Ministerstwo Sportu i Turystyki planuje przywrócenie państwowej kurateli nad zderegulowanym zawodem przewodnika miejskiego i terenowego oraz rozszerzenie regulacji zawodu przewodnika górskiego. Jednocześnie trwają prace w sejmowej Komisji ds. Deregulacji nad ustawą o likwidowaniu zbędnych barier administracyjnych i prawnych. Chodzi o ograniczenie biurokracji, eliminację mało sensownych przepisów, o poszerzenie zakresu naszej wolności jako obywateli, przedsiębiorców, podatników itd. w tym m.in. ograniczenie obowiązków ewidencyjnych jednostek samorządu terytorialnego. Całą zbędną biurokrację związaną m.in. z pozwoleniami na szkolenia, egzaminami, nadawanie uprawień i ewidencje przewodników górskich prowadzą Urzędy Marszałkowskie. Tak być nie powinno. Dlatego potrzebna jest dalsza deregulacja zawodu przewodnika górskiego. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, PTTK, Polskie Stowarzyszenie Przewodników Górskich i inne organizacje przewodnickie powinny mieć własny system szkoleń, dostosowany do zachodzących zmian i faktycznych potrzeb rynku usług turystycznych oraz własne certyfikaty. Czas dokonać całkowitej deregulacji. Polecam lekturę mojego artykułu, w którym poruszam ten problem.
http://www.poznan.ptt.org.pl/co_dalej.html
Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3598
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
I jeszcze taka ciekawostka... Czy wiecie, że przed deregulacją ktoś, kto zamierzał świadczyć usługi przewodnickie w Kłodzku i najbliższej okolicy musiał ukończyć kosztujący sporo kasy, trwający od roku do dwóch lat kurs przewodnika sudeckiego na całe Sudety, lub ewentualnie przewodnika terenowego na cały Dolny Śląsk i zdać egzamin państwowy? Niewielu było na to stać Teraz, dzięki deregulacji, takie nonsensowne biurokratyczne utrudnienia nie stanowią już przeszkody, a to dlatego, że z obszaru uprawnień przewodnika sudeckiego wyłączone są drogi publiczne i teren zabudowy miast i wsi. Ale i tak to za mało, bo ujęcie niemal całego, w większości płaskiego Przedgórza Sudeckiego z niewysokimi wzgórzami jako obszaru uprawnień przewodników górskich to jest kompletny absurd. To są po prostu cyrki.


Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Serio? Niecałe 5000 to jest sporo kasy?
Na dodatek z możliwością płacenia ratalnie.
Na dodatek z możliwością płacenia ratalnie.
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3598
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Czas trwania kursu, np. w Jeleniej Górze ponad 2 lata, z czym wiążą się dodatkowe spore koszty (dojazdy na wykłady, literatura, wyżywienie na wycieczkach szkoleniowych itp.) to w sumie też niewielki koszt, nieprawdaż?
A jeszcze będą wciskać kit o ponad 200-letniej tradycji, jaką kultywują. Czytałem o konferencji online, którą ma prowadzić jakiś doktor przewodnictwa sudeckiego, a która jest zaplanowana w czwartek 19 stycznia. Konferencja ta już w samym tytule nawiązuje do ponad 200-letniej tradycji przewodnictwa górskiego w Sudetach, która tak naprawdę tradycją polskich przewodników nie jest. To mocno naciągane 200-lecie, odwołujące się do faktu mianowania w 1813 r. Franza Pabla z Karłowa (wówczas Karlsberg) przez króla Prus Fryderyka Wilhelma III przewodnikiem i kasjerem. Zamiast odnieść się do Polaków, których nazwiska zostały odnotowane w literaturze.
Polacy trudnili się przewodnictwem w Sudetach już od XVIII wieku, mimo że nie posiadali sformalizowanych uprawnień. Byli oni - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami". W XVIII wieku po ówczesnych Olbrzymich Górach (dziś Karkonoszach) oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski z Sosnówki (wówczas Seidorf) w XIX w. Jan Gruszczewski z Miłkowa (wówczas Arnsdorf) i Walenty Grzała. Polak, którego poeta Zygmunt Bogusz Stęczyński w swych pamiętnikach nazywa przewodnikiem, to właśnie Walenty Grzała. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Urząd landrata w Jeleniej Górze (wówczas Hirsberg) nakazał nie przyjmować Polaków do Korpusu Przewodników.
Na marginesie dodam, że Franz Pabel otrzymał przed ponad 200-tu laty patent królewskiego przewodnika od tego samego króla pruskiego, który wydał decyzję uwięzienia Polaków za bronienie polskości. Jednym z nich, więzionym m.in. w twierdzy w Świdnicy, był zasłużony poznański lekarz Karol Marcinkowski, którego imię nosi jedna z głównych ulic Poznania. Ciekawa tradycja, nieprawdaż?
Warto wiedzieć, że zorganizowanie po wojnie przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, a później PTTK przewodnictwa górskiego dosłownie od zera, nie miało nic wspólnego z przewodnikami i tragarzami lektyk działającymi w ramach pruskiej administracji. Powojenne przewodnictwo w Sudetach oparto głównie na tradycji przedwojennych przewodników tatrzańskich PTT. Odsyłam w tym miejscu do mojego artykułu o synu d-cy Powstania Wielkopolskiego, gdzie zawarty jest też mój wątek rodzinny, w którym przypominam tamte pionierskie czasy > http://www.poznan.ptt.org.pl/taczak.html Nawet pierwsza "blacha" przewodników sudeckich w Jeleniej Górze była wzorowana na "blachach" przewodników tatrzańskich.

