Ku nadmorskim poligonom (2021)

Jeżeli wybrałeś się gdzieś poza Sudety i nie wstydzisz się tego, daj znać!
buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 05-01-2022 20:15

Przyszedł czas na najdłuższy nasz wyjazd w tym roku. Jaki mamy plan? Ano dojechać nad polskie morze i wrócić. I mamy na to 3 tygodnie ;)

Pierwszego dnia głównie jedziemy, coby się wydostać z zasięgu wycieczek weekendowych i odepchnąć się w tereny nam bardziej nieznane i nieosiągalne przy małej ilości czasu. Dopiero w Głogowie zjeżdżamy w krzaki i dajemy się nieść fali przygody. Idziemy wzdłuż Odry, oddalając się od miejsc zabudowanych.

Najpierw mijamy most kolejowy, którego jedna nitka jest nieużywana, więc możemy sobie po niej połazić. Czynne torowisko oddziela od nas kolorowa rura.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W oddali widać most drogowy. Kabaczę jest zachwycone kolorem ;)

Obrazek

Po drugiej stronie rzeki widać ławki. Siedząc na nich można swobodnie moczyć nogi. Podlało trochę lokalny park.

Prawie jak w Sztabinie. Ciągle widać wieżę kościoła ;)

Obrazek

Teraz to dzikie łąki, ale kiedyś mieli tu utwardzone drogi.

Obrazek

Dalej jest fort. Jest duży, okragły, opatulony łanami nawłoci.

Obrazek

Obrazek

Obok fortu ktoś biwakuje w zaroślach, acz to raczej wygląda na dłuższy i bardziej stacjonarny pobyt. Słowo “pomieszkuje” jakoś bardziej się nasuwa.

Obrazek

Fort zaskakuje nas pozytywnie. Myślałam, że wnętrze jest puste, a jest tam bardzo ciekawy jakby “trzpień” z okienkami. Można chodzić w kółko wokół niego. Cudne miejsce na imprezy, a podświetlone ogniskiem to już w ogóle musi być bajka!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na biwak zajeżdżamy nad jezioro koło Babimostu. Pusta plaża, spadające żołędzie, sosnowy las szumi i pachnie. Miło :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Życie przeniosło się na wodę. Przepływa kilka kajaków, motorówki, łodzie wędkarzy. Najciekawsze są dwie motorówki, które sobie płyną obok siebie, a siedzący w nich ludzie rzucają do siebie piłką. Oczywiście rzadko komuś się udaje tą piłkę złapać. Więc trzeba ją łowić z wody. Łowiąc czasem ktoś się za bardzo przechyli i wpada z głową do jeziora. Nie muszę chyba wspominać jakie dzikie kwiki, okrzyki i salwy śmiechu temu towarzyszą. My kibicujemy z pomostu. Chyba bardzo ich to cieszy. A! Ich piłka w końcu się zgubiła. Była i nie ma. Wszyscy jej szukają. Nie wiem czy zatonęła czy ją ryby zjadły? To była taka duża piłka z łatek skórzanych, jak do kopania. Jak taka piłka może się nagle zdematerializować na środku jeziora? Aż mi się przypomniał jeden dowcip:
“Diabeł zamknął Ruska, Niemca i Polaka w pomieszczeniu, gdzie są same ściany. Każdemu z nich wręczył po dwie duże metalowe kule i dał im tydzień, aby zrobili z nimi coś, co go najbardziej zadziwi. Po tygodniu diabeł zagląda do Ruska co tam on zrobił z kulami - a on nauczył się je podrzucać.
Zagląda do Niemca - a on je wyglancował, że lśnią jak psu jajca.
Zagląda do Polaka - a Polak jedną zgubił, a drugą zepsuł…” ;)

Nie wiem jak z diabelskimi kulami, ale z tego co wiem to piłka się nie znalazła ;)

Tak to kipi życiem jezioro Chobienieckie. Na brzegu jesteśmy tylko my. Czas mija jak zwykle przy ognisku.

Obrazek

Kubek pełen lasu! :)

Obrazek

Krecik oczywiście zaraz gdzieś wpycha nosek!

Obrazek

Późnym wieczorem słychać zza lasu przedziwną muzykę. Repertuar mają biesiadno - religijny i oba te formaty przeplatają się w zaskakujących konfiguracjach. Początkowo myśleliśmy, że to wieczorna msza leci z głośnika, bo “O dobry Jezu” czy “Już teraz we mnie kwitną twe ogrody,” ale zaraz potem ni z tego ni z owego kolejny utwór: “ Widać ci to widać, która dziewka daje bo jej lewa noga od prawej odstaje. Hej hop!” . Co to u licha jest? Głośność i czystość dźwięków wskazuje, że raczej nie pijana zgraja śpiewa przy ognisku. Jakby ktoś śpiewał do mikrofonu? Ni to odgłosy koncertu, ni oficjalnej imprezy. Próbujemy nawet iść w tamtą stronę, ale wygląda na to, że jest to dosyć daleko, tylko tak dobrze się niesie.

Kolejnego dnia, w Nowym Tomyślu rzuca się nam w oczy gigantyczny, wyplatany kosz!

Obrazek

A zaraz potem stragany z koszykami! I z miodem! Festyn! Ogromny! Nie omieszkamy zajrzeć, bo uwielbiamy festyny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak od razu wypatrzył animacje dla dzieci, gdzie Marszal organizuje zawody, pociągi, pełzanie na brzuchu po chodniku. To mamy godzinę z głowy… Ale przecież nam się nigdzie nie śpieszy.

Obrazek

Pożeramy też gofry. Jak to na festynie.

Obrazek

Kupujemy też miód. Toperz mówi, żebyśmy zaczęli robić zakłady kiedy słoik się rozbije na wertepach i zaleje całego busia.

W ryneczku sobie stoi jeszcze taki kamienny pomnik.

Obrazek

Obrazek

A dalej stan dróg sugeruje, że zmierzamy w zdecydowanie dobrą stronę! :)

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "

na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 09-01-2022 12:51

Miejscem, które nas urzekło i pozostało niezwykle miłym akcentem całego wyjazdu - jest nieczynna nitka linii kolejowej Międzychód - Szamotuły. Głównie obczajaliśmy tereny na wschód od Sierakowa.

W Kikowie odwiedzamy opuszczoną stacyjkę. Położona jest nieco na uboczu. Wokół połać płowych traw - wioska zaczyna się (lub kończy) dopiero kawałek dalej.

Obrazek

Murowany, piętrowy budynek ziejący pustką otworów dawnych okien. Dachy też już w nie za dobrej kondycji. W środku mało co się zachowało z przedmiotów pamiętających czasy świetności tego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Oczywiście bawimy się w pociąg! ;)

Obrazek

Coś tu cennego musieli trzymać, że takie solidne kraty wstawili!

Obrazek

Dawne okienko kasowe znów jest wykorzystywane do sprzedaży biletów ;)

Obrazek

Obrazek

Klimaty na pierwszym piętrze - tu były mieszkania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy też do przybudówki.

Obrazek

Budyneczek jest mocno zarośniety - tajemnic strzegą krzaki bzu, pokrzywy i kolczaste pnącza.

Obrazek

I faktycznie jest czego strzec! W środku czeka nas miła niespodzianka! Jedno z pomieszczeń wypełniają sterty starych, pożółkłych dokumentów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pokwitowania, ekspedycje, zamówienia wagonów. Gromadzkie Rady Narodowe, Samopomoce Chłopskie, Spichrze Zbożowe, wytwórnie pasz... Dostawy zboża, deputaty węglowe, wynajem placu dla nadleśnictwa, umowy z okolicznymi PGRami, zamówienia dla dworcowych barów, czy sprawy sądowe o jakieś oględnie mówiąc “nadużycia”. Na chwilę przenosimy się w lata 50-te i śledzimy lokalne życie. Przed oczami nam przejeżdżają wagony wyładowane dłużycami, z przykolejowych ramp zrzucają węgiel, gotuje się kapuśniak w wielkim garze kuchni dworcowego baru, podróżni wysiadają na peronach a żadne drzwi pociagu nie robią pip…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najstarsze znalezione dokumenty był z 1949 roku.

Obrazek

Obrazek

Mówi się, że papier, pieczątka umaczana w tuszu czy zapis ołówkiem - to rzeczy nietrwałe.. A leży to w zapomnianym, nieogrzewanym pomieszczeniu już z 70 lat.. Zapewne większość ludzi wypisujących tą dokumentację czy pracujących wtedy na tutejszej kolei - już nie żyje. A te papierki tu nadal są.. Odcisk pieczątek jest wciąż czytelny a kaligraficzne pismo w rubryczkach przetrwało lokalnych kolejarzy… Ile to pracy w to włożono.. Pospinane, posegregowane, powiązane sznureczkami… Ile pisemnych upomnień, że ktoś coś źle i nie na czas… Ile osób musiało dostać po łbie od przełożonego. Ile w ten papier zaklętych emocji, niepokojów i nerwów. Ile pozornie nadrzędnych spraw… A teraz te super ważne dokumenty roznosi wiatr i kuny na to srają sobie do woli…

Walają się tu też zabawki.. Niektóre w nieco upiornych odsłonach...

Obrazek

Obrazek

Jak widać nie tylko u nas przedmioty z opuszczonych sal przywołują tego typu filozoficzne rozważania. Kabak ciągnie lalkę za nogę… Odpada prowizoryczna “głowa”. “Ciekawe co robią teraz te dzieci? Ile mają lat? Chciałabym je zobaczyć! Czy pamiętają jak ona, ta lala, miała na imię? Mamo - mam wrażenie, że je kiedyś spotkamy! Wiesz, te dzieci co tu mieszkały! I opowiem im wtedy, że ślimak lali zjadł głowę!” Ot… rozważanie. Takie na tą chwilę zdawałoby totalnie teoretyczne. Więc coś tam gadamy, ale ogólnie puszczam tą rozmowę mimo uszu. Ale za kilka godzin wróci ona jak bumerang.. Bo to kabak miał rację... Spotkamy…

Przystacyjne torowisko wśród szumiących traw. Gdzieś tu były pewnie perony.

Obrazek

Póki co rozsiadamy się na drodze i zjadamy kanapki.

Obrazek

Na deser mamy zdobyczne gruszki i jabłka. Takie pozyskane ze zdziczałych sadów smakują najlepiej! Siedzimy więc na zarastającej kostce brukowej, raczymy się kwaskowym owocem i rozważamy czy zaraz nie nadjedzie pociąg widmo. I w tym momencie słyszymy gwizd tzn. sygnał klaksonu bynajmniej nie auta. I zaraz potem turkot po szynach. Eeeeeee… A tu na stację wtacza się drezyna! Jak się okazuje w pobliskim Nojewie dawna stacyjka została przerobiona na muzeum! Opiekują się tym miejscem prawdziwi kolejowi pasjonaci! I stamtąd odjeżdżają drezyny! Jednym z następnych kursów i my się zabierzemy!

Mamy jeszcze trochę czasu, ruszamy więc śladem ogromnych, nieczynnych wiaduktów.

Ceglany okaz koło Nojewa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A takie torowisko uchodzi sobie w dal...

Obrazek

Schodki na górę są nieco zarośnięte ;)

Obrazek

Obrazek

Największy i najbardziej znany wiadukt jest koło Chrzypska. Zatem tam ruszamy na poszukiwania. Po drodze biała tabliczka do mojej kolekcji:

Obrazek

Takie oto wielkie bydlę! :) I jak widać miejsce uczęszczane - ciężko tu o samotność, i na dole i na górze!

Obrazek

Obrazek

Widoki z wiaduktu na obie świata strony.

Obrazek

Obrazek

Spacery z wiatrem pod stopami...

Obrazek

Wjazd na wiadukt został zabarykadowany a tory przecięte. Coby drezyny nie mogły wjechać, nawet jakby bardzo chciały :( Tym samym mocno została skrócona ich możliwa do wykonania trasa... Znowu jakiś kolejny urzędas chciał się poczuć ważny i decydować co będą robić inni...

Obrazek

Obrazek

Torowisko za wiaduktem więc zarasta już zupełnie...

Obrazek

Stacyjka w Nojewie jest odnowiona, ale tu zupełnie mi to nie przeszkadza. Tak jak zazwyczaj nie lubię zwiedzac muzeów - to akurat jest zarąbiste!

Obrazek

Na bocznicach stoi stary tabor i to jaki klimatyczny! :)

Obrazek

Obrazek

Miły szynobusik. Kiedyś ponoć woził robotników.

Obrazek

A to jest też rodzaj drezyny! Zrobiony ponoć na bazie Żuka i używany do wożenia turystów w zimniejsze okresy roku, kiedy wiatr urywający łeb czy potoki deszczu psują nieco atmosferę poruszania się tymi odkrytymi modelami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wagon w formie ażurowej. Jakoś wybitnie fajnie się na nim siedzi!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też zadaszone wagony towarowe, a w ich wnętrzach kryją się różniste skarby.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wagoniki takie trochę jak z kopalni?

Obrazek

Obrazek

Tu wagoniki w formie nieco zdekompletowanej. Ale na szynach stoją pewnie! ;) Kabak stwierdza, że to są kolejowe wrotki. Nawet próbuje ich tak używać ;)

Obrazek

Obrazek

A te póki co jeszcze odpoczywają w trawie.

Obrazek

Ślepy, falisty tor wijący się wśród kostki brukowej.

Obrazek

Być może kiedyś nadejdzie czas, że ta drezynka i te tory też dostaną swoje nowe życie.

Obrazek

Różniste miłe lokomotywki i co najważniejsze - można zajrzeć również do środka!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wokół w trawie przycupnęło też wiele innych maszyn, wózków, szkieletów o nieznanym mi przeznaczeniu, ale pasujących do tego niezwykle barwnego miejsca! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na chwilę zaglądamy też do wieży ciśnień!

Obrazek

Dziewczyna ze stacyjki pochodzi z Bytomia. Chłopak - lubi miejsca opuszczone. Mamy więc dużo wspólnych tematów! :) Świetni ludzie i przefajne miejsce tu stworzyli!

