Jak ktoś by chciał pośmigać po starych szlakach to udostępniam mapy:
Mapa (elipsoida WGS84 w projekcji Latitude/Longitude) w formacie *.kmz do nowszych Garminów lub do oglądania na Google Earth do pobrania tutaj:
Wegekarte vom Eulengebirge
Niestety, mapa jest złożona z 12-tu wycinków. Jeśli ktoś ma dostęp do tej mapy (Wegekarte vom Eulengebirge, opracowana przez Max'a Reineck'a, wydana w 1919 roku w Świdnicy przez den Verlag Brieger) zeskanowanej w całości na skanerze bębnowym, proszę o "podrzucenie".
Szlaków w tych górach było zatrzęsienie:
mapa (szkic) szlaków do pobrania tutaj
Góry Sowie starymi szlakami
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Niestety linki nie są aktywne.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Spróbuj jeszcze raz. W tym mniej więcej czasie jak pisałeś posta akurat aktualizowałem system na serwerze, serwer mógł się bootować. Przed chwilą sprawdziłem linki spod brytyjskiego IP, wygląda że jest wszystko OK.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Udało się. Dzięki!
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Z tą mapą Reinecka und Fadla byłbym ostrożny. Niekoniecznie zawiera ona szlaki oznakowane w terenie, mogą to być po prostu drogi polecane turystom. Lepiej posługiwać się mapami, na których szlaki oznaczono kolorami lub symbolami zastosowanymi w terenie, np. mapą Henkla (tą z drugiego linka). Może mniej dokładne, ale bez większego trudu można transponować trasy na dokładniejsze mapy.
J. Potocki w książce "Rozwój zagospodarowania turystycznego Sudetów od połowy XIX wieku do II wojny światowej" (2004) tak pisze o przedwojennych szlakach w okolicach Wałbrzycha: "Najmniej wiemy o znakowaniu szlaków w Górach Wałbrzyskich. (...) Odtworzenie rozwoju szlaków w tym rejonie utrudnia ubóstwo wiarygodnych źródeł. Pierwsze w miarę dokładne mapy turystyczne okolic Wałbrzycha pojawiły się dopiero w 1910 roku [autorowi chodzi właśnie o mapy Maxa Reinecka - przyp. mój], ale sieć dróg wyróżnionych na nich jako Wanderwege jest tak gęsta i poplątana, że mało prawdopodobne wydaje się, by były to szlaki w rozumieniu niniejszej pracy. Raczej chodziło o drogi atrakcyjne turystycznie, niekoniecznie znakowane".
I dalej: "Do wybuchu I wojny światowej w Sudetach wyznakowano ponad 1600 km szlaków. Nieco zaskakujący jest fakt, że najgęstsza ich sieć powstała nie w Sudetach Zachodnich a w Górach Sowich".
(Całą książkę w pdf-ie można pobrać ze strony autora: http://www.jacek-potocki.pl/nauka/Rozwó ... udetów.pdf )
Nazwisko Hermanna Henkla (1869-1918) nie powinno być obce miłośnikom Gór Sowich. Był to jeden z najbardziej aktywnych krajoznawców swoich czasów na tym terenie. Henkel był też autorem pierwszego jednolitego sposobu znakowania szlaków turystycznych w Górach Sowich, a całe prace znakarskie wykonał w terenie praktycznie sam, począwszy od 1912 roku. Na Niedźwiedziej Skale do dzisiaj znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Henklowi.
Tak więc nie ma lepszego źródła odnośnie sieci przedwojennych szlaków w Górach Sowich niż mapy Henkla.
J. Potocki w książce "Rozwój zagospodarowania turystycznego Sudetów od połowy XIX wieku do II wojny światowej" (2004) tak pisze o przedwojennych szlakach w okolicach Wałbrzycha: "Najmniej wiemy o znakowaniu szlaków w Górach Wałbrzyskich. (...) Odtworzenie rozwoju szlaków w tym rejonie utrudnia ubóstwo wiarygodnych źródeł. Pierwsze w miarę dokładne mapy turystyczne okolic Wałbrzycha pojawiły się dopiero w 1910 roku [autorowi chodzi właśnie o mapy Maxa Reinecka - przyp. mój], ale sieć dróg wyróżnionych na nich jako Wanderwege jest tak gęsta i poplątana, że mało prawdopodobne wydaje się, by były to szlaki w rozumieniu niniejszej pracy. Raczej chodziło o drogi atrakcyjne turystycznie, niekoniecznie znakowane".
