Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Jeżeli wybrałeś się gdzieś poza Sudety i nie wstydzisz się tego, daj znać!
opawski1
obieżyświat
Posty: 674
Rejestracja: 02-09-2013 10:44
Lokalizacja: Prudnik

Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: opawski1 » 14-03-2022 22:10

Zimowy Beskid Śląski: Tuł i Czantoria czyli na zlot „Góry bez granic”
12-13 lutego 2022 r.


Obrazek

Propozycja organizacji zlotu forum „Góry bez granic” pada już kilka miesięcy wcześniej. Od razu rozważyłem wstępnie udział w nim, bo miło jest zawsze spotkać się z ludźmi o podobnych pasjach, niektórych znanych mi tylko wirtualnie z forum, niektórych już osobiście ze zlotu w 2018 r. w Chatce na Potrójnej w Beskidzie Małym. Gdy termin i miejsce jest już zaklepany ostatecznie, ja na studiach zaliczyłem to co zaliczyć miałem, a prognozy na weekend pokazują świetną pogodę decyduję kilka dni przed zlotem że jadę. Początkowo pomysłu na trasę przejścia nie mam, myślałem czy się nie dołączyć do „głównego frontu” idącego z Wisły, ale to jednak trochę za krótko… Wtedy trasy zaczyna proponować mi znajomy] i ta z Goleszowa najbardziej przypadła mi do gustu. Początkowo mam więc jechać z nim autem, ale później okazuje się jednak, że nie może pojawić się na zlocie. Sprawdzam więc pociągi… jest do Goleszowa można dostać się o rozsądnej godzinie i przejść na spokojnie ponad 20 km. Zatem już się nie zastanawiam ruszam! :D