We wnętrzu stacyjki zgromadzono najciekawsze dokumenty i fanty zebrane z opuszczonych linii czy odkupione od różnych ludzi. Z tego wszystkiego wyłania się obraz kolei, której już praktycznie ma... Takiej, którą lubiłam najbardziej - nieco skrzypiącej i pachnącej metalem...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bilety w dawnym stylu. I dokładnie takie same dostajemy na przejazd drezyną! :)

Obrazek

Obrazek

No i wspomniany już bohater dnia - drezyny! Mają tu i motorowe, i ręczne. Jedziemy na najdłuższą obecnie trasę - do zasieku na wielkim wiadukcie.

Obrazek

Obrazek

Już sam wyjazd z Nojewa sugeruje jak udana będzie ta przejażdżka! :)

Obrazek

Obrazek

Pokrzywy smagają nas po pyskach a zapach benzyny unosi się wokół. Krzaki bzu i tarnin zwieszają się nad torowiskiem. Ciemny tunel zarośli co chwilę rozjaśniają promienie już nisko wiszącego słońca. Aromat roztrajdanych, nieco już sfermentowanych mirabelek unosi się w powietrzu. Kilka razy migają na poboczu moje ulubione słupy :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Naoglądałam się kiedyś filmów o archangielskiej oblasti, gdzie “pionierkami” - samoróbkowymi drezynami o silnikach z motoru i pace z drzwi od stodoły, ludzie śmigają do wyludnionych wsi, przemierzając kolejne trasy dawnych wąskotorówek. Tam jest tego bez liku! Zanim pozamykali granice, a świat okazał się tak odległy i niedostępny - mieliśmy plan się tam wybrać… No cóż... Ale i tu można poczuć namiastkę tego właśnie klimatu. Ten wiatr we włosach i tutu tutu - po nie zawsze super równym torowisku.

Tzn. kabak z toperzem w pełni korzystają z radości wiatru we włosach! Mnie oczywiście zaraz zimno w głowę i okręcam się w pięć chustek... ;)

Obrazek

Po drodze mijamy jeszcze jeden wiadukt, chyba najmniejszy z dzisiaj odwiedzonych. I nie tory przebiegają górą - a mało uczęszczana polna droga. Może czasem korzysta z niej jakiś traktor.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeden z mijanych przejazdów. Ale mi się tu podoba! Takie drogi i taka kolej! :)

Obrazek

Fajnie jakby po wszystkich nieużywanych liniach można było śmigać takimi klimatycznymi pojazdami! By zbutwiałym, aromatycznym podkładom i wspinającym się na szyny ziołom, mógł towarzyszyć turkot kół i zgrzyty różnistych mechanizmów.

Obrazek

Obrazek

I chyba mamy nowy cel w życiu - jeździć po Polsce i szukać kolejnych miejsc do przebycia drezyną!

Obrazek

W Kikowie na stacji. Już dziś po raz drugi :)

Obrazek

Tu zabierany drezynostopowiczów :) A może to po prostu “przystanek na żądanie”? :) Na peronie stoi czworo młodych ludzi. Machają. A my do nich! Ucieszył ich widok drezyny i chętnie się przejadą. Jedna z dziewczyn jako dziecko mieszkała na tej stacyjce i teraz, po wielu latach, przyjechała tu na wycieczkę sentymentalną. Gdy to słyszę robi mi się z lekka dziwnie.. Kabak wierci w nią oczami a potem we mnie.. “Mówiłam ci mamo!” Dokładnie tak.. To jest to jej dziecko ze stacyjki po latach... Jak na kurde zamówienie! Jakie u licha było prawdopodobieństwo takiego spotkania?? Nie było go!! To się nie mogło tak po prostu wydarzyć!! Dziewczyna dowiaduje się o lalce bez głowy i krokodylu. Biegnie do szopy je obejrzeć. Niestety nie pamięta ich. Miała kiedyś podobne lalki, ale nie potrafi jej rozpoznać (zwłaszcza po samym korpusie ;) Kabak mimo wszystko jest usatysfakcjonowany. “Nie martw się mamo! Ty też kiedyś odwiedzisz te swoje bary dworcowe sprzed 50 lat!”. No na tym etapie - to mi się naprawdę zrobiło zimno! ;)

Na koniec mamy też okazję przejechać niewielki kawałek drezyną ręczną. Ta jest ponoć najstarsza. I tyż fajna sprawa takie wiosłowanie! Można przypakować jak na siłowni i to w miłych okolicznościach! :)

Obrazek

Obrazek

A drezynowa tabliczka mówi coś do nas po niemiecku.

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 11-01-2022 12:13

Opuszczamy tereny przykolejowe i wbijamy w pola, podziwiając walory lokalnej architektury sakralnej. Słońce powoli chyli się ku zachodowi.

Obrazek

Obrazek

Noclegu szukamy już o zmierzchu. Niedaleko Sierakowa jest jezioro Lesionki i nad nim pole biwakowe. Jedziemy tam jak po swoje. Jest niedziela wieczór, więc wydawałoby się, że powinno już być pusto. A tu tłum! Kilka niezależnych imprez młodzieży, acz wszystkie utrzymane w podobnym stylu. Muzyka łupie, tzn. 3 różne repertuary i mam wrażenie, że każda grupka ma ambicje zagłuszyć te pozostałe. Początkowo stajemy przy jedynej wolnej wiatce, ale po chwili okazuje się dlaczego ona jest wolna - zarówno stół jak i ławy są całe zarzygane. W busia po chwili leci butelka. Na szczęście była nieduża i plastikowa, do połowy wypełniona jakimś płynem. Odbija się z hukiem, czemu towarzyszą wybuchy śmiechu imprezowiczów. Nie wiem czy specjalnie celowali czy chcieli wywalić w krzaki, a busio po prostu stał na drodze lotu? Jakaś dziewczyna idzie w naszą stronę chwiejnym krokiem, coś strasznie złorzecząc pod nosem. Nogi jej jednak odmawiają posłuszeństwa i ryje nosem w piasek. Tak już zostaje, nie próbuje się nawet podnieść. Podchodzi do niej chłopak, współimprezowicz, i zaczyna na nią sikać. Centralnie leje jej na plecy, stojąc od nas jakieś 10 metrów. Znowu wybuchy śmiechu jak przy butelce walącej w busia, a kilka osób z gromady robi sobie na tym tle wspólne zdjęcia. Ja pierdziuuu! Co za miejsce??? Ile czasu tam jesteśmy rozglądając się wokoło? 2 minuty? Trzy? Raczej nie więcej niż 5. Zdecydowanie nie zamierzamy w takich okolicznościach nocować, spadamy stąd i to w podskokach…

Ufff… Udało się nie zagrzebać w piasku na wyjeździe. Przeraźliwe ryki też zostały daleko za plecami. Ale jest coraz ciemniej, a w takich warunkach bardzo źle się szuka noclegu. Mamy namiar na miejsce przy moście w Sierakowie, ale to jakby park miejski. Z widokiem na kamienice i na zupełnej patelni. Nie bardzo jest gdzie iść do kibla (chyba że ktoś podchodzi do sprawy tak luźno jak chłopak z Lesionek ;)

Już po ciemku jedziemy nad jezioro Kubek koło Jeziorna. Maleńka wioseczka z kilkoma przyćmionymi światłami, jakaś grobla pomiędzy stawami (z mapy to w ogóle wyglądało jakby nasza droga miała przebiegać przez jezioro ;) Żwir zmieniający się w piach, sosnowy las. Wiaty i znaczek parkingu. Pusto. Gwiazdy, szum drzew i spadające szyszki. Kilka zaparkowanych przyczep kempingowych, ale bez lokatorów. Fajno! Mamy gdzie spać…
Kabak się bawi w wiacie, że kotek sika na tygryska, a foczka się cieszy i robi zdjęcia…

Rano zaglądamy nad jezioro. Trochę jednak jest za chłodno, aby się skusić na kąpiel. Sympatyczne korzeniaste plażki tu mają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Możemy też w całej krasie zobaczyć w jak ładnym miejscu przyszło nam nocować.

Obrazek

Obrazek

W kibelku są dodatkowe atrakcje np. gniazdo os.

Obrazek

Obrazek

Mamy okazję przejechać się legendarną drogą nr 133. Słyszałam opinie, że to droga o numerze trzycyfrowym, dopuszczona do ruchu, ale o nawierzchni przystępnej jedynie dla terenówek. Na wjeździe witają nas wielkie tablice. Nie wiem co to jest za ściema i czemu ma służyć??? Droga faktycznie nie ma asfaltu, ale jest równa, gładka i niezakopliwa. Kto jak kto, ale busio terenówką nie jest i ryje się w gruncie nieporównywalnie bardziej od losowo wybranej osobówki (mamy porównanie chociażby ze skodusią). Może tą tablice postawili, żeby turyści mogli se fote walnąć i potem pokazać jacy byli dzielni, że dali radę się przebrać? My daliśmy, więc nie pozostaje nam nic innego pękać z dumy i pochwalić się tym w internecie - co niniejszym czynimy! ;)

Obrazek

Obrazek

Przy owej drodze, na trasie Sieraków - Piłka, była kiedyś osada Bronice. Nie była to duża miejscowość, a zupełnie wysiedlona została w czasie II wojny światowej. Ponoć Niemcy planowali tu hodowle zwierzyny i miejsce polowań dla władz. Do teraz zostały tylko resztki cmentarza, a łażące wokół sarny wskazują, że zwierzyna hoduje się tu cakiem nieźle.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny punkt na naszej trasie to Wieleń i opuszczona kaplica grobowa położona w zdziczałym parku na skraju tego miasta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krypty są mroczne (jak przystało na ten rodzaj zabudowania) i pachną chlorem (trochę jak świeżo umyty kibel). Eeeeee? Domestos tu ktoś rozlał czy jak? To jest wielka wada relacji, że nie ma możliwości oddania w nich zapachu odwiedzanych miejsc, bez tego, sam opis, jest często bardzo niekompletny!

Obrazek

Obrazek

Kiedyś zapewne było ich więcej, acz do dziś zachowała się tylko jedna, metalowa trumna.

Obrazek

Obrazek

Ma dziurę, więc można kuknąć do środka. Kabak szuka wampirów i jest zawiedziona brakiem kości. Sugeruje, że jeśli nie ma oryginalnych kości - to lokalne władze albo właściciele terenu powinni tu podrzucić plastikowe albo chociaż z kurczaka, żeby uatrakcyjnić region dla turystów. A nie że taki kabak jedzie tu z daleka i nawet kości w krypcie nie ma! Skandal! ;)

Dalej jedziemy do Kaczorów koło Piły. Mieliśmy tu namiary na ośrodek Zodiak. Miejsce dosyć niezwykłe nawet na tle innych ośrodków wypoczynkowych z PRLowskich czasów. Tu domki były zrobione z cystern! A ja jeszcze nigdy nie spałam w cysternie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ośrodek jest, cysterny stoją, ale niestety już nie pod wynajem. Są sprywatyzowane na dacze. Kilkoro ludzi kręci się po terenie, ale nie udaje się ich przekonać, aby udostępnili klucze do któregoś z domków. Ani miłą gadką, ani powoływaniem się na nostalgię, ani rozczulającym kabaczkiem śliniącym się do cysterny, ani nawet przekupstwem. Nie i koniec. Nie da rady :(

Zaglądamy jeszcze nad pobliskie jezioro, które trochę wyschło, odsłaniając duże połacie piasku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chwilę łazimy nad brzegami oceniając jego walory biwakowe. Średnie... Jest jeszcze wcześnie więc jedziemy dalej. Co do pałacu w Kruszewie mieliśmy bardzo przeterminowane informacje - miał być opuszczony, a zdecydowanie jest… Pozostaje nam odbić na zachód, w stronę Walkowic i promu na Noteci.

Prom jest, rażąco pomarańczowy i kursuje tylko do 15:00.

Obrazek

Obrazek

Noteć solidnie porosła rzęsą.

Obrazek

Obrazek

Na brzegu stoi nadwątlona przez czas wiatka - od deszczu to by nie ochroniła, ale funkcje ubarwiania krajobrazu wciąż dobrze spełnia.

Obrazek

Obrazek

Drewna na opał nie brakuje. Niedaleko stoją solidne, wyschłe drzewa, częściowo powalone przez wiatr.

Obrazek

Obrazek

W oddali muczą krowy i klnie wędkarz. Nie wiem czy żyłka się rwie czy ryba nie bierze, ale wiązanki lecą straszliwe.

Wieczorne ognisko.

Obrazek

Zastanawiamy się tutaj nad jednym ważnym problemem nadwodnym. Nad utopcami ;) Bo one ponoć atakują tylko w nocy i tylko wtedy gdy nieostrożny delikwent, który znajdzie się na ich terenie, wejdzie do wody. Będąc na brzegu jest się bezpiecznym i utopce mogą tylko ze złości zgrzytać zębami. Ale co w przypadku, gdy nogami stoimy twardo na brzegu, nie planujemy kąpieli, ale zanurzamy w wodzie rękę? Np. napełniając butelkę? Tu podania ludowe milczą. Czy utopiec już może wciągnąć w odmęty czy jeszcze mu nie wypada? ;)

A tak chyba wygląda ręka utopca, który postanowił przed snem skutecznie zagasić ognisko, żeby mu się nie rozlazło po okolicy ;)

Obrazek

Widoki z promu. Chciałabym bardzo kiedyś spłynąć sobie kajakiem lub pontonem po takiej zielonej, orzęsionej rzece.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z promu widać stepowe wzgórze, a raczej taki jakby wał. Jest na nim nowa wiata przypominająca bróg i punkt widokowy na domy w rządku, pole z traktorem i kościelną wieżę wsi Radolin.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak znajduje w piasku ciekawy kamień - niebieski i jakby w kropeczki. Po bliższych oględzinach rzekomy kamień okazuje się być wyplutą landrynką. Kabak jest zły, że nie chcemy zabrać tej wspaniałej lepkiej pamiątki.

Jest też ładna ważka, ale chyba już nie żyje. Ważki też (o zgrozo) nie zabieramy.

