, brakło nam już na to czasu.
W sąsiedztwie kilka domów z początku XX wieku - zapewne dawne osiedle dla pracowników. Przynajmniej niektóre są zamieszkałe; jakiś dziadek wysiaduje w słońcu.
Nagle po torach przemknęła lokomotywa... z piętrusem! Nowe malowanie, nowe wagony? Niestety, to tylko kolejna awaria opolskich SZT i tabor zastępczy.
Swoją drogą to tutejsze słupy mają duże problemy z pionem . Najpierw myślałem, że to złudzenie, ale w drugą stronę wygląda to identycznie.
Dzień powoli zaczyna się zbliżać ku końcowi. Pedałujemy więc raźno przy spadającej temperaturze, a zachód słońca łapie nas gdzieś przy przejeździe kolejowym .
Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
-
- bardzo stary wyga
- Posty: 2208
- Rejestracja: 13-06-2008 12:39
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Przyjemna wycieczka a ostatnie zdjęcie wymiata
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Wojna rządu z niewłaściwymi pomnikami weszła w końcową fazę: ich usuwanie ma się zakończyć do końca marca. Oczywiście i od tego będą wyjątki, ale generalnie taki jest nakaz wojewodów podpierających się ustawą.
Zostało zatem naprawdę niewiele czasu oby obejrzeć te złe obiekty na żywo, więc podobnie jak jesienią ruszyłem w teren. Tym razem w mroźną niedzielę na południe województwa opolskiego. Gdzie szukać takich miejsc podpowiedziała mi pewna prawacka strona, której intencje były dokładnie odwrotne: miała piętnować czerwone plamy, ale mi posłużyła jako znakomity przewodnik .
Najpierw zatrzymałem się w Głogówku (Oberglogau). Wiedziałem, że pomnik znajduje się gdzieś w parku zamkowym, lecz nigdzie nie podano dokładnej lokalizacji. Przemierzałem kolejne ścieżki wypatrując swojego celu i potrząsając grabiejącymi rękami. Na parkowych mapach nic takiego nie zostało zaznaczone.
Stwierdziłem, że nie dam za wygraną i wreszcie go zobaczyłem! Okazało się, iż stoi w pobliżu zamku Oppersdorffów, a raczej tego, co z niego zostało.
Pomnik jest skromny: ot, kamienna kolumna zwieńczona rozkraczoną czerwoną gwiazdą. Gwiazda znajduje się również na powierzchni ziemi, coś w rodzaju postumentu. Całość ogrodzona niską metalową balustradą. Od strony wejścia wmurowano tablicę z napisem: CHWAŁA BOHATEROM POLEGŁYM O WYZWOLENIE MIASTA GŁOGÓWKA. WDZIĘCZNE SPOŁECZEŃSTWO MIASTA.
Oczywiście tekst to typowa propaganda, bo trudno aby Sowieci wyzwalali Niemców z niemieckiego miasta. Obok umieszczono niewielką współczesną tabliczkę wyjaśniającą historię monumentu.
Po przejściu frontu właśnie w tym miejscu pochowano czerwonoarmistów, ale w latach 50. ekshumowano ich i przeniesiono do cmentarza w Kędzierzynie. Pomnik stanął na dawnej nekropolii, niejako przypominając, że kiedyś tu istniała. Miejscowi nazywają go neutralnie Pomnikiem z Czerwoną Gwiazdą. Zgrabnie .
IPN oczywiście nie ma wątpliwości i nakazał rozbiórkę. Chyba nikt się nie spodziewał innej decyzji, ale... No właśnie, jest poważne "ale". Park zamkowy jest wpisany na listę zabytków. "I co z tego?" - ktoś spyta. Ano to, że w artykule 5 ustawy o "dekomunizacji" jak byk pisze iż przepisów nie stosuje się do pomników wpisanych – samodzielnie albo jako część większej całości – do rejestru zabytków! Zatem zgodnie z prawem "dekomunizacja" w ogóle nie powinna go objąć!
Władze miasta miały wątpliwości i zasięgnęły opinii konserwatora zabytków. IPN się nie bawił w takie ceregiele, bo oni wiedzą swoje. Można więc zadać pytanie: czy pracownicy IPN-u nie znają przepisów, w których uchwaleniu brali aktywny udział czy celowo działają niezgodnie z nimi aby pokazać, że prawo i sprawiedliwość stoi poza prawem, które same wymyśliło??
Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - hasło z nieśmiertelnej komedii jest aktualne jak nigdy dotąd, więc nie mam wątpliwości co do losu Czerwonej Gwiazdy. Burmistrz Głogówka zadeklarował, że przynajmniej część pomnika trafi do muzeum. Mają też już odpowiedniego następcę w to miejsce i na szczęście nie jest to żadna postać ze współczesnej polityki...
Kilkanaście kilometrów dalej w kierunku granicy czeskiej i jestem w Głubczycach (Leobschütz). Jeszcze do niedawna miasto posiadało dwa nieprawomyślne pomniki. Ten mniej znany, stojący w pobliżu szpitala, był w fatalnym stanie i nawet nie wiem, czy jeszcze istnieje. Większa konstrukcja znajduje się w Parku Miejskim: lokalizacja malownicza, pomiędzy resztkami murów miejskich z basztami i rzeczką o wiele mówiącej nazwie Psina .
W 1882 roku Niemcy wybudowali tu Kolumnę Zwycięstwa, która upamiętniała zwycięstwo w wojnie z Francją oraz wcześniejsze z Danią i Austrią. Była ona znacznie bardziej zdobiona i zwieńczona Żelaznym Krzyżem.
Po II wojnie światowej kolumna zniknęła, ale cokół ocalał. Wykorzystano go do konstrukcji nowego Pomnika Wdzięczności. Nie do końca wiadomo jak wyglądał on na samym początku, ponieważ prawdopodobnie górna część z żołnierzem została we wczesnym PRL-u przeniesiona z drugiego obiektu obok szpitala.
