Przewodnicy sudeccy a moralność Kalego...

Gdzie jechać? Jak dojść? Co zobaczyć? O turystyce w Sudetach.
Lechu
tramp
Posty: 17
Rejestracja: 23-09-2004 15:22
Lokalizacja: Poznań

Przewodnicy sudeccy a moralność Kalego...

Postautor: Lechu » 05-11-2004 11:03

Czesi się skarżą na nierównoprawne traktowanie i nadużywanie ich wolnego rynku usług turystycznych przez "samozwańców", którymi okazują się być przewodnicy z polskiej strony Karkonoszy (chodzi o przewodników sudeckich) oprowadzających turystów po ich terenie przy jednoczesnym dyskryminowaniu czeskich przewodników - pilotów wycieczek przez polskie prawo. Oto istotny fragment pewnego pisma:

"U nás bohužel za stávajících podmínek je například každý horský průvodce z polské strany Krkonoš způsobilý v režimu volného pohybu služeb podávat odborný výklad na Pražském hradě či po Českém Krumlově. Naopak český průvodce doprovázející zájezd v zahraničí není ve většině zemí oprávněný podávat odborný výklad z důvodu požadavku místní odborné způsobilosti. To vede k nerovnoprávným podmínkám hospodářské soutěže pro české průvodce." (źródło: list prezesa AP ČR do ministra pro místní rozvoj vlády ČR z dnia 21. października 2004)

Czesi nie mają prawa oprowadzać wycieczek po większości terenów Polski, choć dla polskich przewodników takich ograniczeń na terenie Czech nie ma. I polscy przewodnicy to skutecznie wykorzystują i oprowadzają nawet po ich stołecznej Praze, a jednocześnie podnoszą krzyk, gdy ktoś "obcy", nie z ich klanu, prowadzi po Warszawie, Krakowie czy na obszarach uznanych w Polsce za "górskie" czyli po polskiej stronie Sudetów. Czy w ten sposób nie ujawnia się specyficzna moralność Kalego, która cechuje naszych przewodników i ich lobby?

Bartek
tramp
Posty: 11
Rejestracja: 31-08-2004 21:02

Postautor: Bartek » 05-11-2004 13:25

No pewnie, że się ujawnia. ALe to normalne: zdobytych przywilejów nikt nie oddaje łatwo.

pzdr BW

Lechu
tramp
Posty: 17
Rejestracja: 23-09-2004 15:22
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Lechu » 06-11-2004 19:20

Bartek pisze:No pewnie, że się ujawnia. Ale to normalne: zdobytych przywilejów nikt nie oddaje łatwo.

pzdr BW


Sądzę, że niewiele z tego pojąłeś. Tu nie chodzi o żadne "przywileje", bo nikt takowych nie nadawał. Skoro nie zrozumiałeś tego czeskiego tekstu, to po krótce go streszczę. Otóż Czechom chodzi o to, że u nich przewodnicy z Polski mogą prowadzić nawet po Pradze i nikt nie kwestionuje ich kwalifikacji, a oni jadąc do nas wg naszego prawa są zobowiązani korzystać z usług naszych przewodników. Jest to sytuacja tym bardziej paradoksalna, gdyż znalezienie polskiego przewodnika z odpowiednią znajomością czeskiego w praktyce okazuje się niemożliwe. A co dopiero powiedzieć o wycieczkach Węgrów, Japończyków czy Hiszpanów lub innych narodowych grup językowych.

To nasze chore prawo jest potwornie szkodliwe dla naszej gospodarki turystycznej. Czy zdajesz sobie sprawę z faktu, że każda wycieczka cudzoziemców udająca się do Polski w nasze góry musi sobie obligatoryjnie wynająć naszego przewodnika? A skoro tak, to w praktyce tłumacza również... Czy wiesz, że większość organizatorów potencjalnych wycieczek zbiorowych z tego i podobnych powodów rezygnuje z przyjazdu do naszego kraju w celach turystycznych? Zamiast zostawić swoją walutę w Polsce jadą do Czech i na Słowację, gdzie ludzie mogą chodzić pojedyńczo czy to w grupach - jak kto chce - i żadna cenzura nie ma prawa ingerować w to, co mówi ich pilot czy przewodnik wycieczki. Kto na tym traci?

Istota tego problemu tkwi w tym, że Unia Europejska dąży do ujednolicenia rynku usług turystycznych, w tym również do uregulowania pod tym kątem spraw przewodnictwa turystycznego w przyłączonych do niej ostatnio państwach. Nasi południowi sąsiedzi starają się dorównać standardom światowym i dawno już nas wyprzedzili. W Polsce z uregulowaniami prawnymi dotyczącymi przewodnictwa turystycznego cofnięto się nawet do początku lat 60-tych ubiegłego stulecia, tj. do PRL-owskiej zakamuflowanej cenzury i przewodnickich monopoli, przywracając nadawanie przewodnikom uprawnień przez władze państwowe. Nasze przepisy nie uwzględniają przewodników z innych państw ani też istnienia międzynarodowych organizacji przewodnickich takich jak np. Światowej Federacji Przewodników Turystycznych (WFTGA), Europejskiej Federacji Przewodników (FEG) czy Międzynarodowej Unii Związków Przewodników Górskich (UIAGM)...