Obrazek

W Mirosławcu krótki przystanek na podziwianie czołgu i samolotu. Niestety nie udaje się wejść żadnemu z nich do wnętrza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co ciekawe, na pomniku z czołgami są dwie tablice pamiątkowe. Jedna z 1974 roku, druga z 2020. Pierwsza ku pamięci żołnierzy wyzwalających Mirosławiec, druga upamiętniająca pierwszych powojennych osadników. Czyżby żołnierze okazali się politycznie niewłaściwi? Acz jeśli nawet tak, to fajnie, że robiąc nową tablicę tą starą też zostawili.

Obrazek

Samolotowe detale z napisami.

Obrazek

Obrazek

Jest też jakaś armata.

Obrazek

Po drodze napotykamy sporo znaków ostrzegawczo - informacyjnych, takich można powiedzieć - na czasie.

Obrazek

Obrazek

W Starej Studnicy się zatrzymujemy. Sami nie wiemy dlaczego - tak nam w duszy zagrało. Ile można jechać i jechać. Idziemy połazić. Drogi z kostki brukowej sugerują, że czas tu spędzony nie będzie zmarnowany.

Obrazek

Natrafiamy na dawny dworek.

Obrazek

Obrazek

W jego wnętrzach takie przykłady twórczości ludowej.

Obrazek

Są też miejsca biesiadne, miło zagospodarowane i ozdobione przez lokalną ludność.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzieś przy drodze ustawili też takowy zegar. Będzie kolejny okaz do mojej kolekcji - drugie życie opony :)

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 12-01-2022 23:27

Pierwsze co nas tu uderza to cisza… Wieś, która nie wita nas wyciem kosiarek i ujadaniem psów. Jest tak cicho, że słychać szum opadających liści i nasze kroki na brukowanej drodze. Domy utopione są w łanach nawłoci a zewsząd zawiewa zapachem jesiennego sadu. Tak… W ten sposób może obecnie wyglądać jedynie wieś, skąd zniknęli ludzie. Cisza i bujna roślinność jakoś nie idą w parze z tym gatunkiem…

Dotarliśmy do Brzeźnicy, wioski gdzie z żadnej strony nie podchodzi asfalt. Nie była to duża wieś. Domów jest kilka i są już raczej tylko skorupkami dawnej świetności. We wnętrzach nie za bardzo jest co oglądać, bo wszystko zostało dość skutecznie wypatroszone. A może po prostu cały czas porównujemy to miejsce z Raduchowem ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -wies.html ), gdzie byliśmy w kwietniu, a tam stan zachowania był naprawdę rewelacyjny?

Główna droga przez wieś. W “centrum” jest brukowana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem w jedną i drugą stronę bruk zanika, przyjmując nawierzchnię ziemną.

Obrazek

Jeden z domów otoczony był ceglanymi murkami.

Obrazek

Obrazek

Kiedyś ktoś tu zamurował okna, więc mimo słonecznego dnia wnętrza są ciemne i czasem trzeba użyć latarki, żeby se pyska nie rozbić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu jakby cegły i inne budulce przygotowane do wywiezienia? Równo ułożone w stosiki…

Obrazek

W wielu wnętrzach już zupełnie nie ma co oglądać…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale zawsze atrakcją pozostają schody. Mają różne kształty i co najważniejsze - są drewniane i skrzypią. Tego nie mamy na codzień żyjąc w domach z betonu.

Obrazek

Obrazek

Nie wiem co mieściło się w tym budynku. Trochę kojarzy mi się ze sklepem. Tak jakby nad drzwiami był kiedyś jakiś szyld?

Obrazek

I nawłoć! Wszędzie nawłoć!

Obrazek

Obrazek

To był chyba najlepiej zachowany budynek. W środku zostały nawet jeszcze meble, takie w miarę w całości. Ale dachy już fest dziurawe…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przydrożne artefakty…

Obrazek

Dom z luksferami.

Obrazek

Do tego budynku jakby bomba wpadła. Wszystkie sprzęty wywalone na zewnątrz i rozwłóczone.

Obrazek

W środku można się poczuć obserwowanym! Na 150% ;)

Obrazek

A przepraszam! Są jednak mieszkańcy!

Obrazek

Gdzieś na boki odchodzą wijące się drogi…

Obrazek

Najciekawszym miejscem wioski jest kościół.

Obrazek

Położony na pagórku, w otoczeniu starych drzew - tak jak zazwyczaj wyglądało otoczenie wiejskich kościółków, zanim w ostatnich latach również księża dostali amoku wycinania i obsesyjnej nienawiści do zieleni…

Obrazek

W środku można jeszcze zasiąść w ławce i zadumać się nad tym, kto ostatnio w niej siedział użytkując to miejsce zgodnie z przeznaczeniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można wypatrzeć resztki niemieckich napisów…

Obrazek

Obrazek

…albo i inne ciekawe detale.

Obrazek

Wieża od spodu. Drabina niestety zbyt zdekompletowana, abyśmy próbowali z niej skorzystać.

Obrazek

Ostatni mieszkaniec zniknął z tej wsi w 2015 roku. Potwierdza to dokument znaleziony w jednym z domów i spotkany w pobliskim lesie drwal, z którym oczywiście wdajemy się w pogawędkę.

Obrazek

Idziemy jeszcze do równie opuszczonego przysiółka zwanego Łobzów. Prowadzi tam pylista droga wijąca się wzdłuż linii kolejowej.

Obrazek

Obrazek

Mój ulubiony rodzaj słupa!

Obrazek

Obrazek

Przy części słupów wiszą jeszcze kable.

Obrazek

Obrazek

Z tej strony też widać kościół, acz można go łatwo przeoczyć ;)

Obrazek

Między Brzeźnicą a Łobzowem przepływa sobie niewielka rzeczka o nazwie Brzeźnicka Węgorza.

Obrazek

Obrazek

W przysiółku zachowały się resztki dwóch budynków z pustaków. Sprawiają one wrażenie jakby nigdy niedokończonych? Albo zabudowań gospodarczych?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cały teren jest zarośnięty nawłocią, taką po szyję! Nie… dużo wyżej! A owe łany całe trzęsą się od bzyku pszczół. Kabak każdej z nich się przygląda czy to przypadkiem nie jest to Maja, Gucio albo pani Klementyna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napotykamy tu też dziwną skarpę. Częściowo jakby wzmacnianą kamieniami? A może to też są resztki jakiegoś budynku? Być może jesienią, gdy busz podwiędnie, można tu odnaleźć coś więcej?

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 19-01-2022 08:20

W Jankowie zaglądamy na tereny dawnego folwarku. Z zabudowań z tamtych czasów przetrwał tylko spichlerz, który niestety jest szczelnie zamurowany i nie udaje się nam wejść do środka. Kabak jest niepocieszony, bo chciała spać w tym “domku” na samej górze baszty ;)

Obrazek

Budynek zbudowany jest w sporej części z “cegły wapiennej” co ponoć spowodowało, że ona bardzo malowniczo wywietrzała w wyniku erozji - jak naturalna skała. Przynajmniej taką historię nam opowiedział miejscowy, bardzo dumny z tego faktu, bo ponoć to nie takie częste zjawisko.

Obrazek

Poza tym wieś jest klasycznie popegieerowska, z szarymi blokami i innymi zabudowaniami z czasów późniejszych.

Obrazek

Potem odwiedzamy Świdwin, a raczej jego peryferyjną dzielnicę związaną z wojskami lotniczymi. Mieści się tu 21 baza lotnictwa taktycznego. Jak przystało na takie miejsce mają pomnik z samolotem.

Obrazek

Ale to nie samoloty nas tu sprowadzają. Nas głównie interesuje płot :) Metalowe ogrodzenie odgraniczające wąski chodniczek z betonowych płyt od pobliskich garaży.

Obrazek

Obrazek

Miejsce niezwykłe, kolorowe i chyba jedyne w swoim rodzaju. Mające już na sobie patynę lat i umożliwiające choć na ulotną chwilę podróż w czasie. Czy ogradzało jakieś przedszkole albo plac zabaw? Bo tematyka raczej taka dzieciowo - bajkowa! Że też się komuś kiedyś tak chciało to powycinać i wymalować! Czego tu nie ma! Piłkarze, kowboje, Myszki Miki, Koziołki Matołki, Filemony, Donaldy, Rumcajsy, Bolki z Lolkami, zwierzęta egzotyczne, ptactwo wszelakie! A pewnie wielu bajek nie rozpoznaliśmy. Gdzieniegdzie w siatkę wplątane są konary już dawno wyciętych drzew… Gdzie indziej bohaterów zarastają świeże pędy wybijających z ziemi krzaków.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podobni? Bo bardzo się starałyśmy ;)

Obrazek

Obrazek

Na obrzeżach osiedla zachował się też betonowy podjazd dla aut.

Obrazek

Coraz mniej takich miejsc w krajobrazie. W Oławie było kilka, ale zostały zamknięte lub celowo zniszczone. Niektórym bardzo nie pasują do ich wersji świata, bo przecież samochód pod brzuszkiem to wolno oglądać tylko w autoryzowanym serwisie za kupę kasy…

A tymczasem na latarni…

Obrazek

Jadąc rano jedną z bocznych dróg mijamy gościa w średnim wieku. Idzie szosą, gra na niewidzialnej gitarze i śpiewa. Wieczorem, kilkadziesiąt kilometrów dalej, znów spotykamy takiego typa. Tylko nie ma wąsów i ma inną kurtkę. I trochę inny repertuar - ten idzie bardziej w piosenki rockowe, tamten był fanem disco. Ale też gra i śpiewa tuptając niespiesznie skrajem drogi. A może tu w rejonie jest masowo przyjęte, że idąc do sąsiedniej wsi, by czas milej płynął, gra się na gitarze widmo i śpiewa na cały głos popularne szlagiery? :)

Noclegu najpierw szukamy nad jeziorem niedaleko miejscowości Nielep, ale tamtejsze miejsca piknikowe okazują się być głównie sralnią dla psów. Drugie miejsce, gdzie zaglądamy w poszukiwaniu szczęścia, to ponoć opuszczona żwirownia za Sidłowem. Maszyn czy robotników niby nie ma, ale ślady bieżnika ciężarówek robią wrażenie bardzo świeże…

Ostatecznie jedziemy nad jezioro Leśne koło Sławoborza i tu nam się podoba. Zostajemy! Noc jest zimna i gwiaździsta.

Obrazek

I pełna różnych odgłosów. Gdzieś w oddali jeżdżą ciężarówki. Może to ta nasza żwirownia, gdzie nie zdecydowaliśmy się spać? W dali coś huczy, zupełnie jak szyb Ignacy w Bytomiu. Tak brzmiały wszystkie noce jakie pamiętam z dzieciństwa :) Takie jednostajne, nie za głośne Uuuuuuu znad lasu. No i ryczą jelenie! Połowy września jeszcze nie ma a tu takie rykowisko? Odzywa się chyba 5 głosów z różnych kawałków lasu, to tu to tam. Kabak nie chce więc odchodzić od busia czy ogniska nawet na metr ;) Twierdzi, że to wilki, a my się nie znamy na przyrodzie. “A może te wilki specjalnie ryczą jak jeleń, aby uśpić naszą czujność?” Tu już nie mam żadnych argumentów w zanadrzu ;)

A tak nas zapewne widziały rzekome wilki, czające się w ciemnościach lasu i nadjeziornych oczeretów ;)

Obrazek

Rano teren dzielimy tylko z czaplą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabawna jest ta czapla. Z jednej strony co chwilę daje nura w trzciny (bo chyba się z lekka nas boi), a z drugiej chyba ją niezmiernie ciekawimy, bo raz po raz wystawia łeb i się nam wyraźnie przygląda.

Obrazek

Po śniadaniu jedziemy w stronę morza - dziś chyba już się tam dokulamy! O ile się uda oderwać kabaka od piasku. Kusimy ją zapewnieniami, że tam będzie go więcej!

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 25-01-2022 09:49

Do terenów nadmorskich dobijamy kilka kilometrów na wschód od Kołobrzegu. Znajdują się tu pozostałości lotniska Bagicz. Zbudowane zostało w latach trzydziestych przez Niemców. Po wojnie teren był wykorzystywany przez wojska radzieckie, a pobliska miejscowość Podczele była osiedlem garnizonowym. Wtedy też lotnisko zostało rozbudowane o nowe, dłuższe pasy startowe, dodatkowe kilkadziesiąt hangarów, bazy paliwowe i bocznice kolejowe.

Lotnisko w Bagiczu jest m.in. znane z dosyć spektakularnej katastrofy lotniczej w 1989 roku. Stąd właśnie w ramach treningu wystartował radziecki MiG i bardzo szybko okazało się, że ma poważnie uszkodzony silnik. Przewidując rychły upadek do morza, pilot podjął decyzję o katapultowaniu się. Po opuszczeniu maszyny przez pilota silnik zaczął pracować prawidłowo. Bezzałogowy samolot przebył jeszcze bardzo daleką drogę - przeleciał nad Niemcami, Holandią i pewnie leciałby przez nikogo nie niepokojony dalej. Ale skończyło się paliwo i samolot spadł na małe belgijskie miasteczko zabijając jedną osobę.

Krążyły również pogłoski, że za niemieckich czasów powstało tu lotnisko podziemne. Na ile było w tym jakieś ziarnko prawdy a na ile to tylko legenda - nie wiadomo. Myśmy niestety żadnych tajnych podziemi osobiście nie namierzyli ;)

Żołnierze radzieccy ostatecznie opuścili lotnisko w 1992 roku. Podczele stało się mieszkalną dzielnicą Kołobrzegu. Obecnie kawałek lotniska wykorzystuje aeroklub. Większość hangarów została niestety rozebrana w latach 2012-2013. Po kiego diabła skoro nic tam nie zbudowano nowego? Tego nigdy nie zrozumiem… Przybyliśmy więc tutaj zdecydowanie za późno. Ale i tak postanawiamy poszukać jakiś pozostałości dawnej bazy.