Moja podróż na zlot rozpoczyna się o 4:30 na prudnickim dworcu PKP. Gdy pociąg podjeżdża ruszam tradycyjnie z przesiadkami w Kędzierzynie i Gliwicach. Gdy ruszyłem z Gliwic mam chwilę zawahania… bo pociąg się wlecze jakąś jakby boczną linią… zamiast jak zawsze pędzić do Katowic. Źle wsiadłem… no nie bo po chwili okazuję się, że jadę na Wisłę nie przez Katowice tylko przez Rybnik. Pociąg jednak jedzie do Skoczowa, a nie do Wisły, bo dalej trwa remont linii, zatem do Goleszowa muszę jechać busikiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Plusem komunikacji zastępczej zamiast pociągu w moim przypadku dziś jest to że zamiast drałować z dworca PKP na uboczu, busik wyrzuca mnie na przystanku w centrum Goleszowa, tak więc zaoszczędziłem ponad 2 km i 30 min czasu. Ruszam na poszukiwania sklepu potrzebuję przede wszystkim kiełbasę i chleb, a tego nie znajduję w pierwszym lepszym. Znajduje w drugim. :P Potem szybki przepak i mogę ruszać. Przechodzę obok okazałego kościoła św. Michała Archanioła, jest zamknięty bo jak to zawsze mam w zwyczaju macam klamki. Gdy opuszczam Goleszów jest jeszcze szaro i pochmurno, na ziemi leży lekka warstwa śniegu. Przede mną pierwsze podejście, zielonym szlakiem obchodzę Goleszowską Górkę. Mijam kilka głębokich wyrobisk po wydobyciu wapna, wydobycie prowadzone było tu od XVII w. do lat 70. XX w. najpierw służyło ono jako nawóz, potem było surowcem do produkcji cementu. Są też pozostałości dawnej infrastruktury, ruiny betonowych budynków i nasyp po kolejce wąskotorowej. Wychodzi słońce, na leszczynach wiszą już kwiaty… czuć jakby już wiosnę. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie wchodzę na asfalt, prosta droga prowadzi mnie do potężnego kamieniołomu pod Tułem. Głośno tutaj, okrążam kamieniołom i zaglądam na chwilę pod dawne schronisko PTTK pod Tułem, które działało do 2008 r., obecnie to prywatna restauracja. Wyglądam jeszcze by obejrzeć kamieniołom z góry. Potem wchodzę na szlak, który wyprowadza mnie na łąki. Dziś pokryte białą pierzynką, ale z rozległymi panoramami. I tak po lewej widok otwiera się w kierunku Równicy i Czantorii z okazałą sylwetką. Szlak prowadzi mnie pod wierzchołkiem Tułu, przed sobą ma ciągle Czantorię, na łąkach czasem fantazyjne kształty – mrówki wybudowały setki kopców. Później podążam przez przysiółki, otwiera się także panorama w kierunku Beskidu Morawsko-Śląskiego, całkiem tu ładnie, choć największy potencjał widokowy będzie zapewne tu wiosną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy wchodzę do lasu, śniegu jest już bardzo dużo, kończy się też spokojna wędrówka bo przede mną bardzo strome podejście na Małą Czantorię. Idę, pnę się w górę, podejście idzie mi sprawnie. Przez dwie sekundy mam zwątpienie gdy zza drzew wybiega wielki pies… pierwsza myśl „niedźwiedź”! :D Na Małej Czantorii postanawiam zboczyć ze szlaku i pójść na wierzchołek właściwy. Stoi tu trianguł i ławka. Tutaj zarządzam przerwę w słoneczku na kanapkę, gorącą herbatkę, a i na zdjęcia. Z tył z polany startują lotniarze, jednemu się udaje i wzbił się w powietrze, drugiemu nie. Podjeżdża do mnie też skiturowiec i zaczyna mnie wypytywać o parametry i cenę moich butów, plecaka, spodni jednocześnie chwaląc się ile kosztują jego… chyba widzi jednak, że go spławiam i o cenie sprzętu ze mną sobie nie pogada i szybko ucieka… :P uff mogę siedzieć w ciszy nadal. Polanę na Małej Czantorii odwiedziłem już w w zeszłym roku prawie o tej samej porze, tyle, że wtedy w pogodę wkradło się przedwiośnie, dziś śniegu jest więcej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracam na szlak idąc na przełaj mijając ruiny starej owczarni. Potem mijam wyciąg od, którego robi się na szlaku tłoczniej (wcześniej spotkałem zaledwie kilka osób). Wspinam się i docieram do chaty pod Czantorią. To obecnie czeskie schronisko nie udzielające noclegów. Powstało w 1904 r. jako odpowiedź Beskidenverein na plany Polaków wybudowania tu pierwszego polskiego schroniska w Beskidach. Schronisku nadano nazwę Erzherzogin Isabella Schutzhaus na cześć arcyksiężnej Izabeli, żony ówczesnego księcia cieszyńskiego Fryderyka Habsburga. Po wytyczeniu granicy polsko-czechosłowackiej w 1918 r. znalazło się w granicach Czechosłowacji. Wchodzę na chwilę do środka, ale kolejka jest duża, więc po chwili wychodzę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspinam się na nieodległy już wierzchołek Wielkiej Czantorii (995 m). Znajduje się tutaj 23 metrowa metalowa wieża widokowa zbudowana w 2001 r. Po za tym jest tu mini bufet i kiosk i wiata ze stolikami. Miałem nie wchodzić na wieżę, ale gdy zobaczyłem pomiędzy drzewami Tatry zmieniłem zdanie i wszedłem na wieżę. Na górze nawet nie wieje, a panorama zacna: widać wyraźnie Beskid Śląski, B. Żywiecki, B. Mały, w oddali białe granie Tatr i Małej Fatry oraz przymglony Beskid Morawsko-Śląski. Są również miasta i wielkie obiekty przemysłowe, których rozpoznać nie potrafię.

