W tym roku udało mi się pojechać na kilka dni w góry w sezonie zimowym, rok temu odmówiłem sobie tej przyjemności kosztem późnowiosennej wizyty w Tatrach Słowackich. Wybór padł na nieco niedoceniany, leżący trochę na „uboczu” zainteresowań [w pobliżu Gorce, Pieniny, Beskid Niski ] piękny Beskid Sądecki!
Ostatni raz w tym paśmie gościłem również w porze zimowej 8 lat temu. Jako bazę wypadową wybrałem Piwniczną Zdrój, gdzie zaklepałem kwaterkę na kilka dni. Przejazd z Gdana nastąpił sprawnie, na miejscu zameldowałem się w niedzielne popołudnie. Na włóczęgi miałem cały tydzień roboczy!
Z zimą było licho, nawet w Piwnicznej śniegu praktycznie ani grama, ale okazało się, że Góry nie zawiodły, ale po kolei…
Pierwszego dnia jadę do Skrudziny, za wioską, obok leśniczówki Gaboń jest parking leśny. Stąd nieznakowaną drogą podchodzę w kierunku Przehyby. Z wysokością śniegu przybywa, a że dziś trafił mi się dzień słoneczny, to już na podejściu mam, co tu dużo mówić, pięknie!
W dobrym czasie dochodzę na „grań”, czyli łapię czerwony GSB. Zanim dojdę te kilkaset metrów do schroniska, to już widzę między drzewami te cudnie ośnieżone Taterki na horyzoncie
Przed schroniskiem ulokowana jest specjalna platforma, skąd podziwiać można bliższe Pieniny i wieńczące horyzont Tatry. Ależ mi się trafiło!
Są też Tatry Niżne, z wyraźnie widoczną Kralovą Holą, cóż może za kilka miesięcy moja noga tam postanie…
Ja tymczasem wracam do Tatr Wysokich, chyba jeszcze nigdy nie było mi dane podziwiać ich w takich okolicznościach, nie mogę się powstrzymać…
Łomnica, Kieżmarski, Lodowy Szczyt
Tatry Bielskie
Kozi Wierch oraz ta najwyższa w Zachodnich – Bystra.
W sumie jest przed 10:00, a ja jestem na czczo, wchodzę do schroniska i jak biały człowiek jem śniadanie w pustej jadalni [poniedziałkowy poranek].
Po posiłku i załapaniu oddechu postanawiam iść w kierunku Radziejowej. Widoki sprzed schroniska były cudne, ale...okazało się, że może być jeszcze piękniej
Gdzieś pomiędzy Wielką Przehybą, a Złomistym Wierchem są liczne punkty widokowe na południe.
Po prawej Giewont nad Zakopanem, za nim Tatry Zachodnie, poniżej Trzy Korony w Pieninach
Płaczliwa Skała i Hawrań, pomiędzy nimi Rysy, na prawo trzy szczyty Mięguszowieckie.
Wiem, że powoli to może robić się nudne i nużące, ale nie mogłem się powstrzymać, a przede mną jeszcze Radziejowa!
Zima na grani Beskidu Sądeckiego w pełni mnie zadowala!
I niestety co rusz te polanki na południe!
W dole Pieniny Właściwie
Na lewo od Płaczliwej Skały Wysoka, na prawo Rysy.
Kralova Hola w Tatrach Niżnych
I troszkę szersze ujęcie, na pierwszym planie Pieniny, horyzont po lewej wieńczą Tatry, na środku Mała Fatra, dalej Pilsko i Babia Góra…
Horyzont piękny ,ale to co dookoła… Też!
W końcu udaje mi się oderwać na aparatu i ruszam w kierunku celu, a Radziejowa wydaje się być już tuż, tuż…
Ostatecznie przez Bukowinki, Przeł. Długą i Małą Radziejową wchodzę na Radziejową. Gdy byłem tu ostatnio, o wieży nikt nie słyszał, a dziś? Jest wieża widokowa, jest zima i jest pełne słońce!