W odpowiedni klimat wprowadza już sam dojazd. Jedziemy jedną z bocznych dróg. To nie są kałuże - to rozlewiska rzeczki, która konsekwentnie zaczęła wyjadać betonową nawierzchnię :)

Obrazek

Obrazek

Pusty hangar udaje się odnaleźć jeden. Pozostałe są zamknięte, przerobione na inne cele albo zburzone :(

Obrazek

Jedynie na zarastającym betonie można tu użyć. Tego jest masa. Idziesz w krzaki na kibelek a tu myk! płytówka! :)

Obrazek

Mamy na dzisiaj dwie główne misje! Jedna to wsadzić nogę do morza, a druga dotyczy pozyskania ryb! Najlepiej drogą kupna ;) Bo z wędką na plaży to nas raczej pogonią, a poza tym znając nasze szczęście (czy raczej brak umiejętności) to i tak się nic nie złapie. No i takie zakupione zazwyczaj są już zapieczone w bułeczce albo uwędzone, więc to kolejny plus. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Miejscowość nadmorska, ale w turystów rybami tu jakoś nie rzucają. Namierzamy wprawdzie jeden sklep, malowniczo położony w terenach magazynowych, gdzie płytowa nawierzchnia zapewne pamięta jeszcze czasy świetności radzieckiego lotniska...

Obrazek

Obrazek

A w cieniu można odpocząć na kanapie! :)

Obrazek

Klimaty zdecydowanie bubowe, ale na zaopatrzenie się to nie przekłada. Sklep zamknięty na głucho, a napotkani robotnicy mówią, że na rybkę to się trzeba wybrać do Sianożętów. Rzut oka na mapę. Kilka kilometrów spaceru plażą - czemu nie? Zwłaszcza, że zwiedzanie dawnego lotniska poszło nam nadpodziw szybko…

Tutejszy morski brzeg jest bardzo charakterystyczny, bo cały ponabijany drewianymi palikami. Nie wiem czy to ma pełnić funkcje falochronów czy tylko ubarwienia wizualnego krajobrazu :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W większości słupki mają malowniczo postrzępioną fakturę.

Obrazek

Obrazek

Uroku dodaje im spore oglonienie, w różnistych kolorach i deseniach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ptactwa tu także dostatek i co najważniejsze - pięknie pozuje! :)

Obrazek

Obrazek

Nieraz między dwoma rzędami palików występuje spora rura.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W innych miejscach do morza schodzą omszałe betonowe płyty. Rozważamy jakie mogło być ich przeznaczenie, ale raczej to pozostałość z czasów funkcjonowania lotniska i zapewne ma jakąś poligonową przeszłość.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawym miejscem jest ujście do morza niewielkiej rzeczki, która rozcina całą plażę. Fajne meandry, rozlewiska, a piasek jest rdzawy i pokarbowany!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W korycie rzeczki, zgodnie z lokalną tradycją, też są drewniane paliki :)

Obrazek

Kabak ochoczo zwiedza mniej lub bardziej zruinowane zabudowania położone na samej plaży. Dominuje tu styl obronny, z basztami i fosami. Widać to architektura typowa dla regionu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyrzuciło też na brzeg jakieś zwierzę, które mi się wydawało, że nie żyją w wodach Bałtyku! ;)

Obrazek

Fragmenty klasycznego plażowania też były!

Obrazek

Obrazek

Klify są niewysokie i raczej chaszczowate. Przypominają odrzańskie starorzecza.

Obrazek

Im bliżej Sianożętów tym paliki stają się równiejsze, mniej powygryzane, a tłum się zagęszcza…

Obrazek

Uroki polskiego wybrzeża w pigułce ;)

Obrazek

Ale czego się nie robi, jakich wyrzeczeń się nie podejmuje - dla osiągnięcia celu!

Obrazek

Wracamy na nasze lotnisko. W świetle zachodzącego słońca rzeczne zakręty i palikowiska jeszcze bardziej nabierają uroku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam to już chyba jest Kołobrzeg.

Obrazek

Nurkujące za horyzont słońce ma bardzo dziwny kształt…

Obrazek

Mamy okazję też podziwiać scenkę dość wyszukanych oświadczyn. Nie wiem czy to dobrze rokuje na dalsze życie we dwoje, ale na chwilę obecną to bardziej się interesują fotografem niż sobą nawzajem.

Obrazek

A w kwestii noclegu. Dziś rano mieliśmy już wizję spania w opuszczonym hangarze dawnego lotniska, tak jak niegdyś koło Vepriai na Litwie ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -baza.html ) Kończymy dzień na pasie startowym pomiędzy niemieckimi kamperami. Ot - marzenia kontra rzeczywistość ;)

Ale nie jest tak źle - stoimy w miłej zatoczce przy betonowych blokach zatarasowujących przejazd dalej.

Obrazek

Obrazek

Nad głowami latają nam różniste kukuryźniki z aeroklubu ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Od niemieckich emerytów sączą się ciche bawarskie melodie. I mamy nawet imitację ogniska ze świeczek :)

Obrazek

Obrazek

Na koniec zagadka z gatunku trudnych - jakie zwierzę nasze dziecko lubi najbardziej?? ;)

Obrazek

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 26-01-2022 16:23

A my tymczasem suniemy dalej wzdłuż wybrzeża. Zawijamy do miejscowości Ustronie Morskie, a raczej do jego peryferyjnej dzielnicy nazywającej się chyba Wieniotowo. Znajduje się tutaj dawny wojskowy ośrodek wypoczynkowy "Barka". W internecie nadal można znaleźć stronę z namiarami na niego. Ale telefony już nie odpowiadają ;) ( http://wypoczywam.pl/?w=BARKA-O%B6rodek ... ekty&ob=67 )

Na sam teren ośrodka nie dajemy rady wjechać (zwłaszcza tłustym busiem) bo wjazd zatarasowano betonowymi podkowami.

Obrazek

Ale placyk przy płytówce, kawałek przed ośrodkiem, też wygląda dość dogodnie na nocleg.

Obrazek

Cóż zrobić... nad polskim Bałtykiem “kołami do morza” to raczej nigdzie się nie da - tak coby nam fale szumiały do snu, no i jeszcze to było na legalu. Dobry więc i placyk pod sosnami. Busia przestawiamy kilkakrotnie. Jak to bywa w terenach nadmorskich duje dość mocny wiatr, a rosnące sosny są nie takie jak u nas na południu - tylko krzywe. No i mi się ciągle wydaje, że źle stoimy i że w nocy nam się któraś sosna zwali na łeb. Moje wrażenie potęguje fakt, że jedna sosna leży…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łażę więc w kółko, cmokam i obczajam trajektorie ewentualnych sosnowych lotów ;) Po trzecim przestawieniu busia w kolejne miejsce, które na daną chwilę wydaje mi się bezpieczniejsze, toperz obiecuje, że jak jeszcze będę marudzić - to mnie natychmiast zawiezie do najdroższego hotelu w Ustroniach i będę tam musiała zostać 3 dni. Ajjj! To ja już wolę spadające sosny, niech im będzie! ;)

W stronę morza ruszamy pieszo. Ośrodek jest położony na samej wydmie. Z niektórych domków to chyba z okna można było wskoczyć do morza! Właśnie w takim miejscu, z atmosferą dawnych lat, chciałabym dziś spać! Szkoda, że skoro sam ośrodek nie działa, nie można tu podjechać np. za opłatą i wykorzystać miejsce jako kemping. Wiszą tabliczki, że teren prywatny. Że też właściciel nie woli zamiast walnąć betonowych bloków - posadzić ciecia, który by kasował za wjazd i ewentualny nocleg. Patrząc jaki jest ruch - nie my jedni byśmy na to poszli. Spotykamy np. kilkunastu motocyklistów, którzy oczywiście są w stanie ominąć bariery drogowe i podjeżdżają pod same domki, ale obawiają się rozbijać tu namioty. Nawet podchodzą do nas i pytają czy się orientujemy czy ktoś pilnuje tego terenu, komu można dać w łapę? Czy będzie dym jak tu zostaną? Czy ich ktoś przepędzi w nocy albo wezwie policję? Czy może mamy telefon do właściciela terenu? Niestety wiemy tyle co oni…

W ośrodku był jeden duży budynek - pewnie jakiś biurowy. Od strony morza prowadzi do niego aleja z betonowych płyt, zasypana gęstym słojem igliwia.

Obrazek

Obrazek

Widać wyraźnie młodnik, który rzucił się tu na łąki po zniknięciu ludzi. Ciekawe czy będzie mu dane dorosnąć...

Obrazek

Wnętrza budynku są praktycznie już puste.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Długo rozważamy co to jest - czy ośmiornica, czy pająk? czy może jednak statek kosmiczny?

Obrazek

Kabak bardzo chciał mieć skrzydełka!

Obrazek

Akcent górski w nadmorskich krainach…

Obrazek

Czy to oznacza, że jakaś ekpa tu jednak wbiła i spała w busie?

Obrazek

Okoliczny las jest cały nafaszerowany malutkimi domeczkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany domków pokrywają ciekawe, kolorowe malunki. Chyba były tu jakieś warsztaty graficiarzy, bo praktycznie każdy malunek jest bardzo staranny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu ukłon w stronę dawnej nazwy! :) Miło!

Obrazek

A tam między drzewami już przebłyskuje morze!

Obrazek

Obrazek

Tu chyba była jakaś estrada?

Obrazek

Po zachodzie słońca mija nas parka zmierzająca z plecaczkami ku domkom. Im się pewnie uda jakoś tam zaszyć, w odróżnieniu od nas czy motocyklistów...

Wieczór mija miło pod krzywymi sosnami. Dziś, podobnie jak wczoraj, siedzimy sobie przy świecach.

Obrazek

Obrazek

Chyba koło północy przyjeżdża policja. Parkują jakieś 50 metrów od nas i długo siedzą w aucie na zapalonych reflektorach. Potem je gaszą i jeden koleś idzie w naszą stronę energicznym krokiem, ze srogą miną jakby mówiącą: “Zaraz wam wdupie mandat”. Pewnie zauważył “ognisko” i już mu ślinka pociekła z ryja… Gdy jest jakieś 3-4 metry od nas - nagle się zatrzymuje, robi obrót na pięcie i wraca do radiowozu. Bez słowa… Pewnie zauważył świeczki… “Chyba ten pan zabłądził! Albo coś zgubił!” - komentuje na głos kabak.

A potem policaje biorą latarki i ruszają w stronę ośrodka. Ufff… dobrze, że motocykliści tam nie zostali… Wracają po pół godzinie. We dwóch, jak poszli. Znaczy parki nie znaleźli! Dzielni! Dobrze się ukryli :)

Ustronie Morskie to nie tylko opuszczony ośrodek! To przede wszystkim bunkry! Leśne, wydmowe, plażowe umocnienia! Ale o tym w następnej relacji!

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 28-01-2022 19:39

Wyłazimy na plażę. Dziś jest pierwszy naprawdę ciepły dzień, więc toperz i kabak myślą tylko o kąpieli. Zostawiam więc ich na piachach, a sama idę szukać bunkrów, które się czają w pobliskim lesie, fajnie wkomponowane w pagórkowaty teren. Nazywają je BAS 31. Zostały zbudowane po wojnie jako jedno z umocnień do ochrony wybrzeża. Swoją działalność wojskową zakończyły jakoś w latach 70 tych i od tego czasu miejsce zarasta i maskuje się coraz lepiej :)

Według danych znalezionych w internecie są tu cztery zachowane “stanowiska ogniowe” - trzypoziomowe, betonowe bunkry o bardzo podobnej do siebie konstrukcji. A ja tam łażąc miałam wrażenie, że znalazłam takowych 5! Raczej nie sądzę, aby w takim popularnym terenie mógł się uchować tajny bunkier, którego nikt inny nie znalazł, więc albo mi się przywidziało albo co najbardziej prawdopodobne - klucząc po lesie wlazłam dwa razy na ten sam i się nie zorientowałam ;) Albo bunkry widmo istnieją jednak naprawdę ;)

Główna różnica pomiędzy tymi budowlami jest taka, że im dalej są położone od głównego deptaku na plażę - tym bardziej zarastają je krzaki, mech i pnącza.

Do pierwszego prowadzą schodki wyglądające wręcz jak pozamiatane ;) Murki są widoczne, a bluszcze szczątkowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

“Dziedziniec” też praktycznie niezarośnięty zielonością.

Obrazek

Na dolnym poziomie takie oto klimaty. Wyraźnie kiedyś było tu więcej części metalowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy kolejnym bunkrze widać już większą ilość roślin, próbujących się zaprzyjaźnic ze starym betonem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany o barwach rdzawo - omszałych. Pojawiają się też sufitowe nacieki. W piwnicach coraz więcej wody.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No to szukamy kolejnych pagórków! Im dalej w las tym więcej drzew ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany dolnych poziomów noszą tu chyba ślady jakiegoś maskowania z dawnych lat? Bo na graffiti zostawione przez zwiedzających raczej to nie wygląda.

Obrazek

Obrazek

Ostatnie bunkry miejscami ciężko dojrzeć spomiędzy splątanej dżungli - co dodaje im niesamowitego uroku!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najciekawsza w tym lasku jest betonowa wieża, robiąca kiedyś za "punkt kierowania ogniem". Teraz można tu sobie zajarać z królikiem i myszą ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do wieży wchodzi się od dołu, przez taki oto spory otwór.

Obrazek

Wejście z drugiej strony.

Obrazek

Bunkier podwieżowy jakby dostał niestrawności od nadmiaru ziemi i mu się ulało ;)

Obrazek

Obrazek

Spotykam tu dwóch kolesi. Gawędzimy sobie o równouprawnieniu i “dżenderach” ;) Bo oni właśnie zostawili swoje żony i dzieci na plaży, więc teraz mogą na spokojnie pozwiedzać ruiny leśne. Śmieję się, że ja tym razem mam dokładnie tak samo! Oglądamy też mapy, pokazuję im bunkry w Ustce, które planujemy odwiedzić za kilka dni. Chłopaki się bardzo napalają, bo nie słyszeli o tym miejscu i twierdzą, że jadą jutro - i na bank to się skończy rozwodem ;)

Skądinąd biorąc pod uwagę jak potem wyglądało nasze zwiedzanie “opuszczonego” poligonu koło Ustki, bardzo jestem ciekawa jak poszło chłopakom i czy mieli jakieś dodatkowe ciekawe przygody ;)

Na górne piętro wieży można wyjść po chybotliwych drabinach zbitych gwoździami z gałęzi. Gdzie nie starczyło gwoździ - szczebelki powiązano sznurkiem. Jakis McGywer tu dział i chwała mu za to! :) Śmieje się, że drabiny były tak chybotliwe, że nawet aparat nie umiał na nie dobrze ostrości złapać ;)

Obrazek

Obrazek

Ja wyłażę na półtorej drabiny, do ostatnich szczebli omotanych sznurkiem jakoś nie mam zaufania... A i tak potem rozważam czy uda mi się zejść w całości... W dół jakoś jest trudniej i drabina ma większe odchyły od pionu. Chłopaki puchną z męskiej dumy i komentują, że tak to bywa z babami, że nawet te co lubią bunkry, trzeba potem zdejmować z drabiny i jak to dobrze, że oni tu są i mnie uratują. Szczęśliwie udaje mi się zejść, na lekko miękkich nogach i zawrotem głowy od kolebania, ale osiągam ziemię samodzielnie.

