Rekordowe przejście Głównego Szlaku Sudeckiego
I znów ten zas#$ny deszcz...
Chłopaki wyszli ze schroniska na Hali pod Śnieżnikiem o 22:30 i szli prze całą noc. Do Międzygórza szli w wodzie, z Iglicznej do Długopola łatwo było zgubić szlak i brnąć w mokrej trawie... Ostatecznie doszli do Przełęczy Spalonej i podjęli decyzję o wycofaniu się z trasy. Są cali przemoczeni, Wirek jest przeziębiony.
CHŁOPAKI - PRZESZLIŚCIE W TYCH WARUNKACH SAMYCH SIEBIE!!! WIELKIE GRATULACJE!!!
Chłopaki wyszli ze schroniska na Hali pod Śnieżnikiem o 22:30 i szli prze całą noc. Do Międzygórza szli w wodzie, z Iglicznej do Długopola łatwo było zgubić szlak i brnąć w mokrej trawie... Ostatecznie doszli do Przełęczy Spalonej i podjęli decyzję o wycofaniu się z trasy. Są cali przemoczeni, Wirek jest przeziębiony.
CHŁOPAKI - PRZESZLIŚCIE W TYCH WARUNKACH SAMYCH SIEBIE!!! WIELKIE GRATULACJE!!!
Do uczestników
Szkoda. Trzymałem kciuki za wasz sukces. Przykro mi tym bardziej, że trasę planowaliście od dawna.
***
Jeśli można, dwie uwagi.
W mojej ocenie być może popełniliście błąd taktyczny, planując nocne przejście na odcinku Igliczna - Długopole. Ten odcinek należy do najbardziej trawiastych (polne dróżki) a przez to źle oznakowanych fragmentów drogi. Aby uniknąć błądzenia, trzeba znać teren na pamięć, ale i to nie zapobiegnie przemoczeniu nóg na mokrych łąkach. Gdybyście wystartowali przed świtem - noc by was zastała na asfalcie między Długopolem a Kudową.
Być może błędem strategicznym było rozpoczynanie trasy od wschodu a nie od zachodu. W mojej ocenie, lepiej mieć wyższe górki za sobą na początku trasy - patrz przekrój wysokości na GSS.
Na pogodę nie ma rady. Ja miałem szczęście, że tylko jeden dzień szedłem od rana do wieczora w deszczu. Co prawda, w inne dni też czasem padało a nogi miałem przemoczone na większości szlaku, ale ja nie mam zbyt dobrych butów.
Rozumiem, że za dwa tygodnie znów wystartujecie? Hm...?
Kornel
***
Jeśli można, dwie uwagi.
W mojej ocenie być może popełniliście błąd taktyczny, planując nocne przejście na odcinku Igliczna - Długopole. Ten odcinek należy do najbardziej trawiastych (polne dróżki) a przez to źle oznakowanych fragmentów drogi. Aby uniknąć błądzenia, trzeba znać teren na pamięć, ale i to nie zapobiegnie przemoczeniu nóg na mokrych łąkach. Gdybyście wystartowali przed świtem - noc by was zastała na asfalcie między Długopolem a Kudową.
Być może błędem strategicznym było rozpoczynanie trasy od wschodu a nie od zachodu. W mojej ocenie, lepiej mieć wyższe górki za sobą na początku trasy - patrz przekrój wysokości na GSS.
Na pogodę nie ma rady. Ja miałem szczęście, że tylko jeden dzień szedłem od rana do wieczora w deszczu. Co prawda, w inne dni też czasem padało a nogi miałem przemoczone na większości szlaku, ale ja nie mam zbyt dobrych butów.
Rozumiem, że za dwa tygodnie znów wystartujecie? Hm...?
Kornel
Jeszcze pobiją rekord, spokojna głowa
Twardołydni jak zawsze! Gratulacje!! 


"podróżowanie - nawlekanie koralików geografii na nitkę życia" A. Stasiuk
www.picasaweb.google.pl/nataliataja2
www.picasaweb.google.pl/NataliaTaja
www.picasaweb.google.pl/tifataja
www.trekearth.com/members/nanax86
www.picasaweb.google.pl/nataliataja2
www.picasaweb.google.pl/NataliaTaja
www.picasaweb.google.pl/tifataja
www.trekearth.com/members/nanax86
No i po ptokach
Emocje opadły i można zacząć szukać winnych. Przyczyna niepowodzenia była w zasadzie jedna - deszcz. Takiego przejścia nie można organizować jak imprezy masowej, która "odbędzie się bez względu na warunki". Jak dla mnie, musi być pewna przez wiele dni, ciepła, bezdeszczowa pogoda. Ziemia musi być wyschnięta. Tylko takie warunki pozwolą na osiągnięcie odpowiedniej szybkości przelotowej i umożliwią przejście z minimalnym wyposażeniem. Kierunek przejścia nie jest taki istotny. Akurat fragment Marianówka - Długopole był miażdżący ponieważ brnęliśmy w błocie i wodzie po kostki i mokrej trawie po uda. Nawigacyjnie nocą było tam trudno, ale Wlkp dawał sobie świetnie radę z mapą. Problemy nawigacyjne mieliśmy nocą w lesie akurat przed Marianówką. Mamy teraz czas na przemyślenia. Dziękuję wszystkim za słowa otuchy i zapraszam do udziału, bo następna próba już za rok (w sierpniu już niestety brak wolnych weekendów ). 