I dalej: "Do wybuchu I wojny światowej w Sudetach wyznakowano ponad 1600 km szlaków. Nieco zaskakujący jest fakt, że najgęstsza ich sieć powstała nie w Sudetach Zachodnich a w Górach Sowich".
(Całą książkę w pdf-ie można pobrać ze strony autora: http://www.jacek-potocki.pl/nauka/Rozwó ... udetów.pdf )
Nazwisko Hermanna Henkla (1869-1918) nie powinno być obce miłośnikom Gór Sowich. Był to jeden z najbardziej aktywnych krajoznawców swoich czasów na tym terenie. Henkel był też autorem pierwszego jednolitego sposobu znakowania szlaków turystycznych w Górach Sowich, a całe prace znakarskie wykonał w terenie praktycznie sam, począwszy od 1912 roku. Na Niedźwiedziej Skale do dzisiaj znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Henklowi.
Tak więc nie ma lepszego źródła odnośnie sieci przedwojennych szlaków w Górach Sowich niż mapy Henkla.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Hazmburk pisze:... Tak więc nie ma lepszego źródła odnośnie sieci przedwojennych szlaków w Górach Sowich niż mapy Henkla.
Nie przeczę. Mapa, a właściwie szkic z drugiego linka to być może i druga wersja tej szkicomapy Henkla, chociaż na źródle nie podano nazwiska autora (mam całość, pn. "Eulengebirge. Vogelschaukarte und Wegekarte").Jednak wydaje mi się, że jest to zaktualizowana wersja mapy wydanej przez Brieger'a ("Eulengebirge - Vogelschau und Wegekarte von 1937 aktualisierte Version von Brieger's Wegekarte Eulengebirge von 1912"). Mapa Brieger'a była "auf der Grundlage der Wegemarkierungen von Lehrer H. Henkel", czyli na podstawie znakowania nauczyciela H. Henkel'a. Może kiedyś przeniosę te szlaki na Messtischblatt'y.
Co do znakowania szlaków Henkel'a to dotarłem do "wyliczanki" jego autorstwa (link do pobrania poniżej):
Wegbezeihnung im Eulengebirge
Hazmburk pisze:... Henkel był też autorem pierwszego jednolitego sposobu znakowania szlaków turystycznych w Górach Sowich, a całe prace znakarskie wykonał w terenie praktycznie sam, począwszy od 1912 roku. Na Niedźwiedziej Skale do dzisiaj znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Henklowi.
Tu informacje o odsłonięciu repliki tablicy (oryginalna oczywiście została po 1945 roku zerwana i porzucona w lesie):
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej w Górach Sowich
Nic dodać, nic ująć. Pan Potocki bardzo się dziwi, wręcz nie dowierza, że mogło być tyle szlaków. No cóż... Były to inne czasy.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Fadel pisze:...chociaż na źródle nie podano nazwiska autora
Na mojej mapie autor jest podany:
Generalnie Henkel był autorem kilku map Gór Sowich, które różniły się dość mocno treścią i były wydawane u różnych wydawców. Mapa, którą wygrzebałeś na portalu dolny-slask.org.pl, pochodzi - tak jak napisałeś - z wydawnictwa promocyjno-reklamowego "Eulengebirge. Vogelschaukarte und Wegekarte" z 1937 r., w którym na jednej stronie umieszczono popularną panoramę Sudetów Hansa Holzapfela, a na drugiej przedrukowano mapę Henkla (z trochę uciętym zasięgiem). Na mapie wydanej u G. Briegera, o której wspomniałeś, Henkel był chyba tylko autorem sieci szlaków. Widać, że cała treść podkładowa została zerżnięta z map topograficznych (fragment tej mapy został zreprodukowany na stronie http://www.wuestewaltersdorf.de/htm/eul ... karten.htm ).