Tak wygląda górne piętro wieży.

Obrazek

Ta mini drabinka to już całkiem nie wiem dokąd miała prowadzić. Może po niej jakoś można było wejść na dach?

Obrazek

Uznawszy wieżę za zwiedzoną (w ramach swoich możliwości), żegnam się z chłopakami i odchodzę w las. Chwilę później słyszę: ”Kuliżanko! Kuliżanko w czerwonych spodniach! Proszę, wróć tu na chwilę!” Czyżbym czegoś zapomniała? Zgubiła? Wracam. A tu jeden z nich, ten większy i grubszy, stoi na drabinie, która przeważa do tyłu. Już raz nim rąbnęło o beton. Ten drugi, będąc znacznie lżejszym, sam drabiny utrzymać nie może. Razem udaje się docisnąć drabinę i wszyscy docierają na dół...


Idąc dalej plażą, co chwilę trafiamy na jakieś tereny wojskowe z masztami i antenami.

Obrazek

Wygląda to na wciąż będące w użytku. Płoty szczelne, a na terenie kręcą się ludzie i coś naprawiają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To ponoć był “zapasowy punkt kierowania ogniem” - pewnie jakby ten z myszą i królikiem się zepsuł ;) Szkoda, że nie bardzo jest jak podleźć bliżej...

Obrazek

Płytowe chodniczki odbijające w zarośla, doprowadzają zazwyczaj do zasieków, za którymi siedzą odnowione budynki.

Obrazek

Obrazek

Wybrzeże znów jest ciekawe i urozmaicone, ale w zupełnie inny sposób niż wczoraj. Tak jak między Podczelem a Sianożętami krajobraz upływał pod znakiem palików - tu na wydmach i na plaży można napotkać sporo starych umocnień - jakieś małe schrony, wnęki, tuneliki. Jedno jest pewne - w czasie ulewy byłoby się gdzie schować! Tak jak wczoraj dominowało omszałe drewno, to dzisiaj towarzyszy nam głównie beton, momentami udekorowany też metalem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też fragmenty solidnych ogrodzeń z dawnych lat. Wygląda jakby mogły być niegdyś pod napięciem - pewnie aby chronić teren przed różnymi zbyt ciekawskimi bubami ;)

Obrazek

Obrazek

Na środku plaży stoi żelazny parawan. Czy wspominałam już kiedyś, że taki odłam nadmorskiego parawaningu bardzo do mnie przemawia?

Obrazek

Obrazek

Z lekka stępione zęby smoka strzegą klifu? ;)

Obrazek

A tu ktoś robił jakby babki, ale nie z piasku tylko z betonu!

Obrazek

Obrazek

Na brzegu czy w wodzie nietrudno o fragmenty betonowych płyt.

Obrazek

Obrazek

Nieraz są już są na tyle omszałe, oglonione, że wręcz nie sposób na pierwszy rzut oka odróżnić je od naturalnych kamulców.

Obrazek

Niektóre fragmenty dawnych umocnień zostały ozdobione tematycznie. Coby człowiek widział morze, nawet gdy patrzy w stronę przeciwną ;)

Obrazek

Obrazek

Chyba wszędzie po tutejszych lasach są rozsiane małe bunkierki, np. my znaleźliśmy taki faszerowany wykładzinami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klify porastają splątane zarośla. Coś w tym jest, że las na poligonach zazwyczaj przedstawia się ciekawiej niż taki klasyczny. Bardziej przypomina dzikie knieje niż plantacje kukurydzy sadzonej pod sznurek. Jakaś to taka dziwna reguła - i nie dotyczy tylko nadmorskich krain.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy ujściu rzeczki do morza kręci się spory tłum. To chyba jakieś ulubione w okolicy miejsce piknikowe.

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 05-02-2022 17:56

Jedziemy zobaczyć ujście kanału łączącego jezioro Jamno z morzem, między Unieściem a Łazami. Mają tu fajny, betonowy falochron.

Obrazek

Obrazek

Walory tego obiektu doceniły też mewy, kormorany i wszelakie inne ptactwo.

Obrazek

[img][img]https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj7C5ifXTEbqKOoy-bnukBro6AsOKmjzNlxuGJMhdjdJctbD9B3sMuUY3xDxKTNxoVB3z4bdqI7gmViRvXWEYvqIPqxG4VSo0EsgEhTRKxT2TPPxgS0egjMrI8HW_J1mnu43i4POEMxH2JncQ9pKVa3iLvHikmuaNHAFTSr9pnouG6p5wZVpry-NsPqYw=s600[/img][/img]

Obrazek

Niestety suchą stopą na falochron się nie wlezie... A jest na tyle chłodno, że nie chce mi się płynąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pogoda jest jakaś taka niewyraźna i mamy poczucie, że zaraz nam doleje. Acz ma to swoje ogromne plusy - z plaży wymiotło praktycznie wszystkich.

Obrazek

I znów “szlak” z Hatifnatem! Chyba ten sam, co spotkaliśmy rok temu w Kątach Rybackich!

Obrazek

Jak już sezon na kanały, to obczajamy dziś też drugi podobny - łączący jezioro Bukowo z morzem, między Dąbkami a Dąbkowicami. Tu jest zupełnie inaczej - nie ma falochronu z betonu. Dziwne... czyli tam jest potrzebny a tu nie? Miejsce zdawałoby sie analogicze w sensie zagrożeń sztormowych...

Brzegi kanału są całe usiane palikami. Są paliki małe i duże. Małe ledwo co wystają z wody. Wygląda jakby kiedyś były na nich jakieś pomosty?

Obrazek

Obrazek

Klimaty bardzo podobne jak w rejonie Bagicza.

Obrazek

Obrazek

W Dąbkach zaglądamy do opuszczonego ośrodka wczasowo - kolonijnego Baltic - Tourist. Co ciekawe czasem pisane przez samo "u" a czasem przez "ou".

Obrazek

Idealne miejsce na spacer bo częściowo zadaszone, a właśnie zaczęło lać. Nie wiem ile lat już stoi pusty, ale internetowa stronka jeszcze działa... ( http://www.nadmorzem.net/dabki/osrodki/baltic-tourist/ )

Porównanie stanu sprzed kilku (kilkunastu?) lat i teraz. Z podobnych w miarę ujęć. Niestety stare zdjęcia znalazłam dopiero po powrocie, więc nie udało mi się dobrać lepszych kadrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schody brukowane mchem i fragmentami krzeseł.

Obrazek

Antena się do nas uśmiecha. Wygląda jakby jej było dobrze wśród bujnych pnączy.

Obrazek

Stopień zniszczenia wnętrz nie wskazuje na działanie sił przyrody czy nawet szabrowników/złomiarzy. Wygląda jakby ktoś dostał szału i rwał/gryzł/szarpał wszystko co mu wpadło pod rękę.

Obrazek

Tu chyba resztki stołówki i dawnych tematycznych malowideł naściennych.

Obrazek

A wokół morze zieloności, teraz w oparach wilgoci i szumiące od gęsto padającego deszczu.

Obrazek

Obrazek

Niektóre pomieszczenia mieszkalne noszą ślady mniejszych lub większych pożarów.

Obrazek

Obrazek

Kiedyś grywali tu i w kosza, i w siatkówkę…

Obrazek
Obecnie boiska z lekka zarastają. Najbujniej rzuciły się klony, większość z nich jest już większa ode mnie. Chyba bytowanie na asfalcie im sprzyja!

Obrazek

Gdzieś dalej w czeluściach przyośrodkowych ogrodów. Ot takie schodki donikąd…

Obrazek

Ten dziś padający co chwilę deszcz ma jeden wielki plus! Zaraz obok zapomnianego ośrodka jest wesołe miasteczko i mimo chwilowego ustania opadu - ono też wygląda jak opuszczone! Jesteśmy jego jedynymi użytkownikami. Gdyby nie obsługa to tylko wiatr by hulał w koronach ptaszorów i uśmiechniętych japach nałogowych palaczy.

Obrazek

Obrazek

Ciężko powiedzieć kto z nas jest bardziej zachwycony możliwością powożenia się na smoku czy innym łabędziu ;) Czasem posiadanie dzieciaka jest bardzo wygodne! :) Bo tak każdy by powiedział "stara a głupia" - a tak "dobra matka dba o rozrywkę dla swego potomstwa"! :P

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A ta pani na obrazku wygląda trochę jak notoryczna ofiara przemocy domowej ;)

Obrazek

Na jednym z czynnych ośrodków namierzamy ciekawy balkonik wokół kominowy. Nawet się chwilę zastanawiamy czy nie podejść i zapytać o możliwość wynajęcia apartamentu z dostępem do tego balkonu. Pewnie mina na recepcji byłaby bezcenna, a nuż by się udało?

Obrazek

Najfajniejszym miejscem namierzonym w Dąbkach jest pewna nadmorska uliczka. Zaułek jakby przeniesiony z innego świata. Jak wędrówka w czasie lub teleportacja nad któreś ze wschodnich mórz.

Obrazek

Ciekawy jest wąski tor i wagonik szynowy, przymocowany na solidnych stalowych linach. Co on wozi? Ryby? Całe łódki? Wygląda na wciąż na chodzie i używany!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wszędzie wokół klimatyczne budyneczki. W każdym bym chciała zanocować! :)

Obrazek

Obrazek

Owa przemiła uliczka doprowadza do nabrzeża, na którym jest jakby mini port. Stoi kilka kutrów, a zapach ryby roznosi się dokoła!

Obrazek

Szyny i liny kolejkowe dochodzą gdzieś mniej więcej do połowy plaży.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejsce cumowania łódek z przepołowionym kotem.

Obrazek

I co najważniejsze! Mają tu sklep z darami morza! Chyba największy wybór na całej naszej trasie.

Obrazek

Wraz z flądrą, węgorzem i łososiem jedziemy w stronę Łaz. 10 lat temu, w pewien zimowy dzień, upatrzylismy sobie tam pewne miejsce. I mamy teraz względem niego poważne plany!

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 09-02-2022 09:47

Niedaleko Łaz, na wąskiej, piaszczystej mierzei pomiędzy morzem a jeziorem Jamno, stacjonował 67. Dywizjon Rakietowy i 231.kompania radiotechniczna. Trzymali tu pociski ziemia-powietrze umieszczone na pojazdach, które ukrywały się w dobrze zamaskowanych garażach. Mieli też stację radarową, warsztaty, magazyny - zabudowań było sporo! Baza ta działała w latach 1973 - 1995.

Potem jednostkę zlikwidowano, rakiety wywieziono w inne miejsce, część budynków zburzono albo zasypano piaskiem, a inne popadły w ruinę. Obecnie ponoć cały obszar jest własnością prywatną. Jedni mówią, że teren jest przygotowywany pod nowe inwestycje typu hotele, a inni, że jest to niemożliwe z racji na stanowiska lęgowe chronionych ptaków. Póki co jedno jest pewne - w ruinach świetnie się lęgną jaskółki i nietoperze! I one zdecydowanie nieprzychylnie patrzą na wizje rozbudowy kurortu. Tak samo zresztą jak dzicy eksploratorzy i biwakowicze, których również tu nie brakuje. Nigdy bym nie pomyślała, że jest tylu miłośników bytowania w tego typu opuszczonych miejscach. Spotykamy tu i niemieckich kamperowców, i terenówki wklinowane w usiany żelbetem piach, i miłośników zabaw na linach. Najciekawsza jest chyba ekipa młodzieży, która przyjechała tu z Rzeszowa na elektrycznych hulajnogach. Ponoć opracowali jakąś świetną metodę darmowego ładowania na stacjach benzynowych jednocześnie 14 pojazdów! Nie wiem jak nie wypiździ korków (bo jedna knajpa to ponoć prawie spłonęła, jak próbowali tam zastosować podobną taktykę ;)

W doborze miejsca na biwak nie mamy dużego wyboru. Po pierwsze busio musi tam dojechać i się nie zakopać (a busio miał chyba w swojej rodzinie jakiegoś kreta, bo potrafi się wkopać dosłownie wszędzie). No i miejsce musi być wolne, a w większości dogodnych miejsc stoją już stoliczki Niemców nakryte koronkowymi serwetkami, mniej lub bardziej ukryte namiociki albo cała pryzma hulajnóg zamotanych łańcuchem (jakby ktoś chciał zwędzić - to musi naraz wszystkie 14! :P

Węszymy w kilku miejscach, ale ostatecznie osiedlamy się pod blokiem z kominem. Ważnym aspektem owego biwaku jest też potencjalna możliwość ewakuacji w zadaszone miejsce - jako że pogoda jest dosyć zmienna.

Obrazek

Dla porównania - to samo miejsce w grudniu 2011. No bo juz kiedyś los nas tu rzucił. Wygląd budynku prawie bez zmian.