A jeszcze będą wciskać kit o ponad 200-letniej tradycji, jaką kultywują. Czytałem o konferencji online, którą ma prowadzić jakiś doktor przewodnictwa sudeckiego, a która jest zaplanowana w czwartek 19 stycznia. Konferencja ta już w samym tytule nawiązuje do ponad 200-letniej tradycji przewodnictwa górskiego w Sudetach, która tak naprawdę tradycją polskich przewodników nie jest. To mocno naciągane 200-lecie, odwołujące się do faktu mianowania w 1813 r. Franza Pabla z Karłowa (wówczas Karlsberg) przez króla Prus Fryderyka Wilhelma III przewodnikiem i kasjerem. Zamiast odnieść się do Polaków, których nazwiska zostały odnotowane w literaturze.
Polacy trudnili się przewodnictwem w Sudetach już od XVIII wieku, mimo że nie posiadali sformalizowanych uprawnień. Byli oni - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami". W XVIII wieku po ówczesnych Olbrzymich Górach (dziś Karkonoszach) oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski z Sosnówki (wówczas Seidorf) w XIX w. Jan Gruszczewski z Miłkowa (wówczas Arnsdorf) i Walenty Grzała. Polak, którego poeta Zygmunt Bogusz Stęczyński w swych pamiętnikach nazywa przewodnikiem, to właśnie Walenty Grzała. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Urząd landrata w Jeleniej Górze (wówczas Hirsberg) nakazał nie przyjmować Polaków do Korpusu Przewodników.
Na marginesie dodam, że Franz Pabel otrzymał przed ponad 200-tu laty patent królewskiego przewodnika od tego samego króla pruskiego, który wydał decyzję uwięzienia Polaków za bronienie polskości. Jednym z nich, więzionym m.in. w twierdzy w Świdnicy, był zasłużony poznański lekarz Karol Marcinkowski, którego imię nosi jedna z głównych ulic Poznania. Ciekawa tradycja, nieprawdaż?
Warto wiedzieć, że zorganizowanie po wojnie przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, a później PTTK przewodnictwa górskiego dosłownie od zera, nie miało nic wspólnego z przewodnikami i tragarzami lektyk działającymi w ramach pruskiej administracji. Powojenne przewodnictwo w Sudetach oparto głównie na tradycji przedwojennych przewodników tatrzańskich PTT. Odsyłam w tym miejscu do mojego artykułu o synu d-cy Powstania Wielkopolskiego, gdzie zawarty jest też mój wątek rodzinny, w którym przypominam tamte pionierskie czasy > http://www.poznan.ptt.org.pl/taczak.html Nawet pierwsza "blacha" przewodników sudeckich w Jeleniej Górze była wzorowana na "blachach" przewodników tatrzańskich.


Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Lech pisze:Czas trwania kursu, np. w Jeleniej Górze ponad 2 lata, z czym wiążą się dodatkowe spore koszty (dojazdy na wykłady, literatura, wyżywienie na wycieczkach szkoleniowych itp.) to w sumie też niewielki koszt, nieprawdaż?
Sorry, Lech, ale pier... chcę być przewodnikiem sudeckim i nie mieszkać w Sudetach jest równe pier... środowiska poznańskiego, że ma jakieś prawo do stanowienia zasad wspinu na Hejszowinie.
Chcesz iść na kurs przewodnicki to się po prostu przeprowadzasz i po sprawie. Kumpel właśnie robi kurs tatrzański za 12 tysi i nie narzeka- ma darmową wycieczkę albo wyjazd prawie przez dwa lata co weekend.
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3598
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
A to ciekawe, bo uczestnicy kursu na przewodników beskidzkich, organizowanego np. przez SKPT w Gdańsku, albo SKPB w Warszawie czy Lublinie wcale przeprowadzają się w Beskidy. Po prostu pieprz..łeś jak lysy o beton.Human pisze:Sorry, Lech, ale pier... chcę być przewodnikiem sudeckim i nie mieszkać w Sudetach jest równe pier... środowiska poznańskiego, że ma jakieś prawo do stanowienia zasad wspinu na Hejszowinie.
Piep... bzdury typowe dla środowiska przewodników sudeckich. Większość przedstawicieli tego środowiska, które jest głęboko zindoktrynowane, podzielne, trudne i drażliwe, charakteryzuje specyficzny stan umysłu. Dorobili sobie teorię, że kontynuują tradycję "pierwszego w Europie" królewskiego przewodnika. Brednie jakich mało, bo już za czasów Cesarstwa Rzymskiego korzystano z przewodników namaszczonych przez urzędników cezara, zwłaszcza podczas wypraw wojennych.Human pisze:Chcesz iść na kurs przewodnicki to się po prostu przeprowadzasz i po sprawie. Kumpel właśnie robi kurs tatrzański za 12 tysi i nie narzeka- ma darmową wycieczkę albo wyjazd prawie przez dwa lata co weekend.

Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Wiesz ile jest wart przewodnik, który nie mieszka w rejonie? No daj spokój. Kursy organizowane w dupiu mają podobny sens jak to, co Ci napisałem. Kurs musi koniecznie być organizowany na terenie, którego dotyczy. Zorganizujmy kurs dla przewodników po Wrocławiu w Białymstoku!
I nie pieprzę bzdur. Pieprzysz Ty, twierdząc, że to są w ogóle jakieś znaczne koszty. To jest mniej niż rocznie wydaje na buty pewnej firmy, które nigdy potem nie wychodzą z pudełek .
I nie pieprzę bzdur. Pieprzysz Ty, twierdząc, że to są w ogóle jakieś znaczne koszty. To jest mniej niż rocznie wydaje na buty pewnej firmy, które nigdy potem nie wychodzą z pudełek .
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3598
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Właśnie udowodniłeś, że jesteś trudny i drażliwy. I ta mania wyższości, nadęcie i pycha. Obraziłeś też przewodników sudeckich mieszkających poza rejonem uprawnień np. we Wrocławiu i innych miastach Dolnego Śląska. Tak naprawdę okazałeś cechy, które dyskwalifikują do wykonywania zawodu przewodnika.Human pisze:Wiesz ile jest wart przewodnik, który nie mieszka w rejonie?

Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
Zapytałem trzech znajomych niepraktykujących przewodników czy ich obraziłem. No wyobraź sobie, żaden nie czuje się obrażony. Co więcej- wszyscy mnie popierają. Mamy XXI wiek, kupa młodych ludzi w wolnych zawodach czasami wręcz mieszka w busie. Jak ktoś chce wykonywać zawód związany z regionem i w nim nie mieszkać to nigdy nie będzie znał niuansów, zmieniających się praktycznie z tygodnia na tydzień.
Ale taki leśny dziadek (bo to zazwyczaj są leśne dziadki) będzie udawał, że się zna, bo ma uprawnienia zrobione ćwierć wieku temu. I jeszcze gotów legendy jak to 40 lat temu było opowiadać.
Nie mówiąc o tym, że oprowadzanie wycieczek powinno być w ogóle znormalizowane tylko dla ludzi, którzy oprócz kursu przewodnickiego mają też uprawnienia ratownika.
Ale taki leśny dziadek (bo to zazwyczaj są leśne dziadki) będzie udawał, że się zna, bo ma uprawnienia zrobione ćwierć wieku temu. I jeszcze gotów legendy jak to 40 lat temu było opowiadać.
Nie mówiąc o tym, że oprowadzanie wycieczek powinno być w ogóle znormalizowane tylko dla ludzi, którzy oprócz kursu przewodnickiego mają też uprawnienia ratownika.
- Lech
- bardzo stary wyga
- Posty: 3598
- Rejestracja: 08-01-2005 18:39
- Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Re: Co z dalszą deregulacją zawodu przewodnika górskiego?
co proszę??? Opinie niepraktykujących się tu nie liczą.Human pisze:Zapytałem trzech znajomych niepraktykujących przewodników czy ich obraziłem. No wyobraź sobie, żaden nie czuje się obrażony. Co więcej- wszyscy mnie popierają.
Tym zdaniem udowodniłeś, że środowisko przewodnickie jest głęboko podzielone w postrzeganiu swojej profesji. Widać nie masz nawet pojęcia, że praktyczne zajęcia udzielania pierwszej pomocy medycznej są jednym z elementów kursu na przewodników górskich, były też prowadzone na kursie dla kandydatów na przodowników GOT, który ukończyłem przed wielu laty. Wielu czynnych przewodników sudeckich by kogoś o takich skrajnych poglądach po prostu wyśmiało.Human pisze:Nie mówiąc o tym, że oprowadzanie wycieczek powinno być w ogóle znormalizowane tylko dla ludzi, którzy oprócz kursu przewodnickiego mają też uprawnienia ratownika.
Większość turystów (indywidualnych, rodzinnych, obozów wędrownych itp.) do wycieczek (górskich) nie potrzebuje "płatnych" przewodników. W zasadzie przewodnikom zostają spędy szkolne.

Wróć do „Turystyka - pieszo i ogólnie”