Dolnoślązak pisze:ale kornik i świerk są te same
Skąd ta pewność? Istnieje wiele odmian świerka, np. świerk rosnący w Sudetach sadzony był z nasion sprowadzanych z Alp (niedostosowanie do lokalnych warunków było ważną przyczyną niskiej odporności tych drzew podczas inwazji kornika i w konsekwencji ich wymarcia). W Puszczy Białowieskiej też rośnie świerk z Alp? Kornik zapewne też wykazuje zmienność w różnych ekosystemach.
Nie wysiliłeś się, Dolnoślązaku. 13 minut - tyle czasu minęło od Twojej odpowiedzi w temacie o Babiej Górze a tą i tyle czasu zajęło Ci wyguglanie w sieci dowolnego artykułu potwierdzającego (czy aby na pewno? - o tym dalej) Twoje stanowisko. Ja pisałem swój post zdecydowanie dłużej

Na temat Puszczy Białowieskiej wolałbym się nie wypowiadać - z tego powodu, że za mało o niej wiem. Żeby móc coś kompetentnie powiedzieć na temat zasadności prowadzenia gospodarki leśnej na danym obszarze, nie wystarczy przeczytać kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu artykułów (zwłaszcza obecnie, gdy temat jest mocno upolityczniony). Trzeba ten obszar doskonale znać z autopsji, obserwować zmiany na przestrzeni wielu lat, systematycznie interesować się tematem. Obszar Sudetów jest mi zdecydowanie bardziej bliski (zapewne też większości czytelnikom tego forum), co więcej - u siebie
już mamy doświadczenia z walki z masową ekspansją kornika. Więc po co przywołałeś temat Puszczy Białowieskiej?
Ale Twój artykuł przeczytałem - nie żeby nie zostać posądzonym o lenistwo, tylko z czystej ciekawości, bo bawi mnie czytanie takich rzeczy (o ile mam czas). Generalnie można go streścić do tezy, że w lasach gospodarczych z kornikiem należy walczyć, gdyż jest szkodnikiem w drzewostanach (a więc nawet osoby traktowane przez Ciebie za autorytety nie popierają Twojego stanowiska, bowiem w Sudetach poza parkami narodowymi czy rezerwatami mamy do czynienia właśnie z lasami gospodarczymi), w Puszczy Białowieskiej jest inaczej, bo tam kornik - przeciwnie - jest naturalnym elementem sprzyjającym rozwojowi lasów i należy go tolerować. Rewelacja - nawet prawa przyrody w Puszczy Białowieskiej są diametralnie inne niż gdzie indziej. Warto zwrócić przy tym uwagę, że już na samym początku osoby udzielające informacji zaznaczają, że Białowieski Park Narodowy stanowi zaledwie 17% puszczy, a mimo to w dalszej części cały czas konsekwentnie posługują się terminem "Puszcza Białowieska" na określenie obszaru, który ich zdaniem ma stanowić wyjątek w zwalczaniu kornika.
Zachęcony sugestią na końcu tekstu sprawdziłem kompetencje wypowiadających się osób. Jeden jest zoologiem zajmującym się ssakami drapieżnymi i kopytnymi, drugi ornitologiem, trzeci zajmuje się szeroko rozumianą ekologią (w tym też w dużej mierze ptakami). Pytanie: jakie kompetencje mają te osoby do wypowiadania się w kwestiach zarządzania lasem, jakie doświadczenie w prowadzeniu gospodarki leśnej, jakie obserwacje odnośnie walki z kornikiem (także w innych miejscach)? Publikacji na ten temat nie doszukałem się u nich żadnych. Sam tytuł naukowy z nauk przyrodniczych to za mało, żeby kompetentnie wypowiadać się w takich tematach, nauka jest dziś bardzo wyspecjalizowana.
Zrobiłem krótki przegląd innych publikacji na tym portalu i widzę, że wszystko tam jest pisane w ten sam sposób, tzn. najpierw mamy tezę, a potem szukamy osób z tytułami naukowymi, które ją potwierdzą. Nazwa portalu "Nauka dla przyrody" to tylko uwiarygadnianie bzdur i oszukiwanie naiwnych. Nauka polega na obiektywnym i rzetelnym dochodzeniu do prawdy, a tutaj tego nie ma. Jest tylko manipulacja. Gdzie na przykład wypowiedzi drugiej strony - leśników (też naukowców, skoro portal "naukowy") prowadzących badania nad gospodarką leśną i zwalczaniem kornika?
Chciałbym jeszcze rozwiać pewien mit, z którego chyba wziął się popularny komunał "natura poradzi sobie sama". Drzemie w tym frazesie jakieś ukryte przekonanie, że cała przyroda to złożony, wspólny organizm o ukrytej, niezrozumiałej dla nas mądrości, który zawsze wybiera najlepsze dla siebie rozwiązanie (pokłosie hipotezy Gai?). Otóż muszę Cię rozczarować. Niczego takiego nie ma. Przyroda działa na zasadzie przypadkowych, ślepych, zupełnie bezcelowych strzałów, z których przetrwają tylko nieliczne, dostosowane do warunków środowiskowych. Cała reszta ginie. Tak powstały nawet najbardziej skomplikowane obiekty żywe, w tym ja, Ty, ludzki mózg. Świetnie oddaje to metafora "ślepy zegarmistrz" (zarazem jest to tytuł bardzo znanej książki popularnonaukowej z nauk przyrodniczych). Jeśli las zginie, to dla przyrody nie będzie to żadna strata. A dla nas duża. Ba, nawet jeśli całe życie wyginie (np. w wyniku zarażenia jakimś wirusem z kosmosu), to dla przyrody nie będzie to żadna strata. Przyroda nie przewiduje ani nie wartościuje. Tym bardziej nie dba o nasze dobro i naszą przyszłość. Na pewno kiedyś ludzie jako gatunek wyginą z powodu wyczerpania się puli genów zapewniającej nam zmienność fenotypową w stale zmieniających się warunkach środowiskowych. Chyba że SAMI nauczymy się wcześniej odpowiednio modyfikować nasze wyposażenie genetyczne. Z takiego samego powodu my, ludzie, chronimy zagrożone gatunki przed wymarciem, bo im większa różnorodność genetyczna w przyrodzie tym większa szansa na przetrwanie życia. Ale ty wolałbyś zawierzyć ślepemu losowi, przypadkowi niż rozumowi, który może nie wie wszystkiego, ale całkiem nieźle zrozumiał prawa rządzące w przyrodzie?
Do lekarza pewnie też nie chodzisz, gdy jesteś chory, bo przecież "natura poradzi sobie sama"