Obrazek

Obrazek
Beskid Śląski: Równica, Błatnia, Klimczok

Obrazek
Beskid Śląski: Błatnia, Klimczok

Obrazek
Beskid Śląski: Skrzyczne

Obrazek
Beskid Śląski: Skrzyczne

Obrazek
Beskid Żywiecki Babia Góra

Obrazek
Beskid Żywiecki Babia Góra, bliżej Beskid Śląski

Obrazek
Beskid Żywiecki: Pilsko

Obrazek

Obrazek
Beskid Śląski, Tatry i Dolina Wisły

Obrazek
Beskid Śląski, Tatry i Dolina Wisły

Obrazek
Tatry

Obrazek
Tatry

Obrazek
Mała Fatra

Obrazek
Mała Fatra

Obrazek
Mała Fatra

Obrazek

Obrazek
Beskid Morawsko-Śląski

Obrazek
Beskid Morawsko-Śląski: Lysa Hora

Obrazek
Beskid Morawsko-Śląski

Obrazek
Mała Czantoria

Obrazek
Ustroń i rzeka Wisła

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzę z wieży, łyk herbaty i trzeba ruszać i podkręcić tempo. Dość stromo schodzę z Czantorii, z polan otwiera się ładna panorama na wschód, potem szlak wypłaszacza się, a ja docieram do schroniska Soszów. To prywatne schronisko zbudowane w 1932 r. mieści się w drewnianej chacie. Zarządzam w nim przerwę i zamawiam zupkę. Gorąca zupa, ciepły piec… miło aż nie chce się wychodzić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczam schronisko i wspinam się na Wielki Soszów (886 m), na szczycie spotykam się z Adrianem, Izą i Mirkiem, którzy wyszli mi naprzeciw, rozpoznajemy się już z daleka. Od teraz w czwórkę podążamy na Cieślar, zaczęła się złota godzina, słońce chwili się już ku zachodowi nad Beskidem Morawsko-Śląskim, robi się pomarańczowo… Na wierzchołku Cieślara z polany podziwiamy widok w kierunku wschodnim: szczyty Beskidów i granie Tatr mienią się w czerwonych promieniach… pięknie. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pilsko i Tatry

Obrazek
Barania Góra i Pilsko

Obrazek
Barania Góra

Obrazek
Skrzyczne

Obrazek
Ochodzita i Rycerzowa

Obrazek
Tatry i Ochodzita

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zachód słońca zastaje nas gdy schodzimy z Cieślara. Przed nami polana i charakterystyczny szpiczasty szczyt Stożka Wielkiego. Pośrodku tej polany stoi domek - Cieślarówka – miejsce naszego zlotu forum „Góry bez granic”. Tutaj moja wędrówka dziś się kończy. Na miejscu jestem o godz. 17, zdecydowana większość uczestników zlotu dotarła już wcześniej, choć 3 osoby przyszły jeszcze po mnie. ;)

Wieczór upływa zatem na długich rozmowach o górach, wędrówkach i na wiele innych tematów. Integracja trwa, atmosfera świetna. Niektóre osoby znane są mi już z poprzedniego zlotu w Chatce na Potrójnej w Beskidzie Małym w 2018 r. Inne znałem dotąd tylko wirtualnie, jest zatem okazja się poznać. Miało być ognisko, ale zapadła grupowa decyzja, że nikomu nie chce wychodzić się już na pizgawicę, zatem kiełbasę pieczemy na kominku. Rozmowy przeciągają się do nocy, u niektórych bardzo późnej. Ja zwijam na pokoje po 2 bo chce się choć trochę wyspać bo na rano planuje wschód słońca…

Obrazek

Obrazek

Wstaję kilka minut po 6, ekipa „wschodowa” jest już gotowa gdy ja dopiero co wyłażę z łóżka. Oni wychodzą zatem wcześniej, ja gdy się ogarnąłem ruszyłem w pogoni za nimi kilkanaście minut później. Wychodzę na zewnątrz, uderza we mnie silny wiatr, już świta, czerwony horyzont poszarpany jest szpiczastymi graniami Tatr. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podążam zatem na szczyt Cieślara, nie jest daleko bo po około 10 minutach jestem na szczycie, ekipa w składzie Sebastian, Renata, Adrian, Wiola już czeka. W piątkę rozpoczynamy zatem sesję i oczekujemy na spektakl natury początku dnia. Z polany na Cieślarze doskonale widać szczyty Beskidu Śląskiego tj. Klimczok, Skrzyczne, Barania Góra, Ochodzita, Beskidu Żywieckiego Pilsko, Rysiankę i Rycerzową oraz granie Tatr. Czerwony horyzont świetnie kontrastuje z granatowymi górami i białą polaną pokrytą śniegiem. W końcu znad Redykalnego Wierchu wychodzi potężna czerwona tarcza słońca. Słońce idzie w górę, czerwienieją Tatry i coraz niższe szczyty Beskidów. Na polanie na której stoimy, wieje bardzo silny wiatr, który podnosi leżący na ziemi śnieg i tworzy zamiecie śnieżne, w porannych promieniach słońca mienią się zatem kryształki śniegu. Wygląda to pięknie! :) Im słońce jest wyżej tym Tatry widać coraz słabiej, trzeba w końcu zakończyć sesję i podziwianie krajobrazu i wrócić do Cieślarówki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak też czynimy schodzimy na śniadanie. Po powrocie reszta ekipy, która nie była na wschodzie dopiero się budzi, ja jem śniadanie, a kot mi pomaga… nie odstępując na krok. :D Dziś już nigdzie się nam nie śpieszy zatem Cieślarówkę opuszczamy przed 11 po wykonaniu grupowej fotografii, dzielimy się na grupki, jedni jeszcze zostają, inni idą przez Stożek, my wybieramy wariant przez Soszów Wielki.

