
PKP
@ad 1 - W stosunku do PKP to tak, owszem :)
@ad 2 - Często pisze Breslau, gdyż jestem świadomy dość długiego prusko-niemieckiego epizodu tego miasta i na forach różnych najczęściej tak właśnie podpisuje ( z tymże na różnych forach to pole "Skąd" raczej nie służy do informowania o miejscu zamieszkania). Jako że jestem tu dość nowy, to nie wiedziałem że jest traktowane to tak poważnie - ergo już zmieniam, bo mnie to nie robi akurat różnicy :)
@ad 2 - Często pisze Breslau, gdyż jestem świadomy dość długiego prusko-niemieckiego epizodu tego miasta i na forach różnych najczęściej tak właśnie podpisuje ( z tymże na różnych forach to pole "Skąd" raczej nie służy do informowania o miejscu zamieszkania). Jako że jestem tu dość nowy, to nie wiedziałem że jest traktowane to tak poważnie - ergo już zmieniam, bo mnie to nie robi akurat różnicy :)
stmt = connection.createStatement();
Chopy, nie przesadzajmy.
Chociaż mieszkam we Wrocławiu od 9 lat, to jednak czuję się zżyty z tym miastem, a tym, co zwraca moją uwagę i cieszy, są międzynarodowe losy na przestrzeni wieków.
Niech to miasto łączy, a nie dzieli
niezależnie od tego, czy ktoś zna je jako Wrocław, czy też jako Breslau.
Nikt z Was nie czyta Krajewskiego?

Chociaż mieszkam we Wrocławiu od 9 lat, to jednak czuję się zżyty z tym miastem, a tym, co zwraca moją uwagę i cieszy, są międzynarodowe losy na przestrzeni wieków.
Niech to miasto łączy, a nie dzieli

Nikt z Was nie czyta Krajewskiego?

wirek pisze:Nie uważasz, że dłużej trwał "piastowski epizod" ?
Trwał długo, przyznaję. Lekkim mankamentem jednakowoż jest fakt, że większość owych Piastów mówiła po niemiecku i uważała się za Niemców :)
Co do obrazu, to zgaduję, że jest to pokój w Hubertusburgu, przyznający Śląsk Prusom. Mam rację? :)
Czytałem Krajewskiego, przeczytałem Mikrokosmos, dużo czytałem na Internecie na temat przewojennego Wrocławia/Breslau/Presslav. Naprawdę ciekawie się czyta o mieście, w którym żyje się od urodzenia przedstawionym w zupełnie innym świetle, innym kontekście i innej kulturze. Człowiek dowiaduje się o tym, że 1757 miała miejsce wielka bitwa na terenie dzisiejszego Gądowa, o której jednakowoż nikt nie mówi, bo toczyła się między Prusami a Austrią. Dowiaduje się, że Wrocław przez pewien czas praktycznie należał do Królestwa Węgier. Mnie historia Wrocławia i całego Dolnego Śląska naprawdę fascynuje. Bardziej niż historia Polski nawet.
Trochę zeszliśmy z tematu PKP, może jako wydzielić temat o historii Śląska?
stmt = connection.createStatement();
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3615
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Padawan pisze:wirek pisze:Nie uważasz, że dłużej trwał "piastowski epizod" ?
Trwał długo, przyznaję. Lekkim mankamentem jednakowoż jest fakt, że większość owych Piastów mówiła po niemiecku i uważała się za Niemców
Co do obrazu, to zgaduję, że jest to pokój w Hubertusburgu, przyznający Śląsk Prusom. Mam rację?
Nie, nie masz racji. To nie jest w żadnym razie scena zawarcia pokoju w Hubertsburgu. Skoro jednak chcesz wielbić Prusy, hołdować i schlebiać dokonaniom tego zaborczego państwa, które wywołując trzy okrutne, w dużej mierze bratobójcze wojny śląskie, wyniszczyły ten kraj i złupiły sasiednią Wielkopolskę, to naucz się wpierw dobrze tej historii. Postać w centralnym punkcie obrazu powinieneś bowiem bez trudu rozpoznać i rozpoznać także herb, który widnieje na ścianie po prawej stronie tej postaci.