Analogiczną "szlakówkę" Brieger wydał dla Gór Wałbrzyskich: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/dlibra/ ... =&lp=1&QI=
Tak samo, zarówno dla Gór Sowich jak i Wałbrzyskich, Brieger publikował wersje hipsometryczne obu map (Góry Sowie masz, Góry Wałbrzyskie niedawno Ci podrzuciłem w lepszej jakości).
Pan Potocki bardzo się dziwi, wręcz nie dowierza, że mogło być tyle szlaków.
Zdziwienie jak najbardziej słuszne, bo szlaków na tym terenie mogło być mniej niż on to policzył. Pisałem jakiś czas temu o analogicznej sytuacji w rejonie Karpnik, gdzie sieć szlaków w pewnych rejonach na jednej mapie z ok. 1910 r. wygląda na dość gęstą , a gdy się weźmie bardziej wiarygodne pod tym względem mapy wydane kilkanaście lat później, to widać, że szlaki dopiero wtedy zaczynano tam wyznaczać:
viewtopic.php?p=51904#p51904
Tak więc trzeba uważać przy analizie szlaków na dawnych mapach.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Hazmburk pisze:Tak samo, zarówno dla Gór Sowich jak i Wałbrzyskich, Brieger publikował wersje hipsometryczne obu map (Góry Sowie masz, Góry Wałbrzyskie niedawno Ci podrzuciłem w lepszej jakości).
Dzięki za pomoc. Góry Sowie niby mam, ale jak pisałem, złożone z 12 kawałków, więc są nieuniknione błędy przy składaniu tego "do kupy". Ponieważ niemieckie Góry Sowie sięgały po bardzki przełom Nysy Kłodzkiej muszę dołączyć brakujący fragment, który wyciąłem z naroża. Może kiedyś znajdę na to czas. Mam też kilka innych map Brieger'a, niektóre da się przerobić na wersje elektroniczne, niektórych raczej nie. Skąd je pościągałem, nie pamiętam, gdyż robiłem to do użytku własnego, a są to zasoby domeny publicznej, na szczęście niektóre mają nadruki, z których witryn pochodzą. Staram się pościągać co możliwe na swój serwer, gdyż są ulotne, jak zdjęcia na np. fotosiku. Wystarczy spojrzeć na niektóre starsze posty np. na tym portalu. Grafik brakuje, linki prowadzą "w ciemność".
Osiągalne są reprinty tej mapy Gór Sowich, np. w tym atlasie:
http://www.kalaydo.de/kleinanzeigen/europa/neu-heimatatlas-von-schlesien-weltbild/a/73649477/
Czasem warto pochodzić starymi szlakami, znakowanymi (kiedyś) czy też nie znakowanymi, co za różnica, popatrzeć co kiedyś było, a co pozostało. Są chętni, aby to odtworzyć, moim zdaniem dużo już w tym kierunku zrobiono. Oprócz zabytków materialnych, jak np. pomniki, dobrze było by odtworzyć punkty widokowe, pozarastane roślinnością. Jakież to niekonsekwentne - opłaty za administracyjne pozwolenie na wycięcie drzew - gdy trzebi się na potęgę ostatni majątek, jaki pozostał w polskich rękach: lasy, nie wyłączając Puszczy Białowieskiej. Co by w tej sytuacji szkodziło wyciąć drzewostan w rejonie dawnych punktów widokowych.
http://www.mojemiasto.swidnica.pl/?p=826
http://tygodnikdzierzoniowski.pl/gory-sowie-pozostaly-jedynie-fragmenty-pomniki-tablice-pamiatkowe-i-slupki-graniczne-parku-krajobrazowego-gor-sowich/
-
- bardzo stary wyga
- Posty: 2208
- Rejestracja: 13-06-2008 12:39
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Jak który naniesie już te szlaki na współczesne mapy, niech wrzuci Jakąś relację z wyprawy takimi szlkami też chętnie bym zobaczył, może zatem czas na podobny projekt jak temat o Ślęży
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Fadel pisze:Staram się pościągać co możliwe na swój serwer, gdyż są ulotne, jak zdjęcia na np. fotosiku.
No to masz co robić.