Przyglądając się tej konstrukcji stwierdziłem, że ciężko ją uznać za element "propagowania systemu totalitarnego". Brak na niej jakiejkolwiek tablicy czy symboli, stoi jedynie żołnierz. Niby ma pepeszę i mundur zbliżony do radzieckiego, ale już hełm bardziej przypomina mi... brytyjskie .
Kiedyś oczywiście widniała tu odpowiednia inskrypcja: CZEŚĆ I CHWAŁA ŻOŁNIERZOM BOHATERSKIEJ ARMII CZERWONEJ POLEGŁYM ZA WYZWOLENIE ZIEMI GŁUBCZYCKIEJ. SPOŁECZEŃSTWO POWIATU GŁUBCZYCKIEGO. Tą jednak zdjęto jakiś czas temu, a czerwonej gwiazdy lub sierpa i młota chyba nigdy nie było.
W ubiegłym roku miasto dostało dofinansowanie na rewitalizację parku i przy okazji wyremontowało sypiący się obelisk, co wywołało wściekłość określonych środowisk (zwłaszcza, że nie umiały się dogadać z władzami na temat swojej tablicy smoleńskiej ). Rządzący Głubczycami powoływali się na obecny wygląd pomnika: niczego on nie propaguje, nikogo nie czci, brak jakichkolwiek treści. Są nawet gotowi na usunięcie figury żołnierza i przemianowania resztek na Pamięci Ofiar Wojny. Ale raczej nic z tego. "Ustawa nie przewiduje takich działań, trzeba zniszczyć!".
Trzecią odwiedzoną miejscowością są Dzbańce (niem. Krug). Niewielka wioska licząca około 50 mieszkańców. Na skraju osady przy głównej drodze ustawiono pomnik poświęcony dwóm czołgistom, którzy 24 marca 1945 roku na śląskiej ziemi spotkali śmierć. Gdzieś przeczytałem, iż byli to dwaj młodzi chłopacy z Kazachstanu, ale nazwiska niekoniecznie to potwierdzają: Gienadij Wołkow oraz Nazip (Näcip) Hazipow. Pierwszy wygląda na Rosjanina, z kolei imię Näcip jest tatarskie.
Ze internetu dowiedziałem się, iż sierżanta Wołkowa i bohatera Związku Radzieckiego Hazipowa upamiętniono w 1976 roku. Tekst miał być w języku polskim (podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich brak inskrypcji po rosyjsku), nad nim umieszczono dwa szklane zdjęcia (jedno ostatnio częściowo uszkodzono) i czerwoną gwiazdę.
A na miejscu zdębiałem, bo najpierw nie poznałem, że to właśnie to!
Jacyś genetyczni patrioci zachlapali go farbami, obowiązkowo dorysowując kotwicę. Ten znak ostatnio wyjątkowo często jest stosowany jako symbol rozpoznawczy różnego rodzaju hołoty. U dołu jakiś krzyż z motywami narodowymi. Zgroza!
Jakimś cudem oszczędzili fotografie czołgistów. Z lewej sierżant Wołkow. Potłuczony Chazipow. Spod farby widać gwiazdę i napis, który na szczęście nie został zniszczony, tylko zamalowany.
Nie wiadomo jaki los czeka pamiątka po czołgistach. Na razie nie znalazłem jej na liście do usunięcia, ale wiadomo, że IPN czuwa i nie śpi. Rok temu interesowało się nią Stowarzyszenie "Kursk" (te samo, które remontowało pomnik w Mikolinie), ale chyba nic więcej w związku z tym nie zrobiono. Generalnie pomnik był w niezłym stanie, dopóki nie wkroczyli tu farbiarze. Dla porównania zdjęcie znalezione w sieci na forum Eksploratorów.
A dziś... szkoda pisać!
Na sam koniec zaglądam na Anaberg, którą Polacy nazywają Górą Świętej Anny, a Niemcy Sankt Annaberg. Na skraju urwiska stoi słynny Pomnik Czynu Powstańczego autorstwa Xaverego Dunikowskiego.
Okej, ale co on ma wspólnego z "dekomunizacją"?! Ano ma i to bardzo wiele ! Czujne oko wojewody (który współcześnie jest jego właścicielem) nie zapomniało, iż powstał on we wrogim systemie i jest skażony komunistycznymi naleciałościami. Proszę się dokładnie przyjrzeć, na pewno je znajdziecie.
Na ścianach ludzie pracy, robotnicy, rolnicy. Fakt, mogą źle się kojarzyć tym, którzy sami nie pracują, a żyją na koszt podatnika, znaczy się wyborcy. W środku postacie górników hołubionych przez włodarzy PRL-u, ale dziś grubjorze także stoją w jednym szeregu z władzą, więc włos im z głowy spaść nie może...
Aby dojrzeć komunistyczne elementy należy spojrzeć od drugiej strony, znad hitlerowskiego amfiteatru, który rozciąga się poniżej zatopiony w śniegu i ciszy.
No dobra, to co tu mamy?
Pylony pomnika mają symbolizować najważniejsze wydarzenia w historii walki o polskość Górnego Śląska. Oprócz fikcji typu "bitwa pod Niemczą" czy "strajki szkolne" umieszczono scenę pokazującą wkraczającą Armię Czerwoną i Wojsko Polskie. O ile Polacy generalnie Śląska nie szturmowali, o tyle postać czerwonoarmisty jest tu jak najbardziej historycznie na miejscu.
No, ale obecnie moment wejścia Armii Czerwonej na Śląsk stał się elementem "propagandy systemu totalitarnego", więc i ta scena nadaje się do usunięcia. Ciekawe czy postacie żołnierzy też? A orzełek bez korony?
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że sam Pomnik nie jest zabytkiem, ale otoczenie jak najbardziej tak i w ten sposób (podobnie jak w Głogówku) teoretycznie nie podlega pod przepisy nieszczęsnej ustawy. Znowu jednak strona rządowa jest kompletnie niekonsekwentna... Uspokajano, że pomnik na pewno nie będzie zburzony, czeka go tylko "drobna przeróbka". Tymczasem w wielu innych przypadkach, gdy miejscowe władze chciały usunąć z obiektów część elementów, IPN stanowczo stwierdzał, że "ustawa tego nie przewiduje". Dlaczego więc tutaj można dokonać oczyszczenia, a w innych przypadkach nie?? Ostatnio rzecznik wojewody orzekł, że Pomnik chroniony jest jako zabytek (a jednak!), więc... nie zostanie zburzony, ale tylko przerobiony! Tylko jak to się ma do odpowiednich przepisów??