Obrazek

Nasze miejsce ogniskowe jest w linii prostej położone dość blisko szosy, ale oddziela nas od niej szczelny szpaler zarośli i dość wysokie betonowe murki. Ognisko płonie na betonie, co jest dużym plusem, bo raz że fajny klimat, a dwa nie trzeba się przejmować, że coś się zjara. Daszek pod ręką - miejsce po prostu idealne!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasza dzisiejsza obiadokolacja przedstawia się nadpodziw apetycznie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy noc nadciąga, a dawny poligon spowija ciemność, zaczynamy coraz bardziej odczuwać, że mamy za plecami puste czeluście opuszczonego budynku. Nie wiem czy zwabione światłem ogniska, ale raz po raz zaczynają wylatywać z budynku nietoperze, czasami mijając nasze głowy dosłownie o centymetry. Jeden mam wrażenie, że otarł mi się brzuszkiem o piórko na kapeluszu ;) Każdy nietoperek zachowuje się podobnie - wylatuje, robi kilka okrążeń nad ogniskiem i daje w długą w stronę plaży. Ale nie tylko nietoperze powodują coraz częstsze oglądanie się za siebie i wiercenie wzrokiem w namacalną ciemność za pustymi otworami dawnych okien - tam coś łazi! I to jest coś dużego. I sapie. Kilka razy pojawiają się też jakby rozbłyski światła. Ale to coś nie idzie, nie zwiedza... To coś się czai! Gdy tylko wchodzimy do budynku, świecimy latarkami - wszystko milknie. Nie ma kroków, nie ma świateł, nawet jakby oddech to coś wstrzymywało. Po jakimś czasie sprawa się wyjaśnia. Trzech lokalnych chłopaczków dało nogę z domu i wybrało się na nocną wyprawę. Mają jedną latarkę i ciężko stwierdzić czy bardziej są posrani ze strachu czy bardziej spragnieni przygód. Pytają nas czy spotkaliśmy już jakieś duchy albo chociaż satanistów albo narkomanów. Są bardzo zawiedzeni, gdy mówimy, że nie. Nie wiem czy wrócili do domów czy udali się w stronę innych zabudowań dalej szukając wrażeń. No i od tego czasu już nic nie łazi. No prawie nic… Bo czasem krople deszczu sączące się przez nieszczelności w dachach brzmią nieco dziwnie… ale to pewnie już tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia ;)

Postrzępione ruiny fajnie podświetlają pełgające, ciepłe płomienie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W nocy idziemy na spacer na plażę. Tak wygląda z daleka biwak ekipy w terenówkach. Zabawne, jak zupełnie inne światło od naszego! Nie wiem co oni tam mają za reflektor, ale moc ma solidną!

Obrazek

Rano witają nas ogromne stada ptactwa! Chyba gdzieś migrują? Obsiadły wszystkie drzewa i krzaczki.

Obrazek

Obrazek

Są też rozrzucone bezładnie na pół nieba! I kwik niesamowity! Długo stoimy i wgapiamy się w to niecodzienne zjawisko!

Obrazek

Obrazek

Idziemy dziś dokładniej pozwiedzać bazę. Budynek, przy którym spaliśmy i nocą odbijał echem stukot kroków i spadających kropel, za dnia prezentuje się dosyć nijako. Ot pusta, wypalona wydmuszka. Ale na wiatę piknikową nadaje się wybornie!

Obrazek

Kolorowe malowidła ubarwiają nieco jego odarte do gołego muru wnętrza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki z okien.

Obrazek

Widać, że jednostka była zbudowana na wydmie... Drogi zdecydowanie niebusiowe tu mają! Grzęźnie się nawet idąc piechotą!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jakże malowniczo są tu pokarbowane te drogi!

Obrazek

Obrazek

Acz są też fragmenty gruntów solidnie utwardzonych!

Obrazek

Raz po raz z zarośli wychyla jakiś spory hangar.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napis już trochę nieczytelny acz chyba czegoś tu zabraniają robić bez nadzoru.

Obrazek

Widać upływ lat... Całkiem duże drzewka już tu porastają na dachach i we wnętrzach...

Obrazek

Obrazek

A tu chyba najwiekszy zachowany budynek i główne miejsce imprezowe rejonu - wczoraj zasiedlone przez ferajnę hulajnogową.

Obrazek

Obrazek

Widać wręcz stałe zagospodarowanie terenu - ławeczki, stoliki, wyznaczone miejsce ogniskowe.

Obrazek

Grunt to maskowanie stosowne do sytuacji ;)

Obrazek

Pozostałości napisów z czasów działania jednostki.

Obrazek

Obrazek

I feeria kolorów twórczości współczesnej. Acz do klimatu psychodelicznej bazy z Estonii jeszcze trochę brakuje ;) ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ispea.html )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wszystko zarastają krzaki dzikich różyczek!

Obrazek

I jeszcze na koniec namierzamy taki "bunkierek". Szczelina wejściowa jest niewielka, ale wnętrza całkiem przestronne. Może to jeden z zasypanych garaży? I tylko jego kawałek wystaje nad piach?

Obrazek

Obrazek

Części budynków, które pamiętamy z zimowej wycieczki w 2011 roku nie możemy odnaleźć. Może już ich nie ma? Może sie zmieniły nie do poznania? Dlatego poniżej, dla uzupełnienia tej relacji, trochę zdjęć z tamtego czasu. Znaleźliśmy wtedy to miejsce przypadkiem, wędrując plażą z Unieścia do Łaz. Ale żeśmy wtedy sobie pluli w brodę, że wynajęliśmy pokój w miejscowości, i to z góry na 3 dni! Zamiast tu przyjechać z namiotem! Zima okazała się bardzo łagodna, było chyba z 12 stopni na plusie, a we wnętrzach budynków uszczelnionych mocno piaskiem było jeszcze dużo cieplej. I oczyma wyobraźni widzieliśmy ognisko wśród tych ruin i nocleg na ciemnej wydmie z szumem morza na wyciągnięcie ręki! Jak widać wszystko ma swój czas i miejsce - czasem trzeba tylko poczekać te 10 lat! ;)

Na skraju wydmy, prawie przy samej plaży, był taki budynek, jakby dawnych garaży, mocno zasypany piachem. Czy teraz jest po prostu jednolitą górką i żeby się dostać do środka trzeba by się przekopać?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej było w nim jeszcze kilka pomieszczeń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stały też jakieś takie budynki (chyba po drugiej stronie szosy?) Nie wiem czy teraz już ich nie ma, czy przegapiliśmy?

Obrazek

Natrafiliśmy wtedy na plażę całą “wyłożoną” betonowymi płytami.

Obrazek

Obrazek

A morze było nieco bardziej mroczne…

Obrazek

Kiedyś całą bazę ogradzał płot z drutem kolczastym. Jego frammenty czają się jeszcze po wydmach, więc lepiej nie łazić tu boso!

Obrazek

No własnie... Skoro jesteśmy kilkadziesiąt metrów od morza to warto by połazić i po wydmach, i po plaży. Nie samym betonem człowiek żyje. Nawet jak się jest bubą ;) Zatem poniżej wydmowe klimaty fauny i flory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fajny tu ten wydmowy las, taki z powykręcanych skarłowaciałych drzewek. Nie przyjrzałam się jaki to gatunek, ale jakiś liściasty.

Obrazek

Obrazek

Taki okaz nam ładnie zapozował.

Obrazek

Idziemy kawałek brzegiem w kierunku Dąbkowic. Ciekawe klify się tu utworzyły - mają jakiś metr wysokości, no góra półtora. Jak mrowiska jakiś termitów! Albo najbardziej misternie zbudowane plażowe zamki z piasku! Powstały z piachu ułożonego tak przez wiatr i bijące fale. Jakie toto ma fajne wyrzeźbione, postrzępione, pożłobione formy! Normalnie skalne miasta i kaniony dla krasnali!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i jeszcze rzut oka na jezioro Jamno. Jezioro jak jezioro, ale skoro już tu jesteśmy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście nie mogę pominąć jeszcze jednego niezmiernie ważnego miejsca w Łazach! Zaglądamy tu kilkakrotnie :)

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 14-02-2022 12:56

Jedziemy przez Darłowo. Początkowo nie mamy planów, aby się tu zatrzymywać. Wjeżdżamy na most… i kątem oka dostrzegam zatopioną łódkę i wielki ścienny mural. Fajne! Czegoś takiego przegapić nie można :)
Tak trafiamy do portu, ale takiego właśnie portu jak trzeba. Nie jakieś wypicowane jacht-kluby i stateczki spacerowe. Terminale przeładunkowe, kutry, dźwigi, kontenery i wywalone bebechy pachnące morzem.

Łodzie pełne są sieci, bojek i wszelakich tobołów. Fajnie im dźwięczą linki i maszty na wietrze!

Obrazek

A tu chyba pryzmy skrzynek na ryby! Aż się człowiek od razu robi głodny!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W tle jakieś solidniejszych gabarytów kontenery.

Obrazek

Obrazek

Mają też łódkę jakby na pomniku? Nie wiem czym sobie zasłużyła na takie wyróżnienie?

Obrazek

Jedna z łódek zatonęła. Leży więc sobie krzywo w półzanużeniu, porasta trawą i mchem i chyba jej tu dobrze :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też boczny kanał, przez który są przerzucone czasem mostki, a czasem tylko rury.

Obrazek

Wypatrzony z mostu malunek! Taki fajny i zdecydowanie tematyczny! :)

Obrazek

Tam mają jakiś skład złomu? I żwiru?

Obrazek

Obrazek

W tle kolejne zatoczki i kanały, do których już niestety nie dajemy rade dotrzeć ze względu na płoty i ochronę…

Obrazek

Płoty wprawdzie dziurawe, ale ochrona czujna ;)

Obrazek

Jeszcze jedna odnoga kanału. Z zacumowanym kutrem, małą łódką, pontonem - i chyba tratwą na pierwszym planie? :)

Obrazek

I jeszcze nie wiemy, że w kolejnych dniach będzie okazja powęszyć po jeszcze fajniejszych portach!



cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 15-02-2022 21:44

W Ustce szukamy ośrodka Niewiadów. Urzekła mnie nazwa, położenie i nawierzchnia drogi przebiegającej obok. Pierwszy rzuca się w oczy chodnik z wielkich płyt. Taki jak lubimy najbardziej! Dodatkowo gdzieniegdzie ozdobiony opadłym, czerwonym jabłuszkiem.

Obrazek

Obrazek

Ośrodek prowadzą od 30 lat ci sami ludzie. Tacy, którzy do tego miejsca podchodzą z sercem, a turystę traktują jak człowieka, a nie tylko tylko sakiewkę ze złotymi monetami. Gawędzimy trochę o ludziach, którzy spędzają tu rok rocznie wakacje od kilkudziesięciu lat, czy o kolejnych pokoleniach z tych samych rodzin, które tu wracają. Ponoć niektórzy mają swoje ulubione domki i zawsze koniecznie chcą nocowac tylko w nich. A ile przez tyle lat uzbierało się historii niesamowitych, mrożących krew w żyłach, obrzydliwych albo niezmiernie zabawnych! Siedząc na obsłudze takiego ośrodka książkę można by napisać!

My spędzamy tu 4 dni. Pobyt na koszt podatnika, w sposób eufemistycznie zwany “bonem turystycznym”. Miały być 3 dni, ale tak się lepiej rozliczało, a w okolicy jest co robić.

Ośrodek tworzą drewniane domki. Te do wynajęcia przypominają Brdy, ale trochę inaczej rozplanowane. Całości miłej atmosfery dopełniają właściwe ławki z wygiętym oparciem i szumiący wokół sosnowy las! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wejścia do domku są z dwóch stron. Otrzymuje się połowę domku - pokój na dole i malutki pokoik na górze, gdzie prowadzą drabinopodobne schody.

Obrazek

Chatka na dole. Już zasiedlona, więc oczywiście udekorowana praniem :)

Obrazek

Obrazek

Odkrywamy, że mają tu dedykowaną i opieczętowaną pościel! Pieczątka z lewej jest chyba starsza? I zawiera dawną nazwę? Jak to dobrze, że nie było tu opcji, żeby zrezygnować z pościeli!

Obrazek

Czy wspominałam, że w naszym domku straszy? ;)

Obrazek

Jest też kilka drewnianych budyneczków o innych kształtach, ale one pełnią chyba jakieś funkcje gospodarcze (albo przetrzymuje się tu wczasowiczów, którzy coś zbroili? Bo mają kraty w oknach :P

Obrazek

Obrazek

Pod domek nie można podjechać samochodem, trzeba go zostawić na parkingu. Ale tu po raz pierwszy ktoś wyszedł naprzeciw potrzebom, a nie tylko zakaz i koniec. A przede wszystkim ktoś pomyślał - że na wycieczki objazdowe niekoniecznie ludzie się pakują w górski plecak (do którego wszystko jest zmyślnie przytroczone), a noszenie pakunków na kilka rat przez cały ośrodek, bywa bardzo upierdliwe. Są więc wózeczki! Dwukołowe, z dyszelkiem! Łatwo więc wszystko przetransportować, a i jeszcze jest dodatkowa atrakcja!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na stanie mają tu też koty, sztuk kilka. Piękne, wolne koty, które dostojnie się przechadzają, prezentując lśniące futro. Widać, że wypasione na lokalnych rybkach. Resztki naszych też skwapliwie konsumują, acz sprawiają wrażenie z lekka obrażonych, że dostały skóry, a nie najbardziej apetyczne kąski od strony brzuszka. Skandal, że ludzie sami zjedli, a nie oddali kotu co najlepsze. Kabak postanawia, że jutro musimy się poprawić. Ona w ogóle od jakiegoś czasu ma fazę na kota. A i ja mam tu to, co najbardziej cenię w tym gatunku - półdzikie, biegające okazy do podkarmiania i obserwowania. Taki kot, który czasem się połasi, ale tylko wtedy gdy on ma ochotę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko rybami je karmimy! ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Architektura domków wybitnie sprzyja kotom - pod każdym budynkiem jest zadaszona kryjówka, z której sierściuchy bardzo chętnie korzystają!

Obrazek

Obrazek

Jest kilka rzeczy, które można obserwować godzinami - jak płynie woda, jak płonie ogień i jak pożywia się kot! :)

Obrazek

Obrazek

Nocne klimaty ośrodka. Latarnie są, ale nie narzucają się. Pyska sobie już nie roztrzaśniesz, ale w oczy nie razi.

Obrazek

Domki leżą bardzo blisko morskiego brzegu. Wystarczy zejść po schodkach, zresztą też bardzo klimatycznych, wykładanych częściowo drobną mozaiką.