Obrazek

Obrazek

VI Zlot forum "Góry bez granic" - ekipa zlotowa w pełnej obsadzie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zatem ponownie wchodzimy na Cieślar, następnie na Soszów. Schodzimy pod schronisko. Był pomysł żeby ogrzać się w środku, ale jest sporo ludzi, a na zewnątrz przyjemnie świeci słońce, więc siadamy tutaj i popijamy gorącą herbatę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Od schroniska na Soszowie wybieramy zielony szlak w kierunku Wisły. Przecinamy stok narciarski, mijamy przysiółek, trochę wędrujemy lasem, trochę przez polany z ładnymi panoramami. Śniegu nadal jest sporo, choć ostre słońce sprawia, że robi się miękki. Sprocket co chwilę wydaje komendy Tobiemu, by ten uprawiał akrobacje i wskakiwał na pniaki czy skarpy. Niżej gdy droga jest już bardziej wyślizgana robi się niebezpiecznie, bo trzeba uważać na każdy krok. Na drodze jest warstwa lodu, trzeba zatem kombinować, iść bokiem, albo ratować się pożyczonymi kijkami. Raczki co prawda w plecaku miałem, ale solidarnie nie zakładaliśmy ich, były też odcinki zupełnie bez lodu, więc miejscami raczki były zbędne. W końcu zeszliśmy do Wisły, przeszliśmy jeszcze obok arkadowego wiaduktu kolejowego i linii kolejowej aktualnie w remoncie, gdzie pożegnaliśmy się z częścią ekipy. Reszta podąża jeszcze dalej, my naszą wędrówkę kończymy na parkingu w Wiśle nad Wisłą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sebastian i Renata podwożą mnie jeszcze na stację PKP do Skoczowa, tam definitywnie żegnam się z ekipą zlotową. Ze Skoczowa zaczynam podróż powrotną pociągiem z przygodami. :D Wszystko zaczęło się przez korki w Wiśle i opóźnienia komunikacji zastępczej, a w konsekwencji pociągu, który odjechał 40 min później. Potem jeszcze stanął gdzieś po drodze i mimo, że gadałem z konduktorką nie było szans by przytrzymać pośpiecha w Katowicach tak długo. W Kato znalazłem więc następny do Opola... oczywiście też się spóźnił i był strasznie zatłoczony. Najpierw stałem w przejściach między wagonami, potem musiałem przeciskać się przez ten tłum z plecakiem w poszukiwaniu konduktora żeby mi przytrzymał pociąg w Opolu na Nysę. W końcu znalazłem, załatwiłem z nim co chciałem, przesiadłem się w Opolu dotarłem do Nysy. Stąd do domu zawiózł mnie już ojciec. Tak więc zamiast po 20 w domu byłem po 22. ale było warto! :D

Obrazek

I tak mój weekendzik w Beskidzie Śląskim dobiegł końca. To były świetne dwa dni. Dopisało wszystko, bo i udało się zobaczyć troszkę nowych miejsc, trochę przejść się już znanymi szlakami, zachwycić się prawdziwą zimową pogodą i widokami, wieczorem spotkać się w dobrym towarzystwie, rano wstać i podziwiać piękny wschód słońca no i wrócić do domu… z małymi przygodami. Zatem wyjazd na zlot był dobrą decyzją… do następnego zlotu! :D
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: Dolnoślązak » 16-03-2022 23:29

Takiego towarzysza na szlaku to szczerze współczuję, ale niektórzy chyba ewidentnie nie mają co robić z nadmiarem kasy a góry służą im chyba tylko do lansu. Choć temu komuś chyba weszło to za głęboko skoro jeszcze nagabuje dodatkowo ludzi. Parafrazując modne ostatnio powiedzenie z rosyjskim okrętem wojennym, było odpowiedzieć "pierdol się" :D

Sam schodziłem wiele pasm zimą od Karkonoszy poczynając, przez cały Żywiecki z Babią na czele, na Tatrach kończąc. Dżinsy i używana kurtka, kupiona za grosze. Wszak nasi alpiniści pokroju Kukuczki czy Wielickiego, też super sprzętu nie mieli a za to jakie sukcesy!

