seba123 pisze:1. Jeżeli tak Ci zależy na „Panie Organizatorze” i chcesz komercyjnie (odpłatnie, czy nie) świadczyć usługi to pozostaje tylko zdobyć uprawnienia tzn. zweryfikować Twoje kwalifikacje (w czym problem?) lub wynająć kogoś z takowymi.
Nie mieszaj pojęcia społecznego organizatora górskiej wędrowki z osobą oprowadzającą zarobkowo wycieczki na zlecenie biura turystycznego. Ja ani nikt z naszego Klubu Sudeckiego nie ma zamiaru świadczyć tego rodzaju usług. Chcemy korzystać z zagwarantowanych nam konstytucyjnych praw wolności działania stowarzyszeń i poruszania się po kraju, a tym samym do niezależnej od władz decyzji, kto spośród nas będzie prowadził na szlaku. Możemy przewodnika wynająć - owszem, ale żebyśmy musieli - nigdy!!! Totalitaryzm, kiedy to władza wiedziała najlepiej, kto i jakie informacje może przekazać uczestnikom wycieczki - już się skończył.
Co do sensu zweryfikowania kwalifikacji, bardzo trafnie to ujął jeden z przedpiśców:
Znacznie więcej, niż w górach, jest wypadków na drogach, a jednak kierowców nie ograniczają równie durne regionalizmy. Jak z pewnością wiesz, kierowca niekoniecznie musi być zawodowcem, a przewodnik to jednak w rozumieniu ustawy o usługach turystycznych
"osoba zawodowo oprowadzająca turystów..." A mnie zupełnie nie interesuje tego rodzaju praca zawodowa, ani jakieś przewodnickie kurioza. Kierowca jak zda prawo jazdy, to może jeżdzić bez wykonywania zawodu nie tylko po całej Polsce, ale nawet za granicą.
Jeśli już proponujesz mi weryfikację, to najpiew niech nasi ustawodawcy zrobią porządek z regulacjami prawnymi odnośnie przewodników górskich. Po prostu ma być tak, że wykazujesz się umiejętnością radzenia sobie w dowolnym terenie i możesz prowadzić gdzie chcesz. I to nie wyłącznie w ramach wykonywania pracy z państwowym tytułem zawodowym zawężonym do jakiegoś regionalnego grajdołka. Tak jest wszędzie poza Polską. No, chyba że jest jeszcze drugi taki kraj, którym jest, być może... Korea Pn.
Zresztą ja na przykład taką weryfikację już przeszedłem. W 1969 r ukończyłem kurs przodowników turystyki górskiej, po którym uzyskałem uprawnienia PTTK do prowadzenia społecznie obozów wędrownych na całym obszarze polskich gór. Jak się okazuje pazerne lobby przewodników zawodowych postanowiło pozbyć się "konkurencji" i obecnie takie uprawnienia nie są honorowane. Bardzo mądrze problem ten skwitował przedpiścia:
Dlaczego ktoś, kto ma doświadczenie, zdobył kwalifikacje, nie może uzyskać uprawnień bo się źle urodził albo źle zamieszkał? W Poznaniu i Wielkopolsce działalność górska od lat opiera się wyłącznie na społecznych inicjatywach, wśród których prym wiodą przodownicy turystyki kwalifikowanej PTTK, a nie na zawodowych przewodnikach. Istnieje kilka prężnie działających klubów górskich, w tym Wielkopolski Klub Przodowników Turystyki Górskiej. Te kluby, z których najstarszym jest Klub Górski "Grań" przy O/Poznańskim PTTK, od lat zrzeszają i szkolą przodowników turystyki górskiej.