Faktem jest, że całe założenie wraz z amfiteatrem czeka w tym roku remont za grubą kasę, więc przy okazji będą mogli "poprawić" ściany Pomnika. Jak to zrobią? Wymienią płytki czy może tylko wyciągną czarne paski i zagipsują? Zapewne będzie widać efekt takich prac, więc i współczesnej cenzury...
Na sam koniec opuszczamy Śląsk i przenosimy się w odległy Beskid Niski, a konkretnie do Ujścia Gorlickiego (Uście Ruskie, Устя Руське). W centrum wsi stoi sześciostopniowy obelisk z wyrytym napisem: POLEGŁYM W WALCE Z OKUPANTEM PARTYZANTOM GL – AL OCHOTNIKOM ARMII RADZIECKIEJ I WOJSKA POLSKIEGO Z ŁEMKOWSZCZYZNY 1939 – 1945.
Był to prawdopodobnie jedyny taki pomnik łemkowski postawiony w okresie PRL-u. Na jego budowę zebrali składki sami Łemkowie w 1963 roku. Inskrypcja oczywiście mija się z prawdą, bo Rusinów do Armii Czerwonej czy Gwardii Ludowej brano z przymusu, a nie jako ochotników, ale co tam... W Wojsku Polskim także nie służyli w czasie wojny, ponieważ generalnie nie chciano ich przyjmować, nawet gdy się dobrowolnie zgłaszali.
Pomnik udało się Łemkom obronić, choć początkowo oczywiście miał zostać zniszczony. Zmieniona zostanie jedynie treść napisu. A więc jednak można? Można, tylko wszystko zależy od lokalnych IPN-owskich aparatczyków. A gdzie prawo i sprawiedliwość?
Zostało zatem naprawdę niewiele czasu oby obejrzeć te złe obiekty na żywo, więc podobnie jak jesienią ruszyłem w teren. Tym razem w mroźną niedzielę na południe województwa opolskiego. Gdzie szukać takich miejsc podpowiedziała mi pewna prawacka strona, której intencje były dokładnie odwrotne: miała piętnować czerwone plamy, ale mi posłużyła jako znakomity przewodnik .
Najpierw zatrzymałem się w Głogówku (Oberglogau). Wiedziałem, że pomnik znajduje się gdzieś w parku zamkowym, lecz nigdzie nie podano dokładnej lokalizacji. Przemierzałem kolejne ścieżki wypatrując swojego celu i potrząsając grabiejącymi rękami. Na parkowych mapach nic takiego nie zostało zaznaczone.
Stwierdziłem, że nie dam za wygraną i wreszcie go zobaczyłem! Okazało się, iż stoi w pobliżu zamku Oppersdorffów, a raczej tego, co z niego zostało.
Pomnik jest skromny: ot, kamienna kolumna zwieńczona rozkraczoną czerwoną gwiazdą. Gwiazda znajduje się również na powierzchni ziemi, coś w rodzaju postumentu. Całość ogrodzona niską metalową balustradą. Od strony wejścia wmurowano tablicę z napisem: CHWAŁA BOHATEROM POLEGŁYM O WYZWOLENIE MIASTA GŁOGÓWKA. WDZIĘCZNE SPOŁECZEŃSTWO MIASTA.
Oczywiście tekst to typowa propaganda, bo trudno aby Sowieci wyzwalali Niemców z niemieckiego miasta. Obok umieszczono niewielką współczesną tabliczkę wyjaśniającą historię monumentu.
Po przejściu frontu właśnie w tym miejscu pochowano czerwonoarmistów, ale w latach 50. ekshumowano ich i przeniesiono do cmentarza w Kędzierzynie. Pomnik stanął na dawnej nekropolii, niejako przypominając, że kiedyś tu istniała. Miejscowi nazywają go neutralnie Pomnikiem z Czerwoną Gwiazdą. Zgrabnie .
IPN oczywiście nie ma wątpliwości i nakazał rozbiórkę. Chyba nikt się nie spodziewał innej decyzji, ale... No właśnie, jest poważne "ale". Park zamkowy jest wpisany na listę zabytków. "I co z tego?" - ktoś spyta. Ano to, że w artykule 5 ustawy o "dekomunizacji" jak byk pisze iż przepisów nie stosuje się do pomników wpisanych – samodzielnie albo jako część większej całości – do rejestru zabytków! Zatem zgodnie z prawem "dekomunizacja" w ogóle nie powinna go objąć!
Władze miasta miały wątpliwości i zasięgnęły opinii konserwatora zabytków. IPN się nie bawił w takie ceregiele, bo oni wiedzą swoje. Można więc zadać pytanie: czy pracownicy IPN-u nie znają przepisów, w których uchwaleniu brali aktywny udział czy celowo działają niezgodnie z nimi aby pokazać, że prawo i sprawiedliwość stoi poza prawem, które same wymyśliło??
Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - hasło z nieśmiertelnej komedii jest aktualne jak nigdy dotąd, więc nie mam wątpliwości co do losu Czerwonej Gwiazdy. Burmistrz Głogówka zadeklarował, że przynajmniej część pomnika trafi do muzeum. Mają też już odpowiedniego następcę w to miejsce i na szczęście nie jest to żadna postać ze współczesnej polityki...
Kilkanaście kilometrów dalej w kierunku granicy czeskiej i jestem w Głubczycach (Leobschütz). Jeszcze do niedawna miasto posiadało dwa nieprawomyślne pomniki. Ten mniej znany, stojący w pobliżu szpitala, był w fatalnym stanie i nawet nie wiem, czy jeszcze istnieje. Większa konstrukcja znajduje się w Parku Miejskim: lokalizacja malownicza, pomiędzy resztkami murów miejskich z basztami i rzeczką o wiele mówiącej nazwie Psina .