Obrazek

Potem kawałek lasu i już plaża. A na niej przefajne, stare molo! Było budowane przez Niemców i nie zostało ukończone (ciekawe jakie były plany?) Faktycznie, jest dosyć krótkie (to nie Karosta ze swoim okazem prawie dwukilometrowym… https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... wa_31.html ) ale również jest z klimatycznego, powygryzanego przez fale betonu.

Obrazek

Chcemy dojść na jego koniec, ale fale są dość duże. Kabak rezygnuje w połowie. Trochę się boi i nie chce być mokra, a bryzgi prawie próbują sięgnąć wędrujących. Zatem idę sama. Szybko się jednak przekonują, że to kabak miał rację i jednak mądrze postąpił. Do końca i tak nie doszłam, a resztę dnia spędzę w mokrych gaciach…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Różne detale konstrukcji. Przeważnie są szpiczate, więc warto patrzeć pod nogi i się nie wykocić...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na plaży jest jeszcze takie betonowe “cuś”.

Obrazek

Podczas gdy mnie wykąpała fala na molo - toperz z kabakiem oddają się uciechom kąpieli klasycznej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Próbujemy też puszczać latawiec, ale wiatr nie bardzo współpracuje.

Obrazek

W Ustce, bliżej centrum, jest jeszcze jedno molo. Dłuższe, ale mniej klimatyczne. Acz jak widać ma pewne zalety np. musi tu dobrze brać ryba!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak oczywiście zwraca na siebie uwagę wędkarzy, gdyż na głos komentuje: “A czemu ten pan sika do morza?” Po chwili: “A nie, nie sika! Tylko tak dziwnie wędkę trzyma”. Wędkarzy (poza jednym ;) ) ten kabaczy komentarz bardzo rozbawił!

Któregoś wieczoru wracamy na nasze wyboiste molo koło ośrodka! :) Morze jest spokojne (póki co, bo desenie horyzontu sugerują, że to się może niebawem zmienić ;)

Obrazek

Obrazek

Wielkich fal nie ma - możemy więc zapodać piknik na samym koniuszku betonowego pomostu, nie obawiając się zamoczenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak najlepiej wspomina powrót. Łazić sobie “na środku morza”, w nocy - to jednak nie byle co! :) Największe wrażenie robiło przechodzenie nad szczelinami. Nie wiem czemu za dnia nie było tego tak słychać, ale teraz falki zaczynały tam tworzyć niewielkie wiry, które kręcąc się wydawały fajny odgłos - takie gul gul gul. Zupełnie jakby ktoś łapczywie pił z butelki, oczywiście siorbając. Niesamowite jest to słyszeć i jednocześnie mając świadomość gdzie się jest i co nas otacza! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedaleko ośrodka, w lasku, czai się jeziorko o nietypowej nazwie - Staw Upiorów. Obecnie teren wygląda jak park miejski ze stawkiem. Tzn. za dnia tak wygląda, bo nocą to szlag wie… ;) W lokalnych legendach upiory miały tu występować stadami i wciągać nieostrożnych w bagniste odmęty. Głównie polowały na wracających z usteckich knajp podróżnych. Według przekazów mniej fantastycznych, masowo występowały tu “błędne ogniki”. Bo ta część lewobrzeżnej Ustki zawsze była pełna rozlewisk, bagienek i oparzelisk, więc wyziewały one różne gazy. A od światełek na bagnach i ugrzęźniętego w błocie wozu z podpitymi pasażerami - to do upiorów już bardzo niedaleko ;))

My nie podróżujemy wozem, do Ustki chodzimy piechotą, nie upijamy się w trzy dupy, ale wieczorową porą na wszelki wypadek wracamy inną drogą, nawet jak zdaje się być nieco okrężna. Licho nie śpi, a tym bardziej budzić go nie ma co. Dużo stawków na bagnach widziałam, ale póki co tylko jeden z nich zachował taką ciekawą nazwę… ;)

Obrazek

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 16-02-2022 11:46

Wędrujemy sobie z Ustki w kierunku Lędowa Osiedle. Pogoda jest dosyć średnia, co znacznie ma wpływ na ilość plażowiczów i spacerujących. Wczoraj, przy słońcu, kręciło się ich całkiem sporo. Dzisiaj ilość ludzi na plażach jest zadowalająca :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbieramy pióra i szkielety. Pierwszymi ozdabiamy kapelusze, z drugimi robimy sobie tylko zdjęcia.

Obrazek

Ktoś może wie z jakiego zwierzaka ta czacha?

Obrazek

Barwy wydmowego lasu.

Obrazek

Obrazek

Dziś zmierzamy do kolejnych ufortyfikowanych części nabrzeża. Tu, zaraz po wojnie, zbudowano kompleks zwany 9.BAS, którego zadaniem była ochrona wybrzeża a zwłaszcza portu Ustka. Trzymali tu morskie działa o nazwie „Staliniec”. Kilka razy spotkałam się z wpisami czy komentarzami, że baza ta od początku była "jedną z najtajniejszych w systemie obrony wybrzeża". Ciekawe czemu bardziej otaczali ją tajemnicą niż inne podobne bazy? Jednostkę rozwiązano już jakoś w latach 70 tych (gdy ten rodzaj “obronności” ponoć stracił sens), a w latach 90 tych “Stalińce” trafiły na złom.

Poszukiwane przez nas umocnienia obecnie leżą na skraju sporego poligonu, który się ciągnie od Lędowa po Jarosławiec. To akurat fragment trasy, którą wędrujący polskim wybrzeżem muszą niestety omijać wbijając bardziej wgłąb lądu. Napotkany rok temu na Helu koleś opowiadał, że próbował się przebić, coby jednak zaliczyć całość wybrzeża, ale został dość szybko odłowiony. Fragment poligonu przy BASach zdawał się być opuszczony, a przynajmniej zapomniany i obecnie nieużywany. Potwierdzały to zdjęcia i relacje z internetów, gdzie po tamtejszych betonach włóczyły się całe rodzinki w plażowych klapkach i z parawanem pod pachą. Znajomy był tu rok (albo dwa?) temu i sobie wszystko swobodnie zwiedzał. Słyszałam też o jakiś lokalnych klubach miłośników fortyfikacji, którzy się brali za odnawianie niektórych z BASowych obiektów.

Idziemy więc jak po swoje. Znajdujemy całkiem nieźle zachowany bunkier. Podobny w kształcie, ale nieporównywalnie mniej zarośnięty jak te z Ustroni Morskich ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... rskie.html ). Wygląda jakby ktoś go kosił i zamiatał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zachowało się jeszcze sporo metalowych części wyposażenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektóre fragmenty wręcz błyszczą!

Obrazek

Obrazek

We wnętrzach cieżko połazić - wszędzie stoi woda.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Odwiedzamy też wieżę (ponoć to "zapasowa wieża sterowania ogniem"). Wejście na górę jest nieco utrudnione - za drabinę służy rosochata gałąź.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też hangar na wydmie, w którym od czasu do czasu bywają jacyś imprezowicze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teren w ogóle ma ciekawe ukształtowanie, bo przypomina falistą tarkę do prania. Nie wiem czy jest to naturalne i od zawsze były tu takie podłużne pagórki, poryte wąwozami, czy jest to działalność poligonu i sztucznie usypane okopy?

Najciekawszym punktem do zwiedzenia w tym miejscu są dla nas dwie betonowe wieże. Jednak idąc do nich coś zaczyna nie grać. Czasem daje się odczuć jakąś taką “ciężkość” w powietrzu, jakiś niepokój i wrażenie, że coś się zmieniło, w porównaniu z tym, co było jeszcze przed chwilą. Mimo że pozornie sosnowy las szumi i pachnie wciąż tak samo - coś jest inaczej... Pierwszy kabak słyszy dźwięk silnika. My nic nie słyszymy. Dorośli mają chyba bardzo stępione odbieranie świata w porównianiu z takim sześciolatkiem. Wiele razy my kompletnie nic nie słyszymy, nie czujemy zapachów, a kabak się wkurza, że nam o czymś opowiada, a my totalnie nie kojarzymy o co biega. Tak samo jest tutaj: “Mamo! Tu ktoś jest! Słyszę silnik!”. Ja nic nie słyszę. Może samochód gdzieś przejeżdża? Może turyści wbili w las albo ktoś drewno kradnie? Kabak twierdzi, że nie, że absolutnie nie jest to zwykłe auto. Że to ciężki buczący silnik jakby jakiejś ogromnej maszyny, takiej z fabryki! Straszne jest wsłuchiwać się w przestrzeń - i nie słyszeć kompletnie nic, mimo że ktoś ci pokazuje palcem skąd dobiegają odgłosy. Powiedzenie: “Jak dziecko we mgle” - jest zupełnie chybione… Prędzej ono się w tej mgle ogarnie, a dorosły roztrzaśnie se pysk, wleci w przepaść albo pożre go smok!

Już blisko betonowych wież (jakieś 100- 150 metrów) włazimy na zupełnie nowe czerwone chorągiewki wetknięte w ziemię, a przez drzewa przeziera skrzyżowanie ciężarówki z czołgiem, przy którym biega kilka osób.. Yyyyyy... Chyba mi się tu jednak nie podoba i zarządzamy odwrót. Tzn. ja i toperz, bo Kabak proponuje, aby podejść do żołnierzy i zapytać ich o drogę do wież, skoro widać trochę pobłądziliśmy. Jednak siłą głosów w gromadzie, 2 na 3 zarządzamy jednak ewakuacje z pokarbowanego lasu. Ja lubię miejsca opuszczone - a to w tym momencie zdecydowanie już takie nie jest! Nie wiem czy zmieniają im się zasięgi zagospodarowania terenów? Czy myśmy mieli pecha trafić akurat na jakieś szczególne ćwiczenia?

Wracamy na plażę. Powędrujemy sobie wybrzeżem jak typowi kuracjusze :) Ale plaża też jakoś stopniowo zmienia strukturę. Sypki piach, usypany w falki przez wiatr, przeistacza się w plątaninę głębokich kolein, w które wpada się po kolano i głębiej… No parawany to by się tutaj nie komponowały ;) A może nawet nie trzeba by ich stawiać? Bo sam brzeg wysokiej koleiny chroniłby przed zaduwającym wiatrem? Kabak oświadcza, że to właśnie tu to coś musiało jeździć, to coś z wielkim buczącym silnikiem. Że ten dźwięk słyszała od strony morza. Minęliśmy się więc o jakieś 20 minut.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A miejscami plaża jest dla odmiany jak wyprasowana!

Obrazek

Przy plaży nie było żadnych tabliczek czy innych informacji, że jest poligon czy że spacery są niewskazane. Więc tu póki co jesteśmy na legalu!

Plaża za zatoczką wydaje się jednak jeszcze bardziej nietypowa. Zoomuję… I co widzę? Kolesia, który się wślipia we mnie przez lornetkę! A obok niego czołgi i armaty… Eeeee… To tam już raczej nie idziemy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spacer okazał się zatem krótszy niż było w planach - zarówno po wydmach jak i po nabrzeżu... Acz trzeba przyznać, że w tą stronę plaże są bardziej urozmaicone i ciekawe. Bo w stronę Ustki to były jakieś dziwne. Oznazone sektory z żyrafką lub osiołkiem, wydmy zawiniętę w siatkę, głupie reklamy na bilbordach włażące już na piasek… Szybko uciekliśmy!

Zastanawiamy się więc co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Idziemy więc jeszcze połazić po Lędowie, tzn. tej części zwanej Osiedle. Wjazd zdobią orurowania z kotwicą i kołem sterowym.

Obrazek

Obrazek

Jest też pomnik. Chyba zbyt często bywaliśmy na Ukrainie, bo jakoś pierwsze skojarzenie nie było z flagami i statkami ;)

Obrazek

Jeden z ciekawszych przystanków autobusowych jakie napotkałam. Kolekcję nietypowych przystanków ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... usowe.html ) mam sporą, ale ten wyrywa się wszelakim schematom. Acz ma ogromną wadę - jest niezadaszony!

Obrazek

Widok na niego z góry.

Obrazek

Dalej zaczynają się różne wojskowe zabudowania. Sporo jest działających - tych przez grzeczność nie fotografuję, nawet jak stoją tam ładne ciężarówki. Są też fragmenty opuszczone, np. drewniane baraki z kartkami “wyłączone z eksploatacji” i lekko zawalającymi się dachami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cztery faktury nawierzchni - kostka granitowa, trylinka, kostka bauma i jęzor asfaltu.

Obrazek

Mural. W tematyce morsko - śląskiej.

Obrazek

Tak w ogóle to ściana stołówki. Aż zgłodnieliśmy, ale 5 kłódek na bramie nie wyglądało zapraszająco...

Obrazek

Część zabudowań jest nieco dziwna - opisana “baza noclegowa” i kręcą się tam ludzie w cywilu. Faceci w krótkich kolorowach gatkach, grube baby palą papierosy, napychają się czipsami albo malują pazury opierając się o drzewo. Przechadzają się w kółko emeryci, sprawiając wrażenie jakby więźniów krążących na spacerniaku. Wszyscy zdają się bardzo nudzić. Czasem widać taki rodzaj smętnego ruchu dla zabicia czasu. Na żołnierzy jakoś toto nie wygląda (chyba że się świetnie maskują? ;) ) W rejonie kręci się masa osobowych aut na zamiejscowych blachach. A wszystko za bramami terenów zamkniętych i wejściem za przepustką. Podchodzę do jednego ciecia przy bramie i wskazując na szyld “bazy noclegowej” pytam ile tu kosztuje wynajęcie pokoju. No co, blondynka może szukać apartamentu, w końcu jesteśmy nad morzem, nie? ;) Koleś twierdzi, że “noclegów nie udzielamy” i oględnie mówiąc nie jest zbyt miły. Po kiego diabła więc ten dziwny i mylący szyld? Koszary to chyba nie były, bo one zazwyczaj wyglądają jednak nieco inaczej…

Cała miejscowość położona jest w lasach, teren jest cichy i wieje spokojem (odkładając na bok śmigające czasem samochody). Omszałe chodniki kontrastują z nowymi płotami, stare pordzewiałe bramy ze świeżymi, błyszczącymi kłódkami na nich. Nasz nie-całkiem-opuszczony BAS z powiewającymi chorągiewkami i ciężarówą na silniku zdaje się świetnie pasować do tego terenu na pograniczu działania i zawieszenia.