Zgodnie z naszą Ustawą o turystyce i rozporządzeniami do niej przewodnik wysokogórski z licencją UIAGM, uznawaną w większości państw UE, może prowadzić na przykład w Alpach a nie ma prawa do zarobkowego prowadzenia wycieczki choćby na Ślężę - jesli nie posiada państwowych uprawnień przewodnika sudeckiego, bo tylko te w świetle naszych przepisów się liczą.

=====================================
Staraniem założonego w 1996 roku Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich, 25 listopada 2000 roku Polska została przyjęta jako pełnoprawny członek IVBV/UIAGM/IFMGA (Międzynarodowej Unii Związków Przewodników Górskich).

Obrazek

Odznaka Międzynarodowej Unii Związków Przewodników Górskich

Instruktorzy PSPW otrzymali międzynarodowe licencje przewodnickie, dające prawo do pracy jako przewodnik we wszystkich krajach członkowskich Międzynarodowej Unii. PSPW wraz ze swym zespołem szkoleniowym nabyło prawo szkolenia i nadawania międzynarodowych licencji polskim przewodnikom. PSPW zabiega o dostosowanie polskiego prawa dotyczącego przewodników do norm obowiązujących w Unii Europejskiej.

Bartek
tramp
Posty: 11
Rejestracja: 31-08-2004 21:02

Postautor: Bartek » 06-11-2004 20:51

Mówimy o tym samym.
Przywileje mają nasi przewodnicy skoro konkurencję wycina "prawo".

Poprzednio pisałeś, że każda grupa zorganizowana musi wykupić przewodnika. Czy wycieczka zagraniczna ma pod tym względem jeszcze jakieś dodatkowe utrudnienia? Oczywiście oprócz językowych.

pzdr BW

Lechu
tramp
Posty: 17
Rejestracja: 23-09-2004 15:22
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Lechu » 07-11-2004 09:56

Bartek pisze:Mówimy o tym samym.
Przywileje mają nasi przewodnicy skoro konkurencję wycina "prawo".

Poprzednio pisałeś, że każda grupa zorganizowana musi wykupić przewodnika. Czy wycieczka zagraniczna ma pod tym względem jeszcze jakieś dodatkowe utrudnienia? Oczywiście oprócz językowych.

pzdr BW

No właśnie. Musi wykupić u nas przewodnika do ich eskortowania i pilnowania. Nie w muzeum czy jakimś zamkniętym obiekcie, bo to zupełnie inna kwestia, ale nawet na górskim szlaku. To są praktyki rodem z najgłębszego stalinizmu. Tak rygorystycznych przepisów nie ma już dawno w całym cywilizowanym świecie, może za wyjątkiem Korei Pn. Nasze przepisy zniechęcają cudzoziemców do przyjazdu do Polski. Zamiast zostawić swoją walutę w Polsce jadą tam, gdzie ludzie mogą chodzić pojedyńczo czy to w grupach - jak kto chce - i żadna cenzura nie ma prawa ingerować w to, co mówi ich własny pilot czy przewodnik wycieczki. A u nas? Ano u nas mamy takie oto "kwiatki":
Kodeks wykroczeń:
Art. 60(1) (67)
§ 4. (69) Kto:
1) wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego (...)
- podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.

...
Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych (Dz.U. z 1997 r. Nr 133, poz. 884)
Rozdział 4. Przewodnicy turystyczni i piloci wycieczek. Art. 20.1. Przewodnikiem turystycznym lub pilotem wycieczek może być osoba, która posiada uprawnienia określone ustawą.


Wiadomo, że cudzoziemcy przebywający na terenie Polski muszą przestrzegać polskiego prawa a ich przewodnicy nie mają uprawnień nadanych przez polskie władze, więc w świetle przepisów nie są przewodnikami i wykonują swe zadania nielegalnie. Tak więc cudzoziemcy rezygnują z wyjazdu do Polski i wybierają inne, w dodatku bardziej atrakcyjne turystycznie kraje. Tylko kto na tym traci?

To dziwne, że nasi parlamentarzyści ulegając naciskom naszego rodzimego przewodnickiego lobby wprowadzili nie tylko zakamuflowaną cenzurę, ale również "zarzynają" własny rynek usług turystycznych. Bo przecież przyjezdni by korzytali z polskich hoteli, z polskiej gastronomii, kupowali pamiątki, zostawiali też pieniądze w postaci opłat za wstępy do muzeum, skansenów itp.


Wróć do „Turystyka - pieszo i ogólnie”