Kilka bogatych lokalizacji internetowych z dawnymi mapami z Sudetów (jeśli jeszcze nie znasz):
- http://www.bu.uni.wroc.pl/ozk/?lang=pl
- http://www.deutschefotothek.de
- http://digitool.is.cuni.cz
- https://polona.pl (przede wszystkim dużo ciekawych okazów poukrywanych w przewodnikach jako załączniki)
- http://chartae-antiquae.cz/en (lepiej korzystać z wyszukiwarki tekstowej, gdyż sporo map nie zostało skatalogowanych zasięgiem na mapie skorowidzowej)
Ja "zabezpieczyłem" już na dysku kilka tysięcy map, które łącznie zajmują ok. 30 GB (przypuszczam, nie chwaląc się, że to największy cyfrowy zbiór przedwojennych map turystycznych z Sudetów na świecie ).
Co do łączenia skanów w jeden arkusz, to wiem, że są specjalne programy do tego (w których np. zaznaczasz te same punkty na sąsiadujących ze sobą kawałkach i one już je łączą, odpowiednio obracając i dopasowując fragmenty). Ale sam nigdy nie bawiłem się nimi, więc nie wiem, jaki jest efekt końcowy i w jakim programie (mnie bardziej zadowalają mapy w kawałkach, ale za to w maksymalnej, źródłowej jakości). Może Ty masz jakieś doświadczenia z tego rodzaju programami?
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Mapa to dosyć specyficzny obrazek. I właśnie to rodzi problemy. Dobrze, gdy jest w całości, jeszcze lepiej, gdy ma podane dane, na jakich oparto jej siatkę: elipsoidę, odwzorowanie i jego warianty. Jeżeli jest w kawałkach, rodzi problemy ich prawidłowe połączenie. W zdjęciach można w programach graficznych uśrednić piksele w obszarach łączenia i już mamy np. panoramę. W mapach to nie działa. Dla mnie bezcelowe jest łączenie fragmentów map w programach graficznych. Dobrze to wychodzi może przy łączeniu zrzutów ekranowych, ale jeżeli chce się połączyć skaningi, to już jest masakra, spowodowana tym, że poszczególne fragmenty nie trzymają kąta. Próbowałem to robić, przy mapie z 12-tu fragmentów, ale efekt był beznadziejny. Jak trzymało w jednym, to nie trzymało w innym fragmencie. Jeżeli mam mapę we fragmentach, to najpierw nadaję każdemu fragmentowi georeferencje na elipsoidzie WGS84 w projekcji geograficznej Latitude / Longitude. Dane do punktów kalibracyjnych odczytuję z charakterystycznych punktów terenowych mapy i rzeczywistego terenu: mosty, wiadukty, skrzyżowania dróg itp. Pobieram je z Google Earth. Następnie wczytuję fragment mapy do programu Ozi Explorer, określam map datum na WGS84, map projection na Latitude/Longitude i tworzę plik kalibracyjny, wskazując te punkty dla których odczytałem współrzędne w Google Earth (minimum dwa, maksimum dziewięć). Po zapisaniu mam dwa pliki: grafikę i plik kalibracyjny. Otwieram to w programie Global Mapper i konwertuję, najchętniej na *kmz, gdyż mogę go otworzyć w Google Earth i sprawdzić wynik pracy. Jeżeli mnie nie zadowala, muszę w Ozi Explorerze uściślić kalibrację. Gdy mam już wykalibrowane poprawnie wszystkie fragmenty, otwieram w Global Mapperze każdy z fragmentów w formacie kmz i obserwuję krawędzie. GM konwertując skalibrowane nieco niewłaściwie mapy czasem uśrednia je, ale tworzą się wtedy nieprzezroczyste marginesy, które są widoczne pośrodku łączonej mapy. Są wtedy dwa wyjścia. Jeżeli fragmenty zachodzą na siebie w większym stopniu, można przy konwersji wybrać opcję Draw a box i wyeksportować fragment mapy bez tych marginesów. Jeżeli są wąskie, można nadać im przezroczystość w np. GIMP'ie i eksportować do kmz'ów jako PNG (zachowuje przezroczystość). Mając już zestaw prawidłowo przetworzonych fragmentów, można wyeksportować je do jednego pliku. O ustawienie sferyczne poszczególnych fragmentów zadba Global Mapper.