I co można jeszcze dodać do tematu? Że wszędzie tu pełno malutkich bunkierków, rozsianych bezładnie po lasach, wzgórzach i piachach. Każdy z osobna nie przedstawia specjalnej atrakcji, ale zebrane do kupy we wspomnieniach pokazują, że to jednak nie taki zwykły las. Fajne są spacery w takich miejscach, gdzie co chwilę zaglądasz pod korzeń lub za podejrzaną górkę. I zawsze coś znajdujesz!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem co oznaczają takie oznaczenia na drzewach, wcześniej chyba na takowe nie wpadliśmy.

Obrazek

A i wydmowe lasy tego rejonu są ciekawe same w sobie! Krzywe, płożące, zakręcone - jakby każde z tych drzew miało w swym kształcie zaklętę jakieś przygody. Jakby każde z nich miało swoją opowieść...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 20-02-2022 20:35

W tej relacji zebrałam do kupy opuszczone miejsca w Ustce. Pierwsze co z tego gatunku nam się rzuca w oczy, to pokaźne budynki w porcie. Ponoć był to spichlerz. Jak widać po malunkach - niektórzy dają radę (bądź kiedyś dawali?) dostać się na dach.

Widok na budynek z różnej perspektywy i o rozmaitych porach dnia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe, że zaraz obok biegły kiedyś tory. Od dawna już chyba nieczynne - ostatecznie nikną gdzieś w kosteczce brukowej ścieżki rowerowej...

Obrazek

Obczajam nawet wejście do owego obiektu. Dałoby się, ale wymagałoby to umiejętności szybkiej wspinaczki po drabinie i przejścia do okienka na dość dużych wysokościach - a ja w tym zbyt mocna nie jestem. Wlazłabym tam, ale myślę, że pół Ustki by mnie zdążyło zauważyć jak się gramolę i przedsięwziąć kroki niewłaściwe z mojego punktu widzenia.

A okolice obfitują w ten gatunek "człowieka". Gdy zaglądam przez dziurę w drzwiach do środka, to już jakiś koleś się do mnie przyczepia, że "to niebezpieczne, tu nie wolno i on zaraz wezwie policję". I o dziwo to nie był żaden mundurowy, strażnik czy ochroniarz, tylko zwykły wczasowicz, snujący się po mieście. Na tyle znudzony i zdegustowany swoim marnym życiem, że uwielbia pchać ryj w cudze. Gdzie się takie robactwo lęgnie?

Wnętrza:

Obrazek

Obrazek

Zaraz naprzeciw stoi kolejna ruinka - niedokończony pałacyk z kogutem na strzelistej wieży.

Obrazek

Obrazek

Kolejnym miejscem, które już nie jest używane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, jest pensjonat "Mewa". Pensjonat sprawia wrażenie w miarę nowego. Elewacja obita styropianem, nowe okna... Po powrocie sprawdziłam, że ostatnie wpisy na ich stronce były z 2014 roku, a w 2019 już był nieczynny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe czemu to upadło? Ponoć w takich miejscach się zabijają o każdy metr kwadratowy powierzchni, a tu noclegi blisko portu, blisko centrum? W środku oczywiście teraz spora demolka - jak to zazwyczaj bywa w obiektach położonych na widoku i łatwo dostępnych.

Obrazek

Sprzęty wewnątrz są raczej z gatunku współczesnych. Tu główna sala jadalno - balowa.

Obrazek

Obrazek

Schodki na piętro.

Obrazek

Pokoje mieszkalne.

Obrazek

Obrazek

Taki dziwny zakątek. Na pierwszy rzut oka skojarzył mi się z zamurowanym kominkiem. Ale nad nim lustra? I chyba na kominek za blisko przeciwległej ściany? ;)

Obrazek

Ogród/boisko na tyłach budynku.

Obrazek

Obrazek

Wszędzie walają sie powywlekane łóżka i materace.

Obrazek

Obrazek

W jednym z pokoi włażę na baraszkującą parkę gimnazjalistów. Więcej jak 14 lat nie mieli. Chyba mnie nawet nie zauważyli, jako że dość szybko zapodałam odwrót. Co będę dzieciaki stresować...

Kiedyś było jeszcze jedno ciekawe miejsce w Ustce - niedokończona inwestycja linii lotniczych LOT. Latami stał tu opuszczony hotel, no ale my zawsze byliśmy gdzie indziej. Spóźnilismy się ze dwa lata. Ech... Jak to nie da się być wszędzie i wszędzie zdążyć na czas... A fajne miejsca tak szybko znikają...
Budynek został rozebrany i nie ma już po nim śladu... Straszna szkoda! Z dachu było nawet widać morze - ponoć było to świetne miejsce na namiot!

Tak wyglądał - zdjęcia z googlemaps, z lipca 2019.

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Postautor: buba1 » 22-02-2022 18:57

Może wiele osób to zaskoczy, ale bubę interesują nie tylko miejsca opuszczone. Te działające też nieraz mają w sobie coś fascynującego i przyciągającego z ogromną mocą. Należą do nich np. porty. Ich wielką zaletą jest właśnie to, że działają - że skrzypią liny, pracują potężne silniki, pachnie świeżo złowioną rybą. Krótki spacer sprzed kilku dni po takowym miejscu w Darłowie, utwierdził nas w przekonaniu, że w kolejnych miejscowościach również warto za tym klimatem powęszyć!

Port w Ustce jest całkiem spory. W miejscu, gdzie rzeka Słupia uchodzi do morza, pobudowano rozgałęzione kanały, baseny, przyczułki i hale. Dużo z nich jest blisko popularnych tras, ale trochę ukrywa się przed wzrokiem przypadkowych przechodniów i wczasowiczów walących do centrum. Portowe zaułki są dosłownie na wyciągnięcie ręki od głównych deptaków, ale spora ich część siedzi za płotami, bramami czy murkami. Niektórych strzegą kłódki czy kolczaste zasieki, innych mniej lub bardziej stacjonarne ciecie bramne. Są też takie, gdzie dostęp zdaje się być zupełnie swobodny, ale droga jest na tyle pokrętna i nieoczywista, że trafiają tu tylko prawdziwi desperaci i koneserzy gatunku.

Nie udaje się nam obejść wszystkich basenów. Myślę, że będąc w pojedynkę i posiadając rower (który wiele razy mi bardzo pomagał w zwiedzaniu np. Bytomia) - plan byłby uwieńczony pełnym sukcesem. Bo tam gdzie trzeba - człowiek by śmignął, a przedefilowanie np. przez sam środek ogromnego placu, zwłaszcza posiadając na stanie krótkie, sześcioletnie nóżki, cieżko, aby pozostało niezauważone. Ale mimo konieczności zapodania kilku wymuszonych wycofów - zwiedzanie usteckiego portu uważam za niezmiernie udane! :) W wiele ciekawych miejsc udaje się zapuścić żurawia - nieużywane już łódki, nabrzeża wyłączone z eksploatacji, hale remontowe, miejsca cumowania kutrów czy przemysłowego przeładunku ryb.

Na sam początek postanawiamy nacieszyć się tymi najbardziej dostępnymi częściami. Zacumowane kutry, linki, skrzynki, bojki...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też trochę polityki...

Obrazek

A z innej beczki - Ustka ma bardzo fajny herb! Taki.. tematyczny! :)

Obrazek

Trafiamy i w takie zaułki - ośmiornica, hamak i traktor się jakoś fajnie komponują razem! :)

Obrazek

Niektóre łódki już widać nie pływają. Są wyciągnięte na brzeg, czymś podparte i sobie stoją. Można więc obejrzeć łódkę od spodu, co w normalnych warunkach nie zdarza się bardzo często.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu znów jakieś stare tory wyłaniają się z traw i asfaltów. I tak samo jak się pojawiły - nikną w niebycie...

Obrazek

Spore zabudowania, chyba hal remontowych, położone nad jednym z basenów. Nabrzeża szczelnie obite oponami i mewy czmychające spod nóg! :)

Obrazek

Owe hale widziane z boku.

Obrazek

Te same budynki od strony ulicy. Wybitnie działające, więc nie podejmowaliśmy prób wbijania do środka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu te hale od strony ogromnych drzwi i wąskich pomościków ze starego betonu. Już oczyma wyobraźni widzę piknik na takim pomoście... Ale niestety nie tu... Nie tym razem...

Obrazek

Obrazek

Dzięki dużemu zoomowi w aparacie możemy nawet "zajrzeć" do jednego z hangarów. Ciężko mi zrozumieć jak to jest, że niektórzy ludzie wybierają aparaty bez zooma!

Kabak twierdzi, że to niebieskie to zamaskowana Buka! No faktycznie... trochę powiało chłodem, dokładnie z tamtej strony! ;)

Obrazek

Większe i mniejsze pływadła zacumowane tu i ówdzie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten okaz jest jakiś wyjątkowo ozdobny.

Obrazek

Łódka w klimatach maskujących.

Obrazek

A tu jakiś statek - mutant! Z dziwnymi naroślami. I chyba przebywający tu dosyć stacjonarnie, skoro takie solidne schodki mu z boku dobudowali!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fragmenty maszyn, torów, lin i innego nie-wiadomo-czego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stare, nieużywane już często nabrzeża i takowe też budynki. Nieraz porastające mchem, innym razem już całkiem sporymi drzewkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko mnie pociągają portowe klimaty! Niejedna artystyczna dusza znajdzie tu coś dla siebie!

Obrazek


W bardziej komercyjnej części portu mijamy akurat cumujący statek wycieczkowy. Bardzo przypomina statek widmo z Muminków! Na dziobie ma wprawdzie jednorożca, a nie kobitę bez głowy, a żagle nie są poszarpane tylko zwinięte. Ale pozostałe atrybuty: plątanina lin i wszelakich ozdobników drewnianych, fikuśnych konstrukcji - jest już zadziwiająco podobna!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeden z członków ekipy rwie się do statku w sposób nieprzeciętny. Nie ma wyjścia...

Obrazek

Obrazek

Z megafonu płyną szanty, a dodatkowo można się udać do budki kapitana i stanąć za sterem, a nawet dostać dyplom sternika mórz magicznych. Kabak, z braku innych dzieci na pokładzie, kręci kołem sterowym prawie całą drogę, a nawet zalicza zawracanie. I nawet udaje się nie staranować niebieskiego kutra rybackiego, a więc same sukcesy.

Cudem ocalały kuter ;)

Obrazek

A w łebku sterującego kabaka pojawia się diabelski plan! Skoro pozwolili jej kierować - to zrozumiała, że można popłynąć tam gdzie chce. Próbuje więc wziąć kurs na te plaże koło Lędowa, gdzie również dziś stoją czołgi. Rozważała też co by było, jakby w ich stronę strzelić z jednej z armat, których atrapy zdobią burty stateczku. Skądinąd ciekawe na ile poligonowe maszyny byłyby zdezorientowane, gdy zawinął im do zatoczki stateczek niby - spacerowy, a pirackie kule zaczęły ryć plaże wygniecione koleinami gąsienic ;)

Obrazek

No cóż.. Takiej dowolności w sterowaniu kabak nie dostał. Kapitan w czasie zawracania zareagował na czas i skontrował nasz niecodzienny kurs. Uznał, że trzeba pomóc, bo widocznie małe łapki są za słabe w ciągnięciu za koło, aby statek zrobił szybką zawrotkę. Kabaczę jest niepocieszone, zwłaszcza jak ją uświadamiam, że armaty są tylko dla ozdoby.

Na otarcie łez jest dyplom i zdjęcie w tematycznej czapce. Kapitan mówił, że dzieci dzielą się na dwie kategorię - te które wolą być kapitanem, i te, dla których rola pirata jest znacznie atrakcyjniejsza. Nie muszę wspominać, którą wersję bez chwili wahania wybrało nasze dziecię...

Obrazek

A dyplom zawisł w domu nad łóżkiem :) I codziennie śmieje się do niego buzia!

Obrazek

Gdy schodzimy ze statku kabak oświadcza: "Ale wiesz mamo, gdybym miała być prawdziwym piratem, to wolałabym jednak mieć statek z prawdziwymi, działającymi armatami..."

I jeszcze jedna ciekawa rzecz. Taka krótka turystyczna wycieczka, a utwierdziła mnie w przekonaniu, że jestem jednak typowym szczurem lądowym... Toperzowi i kabakowi nic, a mi zrobiło się fest niedobrze i wszystko przed oczami falowało... Trochę czasu muszę posiedzieć na ławce bez ruchu, aby pozbyć się z twarzy zielonego koloru, a równe chodniczki przestały się bujać na boki. Toperz z kabakiem w tym czasie poszli na lody... Trochę fali było w czasie tego naszego godzinnego "rejsu", ale nie jakoś strasznie. No cóż... Widać mi pisana tylko żegluga śródlądowa - barki rzeczne, tratwy i pontony! :) A na prawdziwego pirata się za cholerę nie nadaję...

Jak już o portach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o smakowitych i ogoniastych darach morza. Oczywiście w Ustce też odwiedzamy rybne knajpy. W jednej z nich jest fajny wystrój w środku - każdy miłośnik pobazgranych ścian może tu dać upust swojej wizji twórczej i chęci znaczenia terenu. Zupełnie legalnie! :) Być może gdyby w schroniskach, chatkach czy wiatach wyznaczano do takich celów jedną ścianę - nie byłoby potem płaczu, że popisane są wszystkie.

Obrazek

Rybojady w akcji! Mniam!

Obrazek

Obrazek

W drugiej knajpie (koło ruin pensjonatu Mewa z poprzedniej relacji) ryby są gorsze, ale również jest ciekawy wystrój np. zębiste torpedy bardzo przypadają nam do gustu!

Obrazek

Ta kolczasta kula pod sufitem to chyba miała być mina morska. Ale kabak się upierał, że to koronawirus ;)

Obrazek


cdn
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...


Wróć do „Relacje z wypraw”