I cóż? Znów te Tatry
Rozglądam się też w innych kierunkach, Pasmo Radziejowej, Gorce, Pilsko, Babia Góra.
Na horyzoncie Beskid Wyspowy
Pasmo Jaworzyny: Hala Łabowska, Runek, Pusta Wielka, Jaworzyna Krynicka
Pilsko…
Lubań w Gorcach i Babia Góra w Beskidzie Żywieckim
Najwyższa w Beskidzie Wyspowym Mogielica z piękną Halą Stumorgową.
Na południowym wschodzie mam Góry Lubowelskie, a horyzont wieńczą Góry Czerchowskie, z najwyższym Mińculem.
Jaworzyna Krynicka
Pasmo Jaworzyny – okolica Makowicy i Hali Pisanej
Nie mogę się powstrzymać…
Na koniec moje oczy wypatrzyły dwie małe kopki na horyzoncie południowo-zachodnim, otóż… Mała Fatra na Słowacji – Stoh i Wielki Rozsutec!
A na zupełny koniec, pach! Maleństwo w drzewach, mianowicie zamek w Rytrze
Zamek ów został zbudowany prawdopodobnie na przełomie XIII i XIVw. Obecnie z zamku zachowały się ruiny wieży i resztki muru, prawdopodobnie budynku mieszkalnego.
I jeszcze zupełne ostatki z wieży, takie „dopstrykanie” dla czystego sumienia…
Pięknie było, takich zimowych, wyżowych dni w górach miałem tak naprawdę tylko kilka w życiu.
Wracam na Przehybę tą samą trasą, tą samą ,ale inną, bo w drugą stronę
Inne widoki, na inne rzeczy zwracam uwagę…
Pasmo Jaworzyny.
Zerkam też sobie na Królową Beskidu Sądeckiego…
Ponownie robię sobie odpoczynek w schronisku na Przehybie i wracam do furmanki. To był super dzień!
W kolejnym dniu też od rana świeci słońce
Ja dziś w planach mam tereny mi kompletnie nieznane, a mianowicie boczny grzbiecik Pasma Radziejowej na zachodnich jej krańcach. Chodzi o Koziarz i wybudowaną tam kilka lat temu wieże widokową. Wieża ta, była zdaje się częścią szerszego programu, w ramach którego postawiono również wieże widokowe na Lubaniu, Gorcu i Magurkach, w tych przypadkach to już Gorce, ale gmina ta sama– Ochotnica Dolna
Auto zostawiam na końcu drogi we wsi Brzyna i nieznakowanymi dróżkami przebijam się przez okoliczne przysiółki, aby złapać szlak żółty z Łącka na Koziarz, a dalej przez Dzwonkówkę do czerwonego GSB.
Szlak żółty częściowo biegnie terenami otwartymi i jest w zasadzie przyjemnym spacerem po górach
Dziś trasa z premedytacją nie za długa, ale o tym później. Sprawnie przechodzę odcinek Okrąglica Północna – Koziarz i melduję się pod wieżą.
Tu też widoki są piękne, tym razem Tatry wyłaniają się zza długiego Pasma Lubania.
Widok na Gorce, a prawej Gorc z wieżą. Z lewej na horyzoncie majaczy Pilsko w Beskidzie Żywieckim… W dole Dolina Popradu.
Od lewej: Gorc, Jasień, Krzystonów, Ćwilin i Mogielica, te cztery ostatnie to już Beskid Wyspowy.
Cóż...w stroję Tatry obiektyw sam się kręci… Łomnica, Lodowy, Gerlach, Wysoka, Rysy, nieco bliżej Bielskie: Płaczliwa Skała, Hawrań.
Wysoka, Rysy, Mięgusze, Krywań, Świnica…
Zerkam jeszcze raz w kierunku honorniejszych szcztów w Gorach… Lubań!
I Gorc!