Dzięki wszystkim za śledzenie naszej zabawy i doping. Wirek dzięki za wspólne napieranie i miłe towarzystwo. Polegliśmy bardzo wcześnie, od startu do momentu decyzji o rezygnacji nie upłynęła nawet jedna doba. Bezpośrednią przyczyna rezygnacji była masakra stóp, bo przemoczenie nie było aż takie groźne a zmęczeni jeszcze za bardzo nie byliśmy.
W sumie jednak nie było tak źle. Przeszliśmy 80km w 22 godziny plus jakieś tam bonusy w okolicach Orłowca i Iglicznej. Poza tym spędziliśmy fajny weekend w górach, odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc (co prawda tylko przelotnie), spotkaliśmy się z Apollo. Oby więcej takich weekendów a za rok spróbujemy jeszcze raz, bo w tym roku jak napisał Wirek nie mamy już raczej terminów, ja za dwa tygodnie startuje w IWW, we wrześniu jest Przejście Kotliny no a kiedyś trzeba się regenerować.
W sumie jednak nie było tak źle. Przeszliśmy 80km w 22 godziny plus jakieś tam bonusy w okolicach Orłowca i Iglicznej. Poza tym spędziliśmy fajny weekend w górach, odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc (co prawda tylko przelotnie), spotkaliśmy się z Apollo. Oby więcej takich weekendów a za rok spróbujemy jeszcze raz, bo w tym roku jak napisał Wirek nie mamy już raczej terminów, ja za dwa tygodnie startuje w IWW, we wrześniu jest Przejście Kotliny no a kiedyś trzeba się regenerować.
Re: Mój tydzień z Orłowiczem ;-)
Kornel pisze:Skoro już link do mojej relacji ( http://kornel-1.webpark.pl/gss.htm ) zaplątał się na to forum, to powiem kilka słów o moim przejściu.
Wykorzystać chciałem długi weekend czerwcowy (2010), jak pamiętacie, było to tuż po powodziach w Polsce. W praktyce oznaczało to dość rozmiękłą ziemię w górach, co w połączeniu z dżdżystą pogodą spowodowało, że moja droga była cokolwiek męcząca.
Szedłem nie spiesząc się zbytnio, jak zwykle w swoim tempie i stylu, czyli od rana do wieczora. W zeszłym roku odbyłem 11-dniowy spacer po GSB ( http://kornel-1.webpark.pl/gsb.htm ), a że szlak sudecki jest krótszy - uwinąłem się w tydzień.
Szukając przed wyjazdem rzetelnych relacji, próbowałem się zorientować, jakie jest rekordowe przejście GSS.O 72-godzinnej nieudanej próbie przejścia Piotr Kłosowicza, oczywiście słyszałem, ale nie jestem pewien, czy zrealizował swój plan w późniejszych latach. W każdym razie nie natrafiłem na opis przejścia poniżej tygodnia. Być może było, lecz autor się nie chwalił w sieci.
Ja - podkreślam - nie nastawiałem się na pobijanie rekordów. To nie dla mnie, za cienki jestem.
Kornel
Póki co jesteś rekordzistą przejścia GSS. DUŻE BRAWA ! ! !
Jeśli chodzi o Piotra Kłosowicza, to tu jest relacja z jego nieudanej próby na GSS
http://pk4.pl/2008/08/14/ultra-w-praktyce/
a tu z jego rekordowego przejścia w ciągu 7 dni Głównego Szlaku Beskidzkiego (ok. 520km)
http://www.napieraj.pl/xoops/modules/wf ... icleid=180
Pod warunkiem że prognoza pogody nie będzie przewidywała deszczu lub afrykańskich upałów.Już raz wcześniej polegliśmy m.in. z powodu deszczu jak również zbyt ciężkiego bagażu.Za rok będziemy bogatsi w doświadczenia.wlkp pisze:skiboy pisze:Ja już sobie leżę w ciepłym łóżeczku a oni poniewierają się po nocy i w niepogodę gdzieś tam po lesie.Z jednej strony trochę mi ich szkoda a z drugiej zazdroszczę że mnie tam nie ma z nimi.
Następnym razem musisz koniecznie pójść z nami.
Wróć do „Turystyka - pieszo i ogólnie”