No dobrze, to pora naskrobać kilka słów od mojej skromnej osoby. Wyjazd w sumie wyszedł mi lekko spontanicznie - jak niedoszła towarzyszka górskich wędrówek bez słowa zniknęła z mojego horyzontu postanowiłem ruszyć w góry samotnie. Pierw myślałem o Masywie Śnieżnika, ale lektura forum uświadomiła mi, że właśnie teraz będzie zlot. Postanowiłem więc wreszcie poznać kolejnych góroholików znanych mi dotąd tylko z internetu
. Ponieważ chciałem tą okazję wykorzystać jak najintensywniej postanowiłem zrealizować trasę według swojego własnego pomysłu. Rano dojechałem koleją do Piechowic. Już w Górzyńcu powitały mnie barwy jesieni...
Kolejnym celem były Bobrowe Skały
z panoramą nieco zaciągnietych mgiełką Karkonoszy...
Idę przez Wojcieszyce i Rybnicę... Szlak czasami ginie na zaoranych polach..
Ogólnie zresztą wyznakowanie tego niebieskiego znaku pozostawia wiele do życzenia...
W końcu docieram do elektrowni wodnej Bobrowice I
A tym czasem nad Górami Kaczawskimi zapada zmrok. Zmęczenie daje znać o sobie, rwę jak oszalalaly, żeby jeszcze przed zmrokiem dotrzeć do Maciejowca.
W końcu docieram na Zlot.
Bardzo szybko się aklimatyzuję
. Pulpa była super, a jeszcze bardziej wspólne wycie przy gitarze (aż struny lekko zdarłem) no i wieczorne dyskusje - aż żal, ze musiałem iść spać. Niestety powrót do Skierniewic miał odbywać się znowu nocnym pociągiem, więc po pierwszej musiałem się ewakuować do łóżeczka... Trzy zarwane noce to by była jednak masakra...
W niedzielę ranne marki nie dają się długo wylegiwać w śpiworku. Wyciągam więc swoje zwłoki i z niedobitkami zlotowymi pałaszuję śniadanko. Nadchodzi czas kolejnych pożegnań. Ponieważ mi się totalnie nie spieszy zostaję z Michałem do końca. Potem już każdy rusza w swoją stronę. Pierwszy celem jest zapora i elektrownia wodna w Pilchowicach.
Potem niespieszny asfalting przez Pilchowice Zaporę do Strzyżowca. Tu drugie śniadanie i popas na przystanku PKS
W Siedlęcinie zaliczam Wieżę Rycerską...
Dalej mijam elektrownię Bobrowice II identyczną niemal ze swoją siostrą Bobrowice I.
oraz Perłę Zachodu
W końcu docieram do Jeleniej Góry. Tu w taniej knajpce wcinam dwie porcje pierogów popijając je tanim i smacznym "Zamkowym". O 20.17 wyruszam na niziny...
Serdecznie dziękuję Michałowi za trud włożony w zlot, pozostałym zaś za bardzo miłe i ciekawe towarzystwo.
Reszta fotek tradycyjnie na
Picasie