Jako, że jestem na czczo, śniadanie w takich okolicznościach smakuje podwójnie dobrze!
Schodzę oczywiście tą samą trasą, ale tak jak wczoraj, widoczki są przecież inne niż wcześniej
Tak sobie żyją miejscowi. Zresztą na początku podejścia, przy pierwszych zabudowaniach rozmawiałem z miejscowym, który dawał mi wskazówki dojścia do szlaku żółtego. Stwierdził on mianowicie, że Beskid Sądecki jest takim polskich Tybetem, wszędzie ludzie z gór uciekają, a tutaj zostają i to w bardzo wysokich, odludnych miejscach.
Na otwartych terenach śniegu...po kolana
A niżej, bliżej górskich przysiółków już pięknie wyratrakowane
Podczas zejścia mam również całkiem ładne widoki na masyw Gorca…
...oraz Beskid Wyspowy, dokładnie Mogielica i Hala Stumorgowa i wieża na szczycie.
Zanim zejdę w doliny, to jeszcze chwil kilka cieszę się tymi miejscami. No horyzoncie Modyń w Beskidzie Wyspowym.
Oraz takie tam…
I ostatni widok na Koziarz i wieżę na szczycie przed zejściem w dolinę…
Dziś z premedytacją kończę szybciej trasę, bo w planach mam jeszcze objazdówkę po okolicznych drewnianych obiektach sakralnych, co uwielbiam nie mniej niż samo wędrowanie, a że pogoda jest piękna, to chcę mieć te wszystkie kościółki z lazurem nieba na zdjęciach…
Zanim zagłębię się w doliny Beskidy Sądeckiego, to pierwsze dwa obiekty są całkiem niedaleko.
Pierwszy kościółek leży w Gałkowicach Górnych. Jest to obiekt pw św. Antoniego z 1911r.
Niedaleko, w Moszczenicy Niżnej ulokował się kościółek z przełomu XVI/XVIIw pw św Mikołaja.
Po tym wstępniaku ruszam po właściwe łupy. Pierwszy postój mam w Wierchomli Wielkiej. Stoi tu dawna cerkiew pw św Michała Archanioła z 1821r.
Rozglądam się też po okolicy…
Następnie jadę do Żegiestowa, jest tu co prawda murowana, ale piękna cerkiew pw św Anny, budowana w latach 1917-1925.
Chwilę później ląduję w Andrzejówce, tu z kolei drewniana cerkiew pw Zaśnięcia Bogurodzicy z 1860-1864r
Po Andrzejówce jest Milik i dawna cerkiew z 1813r pw św Kosmy i Damiana.
Następny na liście jest Szczawnik i była cerkiew z 1841r pw św Dymitra
Niedaleko jest Złockie i dawna cerkiew budowana w latach 1867-1872 pw św Dymitra Męczennika i Rycerza
W tej okolicy „cerkiewiek” jest całe zatrzęsienie, bo dosłownie „kilometr dalej” jest Jastrzębik i była cerkiew z połowy XIXw pw św Łukasza.
Stąd zjeżdżam do perełki wśród tutejszych obiektów, mianowicie do Powroźnika, gdzie ulokowała się drewniana cerkiew z XVIIIw pw św Jakuba Apostoła. Obiekt w 2013r został wpisany na listę światowego Dziedzictwa UNESCO.
Cerkiew w Powroźniku istniała od 1600, jednak z pierwotnego budynku zachowała się jedynie część, wkomponowana w bryłę obecnej cerkwi jako zakrystia. Wygląd współczesnej cerkwi formował się między XVII a XVIII wiekiem, jednak decydującą rolę odegrała przebudowa w 1813. Cerkiew została wówczas przeniesiona z dawnej lokalizacji na miejsce nieco wyższe, ze względu na zagrożenie powodziowe. Następnie świątynię rozbudowano. Po Akcji „Wisła” obiekt został przejęty przez Kościół łaciński.