W 1882 roku Niemcy wybudowali tu Kolumnę Zwycięstwa, która upamiętniała zwycięstwo w wojnie z Francją oraz wcześniejsze z Danią i Austrią. Była ona znacznie bardziej zdobiona i zwieńczona Żelaznym Krzyżem.
Po II wojnie światowej kolumna zniknęła, ale cokół ocalał. Wykorzystano go do konstrukcji nowego Pomnika Wdzięczności. Nie do końca wiadomo jak wyglądał on na samym początku, ponieważ prawdopodobnie górna część z żołnierzem została we wczesnym PRL-u przeniesiona z drugiego obiektu obok szpitala.
Przyglądając się tej konstrukcji stwierdziłem, że ciężko ją uznać za element "propagowania systemu totalitarnego". Brak na niej jakiejkolwiek tablicy czy symboli, stoi jedynie żołnierz. Niby ma pepeszę i mundur zbliżony do radzieckiego, ale już hełm bardziej przypomina mi... brytyjskie .
Kiedyś oczywiście widniała tu odpowiednia inskrypcja: CZEŚĆ I CHWAŁA ŻOŁNIERZOM BOHATERSKIEJ ARMII CZERWONEJ POLEGŁYM ZA WYZWOLENIE ZIEMI GŁUBCZYCKIEJ. SPOŁECZEŃSTWO POWIATU GŁUBCZYCKIEGO. Tą jednak zdjęto jakiś czas temu, a czerwonej gwiazdy lub sierpa i młota chyba nigdy nie było.
W ubiegłym roku miasto dostało dofinansowanie na rewitalizację parku i przy okazji wyremontowało sypiący się obelisk, co wywołało wściekłość określonych środowisk (zwłaszcza, że nie umiały się dogadać z władzami na temat swojej tablicy smoleńskiej ). Rządzący Głubczycami powoływali się na obecny wygląd pomnika: niczego on nie propaguje, nikogo nie czci, brak jakichkolwiek treści. Są nawet gotowi na usunięcie figury żołnierza i przemianowania resztek na Pamięci Ofiar Wojny. Ale raczej nic z tego. "Ustawa nie przewiduje takich działań, trzeba zniszczyć!".
Trzecią odwiedzoną miejscowością są Dzbańce (niem. Krug). Niewielka wioska licząca około 50 mieszkańców. Na skraju osady przy głównej drodze ustawiono pomnik poświęcony dwóm czołgistom, którzy 24 marca 1945 roku na śląskiej ziemi spotkali śmierć. Gdzieś przeczytałem, iż byli to dwaj młodzi chłopacy z Kazachstanu, ale nazwiska niekoniecznie to potwierdzają: Gienadij Wołkow oraz Nazip (Näcip) Hazipow. Pierwszy wygląda na Rosjanina, z kolei imię Näcip jest tatarskie.
Ze internetu dowiedziałem się, iż sierżanta Wołkowa i bohatera Związku Radzieckiego Hazipowa upamiętniono w 1976 roku. Tekst miał być w języku polskim (podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich brak inskrypcji po rosyjsku), nad nim umieszczono dwa szklane zdjęcia (jedno ostatnio częściowo uszkodzono) i czerwoną gwiazdę.
A na miejscu zdębiałem, bo najpierw nie poznałem, że to właśnie to!
Jacyś genetyczni patrioci zachlapali go farbami, obowiązkowo dorysowując kotwicę. Ten znak ostatnio wyjątkowo często jest stosowany jako symbol rozpoznawczy różnego rodzaju hołoty. U dołu jakiś krzyż z motywami narodowymi. Zgroza!
Jakimś cudem oszczędzili fotografie czołgistów. Z lewej sierżant Wołkow. Potłuczony Chazipow. Spod farby widać gwiazdę i napis, który na szczęście nie został zniszczony, tylko zamalowany.
Nie wiadomo jaki los czeka pamiątka po czołgistach. Na razie nie znalazłem jej na liście do usunięcia, ale wiadomo, że IPN czuwa i nie śpi. Rok temu interesowało się nią Stowarzyszenie "Kursk" (te samo, które remontowało pomnik w Mikolinie), ale chyba nic więcej w związku z tym nie zrobiono. Generalnie pomnik był w niezłym stanie, dopóki nie wkroczyli tu farbiarze. Dla porównania zdjęcie znalezione w sieci na forum Eksploratorów.
A dziś... szkoda pisać!
Na sam koniec zaglądam na Anaberg, którą Polacy nazywają Górą Świętej Anny, a Niemcy Sankt Annaberg. Na skraju urwiska stoi słynny Pomnik Czynu Powstańczego autorstwa Xaverego Dunikowskiego.
Okej, ale co on ma wspólnego z "dekomunizacją"?! Ano ma i to bardzo wiele ! Czujne oko wojewody (który współcześnie jest jego właścicielem) nie zapomniało, iż powstał on we wrogim systemie i jest skażony komunistycznymi naleciałościami. Proszę się dokładnie przyjrzeć, na pewno je znajdziecie.
Na ścianach ludzie pracy, robotnicy, rolnicy. Fakt, mogą źle się kojarzyć tym, którzy sami nie pracują, a żyją na koszt podatnika, znaczy się wyborcy. W środku postacie górników hołubionych przez włodarzy PRL-u, ale dziś grubjorze także stoją w jednym szeregu z władzą, więc włos im z głowy spaść nie może...
Aby dojrzeć komunistyczne elementy należy spojrzeć od drugiej strony, znad hitlerowskiego amfiteatru, który rozciąga się poniżej zatopiony w śniegu i ciszy.
No dobra, to co tu mamy?
Pylony pomnika mają symbolizować najważniejsze wydarzenia w historii walki o polskość Górnego Śląska. Oprócz fikcji typu "bitwa pod Niemczą" czy "strajki szkolne" umieszczono scenę pokazującą wkraczającą Armię Czerwoną i Wojsko Polskie. O ile Polacy generalnie Śląska nie szturmowali, o tyle postać czerwonoarmisty jest tu jak najbardziej historycznie na miejscu.