Jeżeli chce się używać je w Garminach jako CustomMaps to należy pamiętać o ograniczeniach: maksimum 100 kafli 1024 na 1024. Można Garmina spatchować, i wczytywać do niego pliki w formacie jnx, które nie mają tak drastycznych ograniczeń.
Jest też inny ciekawy format pliku z kalibracją: geotiff. Można go sobie czytać w programach graficznych (o ile nie wywalą się ze względu na rozmiar pliku), można go przekonwertować do formatu qct, otworzyć w programie MemoryMap Navigator i drukować z zachowaniem podziałki, np: 1:50000 czy 1:25000. Podobny jest format geopdf, ale nie pamiętam, jak to jest z drukowaniem.
Global Mapper ma jeszcze inną zaletę: można nim ściągać mapy z serwisów wms, np. geoportalu (zarówno rastry, jak i ortofotomapy, a także warstwy LIDAR).
Istnieje możliwość kalibracji mapy bezpośrednio na Google Earth, jako nakładką obrazu nad powierzchnię mapy, ustawiając przezroczystość, obracając i skalując obrazek, ale jakoś mi to nie podeszło. Może jestem za bardzo przyzwyczajony do swojego sposobu postępowania. Można też kalibrować bezpośrednio w Global Mapperze, ale i tu jestem zwolennikiem Ozi Explorera. Global Mapper nie ma specyficznych odwzorowań, jak np. Pulkovo 1942 POL czy Borowa Góra. W Ozim można zaimplementować protezę.
Jeżeli chce się używać je w Garminach jako CustomMaps to należy pamiętać o ograniczeniach: maksimum 100 kafli 1024 na 1024. Można Garmina spatchować, i wczytywać do niego pliki w formacie jnx, które nie mają tak drastycznych ograniczeń.
Jest też inny ciekawy format pliku z kalibracją: geotiff. Można go sobie czytać w programach graficznych (o ile nie wywalą się ze względu na rozmiar pliku), można go przekonwertować do formatu qct, otworzyć w programie MemoryMap Navigator i drukować z zachowaniem podziałki, np: 1:50000 czy 1:25000. Podobny jest format geopdf, ale nie pamiętam, jak to jest z drukowaniem.
Global Mapper ma jeszcze inną zaletę: można nim ściągać mapy z serwisów wms, np. geoportalu (zarówno rastry, jak i ortofotomapy, a także warstwy LIDAR).
Istnieje możliwość kalibracji mapy bezpośrednio na Google Earth, jako nakładką obrazu nad powierzchnię mapy, ustawiając przezroczystość, obracając i skalując obrazek, ale jakoś mi to nie podeszło. Może jestem za bardzo przyzwyczajony do swojego sposobu postępowania. Można też kalibrować bezpośrednio w Global Mapperze, ale i tu jestem zwolennikiem Ozi Explorera. Global Mapper nie ma specyficznych odwzorowań, jak np. Pulkovo 1942 POL czy Borowa Góra. W Ozim można zaimplementować protezę.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
A taki program PanaVue Image Assembler może testowałeś?
http://gps.astronet.pl/new/mapy-raster.htm#2
Lub podobny działający na tej samej zasadzie?
Ja, gdy potrzebuję skleić skany, robię to manualnie - prostuję po kolei wszystkie części mapy i potem sklejam je w dowolnym programie graficznym. Trochę pracy z tym jest, ale gdy zrobi się to odpowiednio starannie, da się osiągnąć zadowalający efekt (żeby miejsca łączenia były prawie że niewidoczne). Ja jednak raczej nie kleję całych map, tylko mniejsze fragmenty, które są mi akurat do czegoś potrzebne.
Wydaje mi się, że można cały proces zautomatyzować odpowiednim oprogramowaniem, tak żeby po wskazaniu dwóch lub więcej pikseli wspólnych dla sąsiadujących skanów (na zakładce) program sam wpasował w siebie te skany. Jeśli mapa została zeskanowana starannie (np. bez zniekształceń spowodowanych zgięciami papieru), to zniekształcenia treści spowodowane łączeniem teoretycznie nie powinny być widoczne albo widoczne w minimalnym stopniu.
http://gps.astronet.pl/new/mapy-raster.htm#2
Lub podobny działający na tej samej zasadzie?