W środku była wycieczka z Przewodnikiem. Plus? Można było wejść i podziwiać m.in. ikonostas z XVIIIw. Minus? Przewodnik, który był chyba księdzem przemawiał „z ołtarza”, więc z fotek wnętrza nici
Z Powroźnika udałem się „na koniec świata”, czyli do Wojkowa, tam przysiadłem na kamieniu u stóp byłej cerkwi pw św Kosmy i Damiana z 1790r.
Powoli słońce chowało się za horyzontem a cerkiewki w dolinach kryły się w cieniu, na ostatni obiekt upatrzyłem sobie pogranicze z Beskidem Niskim ,a więc Tylicz.
Dawna cerkiew z 1743r pw św Kosmy i Damiana.
Robi się już szarawo, „zaliczyłem” 12 obiektów, w szerokich i ambitnych planach miał być jeszcze koniec świata, czyli Leluchów i absolutny koniec świata, czyli Dubne, ale czasu zabrakło przy tak krótkim dniu zimowym. Tak czy inaczej byłem mega zadowolony.
Następnego dnia pogoda wróciła już do normalności
Tego dnia busikiem podjeżdżam do Kosarzysk i „wdrapuję się” powoli drogą na Obidzę, po kilku kwadransach dochodzę do Bacówki na Obidzy, jest kilka minut po 9tej, przybijam tylko pieczątkę i ruszam dalej.
Na razie pogodowo, to nie to co ostatnich dniach, ale...nie ma tragedii.
Pamiętam sprzed lat, że Przeł. Obidza ma fajny klimat i rzeczywiście. Są tu rozległe łąki i niezły widok na pobliskie Małe Pieniny i Tatry na horyzoncie.
Z przełęczy ruszam w kierunku Rogaczy, pamiętam że z okolic Małego Rogacza były niczego sobie widoki. Idę, idę, idę i nic. W pewnym momencie staję pod tabliczką...Rogacz Wielki. Od Obidzy nic szczególnego się nie wydarzyło
Jako, że jestem na czczo, to schodzę na szczyt Rogacza Małego i konsumuję
Szukałem tych widoków i...znalazłem je schodząc na Obidzę
Zima ma się tutaj znakomicie
Na horyzoncie urokliwe łąki już po słowackiej stronie.
Na przełęczy jeszcze raz przystaję i sycę się tym co dookoła. Właśnie zdałem sobie sprawę, że przede mną pyszni się niejaka Wysoka – najwyższy szczyt Pienin
Aktualnie zaczynam szlak zielony, a moim celem jest kolejny szczyt z wieżą widokową, czyli Eliaszówka. Zima wokół niezmiennie mnie zachwyca. I pomyśleć, że godzinkę drogi w dół, w dolinach śniegu zero…
Sprawnie docieram pod wieżę.
Wieża pozwala podziwiać głównie widoki w kierunku północnym. Mamy tu zatem Radziejową i oba Rogacze…
...oraz Pasmo Jaworzyny.
Radziejowa i Rogacze z Eliaszówki.
Zima ma się w tej części pasma super! Tyle śniegu mi wystarczy!
W trakcie zejścia do Piwnicznej, postanawiam odbić do Chatki na Magórach, nigdy tu nie byłem.
W środku fajny klimat, jak to z reguły w takich chatkach
Napiłem się herbaty, zamieniłem dwa zdania z gospodarzem i ruszyłem dalej.
Na koniec dnia zostaje mi Piwowarówka, stoi tu mały kamienny kościółek, wybudowany w okresie międzywojennym.
Ulokowany jest bardzo malowniczo. Sprzed budynku całkiem rozległe widoki na dolinę Popradu, otoczenie Piwnicznej Zdroju i Pasmo Jaworzyny.