No, ale obecnie moment wejścia Armii Czerwonej na Śląsk stał się elementem "propagandy systemu totalitarnego", więc i ta scena nadaje się do usunięcia. Ciekawe czy postacie żołnierzy też? A orzełek bez korony?
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że sam Pomnik nie jest zabytkiem, ale otoczenie jak najbardziej tak i w ten sposób (podobnie jak w Głogówku) teoretycznie nie podlega pod przepisy nieszczęsnej ustawy. Znowu jednak strona rządowa jest kompletnie niekonsekwentna... Uspokajano, że pomnik na pewno nie będzie zburzony, czeka go tylko "drobna przeróbka". Tymczasem w wielu innych przypadkach, gdy miejscowe władze chciały usunąć z obiektów część elementów, IPN stanowczo stwierdzał, że "ustawa tego nie przewiduje". Dlaczego więc tutaj można dokonać oczyszczenia, a w innych przypadkach nie?? Ostatnio rzecznik wojewody orzekł, że Pomnik chroniony jest jako zabytek (a jednak!), więc... nie zostanie zburzony, ale tylko przerobiony! Tylko jak to się ma do odpowiednich przepisów??
Faktem jest, że całe założenie wraz z amfiteatrem czeka w tym roku remont za grubą kasę, więc przy okazji będą mogli "poprawić" ściany Pomnika. Jak to zrobią? Wymienią płytki czy może tylko wyciągną czarne paski i zagipsują? Zapewne będzie widać efekt takich prac, więc i współczesnej cenzury...
Na sam koniec opuszczamy Śląsk i przenosimy się w odległy Beskid Niski, a konkretnie do Ujścia Gorlickiego (Uście Ruskie, Устя Руське). W centrum wsi stoi sześciostopniowy obelisk z wyrytym napisem: POLEGŁYM W WALCE Z OKUPANTEM PARTYZANTOM GL – AL OCHOTNIKOM ARMII RADZIECKIEJ I WOJSKA POLSKIEGO Z ŁEMKOWSZCZYZNY 1939 – 1945.
Był to prawdopodobnie jedyny taki pomnik łemkowski postawiony w okresie PRL-u. Na jego budowę zebrali składki sami Łemkowie w 1963 roku. Inskrypcja oczywiście mija się z prawdą, bo Rusinów do Armii Czerwonej czy Gwardii Ludowej brano z przymusu, a nie jako ochotników, ale co tam... W Wojsku Polskim także nie służyli w czasie wojny, ponieważ generalnie nie chciano ich przyjmować, nawet gdy się dobrowolnie zgłaszali.
Pomnik udało się Łemkom obronić, choć początkowo oczywiście miał zostać zniszczony. Zmieniona zostanie jedynie treść napisu. A więc jednak można? Można, tylko wszystko zależy od lokalnych IPN-owskich aparatczyków. A gdzie prawo i sprawiedliwość?
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Wnet wyburzą, to przynajmniej na necie wspomnienia pozostaną
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Z terenów województwa opolskiego stosunku najsłabiej znam jego północne rejony. Nigdy nie były mi po drodze, więc rzadko się tam zapuszczałem. Zmieniło się to w grudniu ubiegłego roku przy okazji smutnego wydarzenia w postaci pogrzebu w rodzinie znajomych. Ponieważ i tak cały dzień miałem wolny, więc postanowiłem też zerknąć w kilka miejsc.
Jadąc na północ przez przypadek widzę cmentarz żołnierzy radzieckich w Kluczborku (Kreuzburg). Powstał on w miejscu dawnej nekropolii żydowskiej zniszczonej przez hitlerowców.
Rzędy szarych odhumanizowanych kwater. Większość anonimowa. Czasem rodzina umieściła na grobie zdjęcie, prawosławny krzyż albo tablicę z inskrypcją.
Na końcu ścieżki stanęła wielka brama z postacią kobiety. Matka-Ojczyzna? Pierwsze zdjęcie zrobione od tyłu, gdyż od frontu ciągle oślepiało mnie słońce.
Na bocznych ścianach socrealistyczne standardy: sierp i młot, promienie słońca, kwiatowe wzory, orzeł bez korony. Załapał się nawet karabin.
Według informacji umieszczonej na bramie wejściowej pochowano tu 6278 osób. Pozbierano je z całej okolicy, bowiem podczas zajmowania Kreuzburga prawie nie było walk: śmierć poniosło jedynie 36 czerwonoarmistów.
Podczas dalszej jazdy gubię drogę, ale nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło: w Biadaczu (Ludwigsdorf) przy szosie znajduje się folwark. Zachowało się trochę zabudowań gospodarskich, w głębi stoi m.in. młyn.
Wśród zdziczałego parku sypiący się dworek.
Pogrzeb odbywa się w Polanowicach (Polanowitz, od 1936 Kornfelde), wiosce pod Byczyną. Przy głównym skrzyżowaniu stoi pomalowany na zielono obelisk zwieńczony krzyżem, który kiedyś był Pomnikiem Poległych.
Zaraz obok wybudowano w XIX wieku pałac. W latach 80. ubiegłego stulecia spłonął. Odbudowę przeprowadzono bez troski o oryginalną bryłę, zatem nie posiada już większej wartości historycznej.
Jest też neogotycki kościół z lat 1912-1913. Pierwotnie ewangelicki, a ogólnie to z zewnątrz dość bezpłciowy.
Cmentarz znajduje się pewnym oddaleniu od świątyni. Ładna ceglana brama i kilka starych nagrobków w środku.
Pobliska Byczyna (Pitschen) to jedno z najstarszych miast śląskich. Historycznie (podobnie jak większość powiatu kluczborskiego) to tereny Dolnego Śląska, które w 1818 roku włączono do rejencji opolskiej, traktowanej skrótowo jako "górnośląską".
W polskiej historiografii znane jest jako miejsce bitwy w 1588 roku, w której to wojska hetmana Zamoyskiego pokonały armię arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Dokładne miejsce jej stoczenia nie zostało do dziś ustalone.