Ps Zlot bez ogniska? U Buby by chyba nie przeszło :wink:

Human
stary wyga
Posty: 1112
Rejestracja: 09-10-2011 23:56
Lokalizacja: Breslau

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: Human » 17-03-2022 13:25

Skiturowcy mają widzę podobny problem jak szosowcy :D

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: buba1 » 24-03-2022 18:11

Są też pozostałości dawnej infrastruktury, ruiny betonowych budynków i nasyp po kolejce wąskotorowej.


Szkoda ze juz jej tam nie ma! Fajnie by w takich okolicznosciach krajobrazu podjechac kolejką! Acz z drugiej strony - gdyby sie ostała to by pewnie byla wściekle komercyjna... :roll:


Fajny ten kamieniolom! Zaraz mi sie skojarzyl z tym w Rybnicy w Gorach Kamiennych - jakis taki podobny!

To prywatne schronisko zbudowane w 1932 r. mieści się w drewnianej chacie. Zarządzam w nim przerwę i zamawiam zupkę.


Tak na pierwszy rzut oka to wyglada duzo sympatyczniej niz to wasze docelowe miejsce zlotu. Ale moze czasem pozory mylą?

wieje bardzo silny wiatr, który podnosi leżący na ziemi śnieg i tworzy zamiecie śnieżne, w porannych promieniach słońca mienią się zatem kryształki śniegu. Wygląda to pięknie! :)


No faktycznie! Strasznie fajnie sie tak "kurzy"! :D

Ps Zlot bez ogniska? U Buby by chyba nie przeszło :wink:


No ba! :D Jak to bez ogniska?

Mam wrazenie, ze tam na forum jest malo ogniskowa ekipa. Raz bylam na zlocie i gdybysmy ze znajomymi nie wzieli sprawy we wlasne rece ze znalezieniem miejsca, drewna, rozpalaniem - to tez pewnie by nie bylo. Jak widac dla sporej ilosci osob wyjazd w gory nie jest tożsamy ze spędzaniem czasu gapiąc się w ogien!
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "

na wiecznych wagarach od zycia...

opawski1
obieżyświat
Posty: 674
Rejestracja: 02-09-2013 10:44
Lokalizacja: Prudnik

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: opawski1 » 05-04-2022 11:47

buba1 pisze:Szkoda ze juz jej tam nie ma! Fajnie by w takich okolicznosciach krajobrazu podjechac kolejką! Acz z drugiej strony - gdyby sie ostała to by pewnie byla wściekle komercyjna... :roll:
Fajny ten kamieniolom! Zaraz mi sie skojarzyl z tym w Rybnicy w Gorach Kamiennych - jakis taki podobny!

Wiedziałem, że ruiny Ci się spodobają :P Tam było ich więcej, ale a zbytnio nie schodziłem ze szlaku, bo na początku troszkę goniłem bo myślałem że mi czasu do wieczora nie starczy ;) Potem jednak znacznie zwolniłem i robiłem dłuższe posiadówy i wyrobiłem się akurat do zachodu słońca.
Kamieniołom ma krajobraz jak księżycowy.

buba1 pisze:Tak na pierwszy rzut oka to wyglada duzo sympatyczniej niz to wasze docelowe miejsce zlotu. Ale moze czasem pozory mylą?

Według mnie schronisko na Soszowie też wygląda bardziej sympatycznie, klimatycznie niż Cieślarówka ;) Tam posiedziałem przy gorącej zupce obok gorącego starego pieca w drewnianej sali, na Cieślarówce było jakoś tak nijako. ;) No ale ktoś tam zorganizował, zaklepał noclegi (niestety gospodarze podnosili kilkukrotnie ceny przed naszą wizytą) to już nie było dyskusji i ostatecznie wyszedł całkiem fajny zlot :)

buba1 pisze:No faktycznie! Strasznie fajnie sie tak "kurzy"! :D

Wyglądało to bardzo ładnie, ale było upierdliwe bo nie dość, że zimny przeszywający wiatr to jeszcze śniegiem w oczy ;)

buba1 pisze:No ba! :D Jak to bez ogniska?
Mam wrazenie, ze tam na forum jest malo ogniskowa ekipa. Raz bylam na zlocie i gdybysmy ze znajomymi nie wzieli sprawy we wlasne rece ze znalezieniem miejsca, drewna, rozpalaniem - to tez pewnie by nie bylo. Jak widac dla sporej ilosci osob wyjazd w gory nie jest tożsamy ze spędzaniem czasu gapiąc się w ogien!