Następnego dnia furmankę zostawiam pod kościółkiem w Wierchomli i wzdłuż głównej ulicy idę aż do dolnych stacji tutejszych wyciągów. Łapię szlak czarny, zostawiam za sobą zgiełk i hałas narciarzy i zagłębiam się w las. Podejście jest strome, ale ma to plus, bo szybko łapie się wysokość. Moim początkowym celem jest Bacówka nad Wierchomlą.
Sprzed schroniska klasycznie pięknie widać Tatry, cóż, jak już swoje od natury na tym wyjeździe dostałem, ale i dziś coś tam majaczy…
W schronisku zjadam śniadanie. Chwilę odpoczywam i ruszam w kierunku Runka. Po drodze nic w zasadzie się nie dzieje. Miła odskocznią jest Polana Baranówka.
Spacer na Runek odbyty, stąd wracam do schroniska i idę w kierunku Pustej Wielkiej. Szlak wiedzie rozległymi halami o nazwie Długie Młaki. Widoki stąd głównie w kierunku Pasma Radziejowej.
Na kolejnej polanie, Wyżnie Młaki, na mojej drodze staje murowana, połemkowska kapliczka. Mało o niej informacji w necie, więc jak ktoś coś wie, to zapraszam…
Tutaj w zasadzie wyratrakowany szlak się kończy, a zaczyna...orka Zima w pełni wokół a ludzie na Pustą Wielką, mimo bliskości bacówki, chybna ostatnio nie wchodzili…
No, tu po raz pierwszy na tym wyjeździe naprawdę kopię w śniegu, na otwartych i nachylonych miejscach nawet po uda. Na szczęście w dość dobrym zdrowiu melduję się na szczycie. Tutaj trochę dziwna sprawa, bo szlaki niebieski i żółty nie prowadzą na wierzchołek, a jakoś myślałem, że od nich na szczycie zaczyna się szlak czarny, który mnie interesował. Ostatecznie od szlaków, na szczyt biegnie taki łącznik oznaczony trójkątami, a szlak czarny rozpoczyna się na szczycie.
Po chwili popasu ruszam szlakiem czarnym, który prowadzi do Żegiestowa, ja natomiast chcę odbić w ścieżkę dydaktyczną, która sprowadzi mnie w dół do Wierchomli, i to pod sam kościółek
Trochę miałem obaw co do tego odbicia, ale całość okazała się łatwa i bezproblemowo trafiłem na znaki i cały i zdrowy zlazłem do Wierchomli
Ja ko że czas mam jeszcze dość dobrym postanawiam jeszcze chwilkę wyskoczyć na Słowację celem aprowizacji, ale przy okazji zatrzymać się przy drewnianym kościółku pw Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny z 1785r.
I cóż, wszystko co dobre szybko się kończy. Został mi ostatni dzień wędrówki. Autobusem podjeżdżam do Łomnicy, skąd niebieskim szlakiem wspinam się w kierunku Hali Łabowskiej. Początkowo szlak dość długo prowadzi dnem doliny Łomniczanki, ale gdy już wchodzi w las, to ostro staje dęba Tak czy inaczej idzie mi się dobrze, może to już kwestia „rozchodzenia się”. Dziś pogoda jest najgorsza ze wszystkich dni. Początkowo idę nawet w drobnym opadzie kaszki śnieżnej, chmury miejscami zahaczają o co wyższe szczyty. Mijam Halę Groń z resztkami bacówek pasterskich…
Potem jeszcze kilka polan, niestety nienazwanych na mojej mapie…
Ostatecznie, po małym torowanku pod koniec szlaku wytaczam się na „grań” czyli łapię czerwony GSB i tu zonk, bo jest kompletnie nieprzetarte. Decyzja co do dalszej trasy miała zapaść po ocenie warunków na szlaku czerwonym. Chcę pójść na Halę Pisaną i zejść do Piwnicznej, ewentualnie przy trudnych warunkach rozważałem zejście żółtym sprzed schroniska z powrotem do Łomnicy...i tak wiem, że polezę na Halę Pisaną, czas mam dobry, a to nie strasznie długie przejście.