Z zawieruch kolejnych wieków przetrwała spora część układu urbanistycznego, zwłaszcza niemal całość murów miejskich i trzy wieże obronne. Powyżej widać Bramę Niemiecką wraz z basztą (Deutsches Tor) i barokowy kościół św. Trójcy.
Spacer uliczkami, których przebieg zasadniczo nie zmienił się od czasów średniowiecza, utrudnia silny wiatr. Tu i ówdzie ślady prac rozbiórkowych.
Na rynku oczywiście znajdziemy ratusz, a konkretnie jego rekonstrukcję, bowiem spłonął on w 1945.
Nad wejściem kartusz herbowy cesarza Karola VI z 1709 roku.
Otoczenie ratusza zawiera powojenne "plomby", które w żaden sposób nie pasują do reszty.
Druga wysoka konstrukcja to kościół św. Mikołaja. Wybudowany w XIV wieku, od reformacji służył ewangelikom. Po ostatniej wojnie luteranie niemal całkowicie zniknęli z pejzażu Byczyny, więc i budynek zaczął niszczeć. Drzwi zabite deskami, ale kilkanaście lat temu wymieniono dach i uzupełniono ubytki w ścianach.
Wokół kościoła niskie domki, część opuszczona.
Starówkę zamyka Baszta Polska (Polnischer Turm, Hindenburg-Turm). Podobnie jak Niemiecka została wzniesiona w 15. stuleciu.
Okrążamy miasto ulicą Floriańską (dawniej Stockgasse) wzdłuż murów. Ich długość wynosi niecały kilometr, a wysokość 5.5-6 metrów. Baszta południowa, tzw. Piaskowa jest o wiek młodsza od sąsiednich.
Można stąd ogarnąć zabudowę centrum - widoczna większa część kościoła ewangelickiego i wieża ratuszowa.
Bardzo dziwny kształt tego budynku - klockowaty jak rzadko. Prawdopodobnie w przeszłości działał w nim młyn.
Uliczka się zwęża, po bokach XIX-na zabudowa gospodarcza.
Za Bramą Niemiecką rozciągało się niegdyś Niemieckie Przedmieście (Deutsche Vorstadt, w okresie III Rzeszy uhonorowane patronatem Goeringa). Na jednej z kamienic nadal widać tam przedwojenny napis. Kiedyś mieścił się tu hotel lub gospoda, która odegrała rolę miejsca noclegowego sprawców jednej z prowokacji granicznych w sierpniu 1939 roku.
Kawałek dalej coś dla mechanizatorów .
Przy głównej drodze zachował się jeden z najstarszych zabytków Byczyny - kaplica św. Jadwigi. Początkowo była normalnym kościołem; wybudowano ją pod koniec XIV wieku na terenie ówczesnej wsi Polanowicz - tej, w której byliśmy na pogrzebie, a obecnie położonej kilka kilometrów dalej.
Do zgrabnej gotyckiej nawy pięć wieków później dodano przedsionek i kruchtę (co łatwo rozpoznać i dzisiaj). Dwukrotnie świątynię trawił pożar, a po ostatniej wojnie czekała na remont aż do 1977 roku i współcześnie używa się ją głównie podczas pogrzebów.
Wokół niej rozciąga się cmentarz z podziałem na stronę polską i niemiecką. Choć na tej drugiej znalazłem taki dwujęzyczny nagrobek pastora i kronikarza dziejów Śląska o nazwisku Koelling, zmarłego w 1902 roku (kaplica należała wówczas do ewangelików).
Wśród innych starych grobów kilka nigdy nie doczekało się drugiego "mieszkańca"... A na tym w dolnym prawym rogu użyto litery ÿ, która w języku niemieckim pojawia się bardzo rzadko. Czyżby chciano w ten sposób oddać akcent śląskiego nazwiska (Jainzÿk)?
Jedyne zachowane mauzoleum rodzinne w stanie agonalnym.
Za płotem druga część nekropolii: aleja z dawnych lat i dwa nagrobki żołnierzy - ofiar Wielkiej Wojny.
Na koniec wizyty w mieście podchodzę pod młyn (lub podobny zakład przemysłowy), który spłonął dosłownie dzień lub dwa wcześniej. Według powszechnej opinii miejscowych było to celowe podpalenie, aby pozbyć się kłopotu ze starym, mało ekonomicznym budynkiem.
Krótko podsumowując Byczyna niewątpliwie jest ciekawym punktem na mapie Śląska i warto do niej zajrzeć, choć widać wieloletnie zaniedbanie w utrzymaniu tkanki miejskiej. Obwarowania obronne w wielu miejscach się sypią i brakuje pieniędzy na ich remont; niedawno miasto wskutek partactwa urzędasów straciło szansę na grupą kasę z funduszu unijnego-państwowego.
Ale to jeszcze nie koniec zwiedzania: kierując się w kierunku centrum województwa zatrzymujemy się w wiosce o intrygującej nazwie Krzywizna. To jedna z tych, którą można wrzucić do galerii "nazw do zobrazowania" . Ciekawe skąd to miano, skoro Niemcy używali wersji Schönwald??
Piękny las widać choćby na tablicy poświęconej poległym mieszkańcom, przymocowanej do ściany neogotyckiego kościoła.
Wśród cegieł dostrzegam pruski reper, w dodatku kompletny!
Z tyłu kościoła kamień nagrobny rodziny Cochlovius. czyżby wszyscy byli miejscowymi pastorami? Erdmann, zmarły w 1941 roku, prawdopodobnie był ostatnim pełniącym swą funkcję.
Przy drodze na Kluczbork poniemieckie zabudowania gospodarcze i... karczmę góralską. Idealnie tu pasuje, pogratulować pomysłodawcy!
Brama wejściowa na cmentarz cieszy oko, lecz nie zachowały się prawie żadne nagrobki sprzed wejścia polskiej administracji. O dawnych mieszkańcach jednak nie zapomniano i wystawiono pomniczek.
Podczas zapadającego zmroku ponownie zaglądamy na chwilę do stolicy powiatu. Centrum Kluczborka przypomina te wielkomiejskie z wysokimi kamienicami.
Rynek z barokowym ratuszem i bombką, nie dającą zapomnieć o zbliżających się świętach .
