Leuthen pisze:Miło obejrzeć zdjęcia nekropolii z rodzinnego miasta
Kilka uwag:
1) ad. cm.of.radz. - przy głównym wejściu stoją nie "armato-haubice", a armaty dywizyjne ZiS-3
wiedziałem, że ktoś to uściśli
2) W Parku Zachodnim (obok NCŻ) też był cmentarz (Przed 1945 r. park istniał - Westpark - ale był mniejszy) i też można tam znaleźć było niemieckie nagrobki (osobiście je tam widziałem w 2001 r.; na pewno do dziś są podstawy/fundamenty pod kilka z nich)
wiem, czytałem przy okazji oglądania tej pozostało po forcie. Nawet jakiś kawałek bruku tam widziałem, ale to zapewne do fortu właśnie.
3) Nowy Cmentarz Żydowski - tak, temat na dłuższą wypowiedź. Miałeś albo pecha, albo kiepsko rozegrałeś rozmowę z opiekunem, którego znam osobiście. Jeśli używałeś podobnych argumentów, jakich namiastkę czytałem w relacji, nie dziwię się, że Cię nie wpuścił Kluczem do znalezienia porozumienia z niektórymi ludźmi jest odpowiednia rozmowa. Wierz mi - też mnie nie chciał kiedyś wpuścić (też z powodu remontu). Gdybyś wiedział tyle co ja o jego pracy, lepiej zrozumiałbyś jego decyzję. Z tym gościem naprawdę świetnie się rozmawia (gdy się już go do siebie przekona). Ma fenomenalną wiedzę i duże poczucie humoru. Ja ostatnio byłem na tym cmentarzu nie dalej jak miesiąc temu
Te "argumenty" to efekt nerwów, które mnie nadal trzymają. Akurat podczas rozmowy byłem zupełnie spokojny i grzeczny. Przyszliśmy i weszliśmy, po chwili podchodzi pan i pyta się w czym pomóc. Mówimy, że chcemy trochę pozwiedzać. A on nie i kropka. Jakich ja mogłem argumentów użyć? Prosiłem o podejście chociaż do tolosa.
- Nie, bo później możemy pójść gdzieś dalej, a on nie będzie za nami latał.
Mówię, że tylko na kilka zdjęć, to jest dosłownie 100 metrów, a tak naprawdę na tym mi najbardziej zależało.
- Zdjęcia jedynie za zgodą zarządcy.
To ja jakie mam użyć argumenty, na kolana paść?
Zaprasza od 3 maja. Tłumaczę mu, że jesteśmy z daleka, nie miejscowi, już dzień wcześniej odbiliśmy się od drzwi, a na bramie wyraźnie pisało, że dzisiaj można wejść, więc przyjechaliśmy specjalnie dziś rano.
- Trzeba umieć czytać ze zrozumieniem. Tam pisało o odwiedzaniu, nie zwiedzaniu.
Sorry, ale dla mnie to nie jest kulturalne! Tym bardziej, że na stronie gminy pisze zupełnie co innego! Łącznie z ceną biletów za ZWIEDZANIE. Kilka razy powtórzyłem, że szkoda, bo niepotrzebnie się tam fatygowaliśmy. To on coś w stylu:
- Wie pan co, są różne definicje szkody, np. szkoda to może być teściowa...
Jeśli to jest to duże poczucie humoru to ja dziękuję, mi wcale nie było wtedy do śmiechu, a takich durnot to rzucił kilka. On się doskonale bawił, a ja w duchu byłym wściekły.
Nie mam pretensji, że ktoś nie chce ryzykować swojej pracy, mam pretensję, że zarządca, czyli Gmina Żydowska, wprowadza ludzi w błąd i nawet nie raczyła się do tego ustosunkować.Mam pretensję, że facet mi wmawia, że ja nie potrafię czytać ze zrozumieniem, k...a! Albo, że zaraz ucieknę w inną część cmentarza. Ja wiem, że w Polsce każdego traktuje się jak potencjalnego złodzieja i dewastatora, ale naprawdę przyszedłbym wtedy o innej porze i z innym wyposażeniem. Pisałem też do nich żeby się spytać kiedy NA PEWNO można zwiedzić ten cmentarz aby się znowu nie nadziać - olewka.
Nie bardzo wiem jak można by było tą rozmowę inaczej rozegrać - mam mu wkręcać słodkie historyjski, że z pasją zwiedzam kirktuty, uwielbiam pomniki poległych i w ogóle czuć tą atmosferę? Przyjeżdżać z Górnego Śląska kilka razy aby go zmiękczyć? To żenujące, zresztą jego to nie interesowało... Fakt, trochę się zawahał jak powiedzieliśmy, że cmentarz stary już widzieliśmy (bo najpierw nam wmawiał, że na nowym nie ma co zwiedzać), ale nie popuścił. Oczywiście w tym samym czasie wpuszczał kilka osób do konkretnych grobów - najwyraźniej oni tylko odwiedzali, więc im niebezpieczeństwo spadającego drzewa nie groziło... Ja bardzo nie lubię sytuacji, gdy wszystko zależy od jakiegoś jednego ciecia - gdzie pisze "zapraszamy", ale to on decyduje, co zrobić... szczerze mówiąc nie wiem czy tam wrócę, choć bardzo bym chciał.
4) Najwyższym stopniem oficerem polskim pochowanym na cm.żołn.pol. jest Stefan Frankowski, dowódca Morskiej Obrony Wybrzeża we IX 1939 r.
to wiem, wspomniałem o tym w galerii (nie wszystko powtarzam w galerii i forum )