W takim razie brakowało Cię na zlocie, wtedy na pewno byłoby ognisko! :P Ja też byłem za ogniskiem i też lubię się pogapić w ogień w górach, szczególnie z ekipą i miałem cały sprzęt ze sobą na ogień, kiełbasę za którą latałem zaraz po wyjściu z pociągu. Ale jak rozpoczęła się dyskusja, to większość stwierdziła, że za zimno i ogniska nie będzie. Zimno było rzeczywiście, ale przy ogniu zawsze cieplej ;)

Trzeba więc może zorganizować jakiś swój zlot z ogniskiem... a może zlot tego forum... ? :) Choćby w kilka osób... tak dawno tutaj już nic nie było, ja z tym forum na zlocie nie miałem okazji być jeszcze nigdy. I nie wiem czy jeszcze będzie okazja, bo tu aktywnych, piszących zostało już ledwie kilka osób? buba pamiętasz jakiś czas temu pisaliśmy o pewnej chatce w Krowiarkach na Ziemi Kłodzkiej... może tam? :)
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/

Awatar użytkownika
olo23333
obieżyświat
Posty: 921
Rejestracja: 01-03-2009 14:32
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: olo23333 » 06-04-2022 11:20

Jak termin dopasuje i coś ogarneicie ja się zjawię :)

buba1
bardzo stary wyga
Posty: 4802
Rejestracja: 18-11-2008 10:01

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: buba1 » 07-04-2022 17:05

opawski1 pisze:[

Trzeba więc może zorganizować jakiś swój zlot z ogniskiem... a może zlot tego forum... ? :) Choćby w kilka osób... tak dawno tutaj już nic nie było, ja z tym forum na zlocie nie miałem okazji być jeszcze nigdy. I nie wiem czy jeszcze będzie okazja, bo tu aktywnych, piszących zostało już ledwie kilka osób? buba pamiętasz jakiś czas temu pisaliśmy o pewnej chatce w Krowiarkach na Ziemi Kłodzkiej... może tam? :)


Ty - no własnie! To bylby bardzo dobry pomysł! Co do terminu mi by pasowalo albo na samym poczatku maja (7-8) albo dopiero we wrzesniu. Trzeba by zadzwonic do gospodarza, bo z tego co pamietam z poprzednich lat - to tam byly bardzo mocno obsadzone terminy.
"ujrzalam kiedys o swicie dwie drogi, wybralam ta mniej uczeszczana - cala reszta jest wynikiem tego, ze ja wybralam.. "



na wiecznych wagarach od zycia...

Dolnoślązak
bardzo stary wyga
Posty: 2208
Rejestracja: 13-06-2008 12:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: Dolnoślązak » 10-04-2022 10:46

Co do zlotu, kiedyś próbowałem zrobić takowy w Bystrzyckich, nawet miały być atrakcje w postaci duchów, no ale temat wszyscy olali...

opawski1
obieżyświat
Posty: 674
Rejestracja: 02-09-2013 10:44
Lokalizacja: Prudnik

Re: Zimowy Beskid Śląski: Tuł, Czantoria i Cieślar czyli na zlot

Postautor: opawski1 » 11-04-2022 12:29

buba1 pisze:Ty - no własnie! To bylby bardzo dobry pomysł! Co do terminu mi by pasowalo albo na samym poczatku maja (7-8) albo dopiero we wrzesniu. Trzeba by zadzwonic do gospodarza, bo z tego co pamietam z poprzednich lat - to tam byly bardzo mocno obsadzone terminy.


Mi w sumie pasuje i ten majowy termin, we wrześniu to jeszcze nie wiem co będę robił ;) Można spróbować, a jak nie tam to w jakimś innym miejscu ;) a ktoś inny byłby jeszcze chętny?
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/


Wróć do „Relacje z wypraw”