Duży zakład przemysłowy to zlikwidowane Wrocławskie Zakłady Zielarskie "Herbapol".
I tym gospodarczym akcentem zakończę relację z jednodniowej wizyty w powiecie kluczborskim .
Jadąc na północ przez przypadek widzę cmentarz żołnierzy radzieckich w Kluczborku (Kreuzburg). Powstał on w miejscu dawnej nekropolii żydowskiej zniszczonej przez hitlerowców.
Rzędy szarych odhumanizowanych kwater. Większość anonimowa. Czasem rodzina umieściła na grobie zdjęcie, prawosławny krzyż albo tablicę z inskrypcją.
Na końcu ścieżki stanęła wielka brama z postacią kobiety. Matka-Ojczyzna? Pierwsze zdjęcie zrobione od tyłu, gdyż od frontu ciągle oślepiało mnie słońce.
Na bocznych ścianach socrealistyczne standardy: sierp i młot, promienie słońca, kwiatowe wzory, orzeł bez korony. Załapał się nawet karabin.
Według informacji umieszczonej na bramie wejściowej pochowano tu 6278 osób. Pozbierano je z całej okolicy, bowiem podczas zajmowania Kreuzburga prawie nie było walk: śmierć poniosło jedynie 36 czerwonoarmistów.
Podczas dalszej jazdy gubię drogę, ale nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło: w Biadaczu (Ludwigsdorf) przy szosie znajduje się folwark. Zachowało się trochę zabudowań gospodarskich, w głębi stoi m.in. młyn.
Wśród zdziczałego parku sypiący się dworek.
Pogrzeb odbywa się w Polanowicach (Polanowitz, od 1936 Kornfelde), wiosce pod Byczyną. Przy głównym skrzyżowaniu stoi pomalowany na zielono obelisk zwieńczony krzyżem, który kiedyś był Pomnikiem Poległych.
Zaraz obok wybudowano w XIX wieku pałac. W latach 80. ubiegłego stulecia spłonął. Odbudowę przeprowadzono bez troski o oryginalną bryłę, zatem nie posiada już większej wartości historycznej.
Jest też neogotycki kościół z lat 1912-1913. Pierwotnie ewangelicki, a ogólnie to z zewnątrz dość bezpłciowy.
Cmentarz znajduje się pewnym oddaleniu od świątyni. Ładna ceglana brama i kilka starych nagrobków w środku.
Pobliska Byczyna (Pitschen) to jedno z najstarszych miast śląskich. Historycznie (podobnie jak większość powiatu kluczborskiego) to tereny Dolnego Śląska, które w 1818 roku włączono do rejencji opolskiej, traktowanej skrótowo jako "górnośląską".
W polskiej historiografii znane jest jako miejsce bitwy w 1588 roku, w której to wojska hetmana Zamoyskiego pokonały armię arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Dokładne miejsce jej stoczenia nie zostało do dziś ustalone.
Z zawieruch kolejnych wieków przetrwała spora część układu urbanistycznego, zwłaszcza niemal całość murów miejskich i trzy wieże obronne. Powyżej widać Bramę Niemiecką wraz z basztą (Deutsches Tor) i barokowy kościół św. Trójcy.
Spacer uliczkami, których przebieg zasadniczo nie zmienił się od czasów średniowiecza, utrudnia silny wiatr. Tu i ówdzie ślady prac rozbiórkowych.
Na rynku oczywiście znajdziemy ratusz, a konkretnie jego rekonstrukcję, bowiem spłonął on w 1945.
Nad wejściem kartusz herbowy cesarza Karola VI z 1709 roku.
Otoczenie ratusza zawiera powojenne "plomby", które w żaden sposób nie pasują do reszty.
Druga wysoka konstrukcja to kościół św. Mikołaja. Wybudowany w XIV wieku, od reformacji służył ewangelikom. Po ostatniej wojnie luteranie niemal całkowicie zniknęli z pejzażu Byczyny, więc i budynek zaczął niszczeć. Drzwi zabite deskami, ale kilkanaście lat temu wymieniono dach i uzupełniono ubytki w ścianach.
Wokół kościoła niskie domki, część opuszczona.
Starówkę zamyka Baszta Polska (Polnischer Turm, Hindenburg-Turm). Podobnie jak Niemiecka została wzniesiona w 15. stuleciu.
Okrążamy miasto ulicą Floriańską (dawniej Stockgasse) wzdłuż murów. Ich długość wynosi niecały kilometr, a wysokość 5.5-6 metrów. Baszta południowa, tzw. Piaskowa jest o wiek młodsza od sąsiednich.
Można stąd ogarnąć zabudowę centrum - widoczna większa część kościoła ewangelickiego i wieża ratuszowa.
Bardzo dziwny kształt tego budynku - klockowaty jak rzadko. Prawdopodobnie w przeszłości działał w nim młyn.
Uliczka się zwęża, po bokach XIX-na zabudowa gospodarcza.
Za Bramą Niemiecką rozciągało się niegdyś Niemieckie Przedmieście (Deutsche Vorstadt, w okresie III Rzeszy uhonorowane patronatem Goeringa). Na jednej z kamienic nadal widać tam przedwojenny napis. Kiedyś mieścił się tu hotel lub gospoda, która odegrała rolę miejsca noclegowego sprawców jednej z prowokacji granicznych w sierpniu 1939 roku.
Kawałek dalej coś dla mechanizatorów .
Przy głównej drodze zachował się jeden z najstarszych zabytków Byczyny - kaplica św. Jadwigi. Początkowo była normalnym kościołem; wybudowano ją pod koniec XIV wieku na terenie ówczesnej wsi Polanowicz - tej, w której byliśmy na pogrzebie, a obecnie położonej kilka kilometrów dalej.
Do zgrabnej gotyckiej nawy pięć wieków później dodano przedsionek i kruchtę (co łatwo rozpoznać i dzisiaj). Dwukrotnie świątynię trawił pożar, a po ostatniej wojnie czekała na remont aż do 1977 roku i współcześnie używa się ją głównie podczas pogrzebów.
