i udajemy się na zamek
czyżby również tutaj dotarła sława Forfitera..?


Stamtąd zmierzamy do Michałkowej do agro "Zielony Jar".


Gospodarz jest niezwykle przyjaznym i dowcipnym człowiekiem , polecamy to miejsce , mimo ,że trafiliśmy na lekko hałaśliwą wycieczkę z gimnazjum z okazji zakończenia roku. Cena schroniskowa a gospodarz nie pozwala nam wyciągać śpiworów , "bo przecież potem będziecie musieli je chować.."
W sobotę zaczyna się właściwa część wycieczki - mimo ,że już od przekroczenia Bystrzycy jesteśmy w Sowich to dopiero teraz zacznie się robić ciut wyżej.
Podążamy w stronę Glinnego

Po drodze mostki i różne smaczki


Przy kościele wmurowany krzyz pokutny

Widok na Glinne

Kiedy wychodzimy wyżej , wyłania się również Ślęża i Radunia

Dalsza droga jest super , mimo , że męczy mnie trochę katar sienny , idziemy polami , łąkami , troszkę lasem
W oddali wyłania się pierwszy cel

Mamy się tam spotkać z Nucteą ale nie będzie to takie proste

Na przeł. Walimskiej niesamowita wieelka wiata
Może trzebaby ja odwiedzić w zimie..?
Na Sowie (1015mnpm) jak to na Sowie , wieża póki co stoi

i widoczki oferuje

a obok stoi kuchnia polowa i oferuje grochówkie i gulaszówkie , na którą zaraz to skusił się Menelski. Mnie nie stać (10,-), więc odpalam palnik i za chwilę mam zupę profi z worka

Czekamy ale Nuctea ma opóźnienie a pogoda zaczyna się (chwilowo) pogarszać , więc umawiamy się na rendevouz w Zygmuntówce na przełęczy Jugowskiej. Satan informuje mnie o stanie wiat , decydujemy się na ostatnią z szeregu , aby dojść dzis jak najdalej.

A w schronisku...rozpusta!

Naleśniki , piwo , co się zamarzy

Nic dziwnego , ze zalegamy po calości...
korzystamy przy okazji z popalającego się towarzyskiego ogniska i robimy kiełby .
W końcu dociera Nuctea i popas się jeszcze bardziej przedłuża
Przyjazna Zygmuntówka

Wyłazimy na Rymarza (913)

Słoneczną (949) i Kalenicę (964)

Przy wiacie na Kalenicy znów ognisko , ale tym razem nie przyłączamy się , tylko idziemy na wieżę

W dalszej drodze odbijamy na chwiłkie na Żmija (887)
i mijamy kolejne kulminacje i przełęcze

w drodze na Woliborską przełęcz. Po drodze dogania nas niejaki Łowca ze Świdnicy , więc robi się coraz to weselej.
Na przełęczy czekamy aż jakaś rodzinka z Dzierżoniowa ukończy swoje kulinarne ekscesy (kuchenne rewolucje to nie były)
i potem opanowujemy ognicho i wiatę. Siedzimy długo przy bukowym ognisku ,

głupoty jakie gadamy kryje na szczęście noc

W nocy przelotny deszczyk , na szczęscie Łowca ma swój ni to namiot ni to płachtę bo we wiacie jest wygodne miejsce tylko na trzy osoby.
Rano pogoda mało zachęcająca , siąpi , ale przetrzymujemy to

Idziemy do Srebrnej Góry już w trójkę.
Twierdza jak zawsze robi wrażenie

Villa Hubertus czyli dawniejsze schronisko PTTK otwiera bufet o 11 , ale panie robią dla nas wyjątek i podają herbę i jajecznicę na śniadanie.
Na wiadukcie:

Za przełęczą Srebrną wkraczamy w Bardzkie
Żdanów

Na przełęczyWiczej jest również fajowa wiata z opcją noclegu.
Idziemy przez Bardzkie , czuje się inny klimat niż w wyższych Sowich , jest bardziej parno i dżunglowato

Pogoda się polepsza i idziemy wśród pachnących ziół , zielsk i zielideł (znów dostaję kataru

Chwila odpoczynku

O 15 zgodnie z umową schodzimy do Barda i odjeżdżamy..
Powrót w Sowie Góry okazał się udany.Wycieczka ekstra , bez napinania się i na luzie , od napinania się i wysilania mamy inne góry

Dzięki współtowarzyszom za atmosferę.
[ Posłużyłem się kilkoma fotkami Menela bez zgody i wiedzy Autora

Aha , piosenka wyjazdu , którą cały czas z Nucteą "nuciliśmy" :
http://www.youtube.com/watch?v=IMeIeYq7Bdw