Faktycznie zbaczamy z tematu PKP, ale nie mogę powstrzymać się przed jeszcze jednym spostrzeżeniem: otóż bardzo cenię sobie historiografię i historyków, którzy potrafią spojrzeć na omawiany temat oczami współczesnych tym wydarzeniom obserwatorów, a nie tylko poprzez pryzmat dzisiejszej kultury, cywilizacji czy techniki.
Temu założeniu nie do końca odpowiada nasza powojenna szkoła historyczna, odrzucająca wszystko dobre, co niemieckie i przypisująca chyba aż nadto Polakom (słynne już Chrobrowskie wbijanie pali granicznych na Odrze).
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - naród polski powstawał długo i tak naprawdę więzi narodowe zwyciężyły nad dzielnicowymi, plemiennymi czy regionalnymi dopiero bodajże w XII/XIII w. - co było wynikiem rozbicia dzielnicowego. Niebłahym powodem dążeń jednoczeniowych były względy... ekonomiczne.
Im bogatsi jesteśmy w wyniki nowych badań archeologicznych i historycznych, tym mniej pewnie wierzymy w te słupy na Odrze.
Dlatego też z ciekawością - i otwartym umysłem
- przeczytałem artykuł Jerzego Besali w WiŻ 11/2006, którego fragment poniżej przytaczam:
"Niestety świat historyka nie skłąda się z tak pewnych sądów. Nawet w kwestiach początków chrześcijaństwa w Polsce i ponoć immanentnie nam przeznaczonego przywiązania do katolicyzmu, roi się od wątpliwości. Nie mamy np. pewności, czy Mieszko był rdzennym słowiańskim władcą, Piastem, a nie wodzem normańskim o imieniu Dagome, jak tytułował się w akcie oddania siebie i swego państwa pod opiekę Stolicy Piotrowej".
No i jeszcze jedno - czy skoro Kraków zanim wpadł w ręce polskie, należał przypuszczalnie do Księstwa Wielkomorawskiego, powinniśmy zwrócić Słowakom, albo nazywać po słowacku?
Temu założeniu nie do końca odpowiada nasza powojenna szkoła historyczna, odrzucająca wszystko dobre, co niemieckie i przypisująca chyba aż nadto Polakom (słynne już Chrobrowskie wbijanie pali granicznych na Odrze).
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - naród polski powstawał długo i tak naprawdę więzi narodowe zwyciężyły nad dzielnicowymi, plemiennymi czy regionalnymi dopiero bodajże w XII/XIII w. - co było wynikiem rozbicia dzielnicowego. Niebłahym powodem dążeń jednoczeniowych były względy... ekonomiczne.
Im bogatsi jesteśmy w wyniki nowych badań archeologicznych i historycznych, tym mniej pewnie wierzymy w te słupy na Odrze.
Dlatego też z ciekawością - i otwartym umysłem

"Niestety świat historyka nie skłąda się z tak pewnych sądów. Nawet w kwestiach początków chrześcijaństwa w Polsce i ponoć immanentnie nam przeznaczonego przywiązania do katolicyzmu, roi się od wątpliwości. Nie mamy np. pewności, czy Mieszko był rdzennym słowiańskim władcą, Piastem, a nie wodzem normańskim o imieniu Dagome, jak tytułował się w akcie oddania siebie i swego państwa pod opiekę Stolicy Piotrowej".
No i jeszcze jedno - czy skoro Kraków zanim wpadł w ręce polskie, należał przypuszczalnie do Księstwa Wielkomorawskiego, powinniśmy zwrócić Słowakom, albo nazywać po słowacku?
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3615
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
apollo pisze:Faktycznie zbaczamy z tematu PKP, ale nie mogę powstrzymać się przed jeszcze jednym spostrzeżeniem: otóż bardzo cenię sobie historiografię i historyków, którzy potrafią spojrzeć na omawiany temat oczami współczesnych tym wydarzeniom obserwatorów, a nie tylko poprzez pryzmat dzisiejszej kultury, cywilizacji czy techniki.
Temu założeniu nie do końca odpowiada nasza powojenna szkoła historyczna, odrzucająca wszystko dobre, co niemieckie
W naszej świadomości pojęcie "niemieckie" kojarzy się wyłącznie z Prusami i pruskimi tradycjami, a nie z językiem i kulturą. A przecież Austria to także niemiecki język i kultura. Wojny śląskie wywołane przez zaborcze Prusy były w swej istocie wojnami bratobójczymi, które toczyły sie między państwami tego samego języka i tego samego kręgu kulturowego. Oceniając te wydarzenia z pozycji ówczesnych mieszkańców Ślaska, była to dla nich ogromna tragedia, bo musieli opowiedzieć się po którejś ze stron i zostali zmuszeni do wzięcia udziału w tej wojnie. Wielu z nich w tych wojnach zginęło, zostało zmuszonych do niewolniczej pracy, bezpowrotnie utraciło swój cały dorobek. A trzeba dodać, że na Śląsku (także Dolnym i w Hrabstwie Kłodzkim) zamieszkiwała również ludność polskojęzyczna, o czym świadczy poniższy dokument.