Wtaczam się na Halę Łabowską, w planach miałem zjeść tam śniadanie. Wchodzę do przedsionka, w jadalni wściekle ujada pies. Wale w drzwi, ale zero odzewu. Ku mojemu zaskoczeniu do przedsionka wtacza się gość z plecakiem. Przyszedł z Łabowej. Chwilę rozmawiamy, po przedstawieniu mu sytuacji stwierdza, że „ciśnie w takim razie dalej”, a że idzie w moją stronę, to robi mi się raźniej. Gość idzie dalej, a ja rozkładam śniadanie w przedsionku. Ostatecznie, po śniadaniu, uchylam drzwi do jadalni, a w szparze pysk psa i ujadanie. Wrzeszczę do środka - „co tu się k[...]wa dzieje do ch[...]a Dżordża!” Laska chwyta psa za obrożę i mówi – „nic, to nasz pies”. Ja pierd[...]lę. Dziwny klimat. Albo może ja źle zareagowałem…?
W każdym razie idę przez jadalnię aby przybić pieczątkę a ta trzyma psa za obrożę… Mówię jej, że szybko przybiję pieczątkę i zmykam aby nie przeszkadzać psu w jadalni dla turystów, w związku z tym również niczego nie zamówię…
Trasę mam nieco przedeptaną przez kolegę z Sącza, ale momentami widoczność jest mizerna, bo idę w chmurze. Pizga do tego, ślady po chwili są zasypane. Takie typowe klimaty zimą w górach
Ostatecznie, po 20min marszu doganiam gościa Od tego czasu idziemy razem a torowanie wziąłem na siebie. Rozmawiamy, więc trasa mija szybko
Ostatecznie kolega odbija żółtym szlakiem w kierunku Frycowej, a ja mam jeszcze kawałek do Hali Pisanej.
Zejście żółtym szlakiem z Hali Pisanej okazuje się pozytywną niespodzianką. Jest sporo miejsc widokowych. Robię więc sobie kilka przerw, bo jakoś w doliny mi się nie śpieszy
Na horyzoncie Eliaszówka.
Nieco niżej znów ciekawe hale, cześć z widokiem na Jaworzynę Kokuszczańską i Makowicę…
...a część w kierunku Obidzy, Radziejowej i Rogaczy!
W jednym z przysiółków – Jarzębaki trafiam na bardzo urokliwą kapliczkę
Sprzed kapliczki widoki też niczego sobie, generalnie w kierunku doliny Popradu i górującego nad nią masywu Radziejowej
Mam też ciekawe widoki na inne przysiółki w okolicy, a tle Pusta Wielka.
Niższe partie B. Sądeckiego…
Ostatecznie schodzę do Piwnicznej z widokami na pola okolicy Piwowarówki i Eliaszówki.
Chwilę kręcę się po części zdrojowej.
W mojej ulubionej knajpce w Piwnicznej zamawiam placek po zbójnicku i tym akcentem kończę wyjazd. Było baaardzo zacnie
Beskid Sądecki, styczeń 2024r - fotorelacja
Beskid Sądecki, styczeń 2024r - fotorelacja
Ostatnio zmieniony 19-02-2024 21:42 przez Satan, łącznie zmieniany 2 razy.
Należy przestrzegać przepisów BHP...zwłaszcza na kolei.
Re: Beskid Sądecki, styczeń 2024r - fotorelacja
Z zimą wstrzeliłeś się idealnie. Piękna zima w Beskidzie Sądeckim. Ja już trafiłem w fazę przedwiośnia, niestety..
Re: Beskid Sądecki, styczeń 2024r - fotorelacja
Tak, zima była piękna! Pogoda na początku trafiłem pocztówkową!
Teraz czekam na relację z przedwiośnia na wschód od Sądeckiego...
Teraz czekam na relację z przedwiośnia na wschód od Sądeckiego...
Należy przestrzegać przepisów BHP...zwłaszcza na kolei.