Ja, gdy potrzebuję skleić skany, robię to manualnie - prostuję po kolei wszystkie części mapy i potem sklejam je w dowolnym programie graficznym. Trochę pracy z tym jest, ale gdy zrobi się to odpowiednio starannie, da się osiągnąć zadowalający efekt (żeby miejsca łączenia były prawie że niewidoczne). Ja jednak raczej nie kleję całych map, tylko mniejsze fragmenty, które są mi akurat do czegoś potrzebne.
Wydaje mi się, że można cały proces zautomatyzować odpowiednim oprogramowaniem, tak żeby po wskazaniu dwóch lub więcej pikseli wspólnych dla sąsiadujących skanów (na zakładce) program sam wpasował w siebie te skany. Jeśli mapa została zeskanowana starannie (np. bez zniekształceń spowodowanych zgięciami papieru), to zniekształcenia treści spowodowane łączeniem teoretycznie nie powinny być widoczne albo widoczne w minimalnym stopniu.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Ale piszesz o łączeniu cyfrowych fragmentów map pochodzących z tego samego arkusza? Jakoś nie wyobrażam sobie łączenia map pochodzących z różnych źródeł: różna zawartość (szczególnie czcionki i ikony), różne skale, różna jakość druku. IMO, lepiej mieć w takim przypadku indywidualnie skalibrowane fragmenty i oprogramowanie do przełączania widoków map (jak warstw w fotoszopie) w interesującym miejscu.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Tak, chodzi cały czas o połączenie fragmentów tej samej mapy zeskanowanej w częściach.
Re: Góry Sowie starymi szlakami
Hazmburk pisze:A taki program PanaVue Image Assembler może testowałeś?
http://gps.astronet.pl/new/mapy-raster.htm#2
Lub podobny działający na tej samej zasadzie?
Nie, nie próbowałem, poza sporadycznym używaniem PhotoScape, i częstym CorelDraw! i Corel PhotoPaint. Ale te ostatnie to programy typowo graficzne.
Dolnoślązak pisze:Jak który naniesie już te szlaki na współczesne mapy, niech wrzuci Jakąś relację z wyprawy takimi szlkami też chętnie bym zobaczył, może zatem czas na podobny projekt jak temat o Ślęży
No to mnie zdopingowałeś. Wczoraj postanowiłem zainaugurować ten temat wycieczką po Bierweg.
Z rozkładu jazdy zawieszonego na stronie wałbrzyskiego ZDKiUM wynika, że mam busa do Glinna przez Zagórze Śląskie o 7.25. Stoję na przystanku, rozkładu wylepionego nie ma, busika również. Kojarzy mi się, że mam ok. 7.36 miejski autobus do Rzeczki przez Walim, więc krew mnie jeszcze zupełnie nie zalewa. Zmieniam przystanek, za chwilę odjeżdżam do Walimia. Walim na żądanie mijam bez przeszkód i wysiadam przy walimskim centrum przesiadkowym.
Mijam odnowiony dom wykonany z tzw. muru pruskiego,
a za walimską bożnicą skręcam w lewo.
Napis 4 km działa kojąco na nerwy skołatane przez prywatnych przewoźników.
Obok poprawczaka ścinam serpentynę, i przed skrzyżowaniem dróg (przy którym wybudowano wiatkę, a właściwie miejsce odpoczynku) wchodzę na polniaka, będącego skrótem drogi prowadzącej do Glinna.
Roztaczają się z niego fajne widoki. Tu na Masyw Włodarza,
a tu na Góry Wałbrzyskie, Góry Czarne,
Obniżenie Michałkowej i wzgórza za nim,
Do drogi dochodzi niebieski szlak z Wielkiej Sowy, ze stoków wniesienia roztacza się widok na moją dalszą trasę, z Masywem Ślęży na horyzoncie.
Kaplica w Glinnie,
a za nią jak zwykle, obowiązkowo knajpa.
Ta nosi fajną nazwę.
Na pobliskim przystanku okazuje się, dlaczego nie było busa z Wałbrzycha. Przewoźnik zmienił sobie rozkład jazdy, zapewne bez konsultacji ze ZDKiUM, albo Ci nie zaktualizowali na swojej stronie jego rozkładu jazdy. Uwielbiamy bałagan.