Oczywiście komuś to bardzo przeszkadzało, więc ta kadra społeczna została w ostatnich latach pozbawiona formalnych praw do działalności. Ale wielu się tym zbytnio nie przejmuje i uprawia "patryzantkę turystyczną" sprytnie obchodząc dyskryminujące nas przepisy, podobnie jak poradził sobie z dyskryminującymi go przepisami prosty wielkopolski chłop - Michał Drzymała. Organizujemy wycieczki do Czech czy na Słowację - bez wydawania niepotrzebnie pieniędzy na eskortę, bo tam tysiące turystów spaceruje spokojnie samotnie i w grupach, jak się komu podoba i bez obawy, że to "nielegalne". Korzystamy tam z bazy noclegowej, gastronomii itp., dając miejscowym ludziom zarabiać na turystyce. A kto na tym traci??? Wiadomo.
W rzeczywistości koleżanki i koledzy związani na przykład z Klubem Sudeckim z Poznania swą wiedzą i doświadczeniem przewodnikom z papierami państwowymi nie tylko nie ustępują, ale nierzadko ich przewyższają. Uczestnicy naszych wycieczek i spotkań klubowych mogą dowiedzieć się o terenie Sudetów dużo więcej i pełniej niż ze sztampowej gadaniny miejscowych przewodników sudeckich. A prowadzenie "tramwajów" czyli dużych grup nieprzygotowanych pod względem ekwipunku, jak i zdrowotnie i kondycyjnie zróżnicowanych ludzi, nas zupełnie nie interesuje.
Cały ten cyrk z klasami przewodnickimi, ściśle reglamentowanymi obszarami uprawnień, gdzie tylko facet z papierami wydanymi przez jakiegoś lokalnego państwowego urzędasa może rzekomo zagwarantować bezpieczeństwo zorganizowanej grupie turystów (gromady indywidualnych turystów to oczywiście mogą się już pozabijać), to swoiste kuriozum nie mające odpowiednika w żadnym cywilizowanym kraju. I nie wmawiaj nam tutaj, że przewodnika wynajmuje się w celu opieki nad grupą, bo to nie należy do jego zadań. Dlaczego? Wyjaśniam w nowym wątku =>
http://forum.sudety.it/viewtopic.php?t=365 seba123 pisze:Nie jestem za tym aby państwo ( ) uszczęśliwiało mnie na siłę, ale jest wielu wariatów (np. nauczycieli), którzy nie mają pojęcia (sandałki...) co robią, a potem jest płacz bo nie wiedzieli że lawina zejdzie w dół.
Policzyleś ilu jest takich nauczycieli? Możesz podać w przybliżeniu ich liczbę, która by pozwalała na wyciągnięcie tak kategorycznych wniosków? Zauważ, że na polskich drogach jest bez porównania więcej wariatów, którzy powodują śmiertelne wypadki. Co roku śmierć ponosi ponad 300 samych rowerzystów. To co, pozabieramy im rowery i inne pojazdy, zamkniemy drogi i będziemy wpuszczać tam wyłącznie z przewodnikami? No bo przecież nasi ustawodawcy stwierdzili, że nawet poruszanie się pieszo na obszarze pagórkowatym, jak np. Pogórze Kaczawskie, jest aż tak bardzo niebezpieczne i grupy turystów w takich a takich miejscach muszą mieć przewodnika...
A teraz uwaga!!!Nie odpowiedziałeś na istotne pytanie: Skoro konieczność posiadania przewodnika przez grupy zorganizowane argumentujesz względami bezpieczeństwa, to wyjaśnij mi dlaczego np. w Wąwozie Myśliborskim, położonym na wysokości niewiele powyżej 300 m n.p.m. jest aż tak niebezpiecznie, że musi prowadzić przewodnik, a nad stromym urwiskiem skalnym Małych Organów Myśliborskich, które leży poza obszarem rezerwatu, wycieczka może już poruszać się bez przewodnika? seba123 pisze:Swoją drogą, jak to jest, że przewodnikom nie zdażają się poważne wypadki
A zdarzają się, zdarzają. Podobnie zresztą, jak zdarzają się wypadki wykwalifikowanym kierowcom autokarów wożących wycieczki z dziećmi i młodzieżą. Widać mało wiesz. Ja wiem o tym coś więcej. Tyle, że to już temat na osobny wątek.