: 01-11-2013 18:49
Kościół ewangelicki z otwartymi drzwiami.
Dolnośląski akcent
Kościół był samoobsługowy przy drzwiach stała skarbonka i półka z pocztówkami książkami itp.
W kącie na dzieci czekały kredki.
Widoki sprzed 100lat
Wyjeżdżając z rynku zobaczyłem tabliczkę Bahnhofstraße...
i tą ulicą dotarłem do opuszczonego dworca.
Ciekawe pojazdy, szczególnie ten kurdupel.
Kolejne otwarte drzwi.
Wiatr już zelżał dlatego postanawiam zawrócić na południe w kierunku Gór Łużyckich.
Jadać do miejscowości Horka napotykam towarową stację przeładunkową.
U nas taka pompa już dawno wylądowała by na złomie
a tu wciąż cieszy oko.
Okolica pod względem ilości stawów hodowlanych śmiało może konkurować z Miliczem i Przemkowem.
Na fotce widać Czaple białe przy suto zastawionym stole.
Spuszczany staw gotował się rybami.
Rybna impreza, ciekawe jak się udała.
Powoli zbliżam się do pagórków.
W Horce zainteresowałem się mijanym pałacem.
Pałac jakich u nas na Dolnym Śląsku są setki, tym bardziej chciałem zobaczyć go w środku.
W obszernym holu zadarłem głowę i rozdziawiłem się z radości
Budynek okazał się być siedzibą Gminy, na stoliku pośród reklamówek znalazłem ciekawe mapy turystyczne regionu one poprowadziły mnie do Gorlitz.
W mieście Niesky trafiłem na ogródek fascynata kolejnictwa
Pierwsze wzniesienia.
Na grobowcach za kościołem wypatrzyłem znany herb rodu Świnków i tajemniczą kotwicę.
Rarytas melioracyjny, XVIII wieczny mnich spustowy.
Bardzo spodobała mi się ta okolica, stawy poprzecinane przejezdnymi groblami wymieszane z pagórkami,raj na luźne przejażdżki rowerowe.
Niemiecka Ukraina
Samochodów tego dnia prawie nie widziałem, trasy są świetnie oznaczone ale bez agresji z ilością drogowskazów.
Jadąc mijałem boczne drogi prowadzące do kamieniołomów i punktów widokowych.
Niestety dzień jest już krótki i pociąg w Zgorzelcu naglił ale wiem że jeszcze tu wrócę.
Moja droga krzyżuje się ze ścieżką rowerową prowadzącą do Gorlitz.
Ścieżka jest dziwnie prosta.
Z krzaków wystają znaki kolejowe
Okazuje się że trafiam na szlak rowerowy biegnący nieczynną linią kolejową.
Budynek stacyjny.
Po dniu kręcenia i zwiedzania pełen wrażeń wjeżdżam do Gorlitz zahaczając jeszcze o dawną fabrykę pociągów.
Na wcześniejszy pociąg jestem spóźniony dlatego dwie godziny poświęcam na luźny spacer po mieście i jego zaułkach.
W sakwach ląduje kilka pamiątkowych saksońskich piw i tak kończy się kolejna wycieczka
Dolnośląski akcent
Kościół był samoobsługowy przy drzwiach stała skarbonka i półka z pocztówkami książkami itp.
W kącie na dzieci czekały kredki.
Widoki sprzed 100lat
Wyjeżdżając z rynku zobaczyłem tabliczkę Bahnhofstraße...
i tą ulicą dotarłem do opuszczonego dworca.
Ciekawe pojazdy, szczególnie ten kurdupel.
Kolejne otwarte drzwi.
Wiatr już zelżał dlatego postanawiam zawrócić na południe w kierunku Gór Łużyckich.
Jadać do miejscowości Horka napotykam towarową stację przeładunkową.
U nas taka pompa już dawno wylądowała by na złomie
a tu wciąż cieszy oko.
Okolica pod względem ilości stawów hodowlanych śmiało może konkurować z Miliczem i Przemkowem.
Na fotce widać Czaple białe przy suto zastawionym stole.
Spuszczany staw gotował się rybami.
Rybna impreza, ciekawe jak się udała.
Powoli zbliżam się do pagórków.
W Horce zainteresowałem się mijanym pałacem.
Pałac jakich u nas na Dolnym Śląsku są setki, tym bardziej chciałem zobaczyć go w środku.
W obszernym holu zadarłem głowę i rozdziawiłem się z radości
Budynek okazał się być siedzibą Gminy, na stoliku pośród reklamówek znalazłem ciekawe mapy turystyczne regionu one poprowadziły mnie do Gorlitz.
W mieście Niesky trafiłem na ogródek fascynata kolejnictwa
Pierwsze wzniesienia.
Na grobowcach za kościołem wypatrzyłem znany herb rodu Świnków i tajemniczą kotwicę.
Rarytas melioracyjny, XVIII wieczny mnich spustowy.
Bardzo spodobała mi się ta okolica, stawy poprzecinane przejezdnymi groblami wymieszane z pagórkami,raj na luźne przejażdżki rowerowe.
Niemiecka Ukraina
Samochodów tego dnia prawie nie widziałem, trasy są świetnie oznaczone ale bez agresji z ilością drogowskazów.
Jadąc mijałem boczne drogi prowadzące do kamieniołomów i punktów widokowych.
Niestety dzień jest już krótki i pociąg w Zgorzelcu naglił ale wiem że jeszcze tu wrócę.
Moja droga krzyżuje się ze ścieżką rowerową prowadzącą do Gorlitz.
Ścieżka jest dziwnie prosta.
Z krzaków wystają znaki kolejowe
Okazuje się że trafiam na szlak rowerowy biegnący nieczynną linią kolejową.
Budynek stacyjny.
Po dniu kręcenia i zwiedzania pełen wrażeń wjeżdżam do Gorlitz zahaczając jeszcze o dawną fabrykę pociągów.
Na wcześniejszy pociąg jestem spóźniony dlatego dwie godziny poświęcam na luźny spacer po mieście i jego zaułkach.
W sakwach ląduje kilka pamiątkowych saksońskich piw i tak kończy się kolejna wycieczka