Robię tutaj mały skok w bok, celem pstryknięcia widoczków:
Schodzę od "Bełtów" drogą w dół, w kierunku skrzyżowania na Tomkowice.
Tam, za tym mostkiem zaczyna się Bierweg
Po wypiciu piwa zaczynam podejście:
Jak to bywa ze starymi szlakami, czasami są zarośnięte. Ten akurat łatwo obejść.
Przed widocznym zagajnikiem wiedzie górna droga od "Bełtów". Po minięciu tej drogi zagajnik należy obejść jego prawą stroną.
Dochodzi się do przysiółka, którego zabudowań strzegą ujadacze:
Ciekawy widok na Wielką Sowę:
Kierować się do lasu, obchodząc Zimną Skałę od północy:
Droga zanika na polanie:
Trzeba podejść nią na stok Zimnej Skały, a następnie zejść w kierunku załamania łąki poniżej:
Tam też jest kontynuacja drogi
Trzeba przejść przez ogrodzenie szkółki leśnej,
a za drugim skręcić w górę, w prawo.
Po dojściu znów prawie do krawędzi łąki skręcić w lewo, są tu znaki szlaku rowerowego.
stary leśny słupek oddziałowy,
W tym miejscu, prawie przed Przełęczą Jaworową zejść ze szlaku rowerowego w prawo.
Za chwilę pojawia się Przełęcz Jaworowa, która jest zwornikiem wielu dróg leśnych.
Skierować się na wprost, w drogę prowadzącą na stok Grzybiny, ale na rozwidleniu skręcić w prawo.
Bierweg prowadzi fajnym lasem,
rozciągają się z niej widoki,
m. in. na Dzierżoniów.
Koniecznie trzeba wypić piwo,
podziwiając okolicę.
Za chwilę ukazuje się główny cel mojej wędrówki: replika kamienia mieczowego ustawionego na pamiątkę bitwy pod Burkatowem i Lutomią.
Oryginał został skradziony. Zdjęcie z netu.
Inny znajduje się w lesie nad Modliszowem:
Niestety, replika "ukruszyła się" jeszcze przed jej zamontowaniem.
Ruszam dalej, po chwili spotykam Pana który z dwoma młodzieńcami porządkują las. Korzystam z okazji, by się posilić.
To miejsce (pod Zamarłą) stanowi rozdroże, i należy być uważnym, by wybrać właściwą, za to mniej widoczną drogę, wiodącą jej północnym, następnie północno-wschodnim zboczem, a następnie ostro skręcającą w dolinę.
No i w Dolinie Miłej Bierweg się kończy. Na pożegnanie, oczywiście piwo.
Schodząc można odpocząć na ławeczkach,
ale podążam dalej
Postanawiam odnaleźć jeszcze jeden pomnik. Przechodzę przez rzekę,
kierując się pod górę,
na szczyt wzgórza cota 455,
skąd przechodzę na inne, zwane Tartschenberg (polskiej nazwy nie posiada)
Znajduje się na nim pomnik wystawiony w 1862 r. przez Gottloba Langera i jego małżonkę w podzięce za szczęśliwe ocalenie króla Prus - późniejszego cesarza Niemiec- Wilhelma I , od śmierci w zamachu przeprowadzonym w Baden-Baden dn. 14.07.1861 r. przez studenta Oskara Beckera (za dolny-slask.org)
Jak on jeszcze stoi...
...to nie wiem.
Schodząc spoglądam na Masyw Ślęży.
i znów jestem na drodze w Dolinie Miłej.
Za chwilę roztaczają się fajne widoki:
Dochodzę do głównej drogi w Lutomi.
Nieco niżej jest przystanek.
Autobus odjechał. 15 min temu. Spacerek przedłuży się. Do Mościsk Dzierżoniowskich.
W nagrodę po drodze fajne panoramy
Jest już stacja. Pociąg mam za godzinę.
Można odpocząć. Na własnym sprzęcie, bo innego (ławki) tutaj nie uświadczysz.
Wróć do „Turystyka - pieszo i ogólnie”