Wokół niej rozciąga się cmentarz z podziałem na stronę polską i niemiecką. Choć na tej drugiej znalazłem taki dwujęzyczny nagrobek pastora i kronikarza dziejów Śląska o nazwisku Koelling, zmarłego w 1902 roku (kaplica należała wówczas do ewangelików).
Wśród innych starych grobów kilka nigdy nie doczekało się drugiego "mieszkańca"... A na tym w dolnym prawym rogu użyto litery ÿ, która w języku niemieckim pojawia się bardzo rzadko. Czyżby chciano w ten sposób oddać akcent śląskiego nazwiska (Jainzÿk)?
Jedyne zachowane mauzoleum rodzinne w stanie agonalnym.
Za płotem druga część nekropolii: aleja z dawnych lat i dwa nagrobki żołnierzy - ofiar Wielkiej Wojny.
Na koniec wizyty w mieście podchodzę pod młyn (lub podobny zakład przemysłowy), który spłonął dosłownie dzień lub dwa wcześniej. Według powszechnej opinii miejscowych było to celowe podpalenie, aby pozbyć się kłopotu ze starym, mało ekonomicznym budynkiem.
Krótko podsumowując Byczyna niewątpliwie jest ciekawym punktem na mapie Śląska i warto do niej zajrzeć, choć widać wieloletnie zaniedbanie w utrzymaniu tkanki miejskiej. Obwarowania obronne w wielu miejscach się sypią i brakuje pieniędzy na ich remont; niedawno miasto wskutek partactwa urzędasów straciło szansę na grupą kasę z funduszu unijnego-państwowego.
Ale to jeszcze nie koniec zwiedzania: kierując się w kierunku centrum województwa zatrzymujemy się w wiosce o intrygującej nazwie Krzywizna. To jedna z tych, którą można wrzucić do galerii "nazw do zobrazowania" . Ciekawe skąd to miano, skoro Niemcy używali wersji Schönwald??
Piękny las widać choćby na tablicy poświęconej poległym mieszkańcom, przymocowanej do ściany neogotyckiego kościoła.
Wśród cegieł dostrzegam pruski reper, w dodatku kompletny!
Z tyłu kościoła kamień nagrobny rodziny Cochlovius. czyżby wszyscy byli miejscowymi pastorami? Erdmann, zmarły w 1941 roku, prawdopodobnie był ostatnim pełniącym swą funkcję.
Przy drodze na Kluczbork poniemieckie zabudowania gospodarcze i... karczmę góralską. Idealnie tu pasuje, pogratulować pomysłodawcy!
Brama wejściowa na cmentarz cieszy oko, lecz nie zachowały się prawie żadne nagrobki sprzed wejścia polskiej administracji. O dawnych mieszkańcach jednak nie zapomniano i wystawiono pomniczek.
Podczas zapadającego zmroku ponownie zaglądamy na chwilę do stolicy powiatu. Centrum Kluczborka przypomina te wielkomiejskie z wysokimi kamienicami.
Rynek z barokowym ratuszem i bombką, nie dającą zapomnieć o zbliżających się świętach .
Duży zakład przemysłowy to zlikwidowane Wrocławskie Zakłady Zielarskie "Herbapol".
I tym gospodarczym akcentem zakończę relację z jednodniowej wizyty w powiecie kluczborskim .
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Widoki na Katowice z wieży szybowej dawnej KWK Katowice, a dziś Muzeum Śląskiego Zgodnie z obecną modą podaję w linku (bo nie chce mi się kopiować zdjęć ).
link
link
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Relacja z tegorocznej edycji Industriady, która miała miejsce 9 czerwca. Do zwiedzania wybrałem obiekty z Gliwic.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... icach.html
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... icach.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Kilka sztuk religijnej architektury drewnianej z Sanoka i okolic:
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... oku-i.html
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... oku-i.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Jak listopad to cmentarze. Wojenne.
1) Tarnowskie Góry:
2) Siemianowice Śląskie:
3) Katowice - dawny garnizonowy:
4) Katowice - żołnierzy radzieckich:
A wszystko tutaj:
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... laska.html
1) Tarnowskie Góry:
2) Siemianowice Śląskie:
3) Katowice - dawny garnizonowy:
4) Katowice - żołnierzy radzieckich:
A wszystko tutaj:
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... laska.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Czasem warto pokręcić się blisko rodzinnych stron i wtedy też można zobaczyć coś nowego, ciekawego...
Tym razem trzy górnośląskie wioski: Ornontowice, Chudów, Przyszowice. Pałace, zamek, kościoły i knajpa w topoli.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... dow-i.html
Tym razem trzy górnośląskie wioski: Ornontowice, Chudów, Przyszowice. Pałace, zamek, kościoły i knajpa w topoli.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... dow-i.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Śląskie niedaleko: Biała (Zülz). Nieduże miasteczko w powiecie prudnickim. Posiada zamek, kirkut, trzy kościoły, dwie wieże wodne i jeszcze kilka innych ciekawostek.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... -zulz.html
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... -zulz.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
- Pudelek
- bardzo stary wyga
- Posty: 4195
- Rejestracja: 12-11-2007 17:06
- Lokalizacja: Oberschlesien, Kreis Nikolei / Oppeln
Re: Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko...
Coś dla fanów muzeów (których, o ile wiem, nie ma tu zbyt wielu ):
Karpacka Troja czyli skansen archeologiczny obok Jasła. Miejsce, gdzie istniały jedne z najstarszych osad na terenie obecnej Polski:
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... troja.html
Muzeum Techniki w Libercu - prywatne muzeum, większość eksponatów została użyczona przez kolekcjonerów z okolicy. Ciekawa sekcja tramwajowa.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... bercu.html
Karpacka Troja czyli skansen archeologiczny obok Jasła. Miejsce, gdzie istniały jedne z najstarszych osad na terenie obecnej Polski:
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... troja.html
Muzeum Techniki w Libercu - prywatne muzeum, większość eksponatów została użyczona przez kolekcjonerów z okolicy. Ciekawa sekcja tramwajowa.
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... bercu.html
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś."
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/