Lech pisze:W naszej świadomości pojęcie "niemieckie" kojarzy się wyłącznie z Prusami i pruskimi tradycjami, a nie z językiem i kulturą. A przecież Austria to także niemiecki język i kultura. Wojny śląskie wywołane przez zaborcze Prusy były w swej istocie wojnami bratobójczymi, które toczyły sie między państwami tego samego języka i tego samego kręgu kulturowego. Oceniając te wydarzenia z pozycji ówczesnych mieszkańców Ślaska, była to dla nich ogromna tragedia, bo musieli opowiedzieć się po którejś ze stron i zostali zmuszeni do wzięcia udziału w tej wojnie. Wielu z nich w tych wojnach zginęło, zostało zmuszonych do niewolniczej pracy, bezpowrotnie utraciło swój cały dorobek. A trzeba dodać, że na Śląsku (także Dolnym i w Hrabstwie Kłodzkim) zamieszkiwała również ludność polskojęzyczna, o czym świadczy poniższy dokument.
Bardzo cenna uwaga, o której dość często się zapomina.
Niestety, wojny mają to do siebie, że toczą się pod różnymi hasłami, choćby in hoc signo vinces.
Nie sposób przecenić głupoty wojny trzydziestoletniej, a potem dalszych walk o Śląsk. Kto wie, jakby się potoczyły średniowieczne losy ludności tego regionu, gdyby nie zjazd wyszehradzki...
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3615
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
gar pisze:Lech pisze:W naszej świadomości pojęcie "niemieckie" kojarzy się wyłącznie z Prusami i pruskimi tradycjami
Co oznacza w "naszej". "Naszej" czyli czyjej ????????????????
Naszej czyli ogółu Polaków, w tym ludności Dolnego Śląska, która uległa mentalności mieszkańców centralnej Polski. Są jednak regiony w zachodniej Polsce, gdzie panowała przez wieki wielokulturowość, a do takich należy m.in. Wielkopolska. Tam pojęcie "niemieckie" nie wszystkim jeszcze kojarzy się wyłącznie z pruskimi tradycjami. Chyba niewielu jest rdzennych Poznaniaków, w których żyłach by nie płynęła cząstka niemieckiej krwi, i którzy by nie byli tego świadomi. To skutek osadnictwa niemieckich katolików przybyłych tu z Bambergu w XVIII wieku, nazwanych później "Bambrami", a którzy wymieszali się z Polakami i stopniowo spolszczyli. Jednak pewne zwyczaje kulturowe jak gospodarność, oszczędność i solidność, odmienna mentalność czy lokalna gwara u nich pozostały do dziś.

Lech pisze:Chyba niewielu jest rdzennych Poznaniaków, w których żyłach by nie płynęła cząstka niemieckiej krwi, i którzy by nie byli tego świadomi.
Jestem tego żywą egzemplifikacją

Lech pisze:Jednak pewne zwyczaje kulturowe jak gospodarność, oszczędność i solidność, odmienna mentalność czy lokalna gwara u nich pozostały do dziś.
Gospodarność, solidność... no i w ogóle jestem fajny.

Wróć do „Sekcja Industrialno-Kolejowa”